Strona 7 z 9

: 02 sty 2011, 17:20
autor: Wedrowiec
wolfshadow pisze: To w takim razie mylisz renifery z karibu i tryb życia eskimosów (inuitów) z trybem życia lapończyków :-D
Tak,moje przeoczenie.
wolfshadow pisze: Pewnie dlatego, że pokarm o którym mówisz (poza mlekiem którego nie używali) jest dostępny zaledwie przez 2 miesiące w roku.
Nie ma znaczenia czy sa to 2 czy 4 miesiace.
wolfshadow pisze: Policz sobie ile kcal i czasu zmarnujesz na zrobienie mąki.
Chleb jest przykladem-chodzi o weglowodany,czyli energie jak z niego otrzymujemy i energia jaka mamy z miesa krolika.
wolfshadow pisze: W sytuacji przetrwaniowej nie ma co wybrzydzać tylko trzeba wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Jeśli masz przed sobą królicze nory to chyba lepiej zastawić przy nich trochę sideł i zapewnić sobie od razu pożywienie niż szukać za wszelką cenę tłuściutkiego bizona (w Australii). :lol:
Mozna chodzic caly dzien po lesie i nie znalezc kroliczej nory.
Najmniej wysilku bedzie wymagalo wrzucenie dynamitu do jeziora :D
Tylko taka dyskusja nigdzie nie prowadzi.
wolfshadow pisze: Nie wciskam na siłę, że jedzenie wyłącznie chudego mięsa jest zdrowe, ale w połączeniu z odpowiednimi roślinami, które dostarczą brakujących węglowodanów sprawa wygląda inaczej.
W zimie wlasnie brak tych roslin stanowi problem.
Ze swojej strony nie wciskam, ze wystrczy jesc wylacznie chleb albo zielenine.

Dokładna różnica w ilości energii przyswojonej między króliczkiem a chlebusiem wynosi 61kcal (porcja 100g).

To nie kalorie same w sobie stanowią dla naszego organizmu bezpośrednie źródło energii, ale ATP, które jest wytwarzane podczas utleniania tłuszczów, węglowodanów i białek.Dla bialek wynosi zaledwie 20% a dla weglowodanow 60%.
Wedrowiec pisze:I tutaj wygrywa chlebus
wolfshadow pisze:Wraz z awitaminozą :-P


Nad miesem krolika i brakiem wszelkich doczesnych problemow :P

: 02 sty 2011, 17:29
autor: krzyzak
Zirkau – http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2458477
Idąc za definicją, uważasz je jestem dziwakiem bo nie jem mięsa?
Dziwactwem byłoby gdyby mięso było mi niezbędne do życia
a ja kombinowałbym z jego suplementacją zużywając więcej energii,
czasu i pieniędzy niż na zrobienie dania mięsnego.
Tak nie jest, po prostu mam wybór i z niego korzystam.

Panowie zaistniało pewne nieporozumienie chyba
cały czas powtarzacie to co już napisałem,
jednocześnie mówiąc, że nie mam racji.
Jeszcze raz powtarzam- w sytuacji skrajnej nie ma wyborów!

Jeśli jadę na zaplanowaną „wyprawę” to dlaczego muszę brać mięso a nie coś innego?
Coś co ma taką samą kaloryczność (oraz wartości odżywcze),
czas przygotowania i do tego mniej waży?
A jak skończy się papu i zrobię się głodny to co, mam kłusować?
Nie, po prostu pójdę do domu albo do najbliższego domostwa i kupię trochę jedzenia.
(w tym przypadku przykład2 tygodni w Puszczy Białowieskiej jest nie bardzo :-) )
Jak przeżyję katastrofę lotniczą nad jakimś odludziem to wtedy będę kombinował.
I jeszcze raz powtarzam, wtedy nie wykluczam zwierzaków.

Autorowi tematu zdaje się nie chodziło o dylematy moralne w sytuacji kryzysowej,
tylko o vege prowiant na właśnie taki wypad.

: 02 sty 2011, 17:38
autor: Młody
krzyzak pisze:Autorowi tematu zdaje się nie chodziło o dylematy moralne w sytuacji kryzysowej, tylko o vege prowiant na właśnie taki wypad.
W końcu...

: 02 sty 2011, 20:45
autor: wolfshadow
Wedrowiec pisze:Nie ma znaczenia czy sa to 2 czy 4 miesiace.
Otóż ma. Nie można się najeść witaminami na całe 10 miechów.
Wedrowiec pisze:W zimie wlasnie brak tych roslin stanowi problem.
I tutaj się mylisz. Właśnie okres jesień-zima-wiosna (wczesna) to okres kiedy rośliny są najbardziej bogate w węglowodany. :-P
Większy problem zimą stanowi zdobycie tłuszczy.
Wedrowiec pisze:To nie kalorie same w sobie stanowią dla naszego organizmu bezpośrednie źródło energii, ale ATP, które jest wytwarzane podczas utleniania tłuszczów, węglowodanów i białek.Dla bialek wynosi zaledwie 20% a dla weglowodanow 60%.
<ściana>
Potoczne użycie kaloria znacznie odbiega od faktycznego znaczenia tej jednostki fizycznej. Mimo że używane jest słowo kaloria, to wartości kaloryczne produktów żywnościowych są podawane nie w kaloriach ale w kilokaloriach (skrót kcal), czyli tysiącach kalorii.

Określenie ilości kalorii w produktach żywnościowych wyraża ilość energii, którą przeciętnie przyswaja ludzki organizm przy spożyciu takiego produktu. Taka żywnościowa energia jest później wykorzystywana do podtrzymania funkcji życiowych i aktywności.
Na początku XX wieku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (ang. United States Department of Agriculture) opracował procedurę mierzenia wartości energetycznej, która pozostaje w użyciu do dziś.

Badana żywność jest całkowicie spalana w kalorymetrze, a ciepło uwolnione w wyniku spalania jest mierzone. Ta wartość jest używana do określenia całkowitej wartości energetycznej żywności. Potem dokonuje się odpowiedniej korekty opartej na rzeczywistym sposobie przyswajania energii przez człowieka.

Na przykład, czysty cukier uwalnia około 3,95 kcal całkowitej energii na gram, ale współczynnik przyswajalności dla cukru wynosi u człowieka ok. 98%, więc wartość energetyczna cukru wynosi 3,87 kcal na gram.
Podkreślenia moje.
Łapiesz już, że przyswajalność jest uwzględniona?
Bez węglowodanów czy tłuszczy organizm będzie się powoli zjadał sam ale wcześniej dojdzie pewnie do wspomnianego zatrucia białkiem.
Młody pisze:W końcu...
Ale za to ciekawa dyskusja się rozwinęła. :-)

: 03 sty 2011, 11:45
autor: Wedrowiec
wolfshadow pisze: Nie można się najeść witaminami na całe 10 miechów.
Nic nie stoi na przeszkodzie zeby jesc suszone ziola,wodorosty caly rok,zreszta podobnie mozna robic z miesem.
wolfshadow pisze: I tutaj się mylisz. Właśnie okres jesień-zima-wiosna (wczesna) to okres kiedy rośliny są najbardziej bogate w węglowodany. :-P
Ile gatunkow roslin potrawisz znalezc pod metrowa warstwa sniegu?
wolfshadow pisze: Łapiesz już, że przyswajalność jest uwzględniona?
Obawiam sie ze Ty nie "lapiesz".
Napisalem wczesniej :Ilość energii, jaką uzyskujemy z węglowodanów wynosi 60%, tłuszczów 70%, a z białek zaledwie 20%.To nie kalorie same w sobie stanowią dla naszego organizmu bezpośrednie źródło energii, ale ATP, które jest wytwarzane podczas utleniania tłuszczów, węglowodanów i białek
Wszystkie procesy energetyczne służą, w końcowym rozrachunku, do tworzenia ATP lub jego redukcji.
wolfshadow pisze: Na początku XX wieku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (ang. United States Department of Agriculture) opracował procedurę mierzenia wartości energetycznej, która pozostaje w użyciu do dziś.
Wedrowiec pisze: jedząc zbyt duże ilości białka zamiast wykorzystywać energię na cele użyteczne, marnujemy ją na "ogrzewanie".
W procesie spalania białka wydziela się dużo energii cieplnej a mało użytecznej energii mechanicznej.
Teraz Ty piszesz:
wolfshadow pisze: Badana żywność jest całkowicie spalana w kalorymetrze,ciepło uwolnione w wyniku spalania jest mierzone
W tym momencie dyskusja traci sens...
wolfshadow pisze: Na przykład, czysty cukier uwalnia około 3,95 kcal całkowitej energii na gram, ale współczynnik przyswajalności dla cukru wynosi u człowieka ok. 98%, więc wartość energetyczna cukru wynosi 3,87 kcal na gram
W Twoim cytacie nie ma nic o bialku,to po pierwsze.
Po drugie, wyskakujesz z cukrem prostym,podczas gdy pisze o weglowodanch ogolnie,
(inna przyswajalnosc ma ryz(weglowodany zlozone) inna bialy cukier(weglowodany proste)
Czemu zatem sluzy ten cytat?

: 03 sty 2011, 14:36
autor: sylwester2091
Wedrowiec pisze:
wolfshadow pisze: Łapiesz już, że przyswajalność jest uwzględniona?
Obawiam sie ze Ty nie "lapiesz".
Napisalem wczesniej :Ilość energii, jaką uzyskujemy z węglowodanów wynosi 60%, tłuszczów 70%, a z białek zaledwie 20%.To nie kalorie same w sobie stanowią dla naszego organizmu bezpośrednie źródło energii, ale ATP, które jest wytwarzane podczas utleniania tłuszczów, węglowodanów i białek
Wszystkie procesy energetyczne służą, w końcowym rozrachunku, do tworzenia ATP lub jego redukcji.
wolfshadow pisze: Na początku XX wieku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (ang. United States Department of Agriculture) opracował procedurę mierzenia wartości energetycznej, która pozostaje w użyciu do dziś.
Wedrowiec pisze: jedząc zbyt duże ilości białka zamiast wykorzystywać energię na cele użyteczne, marnujemy ją na "ogrzewanie".
W procesie spalania białka wydziela się dużo energii cieplnej a mało użytecznej energii mechanicznej.
Teraz Ty piszesz:
wolfshadow pisze: Badana żywność jest całkowicie spalana w kalorymetrze,ciepło uwolnione w wyniku spalania jest mierzone
W tym momencie dyskusja traci sens...
wolfshadow pisze: Na przykład, czysty cukier uwalnia około 3,95 kcal całkowitej energii na gram, ale współczynnik przyswajalności dla cukru wynosi u człowieka ok. 98%, więc wartość energetyczna cukru wynosi 3,87 kcal na gram
W Twoim cytacie nie ma nic o bialku,to po pierwsze.
Po drugie, wyskakujesz z cukrem prostym,podczas gdy pisze o weglowodanch ogolnie,
(inna przyswajalnosc ma ryz(weglowodany zlozone) inna bialy cukier(weglowodany proste)
Czemu zatem sluzy ten cytat?
to wszystko co napisałeś jest bez sensu bo w poście wolfshadow dokładnie opisał każdą rzecz którą tu poruszyłeś. A ty wyrwałeś z kontekstu kilka zdań i twierdzisz, że jego wypowiedz była niekompletna... przeczytaj jeszcze raz całość to może w końcu zrozumiesz.

Aha no jasne że kalorie nie stanową źródła energii... kalorie to miara energii a nie jej źródło. ;)

: 03 sty 2011, 18:51
autor: wolfshadow
Wedrowiec pisze:Nic nie stoi na przeszkodzie zeby jesc suszone ziola,wodorosty caly rok,zreszta podobnie mozna robic z miesem.
Albo robić mrożonki.
Wedrowiec pisze:Ile gatunkow roslin potrawisz znalezc pod metrowa warstwa sniegu?
W znanej okolicy? Wszystkie, które widziałem wędrując jesienią.
W obcym terenie kręciłbym się raczej w pobliżu zbiorników wodnych i mokradeł bo tam najłatwiej o kłącza. :-)
Wedrowiec pisze:Czemu zatem sluzy ten cytat?
:-/
Wedrowiec pisze:W tym momencie dyskusja traci sens...
Masz rację.

: 07 sty 2011, 04:50
autor: Thorgal
Jestem pewien, że nie jeden wegetarianin pozostawiony sam sobie w miejscu nieznanym przez dłuższy okres czasu zaczął by polować lub zakładać pułapki na zwierzynę. (oczywiście zakładam, że byłaby takowa)

: 07 sty 2011, 19:58
autor: Zirkau
krzyzak pisze:Zirkau – http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2458477
Idąc za definicją, uważasz je jestem dziwakiem bo nie jem mięsa?.
Zgadza się. Bo przy obecnej podaży pokarmu - każdy dieta jest fanaberią. Przecież sami narzucamy sobie rodzaj diety, przebieramy, zmieniamy..... Po prostu przebieramy w dostepnych produktach. chcemy być wege to jesteśmy, chcemy tylko śródziemnomorską - mamy ...

A zgodnie z powyzszym słownikiem fanaberia=rzecz wyszukana, wymyślna
wolfshadow pisze:W znanej okolicy? Wszystkie, które widziałem wędrując jesienią
podziwiam. Osobiście wiem, ile czasu poświęcam by w okresie letnim znaleźć jakieś konkretne gatunki, ale w okresie zimy ? Brrr, nie wyobrażam sobie tej męczarni.
A poza tym nawet taka marchew czy inne korzonki - jak to wyrwać jak gleba przemrożona, kopać, rąbać ?
Bobry wiedzą co robią ścinając i topiąc drewno na zimę...

: 10 sty 2011, 08:27
autor: wolfshadow
Zirkau pisze:A poza tym nawet taka marchew czy inne korzonki - jak to wyrwać jak gleba przemrożona, kopać, rąbać ?
Bobry wiedzą co robią ścinając i topiąc drewno na zimę...
Ba. Odpowiadałem tylko konkretnie na zadane pytanie:
Ile gatunkow roslin potrawisz znalezc pod metrowa warstwa sniegu?
Pamiętam miejscówki bo ich nie niszczę a wręcz tworzę nowe. Traktuję je jako rezerwowy magazyn naturalnie rosnącego pożywienia dostępnego w sytuacji awaryjnej. Trochę "dzikich" korzonków powsadzałem też na ugorze u teściów.
Co do opłacalności pozyskania zimą to już lepiej rąbać przerębel przy pasie złożonym z pałki szerokolistnej i trałować hakiem dno niż bawić się w rąbanie zmarzniętej gleby za dietetyczną marchewką. :-)

: 22 sty 2011, 17:05
autor: Walker95
Jestem człowiekiem. Jestem DRAPIEŻNIKIEM. To nie mój wybór, ja tu nie mam nic do gadania. Tak mnie w świecie umieściła natura.
Powiem otwarcie i prosto że wegetarianizm uważam za nienaturalny, wywodzący się z ameryki trend wypływający z ideologii pacyfistyczno-pseudoekologicznych.
I nie widzę potrzeby oplatania tematu teoretyczno-naukowymi dodatkami...

Żeby nikt tu nie podał przykładu oczywiście, że jest naturalne bo jacyś indianie tak robili chciałbym zauważyć, że na Borneo jeszcze do niedawna żyły plemiona kanibali.
Ciek pisze:[...] co złego jest w cycuszkach???
Wolę je u dziewczyn :P

Serio, lubię soję, ale nie ma wiele lepszych rzeczy niż treściwe, krwawe mięcho zjedzone w dziczy.
Nie tępię wegetarian - podziwiam ich, tak samo, jak będąc ateistą podziwiam i szanuję wierzących.

: 22 sty 2011, 17:26
autor: Mazazel
O tym, ze nie jesteś drapieżnikiem, było już wcześniej.
Wegetarianizm jest tak naturalny jak jedzenie mięsa. To nie jest kwestia naturalności czy nie, ale zdrowia i postawy etyczno-moralnej, w różnych proporcjach u różnych osób.
wegetarianizm uważam za nienaturalny, wywodzący się z ameryki trend wypływający z ideologii pacyfistyczno-pseudoekologicznych.
Oczywista oczywistość, że wywodzi się z ameryki (całe szczęście, że nie z Ameryki!). Stamtąd tez przecież pochodzą Pitagoras, Budda, Platon, Lao tzi, Plutarch, Leo da Vinci, Percy B Shelley, Lew Tołstoj, Mahatma Gandhi, George Bernard Shaw, Paul Mc Cartney i George Harrisson;p

: 22 sty 2011, 18:43
autor: orety
Walker95 pisze:Powiem otwarcie i prosto że wegetarianizm uważam za nienaturalny, wywodzący się z ameryki trend wypływający z ideologii pacyfistyczno-pseudoekologicznych.
oooooooo, stary, powiedz to prawie miliardowi Hindusów z Indii (nie mylić z Indianami z Ameryki)

pozdrawiam
maciek

: 22 sty 2011, 20:05
autor: puchalsw
Hej Drapieżniku!
Podczas drugiej wojny światowej, Hindusi walczyli w armii Jej Królewskiej Mości. To fakt znany.
Wielu spośród rannych Hindusów, leczonych później w szpitalach polowych, zmarło na dyzenterie i zatrucia pokarmowe (właściwie to osłabienie spowodowane tymi schorzeniami przyczyniło się do śmierci, już wycieńczonych organizmów), ponieważ karmiono ich tak jak Europejczyków. Dieta składająca się z mięsa, ziemniaków, fasoli i kapusty zabijała równie skutecznie jak kule wroga.

: 22 sty 2011, 21:53
autor: Dąb
Walker95 pisze:Jestem człowiekiem. Jestem DRAPIEŻNIKIEM. To nie mój wybór, ja tu nie mam nic do gadania. Tak mnie w świecie umieściła natura.
Raczej padlinożerca niż drapieżnik. Chyba że kłusujesz ;-)

: 22 sty 2011, 22:58
autor: Pratschman
Walker, już ci mówiłem, żeś strasznie kategoryczny. Po co sie tak spinać? Nikt nie lubi wychodzić na niedouczonego.

Na temat wegetarianizmu wypowiadać mi sie nie chce, powiedziane już zostało wszystko.

: 01 lut 2011, 11:55
autor: Abscessus Perianalis
Obrazek

:D

EDIT: teraz powinno działać :)

: 01 lut 2011, 16:15
autor: Dąb
Poległem :mrgreen: , taka mała dygresja. Nie każdy musi być poliglotą , a jako , że żyjemy w Polsce watro by było, taki tekst przetłumaczyć.
Wolne tłumaczenie:
Do wszystkich myśliwych, którzy zabijają zwierzęta dla pokarmu. Wstydźcie się, powinniście iść do sklepu i tam kupić mięso. Zostało one zrobione tam gdzie nie dzieje się krzywda zwierzętom.

: 02 lut 2011, 21:31
autor: Razowiec
Mocne. Ktoś wie coś więcej na temat tego kawałka?

: 04 lut 2011, 19:52
autor: ZEN
Wegetarianin pełną gębą. :mrgreen:

Obrazek

: 04 mar 2011, 01:52
autor: miśka
Ech chciałam przeczytać dokładnie wszystkie posty, żeby nic nie powielać i nie ominąć ale nie dało rady ;p
Opiszę trochę swoją sytuację.
Nie mam się za osobę słabą, ani słabo pracującą. Dodatkowo uwielbiam piłkę ręczną, kosza i najprościej ujmując lubię się czasem fizycznie wykończyć ;)
Wegetarianką jestem od 1,5 roku a mam wrażenie jakby od zawsze ;] Czasów gdy tak obrzydliwie zatruwałam swój organizm i jadłam mięso wole nie wspominać, chyba ze na przestrogę...
Przede wszystkim argument że byłem czy słyszałem o wegetarianinie który trafił do szpitala przez to że miał problemy przez nie jedzenie mięsa ni kija nie ma się do sprawy ;p Ludzie mięsożerni tam trafiają i co, ile % wychodzi i zmienia swój sposób jedzenia mimo że 90% chorób byłby wstanie wyleczyć prawidłowym odżywianiem się. Bo tak było od zawsze że jedzenie człowieka odżywiało cały jego organizm, piękną skórę, mocne włosy i dawało siłę.
Przypadki o mężczyznach wracających z Syberii, których uratowały tylko mądre gospodynie, które wiedziały jakim pożywieniem przywrócić do zdrowia zdegenerowany organizm!
I raczej nie było to mięso z karmionych hormonami i antybiotykami kurczaków i świń!

Jeśli ja mówię że jestem wegetarianką, nie odnosi się to do jednego marnego faktu niejedzenia mięsa. Już nie mówiąc o bzdurze jaką jest sformułowanie "moda na wegetarianizm".
Ludzie są idiotami, i mogą być to wegetarianie i mięsożerni.
W mieście czy w restauracjach mówię wręcz że jestem weganką a to z następującego powodu: co z tego że nie zjem zchemikaliowanego mięsa, skoro mi przyniosą jeszcze bardziej syfne mleko, twarogi czy jajka.
Wniosek z tego taki że skoro martwi mnie stan zwierząt przeznaczonych na spożycie to martwi mnie również stan zwierząt wszystkich, mam na myśli krów i kur które dają mleko i jajka ale również ludzi których ja karmię. Bo pytam się kto z Was karmi swoje dzieci śmieciami jakimi jest wszystko w sklepie to, co przetworzone?(nie mówiąc już o słodyczach). Nie mam czasu, bez przesady? Mi nie jest żal par nie mogących zajść w ciąże, ludzi przewlekle chorych czy nawet chorujących na raka, tylko dzieci które najwięcej cierpią przez syfy które człowiek stwarza a potem je-.-
Wszystko to, co się dzieje w organizmie, jest skutkiem substancji które do niego wprowadziliśmy.
Tak więc wegetarianizm nie ogranicza się do pustej czynności. Ja jeśli mam do wyboru buty skórzane które kupie raz na 4 lata a jakiś szit który po roku trafi na śmietnik zanieczyszczając przyrodę, to wolę wybrać te pierwsze.
Co do białka: nie jestem biologiem i raczej już nie zostanę ale od kiedy orientuję się w białkach to zabieram głos. Najśmieszniejsze są reakcję ludzi gdy ja, na ich różne argumenty nt mięsa pytam czemu? Jeśli już coś wydukają o białku którego nie ma nigdzie indziej, ja znów pytam tzn jakiego? I dupa, my ludzie mamy czasem tak spaczone umysły ze nie wnikamy w racjonalność, tylko okropne przyzwyczajenia <ja przez parę lat usilnie walczę ze słodyczami tylko dlatego że w dzieciństwie zaszczepiono mi przyzwyczajenie do codziennego spożywania ich...;(>
(nie mam przy sobie swojej literatury więc jeśli się w czymś pomylę proszę mnie szybko poprawić)
w uproszczeniu: człowiek potrzebuję 8 rodzajów białka. Mięso uważane jest za potencjał jakiś niewystępujących nigdzie białek tylko dlatego że ma ich w sobie najwięcej czyli aż 6.
Tylko że tyle samo łącznie ma np muesli z mlekiem (i nie mam tu na myśli płatków pszennych ze sklepu czy mleka UHT).
Tyle może mieć kasza z warzywkami strączkowymi. Jeśli chodzi tu o konkurs to przegrywa mięso, które może poszczycić się jeszcze, wspomnianymi wcześniej, hormonami antybiotykami, chemikaliami nawet z roślin które spożywał, już nie mówiąc o toksycznym oleju na którym człowiek to usmaży).

ja parę miesięcy temu zrobiłam coś bardzo dziwnego. Weszłam do kuchni mojej babci wzięłam ostatnią wątróbkę z patelni, zjadłam i wyszłam. Chwilę później się przeraziłam, czemu to tak wogle wyszło... -.- Zapewne zadziałało tu coś w stylu co pisał Abscessus. Ale też się nie do końca zgodzę. Zapewne gdyby to nie była potrawa w całości z gospodarstwa rodzinnego (ośmielę się mieć teorie że Kaszubi są zboczeni na punkcie mięsa ;p) na pewno bym jej nie tkneła. Doszłam do takiego stanu że przez węch wyczuwam toksyny z pożywienia. Zapewne zaniedbałam moją gospodarkę białkową i dlatego popełniłam ten czyn ;p Wielu znajomych się śmieję że jestem w nieustannej ciąży bo mam zachcianki żywieniowe niczym ciężarna, a ja poprostu czuję że potrzebuje witamin i minerałów akurat z tego warzywa czy kasz ;] Ale żeby móc odróżnić potrzebę, nazwijmy ją biologiczną, od przyzwyczajenia czy nawet uzależnienia albo zachcianki, trzeba na dłuższy czas wyrzec się w pełni "ulepszonych" przez człowieka produktów i wtedy kierować się instynktem.

Bardzo przepraszam za takie rozpisanie, ale jeśli ten wątek czytacie to chciałam żebyście w skrócie poznali prawidłowy stosunek wegetarianina do świata.
Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam ;p

ps nie miejcie mnie za psychopatkę, ja tylko kocham gotować pyszne i pożywne jedzonko a i naturopatią się interesuję ;]

: 04 mar 2011, 07:42
autor: Zirkau
jesteś zdrowo walnięta :D

A co do powyższego wywodu - również można jeść mięso i dbać o jego jakość a nie ilość.

Faktem niezaprzeczalnym jest - że większość osób nie zwraca uwagi w ogóle na to co je i jak - niezależnie od preferencji żywieniowych.

: 04 mar 2011, 10:56
autor: Abscessus Perianalis
Masz dziewczyno trochę racji. Żywimy się paskudnie przetworzoną żywnością i nie zwracamy uwagi na to aby było to zdrowe, niezależnie od diety. (sam kupuję zgrzewkami mleko UHT, bo nie mam czasu na zakup 'świeżego' mleka codziennie)
Tak czy siak, z mięsa nie zrezygnuję nawet jak ktoś mi powie, że kotlety zalegają mi w układzie pokarmowym tygodniami.. :)

: 04 mar 2011, 11:05
autor: Ciek
Co mnie bardziej ciekawi w tym temacie niż jakieś ideologiczne przepychanki to jak poradziłby sobie typowy mięsożerca w sytuacji gdyby musiał nagle przymusowo przeskoczyć na dietę wegetariańską i do tego poddany byłby ostremu stresowi. Np. gdy z 5 wymiaru przylatuje do nas planeta Nimabimbru, a na niej mieszkają zielone ludziki z antenkami na głowach, które porywają nasze krówki i … no, wiecie, ogólnie jak będzie jakaś d…a i nie będzie mięsa.

Zastanawia mnie czy coś takiego mogłoby być szokiem dla organizmu i mieć negatywne konsekwencje. Wolf podawał przykład odwrotny gdy ranni wegetarianie zdychali w szpitalach na mięsnych posiłkach. Od jakiegoś czasu staram się co jakiś czas mieć bezmięsne dni, początkowo było mi ciężko, nie czułem w ogóle sytości.

: 04 mar 2011, 11:23
autor: miśka
Moje przechodzenie na bezmięsność trwało jakieś 2 tygodnie, przy czym wcześniej codziennie jadłam mięso. I to przyzwyczajenie stanowiło prawdziwą barierę psychologiczną ;p
Dzisiaj dla człowieka pewnie byłoby to męczące, i fizycznie i psychicznie, co innego kiedyś gdy mięso jadło sie 2 razy w roku, na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Aby poczuć się sytym należy zjeść dawkę białka i tłuszczu(oleju) do tego warzywka i jest si. Ja co dzień aplikuje sobie taką dawkę na śniadanko i świat jest piękny a do tego brzuszek pełny przez 6 godzin.