Dzięki Stachu za słowa uznania. Dopiero się uczę sztuki kowalskiej więc może trochę te krzesiwa są nieeleganckie. Ale działają i to moim zdaniem jest najważniejsze.
To krzesiwo które nazwałeś syberyjskim to rzeczywiście patent stosowany na Syberii przez zesłańców. Podkradali gwoździe, czy co tam im w łapy wpadło a było wykonane ze stali wysokowęglowej i robili sobie krzesiwa. Nie mieli tam kuźni ani narzędzi więc te krzesiwa były maksymalnie proste. Sąsiad mojej babci (przesiedleniec z Syberii) opowiadał mi jak takowe wykonywali: rozgrzewali kawał drutu lub gwóźdź w kozie, wyginali go w kształt litery U przy pomocy kijków i kamienia po czym hartowali w wodzie. Tyle co pamiętał, a i powiadał mi jeszcze o hubie którą zrywali na wyrębach i suszyli (domyślam się , że to błyskoporek???).
No dobra pochwalę się trochę. Z racji na odbieranie zaległego urlopu, ostatnie dwa tygodnie spędziłem w domu, kombinując jak się wymigać od szału przedświątecznych porządków :diabel2: Dlatego naopowiadałem żonie ile to jest roboty na podwórzu, że trzeba sad ogarnąć itp. Pojechałem nawet do ogrodniczego po grabie do liści, a przy okazji zakupiłem trochę drutu wysokowęglowego

Jak się pewnie domyślacie poszedłem do ogrodu po czym wylądowałem w warsztacie
postanowiłem wykonać kilka krzesiw: próbowałem z różnymi kształtami i tak oto powstała ta kolekcja
Pierwsze to krzesiwko "mikro" które może pelnić rolę wisiorka z racji na swoje wymiary 45x22mm:)

następnie stworzyłem z resztek skóry mały pokrowczyk na cały zestaw do rozniecania ognia.

Potem powstały dwa małe na wzór skandynawskich:

Na sam koniec zrobiłem krzesiwko rodem z dzikiego zachodu takie proste traperskie jakie widziałem w jakimś muzeum indiańskim:

Po nim powstało krzesiwo wykute ze starego pilnika trójkątnego czyli krzesiwo okularowe

To już koniec bo potem do warsztatu wpadła moja żona i sami wiecie jak się to skończyło... 42 taczki zgrabionych liści i różnego badziewia po zimie
