Nie napisałam swojego podziękowania. Obejrzałam, trochę mi to zeszło, bo komputer coś spowolniał.
Jest taka mała wpadka kiedy to chłopak, który był u Eustacego Conway'a mówi, że odchodzi bo niczego się nie nauczy wyciągając stare gwoździe, za chwilę znowu jest pokazany. Jestem mało spostrzegawcza ale zauważyłam, że dwa razy to samo drzewo ścinają.

Myślę, że dla młodych Amerykanów konieczność wyciągania starych gwoździ by ponownie je użyć to dobra lekcja, gdy u nich wszystko jest jednorazowe. Rozumiem potrzebę posiadania kilku pił spalinowych. Gdy trzeba szybko na piłować nie traci się wtedy czasu na uzupełnianie paliwa , lecz te sto czy ile tam ich było młotków, to chyba muzeum?
Tom mu chyba było, z bobrami. U nas też dużo bobrów, wprawdzie wody z leśnej rzeczki nie bierzemy, ale już upatrzyłam sobie miejsce nad rzeczką na biwakowanie - co to za choroba, którą roznoszą bobry? Czy gotowanie jej nie zabija szkodliwych bakterii czy czego tam, co one roznoszą, poza tym, że ścinają potężne wierzby. ?
Trzeci z nich to Marty, tak? To trzeba widzieć z jaką pasją mówi, że dzika przyroda jest jego pasją. Ale dlaczego on tylko w zimowe miesiące wybiera się tak daleko? Jego relacja mogłaby być chyba najciekawsza gdyby nie to, że ciągle psuje mu się skuter i staje się ten odcinek relacją z naprawy śnieżnego skutera. Las, po którym się porusza nie wygląda na ubogi i sądzę, że wilki nie będą bez potrzeby atakować człowieka, który na dodatek tak hałasuje tym skuterem. Tylko, ze chyba lęk nie jest zależny od intencji człowieka, on po prostu jest.
Ten film może nie powala na kolana, ale dobrze jest go obejrzeć. Może jednak dla znawców przetrwania być jak dla filologa słuchanie mowy kogoś kto wiele słow źle akcentuje. Niby wszystko zrozumiałe ale jakiś zgrzyt pozostaje - to dla znawców, dla mniej znających się to o takich co ponoć
drapią się tam gdzie ich nie swędzi
Tak więc proszę o następny odcinek, jeśli łaska
A wdzięczność moja będzie wielka jak te wierzby co je nasze bobry pościnały
