Oj, a czy ja pisałem o bakteriach - czy o wirusach? Przeczytaj raz jeszcze. A interferon... no cóż, HIV pokonany, grypa pokonana, opryszczki już nie ma - myślisz, że to prawda choć w najmniejszym stopniu? Interferon? Ostatnia i jedyna deska ratunku skuteczna 2-5 razy na sto, jak kosa wisi nad karkiem. Nie ma co się łudzić... Jak ktoś nie ma odporności... to... wirusy rządzą!Q_x pisze:Borelioza to krętki, nie wirusy. A wirusy (z różnym szczęściem, to prawda) od lat leczy się interferonami.
Kleszcze
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
ślepy herbu ślepowron
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Napisałem to, co napisałem, żeby nie było zamętu, bo dyskusja wcześniej dotyczyła wyłącznie boreliozy.
Terapia interferonem - no cóż, cieszę się, że byłem i jestem zdrowy. Coś tam jednak się leczy
Ciocia moja, prywatnie kochana, przeurocza osoba, właśnie jest na czwartej chyba serii terapii antybiotykowej z powodu podejrzenia neuroboreliozy. Wyglądało to na początku jak ciężka grypa (ogólna słabość, bóle kości), rumienia nigdy nie miała, więc trochę minęło, zanim ją zdiagnozowali, a teraz leczą ją tak intensywnie, że musi leżeć w szpitalu.
Terapia interferonem - no cóż, cieszę się, że byłem i jestem zdrowy. Coś tam jednak się leczy

Ciocia moja, prywatnie kochana, przeurocza osoba, właśnie jest na czwartej chyba serii terapii antybiotykowej z powodu podejrzenia neuroboreliozy. Wyglądało to na początku jak ciężka grypa (ogólna słabość, bóle kości), rumienia nigdy nie miała, więc trochę minęło, zanim ją zdiagnozowali, a teraz leczą ją tak intensywnie, że musi leżeć w szpitalu.
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
To zależy od organizmu. Mój ojciec miał tylko mały rumień(a trochę ten rumień odchodził ...), a czuł się jak zdrowy. A w szpitalu diagnoza: "BORELIOZA"."Położyli" go na 2 tygodnie, odpoczął od pracy chłop przynajmniej- gdyż żadnych skutków nie odczuł.Q_x pisze:Ciocia moja, prywatnie kochana, przeurocza osoba, właśnie jest na czwartej chyba serii terapii antybiotykowej z powodu podejrzenia neuroboreliozy. Wyglądało to na początku jak ciężka grypa (ogólna słabość, bóle kości), rumienia nigdy nie miała, więc trochę minęło, zanim ją zdiagnozowali, a teraz leczą ją tak intensywnie, że musi leżeć w szpitalu.
Nie mogę się wypowiadać jako osoba "doświadczona" naporem kleszczy bo odpukać mej krwi widocznie gadziny nie lubią, lub "dziwaczne strzepywanie się" działa. Ale mych znajomych jadły żywcem po 5 po 7 po 9 nawet naraz. Wszyscy nawet objawów choroby nie uświadczyli.
Nikt nawet do lekarza nie poszedł. A urwanie "gadzinie" głowy to nie wyrok śmierci! Wydłub szybko, odkaź odpowiednio i powinno być wręcz wspaniale . Kleszcz to kleszcz, a jak koś się owego osobnika boi niech trzyma się asfaltu.
EDIT: Dodam, że boreliozę wykryto u mojego ojczulka po 2 latach jak poszedł na badanie skóry z całkiem innego powodu!
EDIT 2: AHA! Nawet Leśników "kleszcze chorobowe" wybiórczo traktują!
Potrzebuję tylko wolności
No cóż - jak napisałem odporność osobnicza i szczęście przede wszystkim. Mam lat ile mam niestety. Od lipca do grudnia łażę po lesie za grzybami... Nie poświęcam zbyt wiele czasu na otrzepywanie się. W życiu pojawiły się 2 - słownie dwa kleszcze samobójcy - oba w odstępie tygodnia i oba w okolicy podkolanowej, wyciągnięte po kilku dniach (jak urosły i je poczułem) bez powikłań . Ci, którzy ze mną chodzili na rzeczone grzyby przez te 40 lat, złapali może nie setki - ale dziesiątki tych żyjątek. Wniosek - kleszcze nie lubią piwa ??? Bo ja uwielbiam.
A na poważnie wśród tych wszystkich kleszczy jakie miałem okazję oglądać - zawodowo i "towarzysko" widziałem i znam jeden przypadek boreliozy wyleczonej bez powikłań (skończyło się na rumieniu) - z tym, że antybiotyk podawałem przez 4 tygodnie. Odczyny ujemne po leczeniu. Jeden przypadek zakażenia kolegi, który nie chodził ze mną do lasu potwierdzony serologicznie. I 2-3 przypadki, u znajomych znane z opowieści... znajomych tychże znajomych. Czy trochę nie demonizujemy? Borelioza jest wredna i nie ma przeciw niej szczepionki, ale jak jest częsta? Odkleszczowe zapalenie mózgu szczepionka dostępna. Komary mogą przenosić HIV - więc może nie chodzić w las choć wiadomo, że wilka ciągnie...

ślepy herbu ślepowron
i coś w tym musi być na rzeczy bo ja mam podobnie - uwielbiam piwo i miałem .... nie pamiętam ile niewiele ale tylko jeden a właściwie to musiała być "jedna kleszczyca" znaleziona przez moją małżonkę wzbudziła moja ciekawość a "śmiertelną" dla niej zazdrość małżonki hehehejm48 pisze:Wniosek - kleszcze nie lubią piwa ??? Bo ja uwielbiam.

- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Tak właśnie:
http://www.cdc.gov/vaccines/vpd-vac/lyme/default.htm
Wnioski niech sobie każdy sam wyciąga.
http://www.cdc.gov/vaccines/vpd-vac/lyme/default.htm
Wnioski niech sobie każdy sam wyciąga.
makaron pisze:Za wyjaśnienie[/url]
ZKM się nie boimy bo jesteśmy szczepieni - nieprawdaż?
A i tak sporo przypadków w moich stronach - Świętokrzyskie - a jednak przez 30 lat praktyki lekarskiej - nie widziałem. Może w oddziale zakaźnym mieliby lepszy obraz...
[ Dodano: 2012-12-16, 17:26 ]
Ożesz, w mordę i nożem komuś się należyQ_x pisze:Tak właśnie:
http://www.cdc.gov/vaccines/vpd-vac/lyme/default.htm
Wnioski niech sobie każdy sam wyciąga.


ślepy herbu ślepowron
- Kapitan Apteka
- Posty: 196
- Rejestracja: 09 sty 2013, 19:26
- Lokalizacja: Tychy/Kielce
- Tytuł użytkownika: kundelbury
- Płeć:
Przyszła kryska :/
No i stało się...
Co roku kilkakrotnie demaskowałem podgryzające kleszcze, ale na szczęście obywało się bez komplikacji. W zeszły weekend, mimo ochraniaczy na butach , niczym minister Rostowski podatnikom pewien kleszcz wpił mi się w łydkę. Usunąłem dziada, lecz nazajutrz już wiedziałem, że coś się dzieje. Obrzęk i rosnący rumień. Od razu zacząłem podjadać doxycyklinę i mimo, że obrzęk ustąpił, rumień podsiniał będę musiał brać to świństwo jeszcze przez 4 tygodnie, mając nadzieję, że uda się wytrzebić borelię zanim umości sobie gniazdko w ukł. nerwowym i stawach. W sumie to moja wina, bo po całodniowym krzaczeniu zamiast zrobić wieczorny przegląd oddałem się uciechom towarzyskim. Podsumowując - warto czasem zajrzeć również pod swoją garderobę
P.S.
Odnośnie leczenia interferonem - skala działań niepożądanych stwarza konieczność bardzo rozważnego przemyślenia decyzji o wprowadzeniu do terapii. To faktycznie lekowa armata, ale i odrzut ma potężny.
Co roku kilkakrotnie demaskowałem podgryzające kleszcze, ale na szczęście obywało się bez komplikacji. W zeszły weekend, mimo ochraniaczy na butach , niczym minister Rostowski podatnikom pewien kleszcz wpił mi się w łydkę. Usunąłem dziada, lecz nazajutrz już wiedziałem, że coś się dzieje. Obrzęk i rosnący rumień. Od razu zacząłem podjadać doxycyklinę i mimo, że obrzęk ustąpił, rumień podsiniał będę musiał brać to świństwo jeszcze przez 4 tygodnie, mając nadzieję, że uda się wytrzebić borelię zanim umości sobie gniazdko w ukł. nerwowym i stawach. W sumie to moja wina, bo po całodniowym krzaczeniu zamiast zrobić wieczorny przegląd oddałem się uciechom towarzyskim. Podsumowując - warto czasem zajrzeć również pod swoją garderobę

P.S.
Odnośnie leczenia interferonem - skala działań niepożądanych stwarza konieczność bardzo rozważnego przemyślenia decyzji o wprowadzeniu do terapii. To faktycznie lekowa armata, ale i odrzut ma potężny.
„Maszerować to prześcignąć własny cień. To móc wyprzedzić samego siebie, pozdrawiając się uprzejmie."
https://plus.google.com/photos/10564546 ... qIusitLKOQ
https://plus.google.com/photos/10564546 ... qIusitLKOQ
Mnie już pod koniec kwietnia jeden się wgryzł. Też w łydkę. Na razie niepokojących objawów nie ma. Boreliozę zaliczyłem już w latach osiemdziesiątych i choć wówczas nie była ona w Polsce szerzej rozpoznawana, to mój medyk na swojej robocie się znał. Zaaplikował od razu na kilka tygodni antybiotyk. Jaki on był, tego już nie pomnę, w każdym bądź razie, poza powracającym po latach rumieniem, innych skutków nie odczułem.
- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
Mnie jakoś kleszcze nie lubią, słyszałem że kleszcze reagują na zapach to raz. Ja szybko się pocę, jak bym nie był ubrany to zawsze się ze mnie leje jak temp. Przekracza 10 stopni. Może to je zniechęca?
Druga sprawa, to to że kleszcze przyciąga jasny kolor, rzucają się na biały kolor jak żyd na pieniądze.
Druga sprawa, to to że kleszcze przyciąga jasny kolor, rzucają się na biały kolor jak żyd na pieniądze.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Pisałam już wcześniej, że ostatnio został kleszcz a raczej jego głowa w moim ciele. W pachwinie. Już nie raz kleszcz mnie gryzł. Zazwyczaj przynoszą mi je koty. Piesek młody o wyglądzie owczarka francuskiego o podobny do tego ciemniejszego ( swojego nie sfotografowałam jeszcze z bliska )

przynosi na łbie kleszcz na kleszczu, drugi pies nauczył go biegać po lesie samopas ,
Tamtego nieszczęsnego kleszcza zauważyłam dopiero po długiej kąpieli, pewnie dlatego tak szybko się wżerał.
Usiłowałam przeczytać wszystkie informacje zapisane na tym blogu:
Ogród na końcu świata - borelioza
trochę za dużo jak na mnie informacji, jak na razie jem pokrzywę z wrotyczem,
a może komary, które tak mnie tną, że wydaje mi się pod koniec dnia, że dostaję od nich gorączki, że one pobudzają mój organizm do samoobrony? Jeszcze glistnika sobie zaaplikuję ( z umiarem ) w miejscu ukąszenia, sprawdziłam, jest malutka jakby grudka, gdyby tak posmarować to miejsce sokiem glistnika? To już ze 2 tygodnie temu. Wierzę, że mój organizm da sobie z tym radę.

przynosi na łbie kleszcz na kleszczu, drugi pies nauczył go biegać po lesie samopas ,
Tamtego nieszczęsnego kleszcza zauważyłam dopiero po długiej kąpieli, pewnie dlatego tak szybko się wżerał.
Usiłowałam przeczytać wszystkie informacje zapisane na tym blogu:
Ogród na końcu świata - borelioza
trochę za dużo jak na mnie informacji, jak na razie jem pokrzywę z wrotyczem,

a może komary, które tak mnie tną, że wydaje mi się pod koniec dnia, że dostaję od nich gorączki, że one pobudzają mój organizm do samoobrony? Jeszcze glistnika sobie zaaplikuję ( z umiarem ) w miejscu ukąszenia, sprawdziłam, jest malutka jakby grudka, gdyby tak posmarować to miejsce sokiem glistnika? To już ze 2 tygodnie temu. Wierzę, że mój organizm da sobie z tym radę.

- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
Obawiam się że dla kleszcza długi rękaw to żadna przeszkoda 
Jednych kleszcze lubią, innych nie.
Warto też zaznaczyć że ludzka krew (przynajmniej niektórych ludzi) dla kleszcza nie jest smakołykiem. Czytałem jakiś artykuł gdzie pisali że kleszcz potrafi nawet szybko uschnąć i odpaść gdy krew człowieka mu nie spasuje.
Tak więc może ty czy ja kiedyś złapaliśmy kleszcza, ale zanim dotarliśmy do domu żeby się "oglądnąć" to mógł sobie już dawno odpaść. No ale tylko piszę co słyszałem, także nie bijcie icon_twisted

Jednych kleszcze lubią, innych nie.
Warto też zaznaczyć że ludzka krew (przynajmniej niektórych ludzi) dla kleszcza nie jest smakołykiem. Czytałem jakiś artykuł gdzie pisali że kleszcz potrafi nawet szybko uschnąć i odpaść gdy krew człowieka mu nie spasuje.
Tak więc może ty czy ja kiedyś złapaliśmy kleszcza, ale zanim dotarliśmy do domu żeby się "oglądnąć" to mógł sobie już dawno odpaść. No ale tylko piszę co słyszałem, także nie bijcie icon_twisted
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Kleszcze reagują jedynie na ciepło i dwutlenek węgla. Niema dowodów by reagowały na zapach potu (chociaż są takie przypuszczenia).kamykus pisze:Mnie jakoś kleszcze nie lubią, słyszałem że kleszcze reagują na zapach to raz. Ja szybko się pocę, jak bym nie był ubrany to zawsze się ze mnie leje jak temp. Przekracza 10 stopni. Może to je zniechęca?
Druga sprawa, to to że kleszcze przyciąga jasny kolor, rzucają się na biały kolor jak żyd na pieniądze.
Wystarczy się trochę zastanowić, kto to jest docelowym żywicielem i sprawa się wyjaśnia. Sarny bo o nich mowa nie pocą się i nie ubierają na biało...
- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
Dziś znalazłem takie coś: http://www.pzh.gov.pl/kleszcze/pge.php?mid=88
Czyli jednak pot ich nie odstrasza :/ Ale kolor przyciąga!Kleszcze przyciąga biały kolor, ciepło, ruch powietrza, zapach kwasu masłowego obecnego w pocie.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Doprawdy nie wiem z kad wzięli te informacje... Gdyby przynajmniej powołali się na jakaś publikacje. Internet jest pełen śmieci bo każdy może napisać co mu ślina na język przyniesie a serwer i tak to przyjmie.
Ostatnio zmieniony 28 cze 2013, 02:37 przez lukasz_sp, łącznie zmieniany 1 raz.
- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
http://www.pzh.gov.pl/kleszcze/pge.php?mid=88 - ak.3lukasz_sp pisze:Doprawdy nie wiem z kad wzięli te informacje... Gdyby przynajmniej powołali się na jakaś publikacje. Internet jest pełen śmieci bo każdy może napisać co mu ślina na język przyniesie a serwer i tak to przyjmie.
http://www.polskieradio.pl/93/1293/Arty ... a-kleszcze - ak.3
http://www.studentnews.pl/s/16/6281-NEW ... hronic.htm - ak.15
http://medycyna.interia.pl/index.php?t=14&id_t=8619 - ak.1
Faktem jest, że niekiedy ktoś podaje błędną informację i pomyłka ta jest powielana. Oto przykład:
Około 1980 roki profesor uniwersytetu we Fryburgu, G.W. Lohr oświadczył na kongresie medycznym w Wiesbaden, że szpinak niesłusznie zyskał sobie sławę rośliny o dużej zawartości soli mineralnych. Wyjaśnił, że z powodu błędu drukarskiego polegającego na niewłaściwym umieszczeniu znaku dziesiętnego opublikowano w pewnym dawnym podręczniku z zakresu żywienia informację, według której zawartość żelaza jest dziesięciokrotnie wyższa niż w rzeczywistości. Błąd ten przedostał się do późniejszych podręczników i nie został odkryty aż do czasu, gdy naukowcy poddali rewizji dawne tabele wartości odżywczych poszczególnych pokarmów. Poza tym wspomniany profesor twierdzi, że zawarte w szpinaku żelazo i tak jest w postaci trudno przyswajalnej przez organizm. (czasopismo Avake)
Jak do tego doszło? W 1890 (inne źródła podają, że był to rok 1870) roku jeden z amerykańskich (gdzie indziej można przeczytać, że był to uczony niemiecki Dr Erich von Wolf) naukowców prowadził szczegółowe badania nad szpinakiem. Jego asystentka, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30 (inne źródła podają, że było to 1,7 mg tego pierwiastka w 100 g świeżej masy robi się 17 mg! ). Ta pomyłka sprawiła, że
szpinak zyskał sławę nadzwyczaj zdrowego warzywa i dzieci od pokoleń zmuszane są do spożwania go.
Reasumując: do wszystkich informacji należy podchodzić sceptycznie i najlepiej przeprowadzić własne badania,
Ale skąd wziąć na to czas?
steppenwolf Chyba najbardziej rzeczowy jest link 3 tam przynajmniej jest to wywiad z nijaką mgr Anną Paziewską doktorantka z Zakładu Parazytologii Wydziału Biologii UW(nie jest anonimowy). Do publikacji i konkretnych badań temu jednak ciągle daleko... Sam niedawno ukończyłem studia doktoranckie i zdaję sobie sprawę, co oznacza rzetelność informacji. W momencie kiedy dany prof. podpisuje się pod tekstem kładzie na to swoją reputację. Kiedy autorem jest serwis internetowy jak w pozostałych linkach nikt na dobrą sprawę za treść nie odpowiada. Więc i trudno wymagać by ktoś się postarał przy szukaniu, że nie wspomnę o stosownej bibliografii...