14-15.04 wybrałem się z kuzynem na spływ Brdą . Ruszyliśmy o 4 rano, była potworna mgła, ale po niespełna 4 godzinach dotarliśmy do leśniczówki (MAŁA PRZYSTAŃ) w Starej Brdzie. Gospodarz akurat szykował kajaczki dla nas. Po zapakowaniu gratów ruszyliśmy.... Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, to "żal płynąć, żeby się za szybko nie skończyło...."! Później było już tylko pięknie, pięknie i... zaje...fajnie!!
Na biwak (których jest sporo na całej trasie) zatrzymaliśmy się w Nowej Brdzie. Byliśmy sami, dopiero wieczorem spłynęła grupa na pontonach, ale zwinęli sprzęt i odjechali przed północą. My po "poważnych" dyskusjach nocnych

poszliśmy spać. Rano było -2 stopnie, więc zerwaliśmy się dość wcześnie. Kac męczył, ogień się nie chciał palić, nawet nie było co dołożyć... Jakoś udało się zrobić kawę, apetytu na śniadanie nie było, więc ruszyliśmy dalej.
Z drugiego dnia najbardziej spodobał nam się odcinek w rezerwacie PRZYTOŃ, super miejsce!!Później Brda rozlała się i rozleniwiła

Spływ skończyliśmy przy moście w Pakotulsku, skąd odebrał nas Pan leśniczy.
Kilka fotek:
https://picasaweb.google.com/traper.w/SpYwGornyOdcinekBrdy
Więcej PIĘKNYCH fotek

w dziale GALERIA!