Tematu na forum nie znalazłem, azaliż poruszyć go raczę, ponieważ, iż, bo tak.
Pewnego dnia, podczas wypadu z moim kompanem miałem sposobność wykonania saperki z młodej, powalonej brzózki. Pomysł mi zaświtał sporo wcześniej, przed wyprawą i byłem wielce ucieszony jego owocem. Na pozór wydaje się, że gadżet w porównaniu do konwencjonalnego odpowiednika jest mało wydajny. Ale w pojęciu mieści się słowo wydajny, więc spełnia swoje zadanie. Lepsze bowiem wydaje się kopanie ziemi czymś, co robi to lepiej i sprawniej niż gołymi łapami. Poza tym piszę w dziale rzeczy, których gotowcem nie kupimy, a satysfakcję z gadżetu podsyca fakt, że półprodukt czeka na nas w dziczy. Dobra, zaczynam już wodę lać. Sami oceńcie...


Kąt skosu postanowiłem nadać optymalny. Byle był jak najostrzejszy ale też
nie na tyle ostry by mógł pomóc złamaniu zabawki, przy trafieniu w twardszy grunt/kamień/itp.
Na zdjęciach może tego nie widać, ale krawędź "ostrza" wyprofilowałem
usuwając zadziory po odłamaniu narzędzia od pnia.

Mam nadzieję, że mój pomysł komuś się przyda, jeśli będzie potrzebny
