Wyjazd na ryby-pomysły, chętni, dyskusja.

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Nigdy tego nie miałem, są jakieś kary za brak?
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Wprowadzili przepis dwa lata temu, że jesteś zobowiązany przed rozpoczęciem wędkowania wpisać do rejestru datę i miejsce połowu. Nie uczynisz tego lub nie masz rejestru, lub nie wpisujesz ryb, które chcesz zabrać - mandat 50PLN. Jak wypuszczasz od razu ryby to ich nie wpisujesz (ale data i miejsce muszą być).
Przy zakupie pozwolenia na następny sezon oddajesz stary rejestr i dostajesz nowy. Nie oddasz - 10 PLN. Ręce opadają.

Ps. Jak nie masz opłaconych składek to 200 PLN.
Obrazek
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

:mrgreen:
Następny kompletny debilizm przepisowy... Czy tylko takie odniosłem wrażenie ?

Tzn że jeśli złapiesz 2 ryby i wsadzisz je żywe do siatki , bo nie jesteś pewny czy złapiesz następne i czy warto będzie Ci je zabierać do domu.
Nie wpiszesz ich do tego zs...ego rejestru i zostaniesz złapany z nimi to jesteś wędkarskim przestępcą ? :mrgreen:

A jak wpiszesz a potem wypuścisz jednak te ryby to skreślasz i pokreślony na koniec roku oddajesz ? (myśl natychmiastowa czujnego urzędasa "...pokreślił czyli coś kombinował..." :) )

A jak wpiszesz , potem jednak wypuścisz ale nie chce Ci się kreślić ?... wtedy na ch... cała ta debilna statystyka :P

Przestałem już wiele lat temu opłacać składki i widzę że miałem rację ... coraz więcej debilizmów i coraz mniej radości z wędkowania... :roll:
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

dziul pisze:Tzn że jeśli złapiesz 2 ryby i wsadzisz je żywe do siatki , bo nie jesteś pewny czy złapiesz następne i czy warto będzie Ci je zabierać do domu.
Nie wpiszesz ich do tego zs...ego rejestru i zostaniesz złapany z nimi to jesteś wędkarskim przestępcą ? :mrgreen:

A jak wpiszesz a potem wypuścisz jednak te ryby to skreślasz i pokreślony na koniec roku oddajesz ? (myśl natychmiastowa czujnego urzędasa "...pokreślił czyli coś kombinował..." :) )

A jak wpiszesz , potem jednak wypuścisz ale nie chce Ci się kreślić ?... wtedy na ch... cała ta debilna statystyka :P
Na szczęście jest to wyjaśnione: http://ompzw.pl/modulesData/files/1051_ ... 0hzhjk.pdf
Datę i miejsce wpisujemy przed łowieniem, a gatunek i liczbę sztuk, które zabieramy, wypełniamy po zakończeniu łowienia.
Obrazek
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Zadziwiające. Świat stoi na głowie, trzeba się uczyć chodzić na rękach :D
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

Michal N...
a nie wiesz czasem... CZEMU TO MA SŁUŻYĆ ? ...bo pewnie tylko legitymizacji istnienia PZW :p

Kiedyś wędkarstwo było tanim sportem, a w zasadzie jedną z metod spędzania czasu na łonie Pani Przyrody.
Teraz dzięki zawłaszczaniu łowisk przez kolesiów (np. dzierżawa jezior), coraz wyższym składkom coraz więcej ludzi ma na to wywalone i łapie "na dziko" czyli kłusuje :)

No a teraz jeszcze z wędkarza robią KSIĘGOWEGO jak widzę :mrgreen: ...

Jestem święcie przekonany że te tabelki rodem z księgowości zdecydowanie zwiększą liczbę chętnych do zostania członkami PZW :mrgreen:

PS... Nie słychać nic jeszcze o uwzględnianiu złowionych ryb, przyniesionych do domu, w formularzu PIT ? Toż to czysty dochód jak najbardziej :p :D
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Dziulu: wychodzę z założenia, że ludzie płacący regularnie składki, którzy nie bawią się w działanie na rzecz swego koła i tym samym okręgu, nie mają prawa głosu.
Nie uśmiecha mi się chodzić na walne zgromadzenia, debatować itp.
Jestem wędkarzem, który od maja wyskoczy, może z dziesięć razy na ryby. Płacę za umożliwienie spędzenia czasu nad wodą: 62PLN składki członka PZW + 97PLN składki okręgowej Mazowsze. Okres ważności pozwoleń kończy się 31 grudnia.
Myślisz, że to mnie nie wk... denerwuje.
Wystarczy poczytać na forum ZG PZW jaka to jest ściema na co idą składki.
PS. Społeczna Straż rybacka nie ma nawet własnej strony a PSR nie ma działu rekrutacja!
Obrazek
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Dobra Chloru dawaj knujemy - gdzie ? :-D
We Mniszewie, to tak jak Ci mówiłem - latem - świetna miejscówka. Zatoczka taka.
Jest tam rozmyta główka na samym początku - niezły przelew na klenie i bolenie. Nurt wali całą siłą w główkę i rozmył ją przy samym brzegu. Przelew szumi aż miło.
Za przelewem - głębia - z 6 m. Tak na moje oko.
Dna nie sięgłem - jak żem wlozł do wody, celem sprawdzenia ileż tam może być sążni :mrgreen:

Małe rybki wpadają w przelew, ten je ogłusza, a sumy tylko na to czekają w tej głębi, ale to jak mówię - latem :-D

Tak to wygląda -

http://mapy.google.pl/maps/mm?ie=UTF8&h ... 9&t=h&z=18

Jednakowoż chętnie tam podjadę z gruntówką z koszyczkiem - teraz 8-)
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

No i jeszcze myślałem aby podejść w górę rzeki na wyspy, na wysokości Chmielewa: http://mapy.google.pl/maps/mm?ie=UTF8&h ... 38581&z=15
Totalna dzikość i nigdy nie wiesz co zastaniesz :mrgreen: Pomyśl nad tym.
Lepsza mapa, można dobre zoomy robić: http://mapy.zumi.pl/,Magnuszew,,21.3710 ... index.html
Obrazek
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Michal N pisze:No i jeszcze myślałem aby podejść w górę rzeki na wyspy
Oj Chloru :mrgreen:

To tylko tak ładnie wygląda na gugle - te dojście na wyspy 8-)
Nie mamy obaj pojęcia, co możemy tam zastać po powodzi z zeszłego roku :-D
Ale namówiłeś mnie :mrgreen:
Pośmieje się z Ciebie :-D
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Stary, toć to właśnie o to chodzi że nie wiemy co tam jest. Explorera trza w sobie włączyć i jakieś wodery skołować. Ja pewnie nie skombinuję ino w gaciach się będę jak by co przebijać.
slaq pisze:Pośmieje się z Ciebie :-D
Weźmiemy Mr.Slotha ;-) i się my pośmiejemy :mrgreen: sesese
Obrazek
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Michal N pisze:Weźmiemy Mr.Slotha ;-) i się my pośmiejemy
Ale On nie pójdzie.
On emo jest :-P
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

slaq pisze:Ale On nie pójdzie.
Korci go aby na Wisełce połowić ;-) To zrobimy "survistular"
Toć lepsze miejsce od kanału zrzutu ciepłej wody z EC Siekieki o który mnie pytał :-P, gdzie dziady okupują 24h/365 d/rok
Obrazek
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Michal N pisze:Korci go aby na Wisełce połowić
Łowił dziś na mojej miejscówce. Lekceważąco wyśmiał mi ją 8-)
Cfaniak. Gówniarz zza rzeki :mrgreen:

Aż się tam przejadę ze spinem, albo nie z gruntówką :mrgreen:
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

slaq pisze:Łowił dziś na mojej miejscówce. Lekceważąco wyśmiał mi ją 8-)
Ha, ty moją z początku też, dopóki żeś nie zaczął zębatych wyciągać :evil:
Masz zakaz, jeszcze obowiązuje 8-)
Obrazek
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Historia z morałem!

W sobotę, siedząc na letnisku około pory obiadowej doszedłem do wniosku, że muszę się rozluźnić z wędką w ręce. Jakoś udało mi się przekonać kobitę, że należy mi się mały odpoczynek od dzieciaków, wiec wsiadłem na rower i dalej nad małe ale bardzo ładne leśne jeziorko. Zamierzałem zrobić wycieczkę wędkarsko / rozpoznawczą w rejonach nieznanej mi zupełnie zatoczki więc zrezygnowałem ze swojego sprzętu (spiny składane z 2 części) na rzecz bardziej kompaktowej wędki mojego ojca czyli bazarowego teleskopu z lekko rozklekotanym kołowrotkiem i nawiniętą na niego żyłką niewiadomego pochodzenia.

Na miejscu okazało się, że ustronna zatoczka jest całkiem obiecująca. Po przebiciu się przez krzaczory, strzepnięciu stada kleszczy z nogawek (w tym roku prawdziwa plaga jest, nie wiem co się do jasnej ciasnej dzieje ale tego się jak mrówek zrobiło) znalazłem zanikającą ścieżkę, która doprowadziła mnie do dwóch stetryczałych kładek, chyba nawet starszych ode mnie. Zawiązałem wolframik, przyczepiłem większą obrotówkę (efzett nr 4 z czerwonymi paskami) i zaczynam czesać okolice niedalekich nenufarów. Po którymś tam rzucie melduje mi się okonek – przedszkolak. Nie wiem jak on chciał zeżreć blaszkę prawie większą od niego samego no ale mówi się przecież „chcieć to móc” więc widać był to młody, okoniowy optymista, z gatunku tych zwanych u nasz w Polszy ostatnio „lemingami”. Jako, że wpadłem tylko na chwilkę na kilka rzutów i przed mną było jakieś pół godziny pedałowania do domu, zacząłem się już z wolna psychicznie nastawiać do powrotu gdy nagle cały zarzucony sprzęt dosłownie stanął mi w miejscu. W pierwszej chwili pomyślałem, że to zaczep ale moment później zobaczyłem, że szczytówka się trzęsie i zaczyna się odjazd w nenufary. Cała zabawa trwała może 5 albo 10 sekund gdy nagle poczułem luz i wk…ny wyciągnąłem z wody samą żyłkę. Po bliższych oględzinach okazało się, że poszła żyłka i to nawet nie na węźle. Jakiej wielkości był szczupaczek to nie wiem bo nawet błysku nie widziałem ale z zawirowań w wodzie wnioskuję, że bardziej niż konkretny. Więcej z bazarowym sprzętem na zębatego się nie wypuszczę, o nie.

Historia z morałem nr 2 (tzw historia siurwiwajlowa)!

Zły na swoją własną głupotę dnia poprzedniego, wstaję o 4:30 rano z myślą o rewanżu. Uzbrojony tym razem w swój własny kij o cw do 35g, z plecionką do 10kg nawinięta na kręciołek w rozmiarze 4, wracam w to samo miejsce szukając zemsty. Nad jeziorem ściele się poranna mgła, takie klimaty baaardzo lubię. Tym razem staję na sąsiedniej kładce, równie stareńkiej jak poprzednia. W trzecim rzucie obok nenufarów wyciągam zębatego w rozmiarze około 40-50 cm. Nie udało mu się nawet ruszyć hamulca w kołowrotku więc zgaduję, że nie jest to forfiter / ludojad z dnia poprzedniego. W trakcie jednego z kilku następnych rzutów w stronę środka akwenu wydobywam też całkiem ładnego garbusa w rozmiarze 25-30 cm. Mając świadomość, że z jednego miejsca ciężko będzie wyciągnąć dwie ładne ryby, wiedziony też wewnętrznym niespokojnym duchem porzucam kładkę i idę na małą eksplorację. Wspomniana zarośnięta ścieżka wiedzie mnie w stronę cypla. Niestety, po jakimś czasie zanika wśród kęp trawy i krzaczorów. Popełniam błąd numer 1, zaczynam się przebijać. Owocem tego błędu będzie wieczorna akcja „wykręć kleszcza”. Po jakimś czasie przebijania się zauważam, że całe nogawki mam oblezione więc zaczynam strząsanie, zakończone ponownym opryskiem z Off Active. Po chwili od zakończenia strząsania zauważam kleszcza wesoło maszerującego mi po bluzie na wysokości piersi. Mówię sobie „kur…” i ^%$# pasożyta rozgniatam. Po jakimś czasie przebijam się aż na cypel i dostrzegam, że faktycznie była na nim kiedyś cywilizacja ale było to strasznie dawno temu i od tego czasu po kładce została właściwie ruina; dwa pniaki wybiegające w jezioro, sam koniec kładki zarwany. Zerkam na wodę, płytko, najwyżej zmoczę sobie buty i nogawki (błąd numer 2), rozglądam się za kijem do podpierania ale go nie znajduję więc sobie podpieranie odpuszczam (błąd numer 3), poprawiam plecak zamiast zostawić go na brzegu (błąd numer 4) i zaczynam się gramolić na pniaki z myślą, że dojdę do ich końca i z niego sobie porzucam (błąd numer 5). Wcześniej popełniłem jeszcze jeden błąd pstrykając szczupakowi fotosa telefonem, który zamiast do plecaka wsadziłem do kieszeni bluzy na piersi zupełnie niezabezpieczony. Pniaki uginają się pod ciężarem moich prawie 100kg, mimo tego nie odpuszczam, lezę dalej (błąd, błąd, błąd z każdym krokiem). Udaje mi się przejść jakieś 2 metry gdy z hukiem ląduję w wodzie. W miejscu gdzie wylądowałem głębokość wody wyglądała na 30 cm. Tymczasem wleciałem po pachy, warstwa mułu musiała mieć grubo ponad metr. Nie mogę płynąć, nie mam się czego złapać, spanikowany dopełzam jakoś do brzegu cały w szlamie. Wędka zostaje pod wodą (mułem?). Jestem cały przemoczony, telefon zamókł ale wciąż działa, wylewam z niego wodę – jednak twarda sztuka. Odzyskuję wędkę, zdejmuję przemoczoną bluzę, wykręcam, a na jej miejsce zakładam przeciwdeszczowiec. Wracając ponownie zostaję obleziony przez kleszcze. Tym razem nie mam już jak się ich skutecznie pozbyć bo jestem cały upierdzielony szlamem z paprochami, które zupełnie utrudniają identyfikację wroga. Mimo wszystko nie daję za wygraną i staram się chwytać dzień jak tylko się da. Wracając zatrzymuję się jeszcze w znajomej „cywilizowanej” zatoczce i wyciągam kilka niewielkich pasiaków.

Zdjęć oczywiście brak, mój aparat jest za ciężki żeby go ze sobą nosić (błąd numer 0 – przedbłąd). Myślenie nie boli, polecam rozwagę.

Edytka: Mrożąca krew w żyłach historia rozegrała się nad jeziorem Słowa (miejscowi mówią Głebokie) tutaj:
http://wikimapia.org/#lat=52.9239366&lo ... 5&l=28&m=b
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Ciek pisze:Wracając zatrzymuję się jeszcze w znajomej „cywilizowanej” zatoczce i wyciągam kilka niewielkich pasiaków.
I to się nazywa mieć klasę :mrgreen:
Walić mułem, przemoczonym, ale łowić dalej :mrgreen:
Kijaszka sobie nie uszkodziłeś ? Kołowrotek nasmaruj i plecionkę przewiń - wysusz :-P
Chloru się na sumy wybiera z taką żyłką właśnie - styraną życiem :mrgreen:
Mówię mu zmień żyłkę, bo jak zatniesz większego, to ci urwie w cholere, ale uparty łowi dalej 8-)
Epicki wypad !
No i te jeziora ech.. zasadził by się tam na węgorza, albo na krasnopiórki w grążelach rankiem wczesnym. Może i lin by się trafił.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Krasnopiórki i liny w tym jeziorze pływają jedne na drugich. Nie pamiętam takiego dnia żeby właściwie pod nogami nie przepłynęło mi koło kładki stadko linów i to zazwyczaj takich konkretnych. Z tego wyjścia w niedzielę zapamiętałem, że było właściwie słabe bo pod kładką pływał tylko jeden lin i to wyjątkowo mały 10-15 cm. Piękny widok, zwłaszcza, że to jeziorko jest specyficzne bo ma wapienne dno, co w rezultacie skutkuje przepiękną, turkusową, przejrzystą wodą, nie przypominającą typowego polskiego jeziora ale raczej coś w stylu ciepłego morza. Przyjęło się nawet określać pewne części kompleksu 3 jezior mianem „akwarium” . W momencie gdy wiatr jest słaby, słońce świeci, a woda nie kwitnie to spokojnie możan do głębokości 3 metrów rozpoznać co tam w trawie piszczy. Ciekawie wygląda też jak szczupak takiego prosiaka pogoni bo się okazuje, że lin jednak wbrew pozorom potrafi nawet ponad wodę wyskoczyć, co mnie, przyznam szczerze, mocno zdziwiło gdy pierwszy raz to zobaczyłem. W zeszłym sezonie próbowałem jeszcze tym linom złośliwie pływającym mi pod nogami zaproponować paproszka na mikrogłówce jigowej ale nigdy nie wzbudzało to żadnego zaciekawienia. W tym sezonie sobie już odpuściłem. Co jakiś czas myślę o gruntówce ale jakoś nie mogę się zdecydować, nie potrafię zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu tylko zaraz wskakuję w jakieś krzaczory i zaczynam się przebijać w inne miejsce :)
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

To zwykłą weź wędkę i zestaw spławikowy. Na ziemniaczka ugotowanego łów - powinieneś mieć brania i wzdręg i linów. Tylko to rankiem trzeba jechać dość wczesnym.
A liny wyskakują po burzy , albo przed. One mają fioła jeśli chodzi o burze, tak samo jak sumy - żerują konkretnie i nie są już tak ostrożne.
No i weź fotki porób, bo ciekawie tam masz.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Jako gruntówkę rozumiem też spławik. Nie mówiło się na to gruntówka ze spławikiem? Jakoś tak nie mogę się zebrać w sobie. W tym roku już PRAWIE kupiłem feedera ale też z tego nic nie wyszło. Zabiorę się za to dopiero jak dzieciaki mi podrosną bo teraz strasznie mało jest czasu i miałbym wyrzuty sumienia, że tak zwyczajnie sobie siedzę zamiast się solidnie w trakcie tych wyszarpniętych dla siebie godzin zakrzątnąć po okolicy. Pewnym problemem jest to, że nie mam żadnego znajomego wędkarza i nie mam u kogo podpatrzeć jak to właściwie się łowi, jestem samoukiem. Co do zdjęć to raczej ich nie będzie. Mam aparat hybrydowy i jest to porażka bo jest za duży by go zabierać, na kompakt szkoda mi kasy, a poza tym i tak nigdy nie potrafiłem zrobić zdjęcia ładnego :-P

Jutro lecę z kijem na miejscówkę, którą wytypowaliśmy na jesienny zlot, ciekawe czy coś w wodzie znajdę. Na mapce widzę dwie grupki główek, jedna po drodze z Biedruska:

http://wikimapia.org/#lat=52.5528979&lo ... 6&l=28&m=b

i druga bezpośrednio przy miejscówce:
http://wikimapia.org/#lat=52.608703&lon ... 6&l=28&m=b

Nie mogę się tylko zdecydować czy na lekko z kijem okoniowo - kleniowym czy na ciężko ze szczupakówką.

Myślę, że nawet jeśli nie będzie ryb w wodzie to w przypadku tej pierwszej miejscówki siedzenie na wylocie obiektu oznaczonego jako "strzelnica garnizonowa" zapewni niezapomniane przeżycia 8-)
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Ciek, Zacne masz miejscówki, leśne jeziorka, nawet te małe potrafią zaskoczyć.
slaq, jaką żyłkę, plecionkę, wysłużoną, ale plecionkę :-)
Obrazek
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Właściwie to opisany przeze mnie zbiornik nie jest tym co się ma zazwyczaj na myśli jako typowe jeziorko leśne bo jest całkiem spory. Pisząc o nim traktuję go nieco po macoszemu ponieważ jest mały w stosunku do sąsiednich jezior Osiek i Lipiego. Typowe jeziorko leśne to jest np. położony na zachód brodzisz albo kawałek na wschód Kokno i Kokienko. Trzeba przyznać, że to też są bardzo ciekawe łowiska i zębate tam ładne pływają ale mają dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, są trudno dostępne bo wiara woli jeździć nad większą wodę, a jak mało ludzi jeździ, to i infrastruktura słabo powstaje. Na jeziorze Kokno przykładowo są tylko 4 kładki i to w kiepskim stanie, a dostęp do brzegu jest bardzo utrudniony. Drugą wadą są okresowo występujące w zimie przyduchy; Brodzisz został mocno ostatnio przetrzebiony bo jak wiadomo dzierżawcy wód lubą sobie z nich korzystać i trzepać na nich kasę ale jak przychodzi co do czego żeby przy nich popracować bo się ryba dusi to już właściwie nie ma komu i się zostawia jak jest, może rybostan się sam odnowi.

Musze przyznać jednak, że ostatnio mam właśnie fazę na takie małe i zdziczałe zbiorniki, kręci mnie ten klimat odludzia, płytkiej wody zarośniętej roślinnością i zębacza czającego się w grążelach. Dlatego właśnie zacząłem rozważać kupno kompaktowego dmuchańca bo na kładki nie ma co liczyć, a pomyślałem sobie, że nabędę takiego jakiegoś małego w sam raz do noszenia przy plecaku albo do wożenia rowerem i sobie będę robić desant z wędką :) Problem w tym, że nie widzę sprzętu do kupienia, albo za mała wyporność, albo kosmiczna cena, może wpierw będę musiał zrzucić z 15-20kg sadła :D

Co by nie pisać, że jest tak różowo, proponuję rzucić okiem na sąsiednie jezioro Osiek.W tym roku byłem już na jakiś 5 – 10 wyjściach z wędką, w tym na 2-3 dłuższych spacerach na całej długości odcinka pomiędzy ujściem kanału łączącego Osiek z jez. Słowa:
http://wikimapia.org/#lat=52.9374659&lo ... 5&l=28&m=b
aż do cypla położonego tu:
http://wikimapia.org/#lat=52.9388367&lo ... 5&l=28&m=b

Rezultat? Zero, ani jednej ryby. Woda bardzo trudna do obławiania, głęboka, przekłusowana, maksymalnie przetrzebiona przez rybaka – dzierżawcę, a na dodatek jeszcze dotknięta plagą kormoranów. Brzegi strome, 5 metrów od brzegu już zejście w głębinę, roślinności mało. Dopiero wraz z rozpoczęciem lipca w okolicach Niw okoń wychodzi z głębiny do brzegu trzymając się drzew powalonych przez bobry ale i tak o niego ciężko, a poza tym bezrybie. Ciężko zliczyć ile razy o kiju wracałem, a z roku na rok gorzej jest. Bez łódki właściwie się nie połowi. No ale przynajmniej blisko jest, hehe.
Awatar użytkownika
wolf78
Posty: 194
Rejestracja: 27 mar 2008, 17:13
Lokalizacja: Kołobrzeg
Gadu Gadu: 2813508
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolf78 »

fotka od RBT :-) Obrazek
Ostatnio zmieniony 04 sty 2012, 21:51 przez wolf78, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

RBT pisze:park maszynowy na nowszy.
Jak się łowi takim muliplikatorem ?
W sensie, jak się zarzuca 8-)
O wygodę mi chodzi i zasięg.
Miquk
Posty: 19
Rejestracja: 04 sty 2012, 21:26
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Miquk »

Jeśli interesuje cię łowienie takimi kręciołami to polecam programy Rexa Hunta. On łowi dużo na morzu a głownie tam stosuje się multiplikatory. Mają one spory nawój żyłki więc pozwalają łowić na dużych głębokościach. Pozwalają także na dużą celność zarzutu przy spinningowaniu z łodzi. A co do zarzucania to podobnie jak w zwykłych kołowrotkach. Niektórzy mówią że po kilkuletnim wędkowaniu na zwykłych kołowrotkach naprawde ciężko przerzucić się na multiplikatory.
Ostatnio zmieniony 04 sty 2012, 21:34 przez Miquk, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”