Nadszedł ten dzień. Obudził mnie dzwonek do drzwi, przed nimi stał pan z poczty, jak zwykle bezosobowo załatwił sprawy i podał mi paczkę. Owa paczka była wysłana jako przesyłka ubezpieczona na 150 zł

i juz wiedziałem co do mnie przyszło.
A więc w ciągu 10 sekund dobrałem się do noża
Przepiękne maleństwo znalazło się w moich łapkach. ładnie wyprowadzony szlif, fajny znaczek na głowni noża, i przepiękny "płomyk" który ukazywał się na rękojeści noża ujął mnie za serce
Tak zaczęło się moje dumanie nad nożem, wygląd na piątkę z plusem, ciekawa faktura na głowni i ciekawość jak KT będzie trzymała ostrość. I tu właśnie zacząłem sprawdzać ową ostrość, nie była najlepsza, co tym bardziej mnie ucieszyło. Natychmiast pobiegłem do kuchni i wyciągnąłem mój zestaw do ostrzenia
Noo po tym zabiegu ostrość KT była zadowalająca. W kuchni "Płomyczek" (bo taką nazwę roboczą otrzymał ode mnie za przebarwienie na rękojeści) wykazał się bardzo konkretnymi zaletami. Mianowicie nie miał problemów z krojeniem chleba, długość ostrza była wystarczająca by nie męczyć się przy tej czynności, nie miał także kłopotu z siekaniem wszelkiego rodzaju warzyw, jedynym minusem jest grubość głowni, wiadomo nie jest to nóż kuchenny i mniejsze warzywka np.: rzodkiew czy cebula, nie była krojona w pełnym komforcie, ale kroił bez oporu co bardzo mi się podobało. Nożyk pomógł mi także zrobić kanapki do pracy i w niej razem ze mną wylądował. Tego dnia i nocy nic się więcej nie działo.
Następnego dnia kiedy obudziłem się po nocce pomyślałem że warto by zawiesić żyrandol w pokoju gościnnym, tak, pomagał mi płomyczek. Ciął, kroił i wybebeszał kabelki z biednego pana żyrandola, jako że owy potrzebował skrócenia wewnętrznej elektryki
Reszta tygodnia upłynęła nam na zabawach z posiłkami, krótkimi wypadami do pobliskiego lasku i znajdywaniem przeróżnej maści materiałów opałowych. I choć wspólnych fotek sobie nie robiliśmy z płomykiem, zapewniam was że z każdej walki o przetrwanie wychodziliśmy zwycięsko
Nadeszła sobota, do żony przyszły koleżanki, a do mnie kolega... przecież nie będziemy siedzieć między kobietami! Tak oto powstał pomysł by we trzech (Ja, Kumpel i Płomyk) wyskoczyć do lasu i zrobić dziewczętom grilla (podstęp to był przebiegły bo tym razem zaopatrzyłem kolegę w mój aparat) :diabel2:
I tak oto dotarliśmy do lasu
Począłem przygotowywać statyw pod grillową kratkę
Po udanej operacji ze statywem głównym trzeba było zacząć rozpalać ogień, a tu klops, nie ma gazety na rozpałkę, nic straconego, płomyczek zaproponował obranie pewnego zacnego drzewka z części jego kory
I oto ciepły płomień począł tlić się pod grillową kratką
Kiedy ogień spokojnie zajmował następne polana ja zająłem się drugim statywem, tym razem na kiełbasę
Płomyczek po krótkiej rozrywce z statywem począł nacinać kiełbasę, znów punkt dla niego, dopiero kiedy zacząłem nacinać kiełbasy, zdałem sobie sprawy że on nadal jest cholernie ostry. Po całym tygodniu spędzonym ze mną, gdzie nie oszczędzałem go na żadnym kroku i stał się on niejako przedłużeniem mojej prawicy, ta cholera miała jeszcze zapas mocy na KT, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło
I tak oto we trójkę spędzaliśmy sobie miło czas doglądając naszego rusztu
Helluva Knife
Po skończonej misji pieczenie trzeba było się zbierać do dziewcząt, bo juz płakały że im w brzuszkach burczy. Nam juz też burczało przez te smakowite zapachy z naszego grilla

- tego pożałowałem

- ciężkie kur..!
zgasiliśmy ładnie ogień
i czmychłyśmy do domku, możecie mi wierzyć na słowo, żarcie było po prostu miodzio.
PODSUMOWANIE:
Płomyczek okazał się wspaniałym nożem, ergonomia tego malucha jest niebywale wysoka, bardzo przyjemnie się go trzyma i używa. Jak już wcześniej pisałem, KT świetnie trzyma ostrość, wręcz zdumiewająco długo. Wielu moich znajomych oglądało ten nóż i bardzo pochlebnie wypowiadali się na temat jego wyglądu, jeden chce go kupić! bo tak strasznie mu się spodobał - prosił mnie o podanie strony gdzie może go upolować

Ja Płomyka doceniam głównie za ergonomię i ostrość, wyważenie noża także zrobiło swoje. Trochę przeraziła mnie chropowata powierzchnia głowni, moje obawy jednak zostały rozwiane po rozprawieniu się z sałatką - do noża po prostu nie chcą kleić się warzywka dzięki takiemu wykończeniu - bardzo dobry pomysł.
Chodził ze mną wszędzie przez cały tydzień i zawsze radośnie machał ognikiem na rękojeści kiedy po niego sięgałem do plecaka, za naostrzenie odwdzięczał mi się płynnym cieciem i nie marudzeniem przy twardszych materiałach przez cały tydzień. Złego słowa na ten nóż nie mogę powiedzieć i muszę przyznać że smutno mi było go przesyłać do właściciela.
Ocena końcowa: 5+
Płomyczek to nóż do wszelkich prac lekkich, jako że nic nim nie rąbałem, nie batonowałem, to i tak wieżę że dał by sobie z tym radę gdybym go poprosił, reszta jest dla niego dziecinną igraszką i wręcz usmiecha się do użytkownika kiedy możne mu w czymś pomóc.
Brawo Skiper!