Puszcza Notecka zimą- film z biegu na HO

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Puszcza Notecka zimą- film z biegu na HO

Post autor: Snick »

Sporo czasu nie było mnie na reconnet, także witam po długiej przerwie!

Pod koniec grudnia 2010 zostałem wysłany na bieg kończący stopień Harcerza Orlego.
Zadania, które mi przydzielono nie były specjalnie wyszukane: dostać się do Puszczy Noteckiej w ok.Sowiej Góry i przemierzyć ją pieszo aż do Skwierzyny.
Miałem ograniczony ekwipunek- nie mogłem korzystać z namiotu, zapałek, krzesiwa, łuku ogniowego, noża, kompasu.
Przydzielono mi też prowiant: kiełbasę, 4 snickersy, paczkę orzeszków.

W zasadzie jedynym wyzwaniem był mróz. A był to okres kiedy mróz był naprawdę srogi, -7/-10C w dzień, - 17/-20 w nocy.
Mam za sobą ...dziesiąt nocy na mrozie, także wysoko w górach, jednak wyprawa w Puszczę Notecką dała mi nowy pogląd na przetrwanie zimą.

Mogłem na własnej skórze doświadczyć, jak połączenie wychłodzenia związanego z nieustannym przebywaniem na silnym mrozie (3 dni), zmęczenia marszem, odwodnienia, niewyspania i niewielkiej ilości jedzenia wpływa na organizm.

Każde z powyższych samo w sobie nie stanowi wyzwania, ale połączenie tych czynników to już krok od katastrofy. Niewielką ilość ubrań (bielizna termo, polar, softshell) musiałem rekompensować szybszym marszem, by utrzymać ciepło. Zmęczenie marszem w głębokim śniegu regenerowałem jedzeniem i snem, a tego również było niewiele. Z każdym dniem było mi coraz chłodniej, mimo że temp. powietrza się nie zmieniała (być może to tylko psychika).

Wydawało mi się, że miałem spore doświadczenie z radzeniem sobie w podobnych warunkach, wielokrotnie odbywałem samotne zimowe wędrówki po górach i lasach.

Pozornie banalny bieg okazał się naprawdę dużym wyzwaniem. Bolesna nauczka za arogancję, z jaką do niego podszedłem.

Czego się nauczyłem? Zdecydowanie szacunku do matki natury.
Czy przy posiadanym ekwipunku i założeniach biegu mogłem lepiej sobie poradzić? Z pewnością tak. Aczkolwiek wydaje mi się, że różnica w komforcie nie byłaby kolosalna.

Miałem ze sobą: śpiwór Loap St. Laurent, matę samopomp. Termite, termos Termite, 2 pary rękawiczek, opaskę na głowę, softshell, polar, bieliznę termoaktywną, spodnie M65, amerykańską pałatkę, stuptuty, menażkę, papier toaletowy, apteczkę osobistą, mapę (drogową, co by za łatwo nie było).


Podczas biegu filmowałem moje poczynania. Miałem małą kamerę bez statywu, także ujęcia nie powalają. W zasadzie, to są wręcz nudne :-P Niestety brak statywu uniemożliwił mi nagranie choćby układania ogniska, marszu, szykowania schronienia, co mogłoby urozmaicić film.


Wolę uprzedzić niż później się tłumaczyć:
To nie jest w żadnej mierze tzw. film survivalowy/podręcznik przetrwania. To relacja z wyprawy, wzbogaconej o wnioski na gorąco, w pewnym tylko stopniu zaadaptowana na potrzeby edukacyjne dla mojej Drużyny ;-)

Jeśli mimo to, ktoś życzy sobie obejrzeć moje poczynania, to są pod tym linkiem:

bieg HO
Born to be wild
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

Snick pisze:nie mogłem korzystać z namiotu, zapałek, krzesiwa, łuku ogniowego, noża, kompasu.
a tak z ciekawości to jak rozpalałeś ogień ?
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

W rozpisce brakuje zapalniczki. :D :P

[edit]: Spryciaaarz! Oglądam właśnie i już wiem skąd ogień. :D Patent z nadmanganianem jest świetny. :)

Swoją drogą, to patent na rakiety z butelek się sprawdza? Pisałem w którymś z tematów o tym, ale tylko teoretycznie - nie miałem okazji przetestować. Napisz coś na ten temat. :)

Swoją drogą, to nie jest tak tragicznie na mrozie. Nie jest to wakacyjny chillout, trzeba myśleć, ale większego problemu sam osobiście nie widzę.

Gratuluję zaliczenia biegu. :)
Ostatnio zmieniony 25 lut 2011, 13:02 przez Abscessus Perianalis, łącznie zmieniany 2 razy.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

zauważyłem ale liczę na jakąś ciekawą metodę
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Post autor: Snick »

Zapalniczki oczywiście nie miałem.
Born to be wild
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Snick, gratulacje.
I jeszcze jedne, specjalne, za rozpalenie ognia tą metodą. Nie wiem, co źle robię, ale już kilka razy próbowałem i nawet po 20 minutach nie doczekałem się reakcji [warunki: pokój, 24 stopnie ciepła, usypany kopczyk z około 3 gramów nadmanganianu potasu (farmakologicznie: "Kalii permanganas") i na to 2-3 krople Gliceryny ("Glycerolum 86%"). Odczynniki mają datę ważności do 2012 roku. :-( ]

Edit: Ha! Udało się po przemieleniu kryształków w moździeżu! :mrgreen:
Ostatnio zmieniony 25 lut 2011, 15:39 przez thrackan, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1030
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Konkretny filmik. Gratuluje i dziękuję.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Post autor: Snick »

Abscessus Perianalis pisze: Swoją drogą, to patent na rakiety z butelek się sprawdza? Pisałem w którymś z tematów o tym, ale tylko teoretycznie - nie miałem okazji przetestować. Napisz coś na ten temat. :)
Jest to doraźne i prowizoryczne rozwiązanie, ale mimo wszystko poprawia trochę komfort chodzenia po głębokim śniegu (szczególnie lekko zmrożonym). Do butelki dobrze włożyć gałązki grubości palca, butelka nie będzie się zaginać na bucie. Dziurki do przewleczenia sznurkiem najlepiej wypalić, żeby plastik nie pękał. Jak musisz robić nacięcia (jak ja), to najlepiej prostopadle do buta- wtedy pęknięcie plastiku zatrzyma się na bucie.

W rakietach zapadałem się w śnieg na ok 5-10cm, bez rakiet prawie po kolana.

Btw. smutne to czasy kiedy łatwiej w lesie znaleźć butelkę 5l niż drewno na rakiety...


Co do mrozu to zaczął być szczególnie dokuczliwy na drugi dzień. Jakbym miał w międzyczasie możliwość porządnego ogrzania się, pewnie byłoby lepiej. Nie sam mróz był problemem, ale długi okres przez jaki musiałem na nim przebywać.
Born to be wild
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Witam

W tym czasie 27-12-2010 do 30-12-2010 bylismy w Puszczy Noteckiej.
Zdybi, Dab, Quazimodo, Unabomber i Brat.
http://www.tanto.com.pl/recon/viewtopic ... 878ca0dfd4

Musze powiedziec, ze mnie zaskoczyles! Faktycznie przetrwales samotnie
- przy 20- 22 oC mrozach
- na 4 snikersach
2 noce bez calonocnego ogniska?

No nie wiem.. ?
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Post autor: Snick »

Nie bardzo wiem jak mam rozumieć Twojego posta, Bastion.
Born to be wild
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Bastion, a co w tym dziwnego?
Organizm posiada spore zapasy na okresy głodu, więc jeśli zabezpieczysz się wystarczająco przed zimnem, to umrzeć z wychłodzenia nie sposób. W dodatku jedzenie które kolega wziął jest raczej wysokoenergetyczne. (tak czy siak, głodówki w taką pogodę to kiepski pomysł. Nic dziwnego że byłeś zmęczony i zziębnięty)
Co do 2 nocy bez całonocnego ogniska.. Przecież my w 'tajdze' przespaliśmy 3 noce bez ogniska, więc nie widzę aby był to problem. Panowie mieli tarpy od TH, więc nie życzyli sobie ogniska pod nosem bo im się dziurki porobią. :D
Z drugiej strony, tylko jedną noc kolega przespał pod gołym niebem - drugą w ziemiance, gdzie temperatura na pewno mocno skoczyła. Żaden problem. :)

W tym wypadku zamiast wątpić, lepiej pozazdrościć hartu ducha, że podjął się takiej wędrówki samotnie. :)

PS. Bastion, wam po prostu się w luksusach spać zachciało, dlatego teraz masz problem z wyobrażeniem sobie, że można inaczej. :D
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1062
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

Można spokojnie , tylko jak kolega wspomniał z dnia na dzień jest coraz zimniej , organizm zaczyna się wychładzać powoli i spocona odzież też robi swoje.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Snick - gratuluję osiągnięcia ! To duża rzecz !
Ale... Powiedz mi, jak w śniegu znajdujesz namagnesowane kawałki żelaza ? :-) Ta "igła" musiała być namagnesowana potężnie, żeby pokonać opór skręcania owej nici z szalika - toż to lina niemal w porównaniu z rozmiarami "igły" ? :-) Rozumiem też, że wiatr ustał zupełnie ? :-) Z tym, że wszystko to razem - mniej, czy bardziej wiarygodne - to przecież nic innego, niż kompas... O ile dobrze zrozumiałem zasady - kompasem posługiwać się wolno nie było... :-)
Snick - a ile Ty ważysz ? Pytam, bo kiedyś też wypróbowywałem sobie improwizowane rakiety śnieżne. Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli bez rakiet zapadał bym się po kolana, to z takimi, jakie widać na Twoim filmie, zapadałbym się niewiele mniej... Może kilka cm mniej...

AP - rozumiem wątpliwości Bastiona... To nie była kwestia przetrwania. To była kwestia utrzymania wysokiego poziomu wysiłku przez kilkanaście godzin dziennie w warunkach nieustannego wychłodzenia. Przez trzy dni i dwie noce - jak rozumiem... Te 4 snicekrsy, poza bardzo krótkowtrwałym dopompowaniem cukru do krwi, spowodowałyby w dalszej konsekwencji więcej szkody, niż dały pożytku. A nawet kilogram kiełbasy dziennie zapewne byłoby mało, żeby trzeciego dnia nie znaleźć się w stanie skrajnego wyczerpania. Jesli to się udało - miał chłopak szczęście... Ale lepiej, żeby drugi raz nie próbował, bo może się nie udać...
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Dragonfly pisze:Jesli to się udało - miał chłopak szczęście... Ale lepiej, żeby drugi raz nie próbował, bo może się nie udać...
Miał nie używać zapałek, krzesiwa, ale jednak miał je przy sobie na wypadek wyższej konieczności (do użytku kiedy zdobycie stopnia staje się dalekie od priorytetu). Przypuszczam, że miał też jakieś awaryjne jedzenie w "pakiecie ratunkowym". Dobrze podejrzewam, Snick?
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Thrackan - wiesz co ? Kiedyś, po trzech dniach solidnego "napierania", latem, przy pięknej pogodzie, usiedliśmy z kolegą na chwilę na właśnie "zdobytym" szczycie. Obudzili nas nazajutrz pierwsi turyści, którzy na ten szczyt zawitali. Potem dowiedziałem się, że takie przypadki są dosyć częste. :-)

Pozwolisz i nie obrazisz się, że potraktuję Cię nieco protekcjonalnie ? Bo, widzisz Młody Kolego, czasem ścieżka Twojego myślenia potrafi wić się zadziwjająco... Zauważ: miałby Snick nosić zapas żywności na wszelki wypadek, gdyby przyszło mu odstąpić od próby ? Tak ? I wówczas usiadłby żrąc zapasy na czarną godzinę i czekał na pomoc ? :-)
Jakoś tak wydaje mi się, że Puszcza Notecka to nie Alaska i noszenie "zestawu przeżycia" tam nie ma sensu... Wystarczy komórka, o ile naprawdę już nie można zrobić kilku km. w kierunku ludzkich siedzib. :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Nie obrażam się. A że może dziwnie czasem postępuję... Fakt. Nie chcę koledze tematu rozmywać, więc tylko powiem, że sam w teren zawsze niosę coś do jedzenia na zapas, co zwykle ze mną wraca. Nauczyło mnie moje skromne doświadczenie. Dwa razy dzieliłem się zapasami z napotkanymi w górach ludźmi, którzy byli nieprzygotowani do wędrówki. Trzykrotnie wspomagałem swoich towarzyszy. Raz sam skorzystałem z awaryjnego jedzenia po tym, jak źle obliczyłem zapotrzebowanie na planowe posiłki i opadłem z sił.

Nie wiem, jaka jest Puszcza Notecka, bo w niej nie byłem. Ale kilkanaście dni temu zgubiłem się nieco w Rembridż. Przez kilka poprzednich dni były lekkie roztopy, teren podmókł, po czym pojawił się mróz, popadał śnieg i utworzyła się znowu warstwa lodu (to samo było na drogach jak i między drzewami). Kombinacja mocno uprzykrzająca marsz - każdy krok to przebicie lodu i stawianie nogi na ślepo w wodę o różnej głębokości na dnie której było już błoto. Pozostała jeszcze opcja skakania po kępkach, ale to wymagało strasznego kluczenia i nadkładania drogi. O zmroku na serio zastanawiałem się już nad urządzeniem nieplanowanego noclegu na którejś z mijanych suchych górek i wyruszeniem o brzasku. (swoją drogą, posiłek bardzo by podniósł morale tego wieczoru, łagodząc myśli o ochrzanie w domu za nie dawanie znaku życia przez noc ;-) ) Mnie to utwierdziło w przekonaniu, że nie zawsze można iść tak szybko jak się chce tam gdzie się chce. Nawet na niżu. ;-) A posiłek zwyczajnie podnosi morale w takich sytuacjach.

Aha - zasięgu sieci komórkowej tam zwyczajnie nie było.

Zresztą Snick sam pewnie powie jak zrobił, gdy tu zajrzy. ;-)

Pozdrawiam,
thrackan
Ostatnio zmieniony 27 lut 2011, 13:05 przez thrackan, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Dragonfly pisze:usiedliśmy z kolegą na chwilę na właśnie "zdobytym" szczycie. Obudzili nas nazajutrz pierwsi turyści
Rok temu podobnie walczyliśmy z Jackiem.
Wracaliśmy w "dość ciężkich" warunkach.
Na nockę wybraliśmy się w najgorszą pogodę - wichury i śnieg. Zapowiadali w telewizorni, by z domu nie wyłazić bez potrzeby. W jedną stronę szło nam się fajnie - ciężko, ale cały czas do przodu :mrgreen: Chciałem nawet iść jeszcze dalej, ale tak jakoś przeczuwając z Jackiem jakieś zło - rozbiliśmy się bliżej. Po całonocnych opadach droga powrotna okazał się być - dość uprzykrzająca.

Robiliśmy przystanki co 500 metrów, później co 200, 100.
Na ostatnich stopach - przysypialiśmy. Otrząsnąłem się niedaleko bunkra, że głupio by było zasnąć na zawsze - 3 km od domu. Uprzedzając - nie wynikało to z naszej marnej kondycji, głodu czy niewyspania, zwyczajnie dostaliśmy bęcki od natury. Od tamtej pory dobrze wiemy z Jackiem, co to znaczy śnieg po kolana i wyżej :mrgreen:
I już się nie oszukujemy.
thrackan pisze:kilkanaście dni temu zgubiłem się nieco w Rembridż
Wbrew pozorom, ten las potrafi skopać d.upe porządnie 8-)
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Dragonfly pisze: Wystarczy komórka, o ile naprawdę już nie można zrobić kilku km. w kierunku ludzkich siedzib. :-)
Nie znasz Noteckiej :) tam komórki nie działają :). Mają bardzo ograniczony zasięg.
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Noteckiej nie znam - fakt... A czy muszę wierzyć, że w Puszczy Noteckiej jest jakaś Strefa 51 w której nie działają komórki ? :-)
Z doświadczenia wiem, że przy mglistej pogodzie, latem, w gęstym, liściastym lesie, na skraju zasięgu, czasem komórka traci ten zasięg. Ale żeby przestała działać ? :-)

Owego zaniku zasięgu doświadczyłem osobiście w okolicach Pilawy - to zjawisko realne (miliony kropel rosy wokół pochłaniają mikrofale), ale też krótkotrwałe i bardzo ograniczone lokalnie.

Ale to znowu OT więc nie zamierzam kontynuować dyskusji na ten temat. Niech będzie, że komórki w Puszczy Noteckiej nie działają... :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

komórka jako sprzet el działa, tylko zasięgu nie uświadczysz.

Snick, podziwiam odwagę. Samotnie, w zimie, z takim mikrym zapasem ?
Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Post autor: Snick »

Nie spodziewałem się wywołać takiej dyskusji. Nie spodziewałem się również, że będę musiał się tłumaczyć z zarzutów o oszustwo, bo tak to zrozumiałem.

Kompasu nie mogłem mieć ze sobą, ale dotyczyło to kompasu sklepowego, mogłem mieć samodzielnie wykonany. Igłę namagnesowałem w domu, chyba wspomniałem o tym na filmie. Nitka wygląda tylko na grubą i ciężką- jest to wełniana nitka spruta z szalika. Kawałek nitki jest tak długi właśnie po to, żeby zminimalizować wpływ jej skrętu. Na filmie jest ujęcie jak igła jest już ustabilizowana i przestała się bujać. Kilka razy nią zakręciłem żeby sprawdzić czy powraca do tej samej pozycji. W lesie nie wiało, jak to zwykle w lesie bywa podczas bardzo silnych mrozów.

Prowiantu ponad wymieniony nie posiadałem. Miałem za to parę woreczków herbaty, której piłem sporo. 3 dni to był mój limit na tej racji, dłużej nie dałbym rady.

Zasięg w puszczy to towar deficytowy. Łączność ze światem nawiązałem tylko w kilku punktach (np. przy ziemiance, słychać na filmie jak dolatuje sms).

Ważę ok 73kg. Rakiety zapadały się w zależności od twardości śniegu. Na odsłoniętych fragmentach (np. pod liniami telegraficznymi) był twardy i zmrożony od słońca, tam rakiety niosły najlepiej.


Co do bezpieczeństwa wyprawy- do drogi asfaltowej miałem w linii prostej ok 5km. W razie problemów zszedłbym do wsi.
Nie podejmowałem zbędnego ryzyka, znam swoje możliwości i raczej nie porywam się na ich przekraczanie. Nie była to pierwsza moja zimowa wyprawa, raczej jedna z drugiej dziesiątki. Wspomniałem o niej tylko dlatego, że:
- jest jedyną, z której mam film
- tylko na niej miałem tak niewiele sprzętu i odczułem tak wiele niekorzystnych czynników (przez co była interesująca z puszczańskiego punktu widzenia)
Born to be wild
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Snick - zarzuty o oszustwo ? :-) Nie przesadzaj ! Jeżeli faktycznie oszukałeś - to siebie... :-)

Teraz tak - kompas:
Pamiętam z okresu nauki w szkole podstawowej jak próbowałem z kolegami skonstruować kompas. Wycinało się igły np. ze sprężyny ze starego budzika, magnesowało przez pocieranie, czy solenoidem. Zawieszenie robiło z tzw. "zatrzasku" krawieckiego. O ile mnie pamięć nie myli, kompasy z igłą na nitce nie dawały rady właśnie ze względu na potrzebny względnie duży moment skręcający. Prosty, ciężki magnes sztabkowy, zawieszony na nitce dawał radę, ale juz najlżejszy powiew wiatru i eksperyment brał w łeb, bo wszystko się kręciło... :-)
To raz... Dwa, to nie rozumiem, że może być nie wolno zabrać kompasu sklepowego, ale wolno zabrać kompas "niesklepowy" ? Przecież wiedziałeś, po co tę "igłę" zabierasz ? :-)

Rakiety:
Rakiety z butelek robiłem sam... Oczywiście, wypalając dziury na sznurki. Nie dość, że nie działają to po 20 metrach zapadania się rozlatywały się w drobny mak... :-)

Snick - zauważ:
część I - 8:20: "mam siekierę" stwierdzasz... Masz nóż, którego nie wolno Ci użyć, sądzę więc że siekiery tym bardziej nie... Wziąłeś ją, żeby się dociążyć aby nie odfrunąć z wiatrem ? :-)
Tak sądząc po niektórych "gałązkach" w ognisku - a w innym miejscu twierdzisz, że to opał ze świeżych gałęzi - sporo się musiałeś natrudzić, żeby tego nałamać. :-)
część I - 9:51: "nie ma mrozu" stwierdzasz, tłumaczysz, że przez to drzewo wilgotne. A chwilę przed i chwilę po (np. cz. II, 3:19) jest już - 20. :-)

Snick - czy używałeś kompasu, czy nie używałeś, noża, siekiery czy czego tam jeszcze - trzy dni zimowego wysiłku w softshellu i dwie noce spania pod gwiadami to wyczyn, więc trzeba Ci pogratulować, czego zrobić nie omieszkałem. A w przyszłości zadbaj, żeby relacja była spójna i bez niedociągnięć. Masz żyłkę do filmowania... :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
Snick
Posty: 62
Rejestracja: 17 maja 2008, 15:19
Lokalizacja: Zielona Góra
Gadu Gadu: 1805770
Płeć:

Post autor: Snick »

Kompas:

Kompas tego typu stosuję dość często i raczej nie narzekam. Nie służy mi to precyzyjnych ostrzałów artyleryjskich, a do określenia czy idę bardziej na zachód, czy bardziej na południe- i w tym się sprawdza. Jeśli nitka jest odpowiednio długa, a igła ciężka to wpływ skrętu nitki jest pomijalny. Przynajmniej jak na moje potrzeby. Warto porównać taki kompas z fabrycznym, odchylenie będzie rzędu kilku- kilkunastu stopni. I to zawsze w tę samą stronę. Mając przed sobą kilkudziesięciokilometrową puszczę, ograniczoną od południa i zachodu drogą, to odchylenie nawet o 15 stopni na tym dystansie nie miało dla mnie znaczenia. Wystarczyło mi wiedzieć, że trzymam kierunek mniej więcej zachodni. Jak mam możliwość, to igłę na sznurku kładę na powierzchni wody, żeby zminimalizować wahania od wiatru. Woda w lesie była zamarznięta, a pitnej było mi szkoda.

Rakiety wytrzymały pół dnia, dla mnie to zadowalający wynik jak na czas ich produkcji. To jak głęboko się zapadasz to kwestia kilku czynników, z twardością śniegu na czele. Dla mnie różnica była wyraźna.

Co do wyposażenia, które mogłem, a którego nie mogłem mieć. Przed biegiem dostałem listę rzeczy zakazanych. Nie mogłem mieć noża, ale na liście nie było siekiery. Nie mogłem mieć kompasu, więc nie zabrałem żadnego fabrycznego - zrobiłem go. Sam zresztą piszesz, że taka samoróba to Twoim zdaniem kiepska namiastka kompasu. Tak czy inaczej, kapituła wyraziła na to zgodę. Fakt, większe wyzwanie gdybym nie mógł mieć siekiery, a mógłbym mieć nóż, jednak nie ja ustalałem warunki. Wyprawa bez ostrza byłaby nieodpowiedzialna, stąd zdecydowałem się na siekierę.

Świeże gałązki w ognisku pochodzą z wiatrołomów i gałęzi złamanych pod ciężarem śniegu. Kto chodzi zimą po lesie ten wie ile tego jest. Grube drzewo wyciągałem spod śniegu.

część I - 9:51- powiedziałem: "jest dosyć mokro mimo mrozu", a nie "nie ma mrozu". Fakt, źle trochę ująłem wilgotność. Miałem na myśli to, że gałęzie były mocno oklejone śniegiem i zmrożone, przez co po ogrzaniu w ognisku stawały się mokre.

Jestem pełen podziwu, że tak uważnie oglądałeś ten film, chyba wielokrotnie. Ja nie mogłem przebrnąć przez niego dwa razy.

Wsłuchaj się dobrze, w 1:41 słychać strzały ;-)

Z chęcią zadbałbym o dobre ujęcia, przemyślane komentarze i spójną fabułę, ale miałem gębę tak zmrożoną, że musiałem czasem trzy razy nagrywać jedno zdanie żeby było zrozumiałe :-P Miałem też kilka bardziej priorytetowych zmartwień niż dbanie o film.

Niemniej, dziękuję za uwagi i obejrzenie filmu. Zadbam, żeby kolejne zostawiły mniej miejsca na wątpliwości i insynuacje...cenna lekcja.
Born to be wild
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Snick pisze:Nie bardzo wiem jak mam rozumieć Twojego posta, Bastion.
Mam pewne watpliwosci (chyba podobnie jak wiekszosc) odnosnie rzetelnosci Twojej relacji.
Podzielam uwagi jakie wczesniej zrobiono na forum (mam tez kilka innych, ktore pomijam).

Z mojej strony:

Wiem jak wygladaja twarze ludzi, ktorzy wedrowali i bytowali w lesie przy
mrozach -10 do -20, powieki ze zmeczenia sa do polowy przymkniete, skora na twarzy jest zapadnieta. W Twojej relacji tego nie ma...
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Bastion, nie wydaje mi się, aby człowiek miał tak wyglądać, tylko dlatego bo poszedł do lasu na parę dni, kiedy jest chłodniej. :D

Nie wiem skąd bierzesz takie informacje, ale są raczej nieprawdziwe. :) Wystarczy się wyspać, a ryjek wpakować w śpiwór i nie jest źle. W dzień natomiast arafatka czy szalik wystarczy, żeby po pysku nie wiało. Jak masz jeszcze kremik, to już całkiem cudownie. W dodatku człowiek ma tendencję do ograniczania zużycia energii w trudnych warunkach, co widziałem po sobie i chłopakach - więc do przemęczenia to trza się doprowadzić, bo samo z siebie nie nadejdzie.. :P
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”