
Warszawskie spotkanie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Panowie bo nie miałem dziś czasu śledzić wątku ale widzę że mamy tu jakiś konflikt kotłów. W zasadzie umawiałem się ze slaqiem na ten jego kocioł już od dłuższego czasu. Myślałem że wszyscy go ogarniemy. W każdym razie sprawa wygląda tak ze na slaqa kocioł mamy już poczynione zakupy. Chętnie bym się dorzucił do waszego gara, ale fizycznie nie będę w stanie dotargać wody ognistej i wkładki na dwa dania. Jeszcze sprawa jest taka że sam nie wiem o której dotrę na miejsce, czy zaraz po pracy, czy wcześniej pojadę do slaqa żeby pomóc mu targać kocioł i produkty. Sam już nie wiem jaki jest plan 

...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
OK. Chopaki teraz po bagnach biegają i szukają miejscówki na Zlot, a ja żrę aspirynę na kilogramy i popijam tusipekiem.
Po bunkier przybyłem około 19:00. MichałN i Grzymek tak się wydzierali, że przelatujące stada gęsi nawet zagłuszali, i słyszałem ich z odległości 1km.
Gulasz się "sam zrobił" i się zjadł
Jaca ze Slaqiem dołączyli później, tylko po to aby zeżreć resztki z kotła i obejrzeć nowy hamak Grzymka od TH.
J zwinąłem się o 24:00.
W pierwszej chwili po opuszczeniu chłopaków zacząłem pakować się w bagna... A wystarczyło tylko parę stopni odbić na wschód. Pojawił się jednak Slaq który znając teren wyprowadził mnie z mokradeł i powoli poczłapałem do samochodu.
Wrażenia z nocnego przejście przez podmokły las: bezcenne. Szczególnie że baterie w czołówce początek sezonu jeszcze pamiętały
Dziś wieczorem pozostali powinni coś nam zaraportować na temat miejscówki na Zlot.

Po bunkier przybyłem około 19:00. MichałN i Grzymek tak się wydzierali, że przelatujące stada gęsi nawet zagłuszali, i słyszałem ich z odległości 1km.
Gulasz się "sam zrobił" i się zjadł

Jaca ze Slaqiem dołączyli później, tylko po to aby zeżreć resztki z kotła i obejrzeć nowy hamak Grzymka od TH.
J zwinąłem się o 24:00.
W pierwszej chwili po opuszczeniu chłopaków zacząłem pakować się w bagna... A wystarczyło tylko parę stopni odbić na wschód. Pojawił się jednak Slaq który znając teren wyprowadził mnie z mokradeł i powoli poczłapałem do samochodu.
Wrażenia z nocnego przejście przez podmokły las: bezcenne. Szczególnie że baterie w czołówce początek sezonu jeszcze pamiętały
Dziś wieczorem pozostali powinni coś nam zaraportować na temat miejscówki na Zlot.
F..k it, I'll Do It Myself!
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
wolf78, a myślisz że po co to pije? Aspiryna natomiast, żeby zawału nie dostać z przeciążenia. Tak to już jest, jak chce się być modem i jeszcze w lesie gulasz robić - o zajmowaniu się rodziną nie mówiąc. =P On po prostu nie może pozwolić sobie na luksus, jakim jest sen. =P
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
- Grzymek
- Posty: 225
- Rejestracja: 26 sty 2010, 01:58
- Lokalizacja: Warszawa-Rembertów
- Gadu Gadu: 6909467
- Tytuł użytkownika: Na pohybel
- Płeć:
Dotarłem do domu, wykąpałem się i opisuje co przeżyłem.
Po Puchalowym gulaszu na kolację spało mi się super mimo ryków, śpiewów i głośnych knowań przeciwko mojej osobie, które czynili "Cholru" i jego kompanierrra.
Ranekiem obudziła mnie szczera i uśmiechnięta twarz Slaqa, wygramoliłem się z kokonu i zaczęliśmy działania poranno-herbaciane. Po ciężkiej walce udało nam się dobudzić "Bandę Chlora" i rozpoczęliśmy przygotowania Sławkowej prażonki. Szło dobrze aż do momentu gdy podczas domykania zamknięcie kociołka "piardło na robocie". Dziesięć minut i kilka obelg później udało się nam zaimprowizować zamknięcie używając fragmentów bunkra.
Godzinkę z hakiem wydobyliśmy kociołek z ogniska, po zdjęciu pokrywki okazało się że w środku znajduje się kolejna fantastyczna potrawa.
Podjedliśmy, popiliśmy, pogadaliśmy i Chloru zmuszony był udać się w drogę powrotną, trochę się o Niego martwiliśmy bo wyglądał kiepsko (chorobowo), ale dotarł szczęśliwie do cywilizacji i spokojni o Niego mogliśmy oddać się całkowicie leżakowaniu na słoneczku.
Po drugim podejściu do prażonki dostałem przypływu mocy twórczej i zacząłem pracę nad "łyżeczką" natomiast Sławek wpadł w szał sprzątania. Jaca cały czas sumienne nadzorował nasze prace.
Gdy nastała ciemność spakowaliśmy nasze graty, kociołki, półprodukt "łyżeczki" i ruszyliśmy do domu.
Podsumowując: Okazało się że muszę kupić lepszy śpiwór, przekonałem się jak wygodnie śpi się w hamaku i pierwszy raz jadłem TAK DOBRZE w lesie.
Po Puchalowym gulaszu na kolację spało mi się super mimo ryków, śpiewów i głośnych knowań przeciwko mojej osobie, które czynili "Cholru" i jego kompanierrra.
Ranekiem obudziła mnie szczera i uśmiechnięta twarz Slaqa, wygramoliłem się z kokonu i zaczęliśmy działania poranno-herbaciane. Po ciężkiej walce udało nam się dobudzić "Bandę Chlora" i rozpoczęliśmy przygotowania Sławkowej prażonki. Szło dobrze aż do momentu gdy podczas domykania zamknięcie kociołka "piardło na robocie". Dziesięć minut i kilka obelg później udało się nam zaimprowizować zamknięcie używając fragmentów bunkra.
Godzinkę z hakiem wydobyliśmy kociołek z ogniska, po zdjęciu pokrywki okazało się że w środku znajduje się kolejna fantastyczna potrawa.
Podjedliśmy, popiliśmy, pogadaliśmy i Chloru zmuszony był udać się w drogę powrotną, trochę się o Niego martwiliśmy bo wyglądał kiepsko (chorobowo), ale dotarł szczęśliwie do cywilizacji i spokojni o Niego mogliśmy oddać się całkowicie leżakowaniu na słoneczku.
Po drugim podejściu do prażonki dostałem przypływu mocy twórczej i zacząłem pracę nad "łyżeczką" natomiast Sławek wpadł w szał sprzątania. Jaca cały czas sumienne nadzorował nasze prace.
Gdy nastała ciemność spakowaliśmy nasze graty, kociołki, półprodukt "łyżeczki" i ruszyliśmy do domu.
Podsumowując: Okazało się że muszę kupić lepszy śpiwór, przekonałem się jak wygodnie śpi się w hamaku i pierwszy raz jadłem TAK DOBRZE w lesie.

"Lecą z mej gęby kumullusów kłęby..."
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
Grzymek pisze:Flaszek nie zakopywaliśmy bo nie było potrzeba.



Pozwól że zapytam jeszcze raz:
Czy wypiliście całą:
- śliwowicę
- wiśniówkę
- pól butelki okowity
- i coś tam jeszcze w piachu było, lecz nie pamiętam...
jednocześnie w tym czasie:
- zżarliście kocioł gulaszu
- następnie jeszcze większy kocioł prażonki
...
To było pytanie retoryczne. Nie musisz odpowiadać.
Matko Boska! Dobrze że wróciłem do domu na czas. Aż strach pomyśleć "so sie fydaszy na Slocie!"
F..k it, I'll Do It Myself!
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
I tak powstała banda chlora
Pozdrawiam,
Chloru
[ Dodano: 2010-10-04, 09:36 ]
Po takiej wyżerce niech nikt się nie dziwi.
Wiem, że już o tym było, ale zaprawdę trzeba pochwalić potrawę Puchalsw'a i Slaq-Jacy, niebo w gębie. Miło się siedziało i knuło do czwartej w nocy, aż tak miło, że nie pamiętam czy mi było w śpiworowym kombo ciepło (chyba tak), ani kiedy Sławek poszedł do domu i wrócił, ani o której mnie obudził, ani... Eh. Tak jak przeczuwałem idąc na spotkanie w stanie podgorączkowym, dopadło mnie, i chcąc nie chcąc zamiast z rodzicami do babci, pojechałem pod kołderkę. Jedno mogę stwierdzić, tereny są zacne, urozmaicone, zarówno pod względem ukształtowania terenu, jaki i różnorodności zbiorowisk leśnych. Niestety również grzybiarzami czemu się nie dziwię, bo obóz nie był specjalnie daleko.

Pozdrawiam,
Chloru

[ Dodano: 2010-10-04, 09:36 ]
Chyba nie udało się znajdowanie miejscówkiGrzymek pisze:i spokojni o Niego mogliśmy oddać się całkowicie leżakowaniu na słoneczku.
Po drugim podejściu do prażonki dostałem przypływu mocy twórczej i zacząłem pracę nad "łyżeczką" natomiast Sławek wpadł w szał sprzątania. Jaca cały czas sumienne nadzorował nasze prace.
Gdy nastała ciemność spakowaliśmy nasze graty, kociołki, półprodukt "łyżeczki" i ruszyliśmy do domu.

Wiem, że już o tym było, ale zaprawdę trzeba pochwalić potrawę Puchalsw'a i Slaq-Jacy, niebo w gębie. Miło się siedziało i knuło do czwartej w nocy, aż tak miło, że nie pamiętam czy mi było w śpiworowym kombo ciepło (chyba tak), ani kiedy Sławek poszedł do domu i wrócił, ani o której mnie obudził, ani... Eh. Tak jak przeczuwałem idąc na spotkanie w stanie podgorączkowym, dopadło mnie, i chcąc nie chcąc zamiast z rodzicami do babci, pojechałem pod kołderkę. Jedno mogę stwierdzić, tereny są zacne, urozmaicone, zarówno pod względem ukształtowania terenu, jaki i różnorodności zbiorowisk leśnych. Niestety również grzybiarzami czemu się nie dziwię, bo obóz nie był specjalnie daleko.
Grzymek zapomniałeś wspomnieć o deserku, a Ty Michał żałuj że się nie załapałeś. Pieczone na przykrywce od kociołka podlane nalewką wiśniową smakowały znakomicie. Tak więc myślę że temat dzikiego białka warto rozwinąć icon_twisted

Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Witam, to i ja coś napisze względem wypadu, jaki się odbył.
Oto moja krótka relacja z tegoż jakże pociesznego spotkania.
Wieczorkiem w dniu wyjazdu przyjechał do mnie Jaca, więc ucieszyłem się ogromnie z tegoż faktu i po rozebraniu kotła na części - dołożyłem mu ok. 5 kg do plecaka, czym wprawiłem go w radosny nastrój.
Plecaki ogólnie nieśliśmy chyba najcięższe, jakie kiedykolwiek nieśliśmy. Obawiałem się o kolano, więc zabrałem kijki, celem odciążenia owych.
Mieliśmy iść powoli, ale okazało się, że nie jest tak źle i doszliśmy w miarę szybko.
Na miejscu zastaliśmy Puchala , który radośnie grzebał w kotle i namawiał do spróbunku, tego co tam ambitnie upichcił. Jadło okazało się przednią strawą - ostrą i pachnącą, jednak czegoś mi w niej było brak i zagadka owa pozostanie nie rozwiązana.
Grzymek i Michał, również byli już na miejscu. Z relacji Puchala wynika, że niby pomagali przy tej potrawie, jednak osobiście śmiem poddać tę informację w wątpliwość.
Gadaliśmy, jedliśmy, raczyliśmy się trunkiem, aż Puchal postanowił nas opuścić. Doprawdy do tej pory nie rozumiem czemu polazł w bagno, ale szczęściem po chwili uratowałem nieszczęśnika i pokierowałem do cywilizacji.
Podejrzewam, że GPS skłamał, albo zaraza, która go dopadła pogmatwała mu coś w systemie nawigacji.
Gdy moderator się oddalił „elita forum” dyskutowała na tematy różne i emocjonujące.
Grzymek niebacznie pochwalił nam się swym nowym nabytkiem w postaci hamaku, czym wywołał we mnie zawiść. Plany co do jego żywota mieliśmy paskudne, jednak obyło się bez rozlewu krwi.
Rankiem opuściłem „elitę” i udałem się do domu, celem wypełnienia zobowiązań rodzinnych. Gdy wróciłem zastałem na miejscu typowy dramat epicki.
Po pobieżnej ocenie sytuacji przystąpiłem do budzenia biesiadników. Grzymek – jedyny czujny wstał bez oporu.
Reszta kompanów wymagała ambitniejszego podejścia do sprawy, czyli wyciągania za łeb ze śpiwora. Elita nie szczędziła mi szpetnych wyzwisk, lecz po chwili radośnie grzali się przy ogniu. Grzymek, człek zapobiegliwy i opiekuńczy naparzył herbatki i podając ją Michałowi rzekł czule – Masz „Chloru” herbatka dla Ciebie.
Tak, więc po tej miłej scence, Michał napił się herbatki i zyskał nowy przydomek, który osobiście uważam szybko go nie opuści. Pogoda była piękna zaś rześki poranek zmotywował mnie do zabaw z kotłem.
Oczywiście pomagierów było wielu, lecz po chwili, znaleźli sobie inne ciekawsze zajęcia pozostawiając mnie samego z robotą. Stąd też moje przypuszczenia, że Puchal natrudził się przy gulaszu sam.
Gdy kocioł został wypełniony jadłem, przystąpiliśmy do zamykania pokrywy. Grzymek, jak na typowego dresa przystało podszedł do sprawy siłowo i zacisk połamał. Nie żywię urazy do niego, gdyż to podobno wina Chlora, jednak czymś trzeba było kocioł zamknąć. Tym sposobem zaczął się prawdziwy survival i burza mózgów.
Poradziliśmy sobie dość szybko przy pomocy pręta i wstawiliśmy kocioł w ogień. Potrawa przygotowywała się ok. jednej godziny, którą radośnie wypełniły nam polemiki na tematy polityczne toczone zaciekle przez Jacę i Michała. Jadło z kociołka okazało się bardzo smaczne, więc znikało szybko.
Po uczcie Michał vel Chloru nas opuścił. Stan jego nie prezentował się dobrze – widać zaraza też go dopadła. Po godzinnej sjeście, przystąpiłem do prac porządkowych na teranie bunkra zaś Grzymek wycinał cierpliwie swą ‘łyżeczkę”
W między czasie wpadło nam dzikie białko w postaci białych tłustych larw. Larwy owe po
podlaniu wiśniówką i upieczeniu na przykrywce kotła, okazały się - całkiem smaczne.
Wieczorkiem spakowaliśmy się i rozeszliśmy do domów.
O miejsce zlotu nie ma co się martwić. Mam już coś na oku.
Dziękuję wszystkim za wypad.
Oto fotki - http://picasaweb.google.com/slaq24/Koci ... e12102010R#
Oto moja krótka relacja z tegoż jakże pociesznego spotkania.
Wieczorkiem w dniu wyjazdu przyjechał do mnie Jaca, więc ucieszyłem się ogromnie z tegoż faktu i po rozebraniu kotła na części - dołożyłem mu ok. 5 kg do plecaka, czym wprawiłem go w radosny nastrój.
Plecaki ogólnie nieśliśmy chyba najcięższe, jakie kiedykolwiek nieśliśmy. Obawiałem się o kolano, więc zabrałem kijki, celem odciążenia owych.
Mieliśmy iść powoli, ale okazało się, że nie jest tak źle i doszliśmy w miarę szybko.
Na miejscu zastaliśmy Puchala , który radośnie grzebał w kotle i namawiał do spróbunku, tego co tam ambitnie upichcił. Jadło okazało się przednią strawą - ostrą i pachnącą, jednak czegoś mi w niej było brak i zagadka owa pozostanie nie rozwiązana.
Grzymek i Michał, również byli już na miejscu. Z relacji Puchala wynika, że niby pomagali przy tej potrawie, jednak osobiście śmiem poddać tę informację w wątpliwość.
Gadaliśmy, jedliśmy, raczyliśmy się trunkiem, aż Puchal postanowił nas opuścić. Doprawdy do tej pory nie rozumiem czemu polazł w bagno, ale szczęściem po chwili uratowałem nieszczęśnika i pokierowałem do cywilizacji.
Podejrzewam, że GPS skłamał, albo zaraza, która go dopadła pogmatwała mu coś w systemie nawigacji.
Gdy moderator się oddalił „elita forum” dyskutowała na tematy różne i emocjonujące.
Grzymek niebacznie pochwalił nam się swym nowym nabytkiem w postaci hamaku, czym wywołał we mnie zawiść. Plany co do jego żywota mieliśmy paskudne, jednak obyło się bez rozlewu krwi.
Rankiem opuściłem „elitę” i udałem się do domu, celem wypełnienia zobowiązań rodzinnych. Gdy wróciłem zastałem na miejscu typowy dramat epicki.
Po pobieżnej ocenie sytuacji przystąpiłem do budzenia biesiadników. Grzymek – jedyny czujny wstał bez oporu.
Reszta kompanów wymagała ambitniejszego podejścia do sprawy, czyli wyciągania za łeb ze śpiwora. Elita nie szczędziła mi szpetnych wyzwisk, lecz po chwili radośnie grzali się przy ogniu. Grzymek, człek zapobiegliwy i opiekuńczy naparzył herbatki i podając ją Michałowi rzekł czule – Masz „Chloru” herbatka dla Ciebie.
Tak, więc po tej miłej scence, Michał napił się herbatki i zyskał nowy przydomek, który osobiście uważam szybko go nie opuści. Pogoda była piękna zaś rześki poranek zmotywował mnie do zabaw z kotłem.
Oczywiście pomagierów było wielu, lecz po chwili, znaleźli sobie inne ciekawsze zajęcia pozostawiając mnie samego z robotą. Stąd też moje przypuszczenia, że Puchal natrudził się przy gulaszu sam.
Gdy kocioł został wypełniony jadłem, przystąpiliśmy do zamykania pokrywy. Grzymek, jak na typowego dresa przystało podszedł do sprawy siłowo i zacisk połamał. Nie żywię urazy do niego, gdyż to podobno wina Chlora, jednak czymś trzeba było kocioł zamknąć. Tym sposobem zaczął się prawdziwy survival i burza mózgów.
Poradziliśmy sobie dość szybko przy pomocy pręta i wstawiliśmy kocioł w ogień. Potrawa przygotowywała się ok. jednej godziny, którą radośnie wypełniły nam polemiki na tematy polityczne toczone zaciekle przez Jacę i Michała. Jadło z kociołka okazało się bardzo smaczne, więc znikało szybko.
Po uczcie Michał vel Chloru nas opuścił. Stan jego nie prezentował się dobrze – widać zaraza też go dopadła. Po godzinnej sjeście, przystąpiłem do prac porządkowych na teranie bunkra zaś Grzymek wycinał cierpliwie swą ‘łyżeczkę”
W między czasie wpadło nam dzikie białko w postaci białych tłustych larw. Larwy owe po
podlaniu wiśniówką i upieczeniu na przykrywce kotła, okazały się - całkiem smaczne.
Wieczorkiem spakowaliśmy się i rozeszliśmy do domów.
O miejsce zlotu nie ma co się martwić. Mam już coś na oku.
Dziękuję wszystkim za wypad.
Oto fotki - http://picasaweb.google.com/slaq24/Koci ... e12102010R#
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
slaq, nie wiem co tam jeszcze piliście ale gościu z ostatniego filmiku wygląda na dokładnie zmarynowanego. Dobrze, że Twoje dziecię się jako tako trzyma.
A kociołek zacny tylko po kiego grzyba targaliście do niego nóżki? No i wersji z pomidorami w środku nie znam. Króliczek lub kurczaczek - rozumiem. Ale pomidory?
Ja pieczone (vel pieczonki) robię zazwyczaj w tym aluminiowym kociołku co na ostatnim zlocie robił za łapacz wody spod filtra. Tylko dno wykładam skórą lub słoninką a ścianki boczkiem coby produkty nie przywierały.

Ogólnie ten GPS puchala jakiś dziwny jest. Czasem mylą mu się kierunki i to o 180°slaq pisze:Podejrzewam, że GPS skłamał, albo zaraza, która go dopadła pogmatwała mu coś w systemie nawigacji.

A kociołek zacny tylko po kiego grzyba targaliście do niego nóżki? No i wersji z pomidorami w środku nie znam. Króliczek lub kurczaczek - rozumiem. Ale pomidory?
Ja pieczone (vel pieczonki) robię zazwyczaj w tym aluminiowym kociołku co na ostatnim zlocie robił za łapacz wody spod filtra. Tylko dno wykładam skórą lub słoninką a ścianki boczkiem coby produkty nie przywierały.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Kociołek robiliśmy pierwszy raz w życiu, ale już wiemy, że nóżki do niego to zbędny balast.
Pomidory to pozostałość po Puchalowym gulaszu, więc szkoda było ich nie użyć i powędrowały do kotła. Królika upiekliśmy w dole rok temu.
Zaś teraz w planach mam żeberka w kapuście
Ogólnie miło tak przy tym kociołku było. Filmików jest więcej
Na zlot też go zatargam

Pomidory to pozostałość po Puchalowym gulaszu, więc szkoda było ich nie użyć i powędrowały do kotła. Królika upiekliśmy w dole rok temu.
Zaś teraz w planach mam żeberka w kapuście

Ogólnie miło tak przy tym kociołku było. Filmików jest więcej

Na zlot też go zatargam

- Grzymek
- Posty: 225
- Rejestracja: 26 sty 2010, 01:58
- Lokalizacja: Warszawa-Rembertów
- Gadu Gadu: 6909467
- Tytuł użytkownika: Na pohybel
- Płeć:
Mr.Sloth, Co do spania w bunkrze to kombinowaliśmy ze Slaqiem jak to zorganizować, ale w najlepszym wypadku zmieściły by się do niego 2 osoby. A i czyszczenia było by sporo.
W okolicy masz jeszcze kilka bunkrów ale one zapachem nie zachęcają do nocowania wewnątrz.
W okolicy masz jeszcze kilka bunkrów ale one zapachem nie zachęcają do nocowania wewnątrz.
"Lecą z mej gęby kumullusów kłęby..."
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
Jak tak patrzę na te specjały na zdjęciach to stwierdzam...iż... na czas zlotu zawieszam działalność wegetariańską
Będzie Sało
już od 2 tyg się "ciumka" 



Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:

Problem w tym, że ja zawsze chcę leźć na skuśke, zamiast iść po ścieżkach.
Tak było tym razem. Zamiast łukiem od bunkra, polazłem prosto do Mokrego Ługu...
Wredny Slaq nie wspomniał o tym, że kiedy się już spotkaliśmy, ja już byłem w odwrocie z bagien i lazłem we właściwym kierunku.
A w ogóle to mi tutaj spokój, bo Was zaraz zbanuję i dam po 3 ostrzeżenia!... Albo na Zlocie napluję do gulaszu
F..k it, I'll Do It Myself!
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
I tak zjedzą. W dodatku czegoś w nim podobno brakowało. Może to jest ten tajny składnik? 

"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
A to się tak da w tej kolejności?puchalsw pisze:bo Was zaraz zbanuję i dam po 3 ostrzeżenia!

Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
Ja wredny?! Przyniosłem Ci tytoń niewdzięczniku, który to już zaklepał po drodze sobie Jaca i żywił do mnie urazę, że jemu nie dałem. Wyratowałem Cię ze zdradliwych moczar i o ! Obrażam się na 3 minutypuchalsw pisze:Tak było tym razem. Zamiast łukiem od bunkra, polazłem prosto do Mokrego Ługu...
Wredny Slaq

Drogą dedukcji i zasięgnąwszy uprzednio rady mej żony doszedłem do wniosku, iż w gulaszu brakło - majeranku i bazylii

Ropień nie dygaj, miałem bonus w postaci jakiegoś robaka - posmak po nim utrzymywał się do rana

- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
Dygają to panienki z dobrego domu na powitanie.
Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć na jesienny, to też spróbuję słynnego gulaszu.
Swoją drogą, to skąd wytrzasnęliście te białe (Edit: wczoraj chyba biało przed oczami miałem Oo. One są brązowe. =D ) robaki?


"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/