proszę o pomoc(problemy z rodzicami)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
proszę o pomoc(problemy z rodzicami)
Są już wakacje i chcę się wybrać na 1 wyprawę survivalową z nocką.Bo wyprawy 1 dniowe to już nie to samo już znam swoją okolicę b.dobrze.Moi rodzice nie chcą się zgodzić na taką noc i się boją żeby mnie nikt/nic nie napadło.moje miejsce jakie wybrałem jest 0,5 km od dwóch gospodarstw oraz 1km od wsi.moje miejsce jest amboną na polach.Chcę wyruszyć ok.17 rozbić namiot z pałatki,rozpalić ogień i cieszyć się pięknem przyrody czy to aż tak wiele.więc proszę pomoc jak przekonać rodziców żeby się zgodzili na taki wypad.
Dres=kozak w mieście,mięczak w lesie
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Zależy od relacji ze staruszkami. Nie zawsze też opcja "okłam" jest najlepsza.TOMN52 pisze:jak przekonać rodziców żeby się zgodzili na taki wypad
Najpierw zapytaj staruszka czy nie mógłby Cię zabrać na taki wypad Taka integracja ojca z synem. +10 do ambicji i męskiej dumy. (edit: sylwester2091 to już napisał wcześniej)
Jeśli masz ojca typu lwa kanapowego to drąż w tym kierunku:
Najlepsza opcja na pierwszą taką nockę to wybranie miejsca niezbyt odległego od domu. Może to być też okolica domu babci, wujostwa czy np. znajomych Twoich rodziców.
Pewnie masz komórkę więc awaryjny kontakt też jest zapewniony. Zobowiązanie się do raportowania też nic nie kosztuje. Możesz zasugerować staruszkowi, że mógłby Cię odwiedzić jak się już urządzisz i sprawdzić czy wszystko jest ok. Dostanie wtedy +10 do wyobrażenia o kontroli nad poczynaniami syna.
Unikaj ambon i kręcenia się po nocy w okolicy pól bo aktualnie dziki zaczynają wychodzić na wyżerę i myśliwi mogą je przy księżycu strzelać.
Unikaj też używania słów bomb typu: "sztuka przetrwania", "survival", "Bear Grylls".
Używaj słów kluczy: "biwak", "piknik", "hart ducha", "pasja", "odpowiedzialność".
W sytuacji beznadziejnej można poszukać pomocy starszego kolegi/kuzyna i wybrać się na nockę w dwóch. Tyle, że to nie Ty pytasz się o zgodę lecz powinien to zrobić kolega/kuzyn. Z oczywistych względów musi być absolutnie przekonywujący.
Wyciągałem w ten sposób na wypad w góry dziewczynę, która normalnie musiała się meldować w domu przed 22. Fakt, że później 3 dni robiłem za Cerbera ale co się dziwić młodej duszy zerwanej po raz pierwszy z ojcowskiego postronka.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Zakładam, że od Twojej wsi!TOMN52 pisze:.moje miejsce jakie wybrałem jest 0,5 km od dwóch gospodarstw oraz 1km od wsi
Ogłupiacie młodzież. TOMN52 - Pogadaj z rodzicami. Tylko od nich zależy czy pójdziesz czy nie! Jeśli Ci ufają i pójdziesz tam gdzie im powiedziałeś to nie powinno być problemu. Zawsze tata może przyjść i zobaczyć, czy jesteś tam gdzie mówiłeś. Jeśli jest miejscówka c.a. 1,5 km od miejsca zamieszkania to nie powinno być problemu.wolfshadow pisze:Najlepsza opcja na pierwszą taką nockę to wybranie miejsca niezbyt odległego od domu.
Co więcej? Cały czas to samo: pogadaj z rodzicami.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
W jakim sensie? Twoje 1,5 km to przecież miejsce niezbyt odległe od domu.Ogłupiacie młodzież.
Ogłupiałbym gdybym polecał 16-latkowi rozłożenie się na podwórku lub ogrodzie.
15-20min od kwatery i chłopak zawsze będzie mógł się zwinąć w bezpieczne lokum. Bez względu na to czy go zaleje, czy potną go komary, nie będzie miał dyskomfortu, że musi pukać do obcych ludzi i prosić o pomoc.
Nie mów, że nigdy nie spotkałeś nastolatka, który miał nadopiekuńczych rodziców.
Takich ludzi urabia się naprawdę małymi krokami, bo najbardziej rozsądne argumenty zbywane są zwykłym: "Nie. Bo nie!"
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Cieniu Wilka: pewnie że to niedaleko, ale tak odczytałem wasze wypowiedzi, dlatego taki komentarz. Zryty łeb mam
Ostatnio zmieniony 01 lip 2010, 17:40 przez Michal N, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: 12 cze 2010, 00:11
- Lokalizacja: Katowice
- Gadu Gadu: 6964564
- Płeć:
Weź ich pod włos
"Lepiej żebym pił z kolegami na ławce, czy posiedział na trawie pod pałatką i strugał patyki"
"Przecież mam dobre oceny i jestem odpowiedzialny, nie proszę o wyjście na dyskotekę gdzie jest pełno mentów tylko na biwak <for god's sake>"
"To jest po niżej mojej godności żebym w wieku <tu podstaw wartość> lat nie mógł spędzić 12 godzin poza domem, sam - tak jakbyście mnie nie znali"
"Lepiej żebym pił z kolegami na ławce, czy posiedział na trawie pod pałatką i strugał patyki"
"Przecież mam dobre oceny i jestem odpowiedzialny, nie proszę o wyjście na dyskotekę gdzie jest pełno mentów tylko na biwak <for god's sake>"
"To jest po niżej mojej godności żebym w wieku <tu podstaw wartość> lat nie mógł spędzić 12 godzin poza domem, sam - tak jakbyście mnie nie znali"
- mwitek
- Posty: 1128
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:09
- Lokalizacja: Łódź
- Gadu Gadu: 4861234
- Tytuł użytkownika: HopsasaDoLasa
- Płeć:
- Kontakt:
Ambona moze sie wydawac "bezpieczniejsza" tylko zabardzo ognia tam nie rozpalisz na górze, chyba, ze jakos delikatnie może w puszcze ale to i tak będzie cię od razy widać, że ktoś siedzi na ambonie bobędzie widać światło. najlepiej znajdź sobie jakąś miejscówkę w gęstwinie, tak żeby nie było widać ogniska- wiesz zawsze to lepiej dla ciebie jak pozostajesz niewidoczny dla ludzi.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
TOMN52, ambona przy polach tylko na kaczki? Sorry, ale będę sceptyczny w tej kwestii.
Z takiej konstrukcji zazwyczaj korzysta wielu myśliwych z koła, które dzierżawi obwód. Jeśli akurat na te pola nie wychodzą dziki bo nie ma tam kukurydzy czy ziemniaków to włazi coś płowego lub rudego.
Wielu użytkowników tego forum pisało, że to ludzie są najbardziej niepewnym elementem w głuszy. I właśnie spotkań z nimi najbardziej należy się obawiać.
Z takiej konstrukcji zazwyczaj korzysta wielu myśliwych z koła, które dzierżawi obwód. Jeśli akurat na te pola nie wychodzą dziki bo nie ma tam kukurydzy czy ziemniaków to włazi coś płowego lub rudego.
Demotywator:
Wariant I. Wieczorem przyjeżdża myśliwy, który wpisał się na polowanie w danym obwodzie. Chce przed wieczorem zasiąść na ambonie a w jej pobliżu widzi palącego ognisko dzieciaka.
W najlepszym wypadku podejdzie i każe Ci się zwijać. W najgorszym zadzwoni po Straż Leśną, która udowodni Ci, że palisz ognisko bliżej niż 100m od lasu i odstawi przy okazji pod czułe skrzydła rodziców.
Teraz czas na szybki rachunek zysków i strat.Demotywator:
Wariant II. W pobliżu ambony kolesie ze wsi urządzili sobie bibkę z lachonami tuż po wakacyjnej sztachetówie w remizie. Z oczywistych przyczyn nie możesz się rozbić w danym miejscu. Wiesz, że ojciec ma Cię odwiedzić przed północą. Będzie kwas jak zamiast syna znajdzie wesołą ekipę. Dzwonisz do staruszka i informujesz go, że jednak zmieniasz plan i nocujesz w innym miejscu...
Wielu użytkowników tego forum pisało, że to ludzie są najbardziej niepewnym elementem w głuszy. I właśnie spotkań z nimi najbardziej należy się obawiać.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Są dwie metody:
- legalna
- nielegalna.
Nielegalnej nie polecam. Ucieczka na tzw partyzanta może Cię kosztowac wiele obostrzeń, utratę dotychczasowych przywilejów.
Zacznij od wypadu z kolegą/kuzynem/bratem/ojcem (jedno do wyboru). Niech się przyzwyczajają do takiej sytuacji.
Zrób to jak odpowiedzialny człowiek. Powiedz gdzie idziesz, na jak długo, jak się będziesz kontaktował. Nie da się tego tak od razu z rodzicami. Ale musisz być uparty w swoich celach.
Niech Cię np. ojciec zawiezie i odbierze z określonego miejsca. Niestety dla rodziców to czasami szok, bo czego innego oczekują a o tym nie mysleli. I nie da sie tak od razu - bo przecież Oni boją się o Ciebie. Więc musisz udowodnić że sobie radzisz, nawet lepiej niż oni w takich warunkach.
Trudno doradzić kiedy Cię nie znam osobiście, jaki jestes. Być może w gorącej wodzie kąpany i nie wzbudzasz zaufania, bo nie raz wysadziłes korki elektryczne w domu, pożyczyłeś od ojca brykę i miałeś stłuczkę - wiesz w takich przypadkach aż strach spuścić z oczu. Toteż musisz udowodnić swoją jakość - nie stanowiskiem ale czynami.
Ustal np. ze idziesz obserwować zwierzyne z ambony. Weź ojca. pierwsze 2-3 nocki jak dupa mu zmarznie o 3-4 rano ( rosa), potem powie: " pie...l się, idź sam, ja mam dość, chcę sie wyspać" . Oczywiście niech przyjedzie po Ciebie kilka razy odebrać z miejsca o 6 rano. Potem będzie się nawet cieszyć że idziesz sam . A jak mu się to spodoba? Będziesz miał dobrego kompana, który nie odmówi funduszy na właściwy sprzęt
Wersja nielegalna - czyli mówcie co chcecie a ja i tak idę.... musisz sam wyczuć kiedy można. ale zapewne zapomnij wtedy o dofinansowaniu sprzętu na wyprawy itp.
- legalna
- nielegalna.
Nielegalnej nie polecam. Ucieczka na tzw partyzanta może Cię kosztowac wiele obostrzeń, utratę dotychczasowych przywilejów.
Zacznij od wypadu z kolegą/kuzynem/bratem/ojcem (jedno do wyboru). Niech się przyzwyczajają do takiej sytuacji.
Zrób to jak odpowiedzialny człowiek. Powiedz gdzie idziesz, na jak długo, jak się będziesz kontaktował. Nie da się tego tak od razu z rodzicami. Ale musisz być uparty w swoich celach.
Niech Cię np. ojciec zawiezie i odbierze z określonego miejsca. Niestety dla rodziców to czasami szok, bo czego innego oczekują a o tym nie mysleli. I nie da sie tak od razu - bo przecież Oni boją się o Ciebie. Więc musisz udowodnić że sobie radzisz, nawet lepiej niż oni w takich warunkach.
Trudno doradzić kiedy Cię nie znam osobiście, jaki jestes. Być może w gorącej wodzie kąpany i nie wzbudzasz zaufania, bo nie raz wysadziłes korki elektryczne w domu, pożyczyłeś od ojca brykę i miałeś stłuczkę - wiesz w takich przypadkach aż strach spuścić z oczu. Toteż musisz udowodnić swoją jakość - nie stanowiskiem ale czynami.
Ustal np. ze idziesz obserwować zwierzyne z ambony. Weź ojca. pierwsze 2-3 nocki jak dupa mu zmarznie o 3-4 rano ( rosa), potem powie: " pie...l się, idź sam, ja mam dość, chcę sie wyspać" . Oczywiście niech przyjedzie po Ciebie kilka razy odebrać z miejsca o 6 rano. Potem będzie się nawet cieszyć że idziesz sam . A jak mu się to spodoba? Będziesz miał dobrego kompana, który nie odmówi funduszy na właściwy sprzęt
Wersja nielegalna - czyli mówcie co chcecie a ja i tak idę.... musisz sam wyczuć kiedy można. ale zapewne zapomnij wtedy o dofinansowaniu sprzętu na wyprawy itp.
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
kurna jak czytam niektóre wypowiedzi, to ręce opadają. Widać, że niektórzy mają bogate doświadczenie w wychowywaniu dziecka :/
Macie sobie tak radzić, to dajcie lepiej spokój.
Wolf, zirkau - dobrze gadają - taktyka małych kroków jest jedyną słuszną.
Mam córkę właśnie w wieku tzw. "trudnym" i gdyby już udało jej się namówić nas na wyjście z noclegiem a wywinęła by numer, że była nie tam gdzie powinna iść, to nie ma bata - byłoby to jej ostatnie wyjście.
Absolutnie odradzam metodę okłamywania. Kolegom "mądrym inaczej", którzy doradzają taką metodę polecam lekturę tego wątku gdy będą mieć już własne dzieci w tym wieku.
Taktyka na pierwszy wypad z ojcem jest IMO najlepszą metodą osiągnięcia sukcesu. Nie wstydź się wyjścia z ojcem.
Jak będzie się wykręcał - namawiaj do skutku. Tłumacz, ze to może być kawałek fajnej przygody itd. W końcu ojciec się zgodzi. Gdy ojciec naprawdę będzie oporny, to zapytaj go, czy jak był w Twoim wieko to też nigdzie nie chodził ? Jeśli nie, to zaproponuj żeby spróbował. Bierz go "pod włos" że taki wypad scala więzi rodzinne, pozwala facetom wyszumieć się itp. Pęknie - nie ma bata.
Z rad bardziej przyziemnych - koniecznie weźcie coś na komary, bo inaczej z wypadu zapamiętacie tylko je
Daję głowę, że po pierwszym lub którymś takim wypadzie z ojcem będziesz miał stronnika w osobie ojca.
Macie sobie tak radzić, to dajcie lepiej spokój.
Wolf, zirkau - dobrze gadają - taktyka małych kroków jest jedyną słuszną.
Mam córkę właśnie w wieku tzw. "trudnym" i gdyby już udało jej się namówić nas na wyjście z noclegiem a wywinęła by numer, że była nie tam gdzie powinna iść, to nie ma bata - byłoby to jej ostatnie wyjście.
Absolutnie odradzam metodę okłamywania. Kolegom "mądrym inaczej", którzy doradzają taką metodę polecam lekturę tego wątku gdy będą mieć już własne dzieci w tym wieku.
Taktyka na pierwszy wypad z ojcem jest IMO najlepszą metodą osiągnięcia sukcesu. Nie wstydź się wyjścia z ojcem.
Jak będzie się wykręcał - namawiaj do skutku. Tłumacz, ze to może być kawałek fajnej przygody itd. W końcu ojciec się zgodzi. Gdy ojciec naprawdę będzie oporny, to zapytaj go, czy jak był w Twoim wieko to też nigdzie nie chodził ? Jeśli nie, to zaproponuj żeby spróbował. Bierz go "pod włos" że taki wypad scala więzi rodzinne, pozwala facetom wyszumieć się itp. Pęknie - nie ma bata.
Z rad bardziej przyziemnych - koniecznie weźcie coś na komary, bo inaczej z wypadu zapamiętacie tylko je
Daję głowę, że po pierwszym lub którymś takim wypadzie z ojcem będziesz miał stronnika w osobie ojca.
- kiszka
- Posty: 38
- Rejestracja: 20 lut 2010, 10:07
- Lokalizacja: Łódz/Małyń
- Gadu Gadu: 21172450
- Tytuł użytkownika: Zwierz
- Płeć:
Panowie czego się wstydzić
ja miałem 12 lat jak pierwszy raz pojechałem na obóz harcerski rodzice mnie puścili bez obaw(chociaż nie wiedzieli co robiłem)
nie miałem z nimi przez 3 tygodnie żadnego kontaktu. a na obozie robiłem same sprawności typu"idziesz od obozu 40 minut zabierasz to co potrzebne i wracasz nad ranem"
Według mnie powinieneś iść z ojcem lub najlepiej ze starszym od siebie odpowiedzialnym! kolegą/kuzynem.Chociaż osobiście wole na nockę chodzić z kimś np. z bratem zawsze można pogadać,pośmiać się, ale najważniejsze to Pogadaj!
ja miałem 12 lat jak pierwszy raz pojechałem na obóz harcerski rodzice mnie puścili bez obaw(chociaż nie wiedzieli co robiłem)
nie miałem z nimi przez 3 tygodnie żadnego kontaktu. a na obozie robiłem same sprawności typu"idziesz od obozu 40 minut zabierasz to co potrzebne i wracasz nad ranem"
Według mnie powinieneś iść z ojcem lub najlepiej ze starszym od siebie odpowiedzialnym! kolegą/kuzynem.Chociaż osobiście wole na nockę chodzić z kimś np. z bratem zawsze można pogadać,pośmiać się, ale najważniejsze to Pogadaj!
....
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Ciek, chcesz koledze pomóc czy zaszkodzić? Mam wrażenie że to drugie
...ale przecież na starość faceci dziecinnieją, muszę z nią jeszcze pogadać :diabel2:
Muszę potwierdzić że to działa, ostatnio córka powiedziała mi gdzie chciała by pojechać w przyszłe wakacje - "...na taki obóz gdzie chodzili po szyję w błocie, potem kąpali się w ubraniach w jeziorze i spali na sianie...". Chyba nie muszę mówić jak mi się buziuchna uśmiechała Co prawda dość szybko zostałem sprowadzony do parteru, po tym jak zaproponowałem, że takie atrakcje to mogę jej w każdej chwili zorganizować, stwierdziła że to nie było by to samo co w towarzystwie innych dzieci.sylwester2091 pisze:... no i ojciec też będzie dumny, że syn chciał iść z nim na wyprawę.
...ale przecież na starość faceci dziecinnieją, muszę z nią jeszcze pogadać :diabel2:
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
-
- Posty: 54
- Rejestracja: 23 lut 2010, 00:51
- Lokalizacja: asdasd
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
To już nie przedszkole, a 'wczesne nastolatki'. Przedszkolaków pewnie bym jakoś okiełznał, ale oni już powoli wchodzą w okres buntu ;-( Nie, nie, nic z tego, wolę osiwieć z przyczyn naturalnych
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Nie wiem, Tanto, sam tak zrobiłem w podobnym wieku i nikomu to nie zaszkodziło, z rodzicami żyłem, żyję i będę żył w bardzo dobrych stosunkach. Z moich obserwacji wynika, że to dzieciaki, które były krótko przez starych trzymane w dorosłym życiu mają zazwyczaj problemy i kompleksy. Większość moich znajomych, która nie mogła się wyszaleć za młodu, po dostaniu się na studia zaczęła ostro pić i ćpać. Te rozmowy, "zmiękczania skały" itp. brzmią fajnie, tak w stylu Superniani (może TVN powinien puścić jakąś serię dla dzieciaków o urabianiu starych?), ale mamy szczyt sezonu, a żyje się tylko raz. Szkoda teraz czasu. Poza tym, żyjemy w erze hiperechnologii, każdy dzieciak ma komórkę i starzy mogą w każdej chwili zadzwonić. Są chyba nawet jakieś teleony z lokalizatorem gps (elektro-smyczą?)by widzieli gdzie dzieciak jest.
Tymczasem piję do Unabombera
Tymczasem piję do Unabombera
- unabomber
- Posty: 228
- Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
- Płeć:
Właśnie, właśnie...
Dzieciaki muszą uczyć się odpowiedzialności za siebie. Będąc cały czas pod kontrolą rodziców nie mają takiej możliwości. Jeżeli chłopak nie idzie kimać na Cytadele w Poznaniu tylko do lasu to jest równie bezpieczny co w domu. Tak wiec z mojego punktu widzenia powinien pójść tam, bez względu na zdanie rodziców. A niby dlaczego ma być posłuszny? Dadzą karę? Do kary też nie trzeba się stosować. Ja w jego wieku zaczynałem ostro punkować, jeździć stopem po całej polsce, spać na skłotach i robić rzeczy o których moi rodzice do dziś woleliby nie wiedzieć. Żyje, cały i zdrowy jestem, nauczyłem się wiele i mam co wspominać. Błędy czynić należy. A im wcześniej tym łatwiej wyciągać z nich wnioski. Rodzice (z całym szacunkiem) nie są bezbłędną wyrocznią. Zazwyczaj chcą dobrze dla siebie, nie dla dziecka. To za co należy im się szacunek to większe doświadczenie ale - na litość - nie we wszystkich rzeczach!
Kiedy patrzę na swoich rówieśników, całkiem zależnych od rodziców, nie radzących sobie zupełnie z życiem, z najprostszymi rzeczami, nie potrafiących zacisnąć pośladów i wziąć się do roboty to wiem, ze mam rację.
Oczywiście przedstawiam tu punkt widzenia młodego, jednak w tym momencie wiem, że mam rację.
Tak wiec nie ograniczaj się TOMN52, bo za dwadzieścia lat będziesz dużo bardziej żałować tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś.
Dzieciaki muszą uczyć się odpowiedzialności za siebie. Będąc cały czas pod kontrolą rodziców nie mają takiej możliwości. Jeżeli chłopak nie idzie kimać na Cytadele w Poznaniu tylko do lasu to jest równie bezpieczny co w domu. Tak wiec z mojego punktu widzenia powinien pójść tam, bez względu na zdanie rodziców. A niby dlaczego ma być posłuszny? Dadzą karę? Do kary też nie trzeba się stosować. Ja w jego wieku zaczynałem ostro punkować, jeździć stopem po całej polsce, spać na skłotach i robić rzeczy o których moi rodzice do dziś woleliby nie wiedzieć. Żyje, cały i zdrowy jestem, nauczyłem się wiele i mam co wspominać. Błędy czynić należy. A im wcześniej tym łatwiej wyciągać z nich wnioski. Rodzice (z całym szacunkiem) nie są bezbłędną wyrocznią. Zazwyczaj chcą dobrze dla siebie, nie dla dziecka. To za co należy im się szacunek to większe doświadczenie ale - na litość - nie we wszystkich rzeczach!
Kiedy patrzę na swoich rówieśników, całkiem zależnych od rodziców, nie radzących sobie zupełnie z życiem, z najprostszymi rzeczami, nie potrafiących zacisnąć pośladów i wziąć się do roboty to wiem, ze mam rację.
Oczywiście przedstawiam tu punkt widzenia młodego, jednak w tym momencie wiem, że mam rację.
Tak wiec nie ograniczaj się TOMN52, bo za dwadzieścia lat będziesz dużo bardziej żałować tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś.
Zima weryfikuje.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
unabomber, ja jestem zwolennikiem budowania relacji na zaufaniu. Odpowiedzialność polega na nienadwyrężaniu tego zaufania.
Nie mam dzieciaka ale gdybym takowego posiadał jego wyjście "na partyzanta" (postawienie rodziców przed faktem dokonanym) oznaczałoby totalny szlaban. Włącznie z czasowym obciachem p.t. odbieranie gimnazjalisty ze szkoły przez rodziców, dziadków jako formę kary. I miałbym do tego prawo z tego tytułu, że jako opiekun prawny:
- płacę za jego wikt i opierunek
- odpowiadam za straty jakie może wyrządzić
Dzieciak może nie mieć tych samych zainteresowań co ja ale nie oznacza to, że automatycznie wyłączam się z ich kontroli.
Moi staruszkowie też o wielu rzeczach nie wiedzieli, ale jakoś zawsze udawało mi się wywinąć i wylądować na cztery łapy. Człowiek też nauczył się cieszyć z rzeczy drobnych. Zamiast przeć na nockę w lesie, przez wakacje siedziałem w nim całymi tygodniami od świtu do zmierzchu. Nie było komórek i rodzice po prostu ufali, że wrócę wieczorem do domu. Wracałem pokryty kurzem, ze zdartymi łokciami i kolanami, pociętą kolcami skórą, drzazgami w dłoniach, kleszczami i ufaflanym od jagód ryłem. Wracałem bo gdybym nie wrócił zaczęto by mnie szukać. Ostatecznie dostałbym wciry i szlaban. A siedzieć w domu (komputerów wtedy nie było) lub na podwórku w wakacje, gdy kumple są na boisku, w lesie czy nad wodą to czysta katorga. Odpowiedzialność, wypada jeszcze tutaj zestawić z kompromisem.
Nie mam dzieciaka ale gdybym takowego posiadał jego wyjście "na partyzanta" (postawienie rodziców przed faktem dokonanym) oznaczałoby totalny szlaban. Włącznie z czasowym obciachem p.t. odbieranie gimnazjalisty ze szkoły przez rodziców, dziadków jako formę kary. I miałbym do tego prawo z tego tytułu, że jako opiekun prawny:
- płacę za jego wikt i opierunek
- odpowiadam za straty jakie może wyrządzić
Dzieciak może nie mieć tych samych zainteresowań co ja ale nie oznacza to, że automatycznie wyłączam się z ich kontroli.
Moi staruszkowie też o wielu rzeczach nie wiedzieli, ale jakoś zawsze udawało mi się wywinąć i wylądować na cztery łapy. Człowiek też nauczył się cieszyć z rzeczy drobnych. Zamiast przeć na nockę w lesie, przez wakacje siedziałem w nim całymi tygodniami od świtu do zmierzchu. Nie było komórek i rodzice po prostu ufali, że wrócę wieczorem do domu. Wracałem pokryty kurzem, ze zdartymi łokciami i kolanami, pociętą kolcami skórą, drzazgami w dłoniach, kleszczami i ufaflanym od jagód ryłem. Wracałem bo gdybym nie wrócił zaczęto by mnie szukać. Ostatecznie dostałbym wciry i szlaban. A siedzieć w domu (komputerów wtedy nie było) lub na podwórku w wakacje, gdy kumple są na boisku, w lesie czy nad wodą to czysta katorga. Odpowiedzialność, wypada jeszcze tutaj zestawić z kompromisem.
Tak. Najlepiej od razu podprowadź staruszkom samochód i podjedź na miejscówkę. Co będziesz sobie nogi zdzierał.unabomber pisze:Tak wiec nie ograniczaj się TOMN52, bo za dwadzieścia lat będziesz dużo bardziej żałować tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Kilka dni temu zacząłem trochę rozmawiać z tatą że chce iść do lasu na nockę.A on się spytał czy może iść ze mną,ja się zgodziłem.Powiedziałem mu co chcę uzyskać poprzez taki wypad. Nawet dziś sprawdziłem kilka lokalizacji które nadają się moim zdaniem na obozowisko.Wracam do domu,i się dowiedziałem że on nie może ze mną iść bo ma ważnego klienta.Więc spróbuje jeszcze wynegocjować żeby iść sam albo spróbuje zwerbować sąsiada.Ale dzięki temu forum wiem żeby się wystrzegać ambon,starych domów,budynków po wieży radarowej WOP.Dziś tam byłem(budynki po wieży radarowej) i znalazłem kilka butelek po tanim winie.Więc to miejsce automatyczne odpada.Dziękuje dobranoc.
Dres=kozak w mieście,mięczak w lesie
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Młodyś, toś głupi. Zrozumiesz, jak stracisz coś cennego.unabomber pisze:
Oczywiście przedstawiam tu punkt widzenia młodego, jednak w tym momencie wiem, że mam rację.
Młodzi nie sa obciążeni żadnymi obowiazkami, odpowiedzialnością. Nie masz nic, czego nie jesteś w stanie zabrać ze sobą. Czujesz się panem świata, WOLNYM i bez zobowiązań. NIe oglądasz się za siebie.
TOMN52
Postaw się na miejscu rodziców - nie przespane noce, wydana fortuna by kupić dla Ciebie pieluchy, potem wyprawke do szkoły, wykarmić, komórkę dla Ciebie, komputer a może i rower. A teraz pomyśl, jakby ONI mieli taki sam stosunek do Ciebie( jaki jest wyżej zaproponowany przez Unabomber). Żreć dostał, ciuchy to mu się kupi w lumpie, podrzuci do ciotki klotki a MY pojedziemy na WAKACJE, DO GRECJI . Chciałbyś tego ? Nawet nie czujesz ile to wyrzeczeń.
I nagle dowiadują się że synek uciekł do lasu, wpadł w sidła kłusownika. Ma skomplikowane złamanie, grozi mu amputacja nogi. Ojciec Cię w szpitalu odwiedzić nie może, bo prokuratura zarzuciła mu zaniedbania w opiece nad synem i siedzi w areszcie.
Chcesz tego? Na studia już nie pójdziesz, bo kto da pieniadze na akademik, na wpisowe itp. A mieszkać gdzie? u rodziców? no przecież chciałeś uciec do lasu to idź, ale matce głowy nie zawracaj bo ojciec siedzi a Ona sama musi zarobić na utrzymanie siebie, Twego brata i domu.
Tak więc nie słuchaj durnych rad. Rady jak u super niani? ok, ale nie należy myśleć tylko o sobie. Obecne społeczenstwo to szmelc, sami egoiści, single itp. a do wojska nie ma kto iść, bo wystarczy ryknąć i to całe penerstwo bez wsparcia kolegów jest zagubione i ryczy, bo ON nie ma prawa krzyczeć przecież, a krzyczy, a nagle nie ma komu się poskarżyć.
Z tym się zgodzę, podobnie jak z budowaniem odpowiedzialności ale podobnie jak Wolf - w oparciu o zaufanie. Chcesz chodzić do lasu? chodź, chcesz nurkować nurkuj, trenuj już dzisiaj. Ale małymi krokami. Zaczynasz wcześniej, lepiej. Jeszcze tylko dobry nauczyciel, który w 1 sezon zdązy Cię nauczyć tyle co czasem przez całe życie sam. Dobrze robisz, ze rozmawiałeś z ojcem. Widząc że nie masz nic do ukrycia, spokojniej Cię puści. Jedna, druga nocka i zobaczysz że będzie coraz łatwiej wyskoczyc samemu takze w teren. I nie musisz prowadzić wojny w domu.unabomber pisze:Tak wiec nie ograniczaj się TOMN52, bo za dwadzieścia lat będziesz dużo bardziej żałować tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś.
Ja, ojciec nie patrzę z punktu widzenia ilu z takich lumpów, punków, dresiarzy wyrasta na porządnego obywatela, lekarza, inżyniera, naukowca ale ilu zmarnowało sobie w ten sposób życie, a ten wynik jest przerażajacy. Ja nie wiem jaką psychę ma do końca moje dziecko, na co jest ukierunkowane, toteż mam prawo się bać, iż to co budowałem przez całe życie dla niego, on zaprzepaści i moje wnuki będa startować od zera. A chcemy czy nie wyższy poziom zamozności, umiejętności i wpływów dziadków, ojców ułatwia start na wyższym poziomie i dzieciom. Zobacz ilu dorobiło się od zera do milionera, często jakimi sposobami. głosne to, ale naprawdę niewielu. chcemy to zmarnować? Wystarczy ze sam wyszedłem z biedy, i nie mam tyle sił by synalka narkomana, po szaleństwach młodości wyciągać z ciupy i tworzyć prawego obywatela. W tym momencie świat by się dla mnie załamał. Owszem możesz zrobić co chcesz, ale pamietaj że ZNISZCZYSZ rodziców, dziadków dla swych przyszłych dzieci. A o tym osobnicy pokroju Unabomber itp. często nie myslą radzac Tobie co radzą. Potem skwituje, ja TAKIEJ głupoty mu nie radziłem, myślałem że jest rozsądniejszy.
Rosjanie mają takie powiedzenie: Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz.
Tak więc TOMN52 gratuluję Tobie postawy i rozmowy z ojcem. Wyjdzie na to, że jeszcze tego roku odbędziesz kilka samotnych nocek. pozdrawiam.
Sorry Unabomber, ale z ostatniej wypowiedzi wystawiłes sobie nienajlepsze świadectwo.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Zirkau, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Większość z tego co chciałbym napisać, już się pojawiło więc nie będę tego powtarzał. Dodam tylko kilka słów.
Też zrobiłem w życiu kilka rzeczy o których moi bliscy nigdy się nie dowiedzieli. Czy jestem z nich dumny? Nie, bo mogłem stracić dużo więcej niż zyskałem. Nad swoją samodzielnością zacząłem pracować dość wcześnie, zarówno nad tym żeby robić to co sobie zaplanowałem jak i żeby być samowystarczalnym finansowo. To drugie dopiero w końcowym okresie edukacji, bo ciężko pogodzić szkołę z pracą (były to czasy kiedy było mniej możliwości niż teraz).
Jak sięgnę pamięcią to nie przypominam sobie żebym pytał rodziców czy mogę coś zrobić, gdzieś pojechać itp. Po prostu mówiłem im że jadę tam i tam, wrócę najprawdopodobniej tego i tego. Nigdy nie było z ich strony gróźb czy zakazów - najwyraźniej ufali w to że mam poukładane w głowie. Z czasem przekonali się też że brak wiadomości ode mnie to dobra wiadomość, i chyba jeszcze mniej się martwili.
Na stosunki pomiędzy rodzicami a dziećmi nie ma złotych rad, jest zbyt duża różnorodność charakterów i sytuacji, są za to 100% pewne kiepskie rady w stylu 'okłamujcie się nawzajem'.
Jak widać różne są rodzaje kar, jedne mniej, inne bardziej skuteczne, ta w światku nastawionym na komercję i 'pokazanie się' okazała się nad wyraz skuteczna.
Też zrobiłem w życiu kilka rzeczy o których moi bliscy nigdy się nie dowiedzieli. Czy jestem z nich dumny? Nie, bo mogłem stracić dużo więcej niż zyskałem. Nad swoją samodzielnością zacząłem pracować dość wcześnie, zarówno nad tym żeby robić to co sobie zaplanowałem jak i żeby być samowystarczalnym finansowo. To drugie dopiero w końcowym okresie edukacji, bo ciężko pogodzić szkołę z pracą (były to czasy kiedy było mniej możliwości niż teraz).
Jak sięgnę pamięcią to nie przypominam sobie żebym pytał rodziców czy mogę coś zrobić, gdzieś pojechać itp. Po prostu mówiłem im że jadę tam i tam, wrócę najprawdopodobniej tego i tego. Nigdy nie było z ich strony gróźb czy zakazów - najwyraźniej ufali w to że mam poukładane w głowie. Z czasem przekonali się też że brak wiadomości ode mnie to dobra wiadomość, i chyba jeszcze mniej się martwili.
Na stosunki pomiędzy rodzicami a dziećmi nie ma złotych rad, jest zbyt duża różnorodność charakterów i sytuacji, są za to 100% pewne kiepskie rady w stylu 'okłamujcie się nawzajem'.
Z życia wzięte: nastoletni syn mojego znajomego, dość 'nieposłusznie' odnosił się do matki, kobieta groziła, prosiła, ale młody to zlewał. Znajomy przez jakiś czas się nie wtrącał, ale jak zobaczył, że wysiłki matki nic nie dają spokojnie porozmawiał z synem, bez krzyków, awantur i grożenia. W kilku prostych słowach opisał, jakie prawo nakłada na niego obowiązki z tytułu bycia rodzicem - dać dach nad głową, nakarmić, ubrać i wysłać do szkoły. Powiedział też młodemu że jeśli nie zmieni swojego postępowania, to te obowiązki będzie spełniał po maksymalnie najmniejszej linii oporu tzn. do jedzenia będzie mu dawał nie szyneczki, itp., a najtańszą pasztetową, kaszankę, salceson. Jeśli chodzi o ubranie to skończą się oryginalne Nike itp. a na nogi dostanie chińskie trampki. Ciuchy będzie mu kupował nie w firmowych sklepach, a w 'szmatexach' itp. Młody dostał czas do namysłu i problemy wychowawcze znikneły - najwyraźniej pokombinował odrobinę i wyszło mu na to, że lepiej zmienić nastawienie niż wstydzić się przed rówieśnikami.unabomber pisze:A niby dlaczego ma być posłuszny? Dadzą karę? Do kary też nie trzeba się stosować.
Jak widać różne są rodzaje kar, jedne mniej, inne bardziej skuteczne, ta w światku nastawionym na komercję i 'pokazanie się' okazała się nad wyraz skuteczna.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Tanto, łącznie zmieniany 1 raz.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."