Prymitywizm...

dyskusje na tematy nie związane z tematyką Forum (co wcale nie oznacza że można tu pisać co tylko się zamarzy)

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Prymitywizm...

Post autor: unabomber »

Ponieważ jakiś Zdolny Admin skasował moje wypociny w temacie "Prawdziwy survival zimowy..." chciałbym abyśmy tu mogli kontunuować dyskusję o społeczeństwie, jego rozwoju, przystosowaniu i technologii. Temat jest ciekawy, wkleję tu swój poprzedni post i zapraszam do dyskusji...
Wszystko zależy od punktu widzenia. Otóż z punktu widzenia jednostki (na przykład chorego dziecka, jego matki) faktycznie jest to nieludzkie, niehumanitarne i - być może- chore. Mój brat też nie miałby szans przeżycia (wcześniak, cesarka, 2 tyg w inkubatorze).
Jednakże jest to punkt widzenia jednostki. I (o zgrozo!) jest to właśnie punkt najbardziej egoistyczny!

Z punkty widzenia gatunku istotne jest to, aby jego przedstawiciele byli jak możliwie najsilniejsi, najlepiej dostosowani. Aby tak być mogło potrzebna jest selekcja jednostek. Sztuczne podtrzymywanie życia, farmaceutykami, maszynami chociaż wydaje się nam naturalne, ludzkie i oczywiste - wcale takie nie jest. Jest całkowicie sprzeczne z jedynym, sprawdzonym, pewnym prawem - prawem naturalnym.

Niestety, ludzie od urodzenia są wychowywani, w świecie całkowicie sztucznym i pozbawionym racji bytu (w rozumieniu długofalowym). Żaden gatunek nie niszczy swojego środowiska naturalnego, żaden gatunek nie zabija w imię słów. To się na nas zemści. Ziemia wyżywi dowolną ilość ludzi ale nie wyżywi samochodów, fabryk, tosterów, mixerów, komputerów... "Kiedy umrze ostatnie drzewo, zginie ostatnia ryba odkryjemy, ze nie można jeść pieniędzy." Być może wtedy zaczniemy zjadać sami siebie. Istniejemy bardzo, bardzo krótko na tej planecie i (niezależnie co o tym sobie myślimy) nie znaczymy nic. Mamy bardzo małą wiedzę o otaczającym nas świecie i (co najważniejsze!) o sobie samych. Nie znamy siebie a więc nie możemy poznać świata. Dopóki człowiek nie zrozumie, że jest częścią przyrody, jest od niej zależny i musi się jej podporządkować, dopóty nie będzie się rozwijał. Będzie się cofał w rozwoju, tak jak to ma miejsce w czasach obecnych. Coraz mniejsze komputery to nie rozwój człowieka. To rozwój technologii. Ludzie uzależnili się od technologii i teraz umierają (o zgrozo!, po trzykroć: o zgrozo!) bez prądu! Człowiek pierwotny potrafił zapewnić sobie jedzenie, ciepło, schronienie. Czyli podstawowe potrzeby. Współcześni tego nie potrafią. Są wyspecjalizowani w wąskich, zupełnie nie praktycznych działaniach i nastawieni na zysk materialny.

Zauważ, że Ci sami ludzie, którzy głoszą hasła: humanitarności, ludzkości, pokoju i ogólnego dobra, chwilę późnej wysyłają tysiące innych na wojnę a miliony skazują na śmierć z głodu.
Te hasła zostały wymyślone na ich potrzeby, dla wykonania ich planów, i ku ich zyskom. Tak naprawdę nic nie znaczą i dla gatunku - są szkodliwe! Ale oni chcą aby ludzie byli jak najsłabsi, jak najbardziej nieporadni. Właśnie po to aby móc sprawować nad nimi kontrolę.
Co myślicie? Jest jeszcze szansa, dla ludzkości? Czy moze to co się dzieje jest naturalnym i po prostu kolejnym etapem rozwoju człowieka? Czy może to człowiek jest tylko etapem w rozwoju technologii a Ziemię zajmą maszyny? Technologia nas zabije, czy jednak uda nam się od niej wyzwolić? A może jeszcze coś innego?

EDIT:
A to ja jeszcze wrzucę początek Manifestu Kaczyńskiego aby było wiadomo o czym rozmawiać...
1. Rewolucja przemysłowa oraz jej konsekwencje okazały się katastrofą dla rodzaju ludzkiego. Znacznie zwiększyły średnią długość życia tych z nas, żyjących w krajach “rozwiniętych”, lecz zdestabilizowały społeczeństwo, uczyniły życie niespełnionym, podporządkowały ludzi nieudogodnieniom, doprowadziły do cierpienia na płaszczyźnie psychologicznej (w krajach Trzeciego Świata również i fizycznej) oraz naraziły naturalny świat na poważne szkody. Kontynuowanie rozwoju technologii pogorszy jedynie sytuację. Z pewnością podporządkuje ludzi jeszcze większym nieudogodnieniom i narazi naturalny świat na jeszcze większe szkody, prawdopodobnie doprowadzi do większego rozłamu społecznego i psychologicznego cierpienia, a nawet do zwiększenia cierpienia fizycznego w krajach “rozwiniętych”.

2. System industrialno-technologiczny może przetrwać lub ulec załamaniu. Jeżeli przetrwa, MOŻE ostatecznie osiągnąć niski poziom fizycznego i psychologicznego cierpienia, lecz jedynie po przejściu przez długi i dotkliwy okres przystosowawczy i jedynie za cenę trwałego zredukowania istot ludzkich oraz wielu innych żywych organizmów do ról sterowanych produktów i trybików społecznej machiny. Ponadto, jeżeli system przetrwa, konsekwencje będą nieuniknione: nie istnieje żaden sposób zreformowania bądź zmodyfikowania systemu bez pozbawienia ludzi ich godności i autonomii.

3. Jeżeli system ulegnie załamaniu, konsekwencje wciąż będą bardzo dotkliwe. Im większy jednak staje się system, tym bardziej katastroficzne będą skutki jego upadku, jeżeli więc ma upaść, lepiej żeby nastąpiło to wcześniej niż później.

4. Wysuwamy więc hasło rewolucji skierowanej przeciw systemowi industrialnemu. Rewolucja ta może, lub też nie, zrobić użytek z przemocy; może nastąpić nagle, lub stanowić względnie stopniowy proces obejmujący kilka dziesięcioleci. Takich rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Możemy jednak ogólnie naszkicować kryteria, jakie powinni przyjąć ci, którzy nienawidzą systemu industrialnego w celu przygotowania podłoża pod rewolucję przeciwko dzisiejszej formie społeczeństwa. Nie będzie to rewolucja POLITYCZNA. Jej celem będzie obalenie nie rządów, lecz ekonomicznych i technologicznych podstaw współczesnego społeczeństwa.
No... teraz chyba wszystko jasne... 8-)
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Od technologii nie uciekniemy, przynajmniej nie wszyscy. Nie ma się co oszukiwać - jesteśmy gatunkiem inwazyjnym. Osiągnęliśmy taki punkt rozwoju, że bez dostępu do zaawansowanych metod pozyskiwania, żywności i uzdatniania wody część populacji nie byłaby w stanie przetrwać. Raczej mało prawdopodobny jest scenariusz kataklizmu globalnego ale lokalnie mogłoby coś takiego wystąpić. Zresztą. Spójrzcie na problem głodującej Afryki. Pompowanie tam żywności pogarsza tylko problem bo życie toczy się przy okazji jednej dostawy, drugiej dostawy a pomiędzy nimi trwa głód.
Tam gdzie warunki środowiskowe pozwalały uruchomiono rolnictwo. Konkretnie chodzi o orzeszki ziemne. Dano biedakowi wędkę zamiast podkarmiać go co jakiś czas rybami. Niestety w miejscach o bardziej zabójczym klimacie (np. Etiopia), ograniczonych zasobach i niestabilnej sytuacji politycznej nie da się tego zrealizować. Koszt takiej operacji byłby wysoki a powodzenie niezbyt pewne.

Co do przyszłości rasy ludzkiej to docelowo i tak znikniemy z tej planety. Albo polecimy gdzieś dalej, albo załatwimy się sami, albo zrobi to za nas inne ciało niebieskie.
Najtrafniej opisał to w swoim występie Gorge Carlin: http://www.youtube.com/watch?v=IOqMoS6yccw
Warto obejrzeć z przymrużeniem oka ;-)
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Niezwykły rozwój technologii i skok w stronę świata, który niedawno oglądaliśmy w filmach SF to ślepa uliczka i odejście od tego, co naturalne. Kształtuje się społeczeństwo ludzi działających pod dyktando mediów i decydentów. Jednostki myślą w określony sposób, a pisząc bezpośrednio- są urabiane tak, by napędzać produkcję, czyli konsumować coraz więcej zbędnych dóbr. Mało tego, mają jeszcze być święcie przekonani, że to jest prawdziwy cel ich egzystencji: posiadanie, konsumowanie. Liczba rozpraszających uwagę gadżetów, którymi otoczony jest współczesny młody człowiek, jest porażająca. On już nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że zajmują go czynności nie mające sensu. Jest presja i prawie każdy jej ulega.

Mimo to jestem umiarkowanym optymistą. Nie można całkowicie stłamsić w człowieku mądrości. Nawet jeżeli tylko jedna osoba na sto tysięcy będzie odporna na szaleństwo współczesnego świata, to i tak na Ziemi pozostanie całkiem spore grono "świadomych".

Możliwe też, że materialna rzeczywistość, która nas tak absorbuje, jest tylko wycinkiem Uniwersum. Wiele faktów na to wskazuje. Możliwe, że hindusi mieli dobre przeczucia, mówiąc o świecie odbieranym przez nasze zmysły: Maja. Złudzenie. Warto poczytać trochę o odkryciach naukowych, fizyce kwantowej, teorii wielu światów. Teorie poważnie rozważane przez uczonych coraz bardziej zbliżają się do twierdzeń mistyków, jeszcze do niedawna wyśmiewanych.

Pierwszym zwiastunem nowego rozumienia świata było obalenie przez Einsteina wiary w absolutny i niezmienny czas. Od tamtej chwili wyszło na jaw mnóstwo niezwykłych faktów i tak naprawdę uporządkowany świat Newtona legł w gruzach. Twierdzę, że do dzisiaj 99.9 % ludzi kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy.

Piszę o tym, by zasugerować, że istnieje punkt widzenia, z którego nasze obawy czy technologia zniszczy ludzkość czy nie i czy światem zawładną maszyny, są mało znaczące.

We własnym wnętrzu szukajmy odpowiedzi na ważne pytania.
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Osiągnęliśmy taki punkt rozwoju, że bez dostępu do zaawansowanych metod pozyskiwania, żywności i uzdatniania wody część populacji nie byłaby w stanie przetrwać.
Co dowodzi, ze ludzi jest za dużo. Dla mnie chore jest, jak ludzi żyją na sobie warstwami, nic dobrego ani zdrowego nie może z tego wyniknąć...w mieście ludzie żyją na wstrzymanym oddechu, w rozgorączkowanym półśnie, jak automaty, szarzy, zagonieni. Kiedyś większość ludzi miała bądź swój kawałek ziemi, bądź możliwości (czasowe, fizyczne, społeczne etc) i konieczność jednocześnie, by być w dużej mierze samowystarczalną. Teraz jest o to po pierwsze coraz trudniej, po drugie, nie jest to trendy. z reklam ludzie dowiadują się, że domowe frytki są be, że firma x lepiej wie, jak dbać o dziecko, niż jego matka, że dobra matka kupuje gotowe zupki y (w domysle- jak robi je sama, to jest zacofana jakaś, i naraża zdrowie dziecka). już nawet psa musi czesać specjalny fryzjer a do przepchania zlewu wzywa sie atestowanego fachowca;)

To co sie dzieje teraz, okresliłabym jako masowa hodowle ludzi. Prowadzona przez koncerny i wielkie firmy, produkujące sztuczną żywność, leki, ogłupiające programy tv i miliony niepotrzebnych rzeczy, a także- broń i na ten przykład alkohol. I tu zagwozdka- kto zgarnia najwięcej kasiory na każdym uzależnionym od alkoholu czy papierosów? Państwo! Jak średniowieczni papieże zarabiający na prostytucji, dokładnie tak. Państwo uczestniczy w masowej hodowli ludzi, wykorzystując wpływy z niej do zadowolenia nielicznych. Masowa hodowla ludzi, czyli:

1) popiera się i promuje produkcje i sprzedaż sztucznej, szkodliwej żywności; w przedszkolach zakazane jest żywienie wegetariańskie, za to zabieranie dzieci do mdonalds, lub karmienie parówkami jest ok. Wielkie sieci oferujące nic nie warta taniochę, mają fory od państwa- polskim prywatnym przedsiębiorcom, rzuca sie wszelkie kłody pod nogi, doświadczają tego osoby chcące produkować dobre wino, prawdziwy ser, przetwory dobrej jakości itd. Najlpiej za to otworzyć fabryke chipsów- o to jest dobre dla masowej hodowli!

2) zwalcza się naturalne metody leczenia, zakazuje sprzedaży kolejnych ziół (niedługo na liście ma być nawet kora wierzby!), za to zachęca na każdym kroku do kupna leków chemicznych. zakazana jest stevia- (roślina słodząca, mogą ją stosować także cukrzycy i ma liczne korzyści zdrowotne), cukier jest dozwolony- wymusiło to lobby cukrownicze! zakazana jest marihuana- kazda apteka jest pełna dostępnych bez recepty, szkodliwych i uzależniających leków; straszy sie ludzi sklepami typu "dopalacze"- w każdej aptece jest masa podobnych i gorszych; i wierzcie mi, dzieciaki wiedza o tym i korzystają z tego (kto nie wierzy niech pogoogla pod "Acodin" chociażby).

3) zachęca sie ludzi do bezmyslnego mnożenia- więcej żołnierzy! więcej konsumentów! więcej, więcej! Bo przecież ktoś musi wykupić...chociażby te obrzydliwe szczepionki, najpierw je wyprodukowano, potem wymyslono pseudoepidemię, po czym czytam w gazecie wypowiedź farmaceuty "niestety nie rpzewidzieliśmy niechęci ludzi do szczepienia". Dobre sobie. Nie ważne, czy szczepionka jest bezpieczna czy potrzebna- ważne żeby świnki poszczepić! Bo ktoś za to kase bierze.

4) masowa hodowlę ludzi wspierają ogłupiające programy, kolorowe gazety i wszechobecne kłamliwe reklamy. Jak czasem biore taką do rąk, to az mnie mdli od ilości bzdur na linijke tekstu. Informacje wyssane z palca, teksty pisane pod sponsorów, wyniki nieistniejących badań...Niedawno oglądałam wielki plakat reklamujący kosmetyki Vichy (firma stosująca szkodliwe składniki, której kosmetyki w rzetelnych testach konsumenckich lądują zaraz przy "cudach" z rossmana a różnią sie tylko ceną). Na plakacie dumny napis głosi "50 (czy tam 70)% klientek zauważyło poprawę cery już po (krótkim czasie) stosowania!!!" Wow. Maleńki (widoczny tylko z bliskiej odległości) napis w rogu: badanie na 20 (czy 30, ni pamiętam) osobach. ŻENADA! To nawet nie ma prawa sie nazwac naukowym badaniem. A wyniki takich pseudobadań wykorzystuje sie do "udowadniania" że rózne kosmetyki, środki czystości, chemia dla dzieci i sztuczne jedzenie, są zdrowe i w ogóle super. Bo masy mają to kupić!...i masy nie mają myśleć, o to dba nasz wszechwładna tv; a cenzura nie śpi, dotyka wydawanych książek, wystawianych sztuk i tych obszarów życia, gdzie jeszcze nie wszyscy posłusznie staneli przy korycie.
We własnym wnętrzu szukajmy odpowiedzi na ważne pytania.
Mądrze powiedziane. Albo- "nie goń zewnętrznej matni, nie toń w wewnętrznej pustce. Bądź spokojny w jedności rzeczy, a dwoistość zniknie sama. tak. Ale...

Żeby sobie spokojnie we wnętrzu poszukiwać...trzeba najpierw zewnętrze ochronić.
Awatar użytkownika
kalyk3
Posty: 270
Rejestracja: 22 lis 2009, 21:51
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: kalyk3 »

Ale Mazael pojechałaś.
 Jakby się tak jeszcze dokładniej przypatrzeć to jesteśmy ludźmi - botami. Mieszkamy w ciasnych blokach. Jak jesteśmy młodzi uczymy się aby mieć perspektywy na przyszłość. Jesteśmy dorośli skonczyliśmy studia. Idziemy do pracy dostajemy 2500 zł i 2 tygodnie urlopu na rok. Wstajemy rano idziemy do pracy. Pracujemy cały dzień. Jesteśmy w domu nie mamy już siły na nic. Jemy. Idziemy spać. Wstajemy... Itd. W sobotę i niedzielę odpoczywamy po całym tygodniu. Po co to wszystko? Po kasę. To są nasze perspektywy na które uczylismy się 17 lat. Kasa. Kasa która starcza na zapłatę za wszystkie media mieszkanie i wyżywienie siebie i rodziny. Ewentualnie od czasu do czasu kupienie nowego telewizora bo ten co mamy jest za stary - przecież ma aż pól roku! A reklamy mówią ze ten jest 100x lepszy, warto go kupić przecież w reklamach by nie opowiadali głupot! (Jak ktoś lubi czytać to w nowym Focusie jest artykuł o ludziach z gatunku Homo shopping).

Oczywiście nie jest to scenariusz większości, ale jednak zbyt dużej liczby ludzi.

Jest jeszcze chęć posiadania. Po co milioner chce jeszcze wiecej? Ma wszystko co potrzebuje na wiele lat. Ba gdyby robił wszystko uczciwie i w jakimś szczytnym celu to ok, ale gdy oszukuje aby zdobyć więcej i to tylko dla siebie? Coś już chyba jest wtedy nie tak (wiem wiem 90% ludzi mówiących w ten sposób kieruje się tylko zazdrością i tak jest pewnie i u mnie).

Ktoś pisał o tym ( chyba Mears ), że nie ważne gdzie się znajdujemy róbmy wszystko przy nakładzie jak najmniejszej siły i aby było nam wygodnie bez zbędnych cierpień. Ludzie są z natury wygodniccy. I to przejawia się w dzisiejszym świecie. Porabanie trewna? Po co po prostu podkręcę ogrzewanie. Upolować coś? Dlaczego? Przecież 2 kroki stąd jest supermarket ze wszystkim. Wszystko aby NAM było wygodnie, bez patrzenia na innych, bez patrzenia na środowisko. Zabijmy wszystkie norki. Co z tego że one też chcą żyć, ale przynajmniej nam bogatym laskom będzie ciepło i będziemy się mogły polansować przed innymi. I to już jest wypaczenie. Nasza wygoda ponad wszystkim. Ale cóż taka jest już natura ludzka tylko troszeczkę wypaczona.


Chociaż sami nic nie zmienimy to skoro już jesteśmy świadomi błędów ludzi nie powielajmy ich i chociaż dajmy innym przykład. Może zrozumieją.

Przede mną jeszcze całe życie (mam nadzieję) i nie zamierzam go zmarnować tak jak napisałem na samej górze.

Żyjmy, a nie istniejmy.

P.S. A swoją drogą na cholerę nam tylu prawników w Polsce? Już nie ma innych zawodów?


Warto jeszcze przeczytać ten artykuł:
 http://zaginionyhoryzont.wordpress.com/ ... -ekonomii/
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

No dobra, dobra...
Ale co możemy zrobić aby technologia przestała nas zeżerać?
Pytam co sami ze sobą możemy zrobić, bo recepta na zbawienie ludzkości jest dość prosta, chociaż mało realna.

Wiecie - często zadaje innym takie pytania i zazwyczaj kończy się to tak samo jak się zaczyna - ponarzekają, pogadają a sum-a-sum-a-rum nic się nie zmienia. Czy w ten sposób może się dokonać istna REWOLUCJA jaka jest potrzebna aby człowiek zaczął więcej być a nie więcej mieć? Od gadania o tym? Czy może jest jakiś inny sposób? Bo samo uświadamianie tego nie przynosi żadnych efektów. Ludzie są zasypywani taką olbrzymią liczbą informacji, że spływa to po nich - jak po kaczce...
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1073
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Re: Prymitywizm...

Post autor: Tanto »

unabomber pisze:Ponieważ jakiś Zdolny Admin skasował moje wypociny...
Nie skasował, tylko przeniósł w spokojniejsze miejsce. Tamta dyskusja dobiegła daleko od tematu i zaczęliście atakować się personalnie :-( Jeśli chodzi o ścisłość to inicjatywa przeniesienia nie wyszła od adminów.
Sugeruję odrobinę dyplomacji w konstruowaniu wypowiedzi, postarajcie się wyrazić swoje zdanie nie obrażając innych, w przeciwnym wypadku ten temat może dołączyć do poprzedniego. Mimo różnic światopoglądowych postarajcie się utrzymać jakiś poziom, nie bierzcie przykładu z naszych posłów ;-)
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Cort
Posty: 2
Rejestracja: 16 paź 2009, 21:01
Lokalizacja: inąd
Płeć:

Post autor: Cort »

kalyk3 pisze:(Jak ktoś lubi czytać to w nowym Focusie jest artykuł o ludziach z gatunku Homo shopping).

/

Wcale nie takim nowym, z grudnnia bodajże... :PP

Mazazel - Coś trochę za bardzo uogólniasz. A jeżeli już tak podejść do sprawy, to jesteś pewien, że sytuacja na wsi jest tak odmienna? Rano - wypuścić kury, potem wyczyścić oborę. Itd. W każdym środowisku są jakieś schematy, rutyna.
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Rano- karmię konia, oporządzam i jeżdże, sprzątam stajnie etc. Jak nie ma rodziców rano to jeszcze trzeba w piecu rozpalić, tatowe 300 gołębi oporządzić, psa, kota i inne takie. Ale- jabłka mam ze swojego sadu, powidła ze swoich śliwek, nowalijki z ogródka, a zioła z łąk. O to chodzi. A w mieście do wszystkiego daleko. Ludzie nawet pokrzywę w sklepie zamawiają- najtańsza a jak wspaniała kuracja wiosenna, na krew, na wątrobę, darmowa...ale niedostępna ludziom w mieście! Za to"jedzenie" z marketu ma w sobie tyle plastiku i brudu z kolejnych przechowalni, kolejnych rak które je przerzucały, że ciężko to jeszcze za jedzenie brać...a od złego jedzenia bierze się 95% chorób.

Piszesz o rewolucji, unabomber...mało ich było? i jak sie wszystkie kończą? i czym staja sie wielcy rewolucjoniści, jak juz dokonaja przewrotu? wierni ideałom na zawsze pozostaja głównie ci, którzy zginęli na barykadach;)

Nie, ja nie piszę o powszechnej rewolucji, bo jej nie będzie. Uratować się mogą tylko jednostki i ich małe zbiory (stowarzyszenia, rodziny, związki, plemiona). Nie ludzkość jako całość- ale te jednostki ratują ludzkość jako taką. I są ludzie, którzy dbaja o to by "człowiek zaczął więcej być a nie więcej mieć" i są sposoby i miejsca, gdzie sie można tego uczyć. O ile tylko ma się chęc do tego. Od lasu i od zwierzat; na hipisowskich zlotach, na warsztatach ze zbierania dzikich roślin, na średniowiecznych festynach; na spotkaniach z ludźmi, którzy robia coś dobrego z pasją a nie tylko dla kasy. Tu nie ma rewolucji ani prostych recept...a jednocześnie czy to takie trudne, nie przejmować się bzdurami (jak wyglądam, co jest modne, jaki nowy film wypuścili, a co w serialu x, trzebaby schudnąć i koneicznie kupic ten nowy gadżet, no i wymienić komórkę, i, i, i...), a tylko i aż- życiem;)
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Do rewolucji potrzebny jest ogół, a nie margines. Zresztą Teddi Kaczynski (unabomber) sam to zauważył, bo z racji okrojonej liczby zwolenników musiał ogłaszać swe racje metodami... hmm... siłowymi. Nawiązując do klipu Carlina - próbował stworzyć własną przestrzeń w której widział swoje miejsce. Ciut antyspołeczne zachowanie ale facet ogólnie miał problemy z relacjami na poziomie osobniczym - szczególnie z płcią przeciwną.
Jak zawsze zapewnienie sobie bytu jest kwestią priorytetów. Dla jednego priorytetem będzie wypasiona fura a inny zadowoli się rowerem. Ktoś użyje komputera z dostępem do netu, żeby kupować sobie pierdółki na półki a ktoś inny poszuka informacji o alternatywnych (od odkręcenia kurka) metodach pozyskiwania wody.
Każdy musi znaleźć swój sposób na życie. Nawet wielcy rewolucjoniści (którzy nie zginęli na barykadach :lol: ) na pewnym etapie musieli powiedzieć: "Business is business. Sorry Winnetou" i wyłamać się z głoszonych idei. Tak to z priorytetami bywa. Najpierw przestrzeń osobista a dopiero później ogół.

Gdzieś tam spotkałem się ze stwierdzeniem, że żyjąc na łonie przyrody osiągamy naturalny spokój ducha i pełną równowagę psychiczną. Natomiast w życiu wielkomiejskim taką równowagę gwarantuje mieszkańcom najbliższa poradnia psychiatryczna. :lol:
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Masowa hodowla ludzi.
Podoba mi się ten zwrot. Mocny.
Mazazel, zazdroszczę Ci częstego kontaktu z Naturą. Ja niestety mieszczuch jestem, kwiatki mi rosną na parapecie...

Co do rewolucji: nie wywołamy zmian na dużą skalę, ale we własnym życiu jesteśmy w stanie dokonać radykalnego przewartościowania. Kalyk3 pisał o kupowaniu czegoś nowego (telewizor), bo tak mówią w reklamie i być może jest też presja ze strony znajomych (oni kupili). A ja powiadam - g... mnie obchodzą czyjeś niedobre skłonności, w tym wypadku uleganie modzie albo zwyczajowi. Nie mam płaskiego telewizora i nie kupię go aż ten który stoi w pokoju się zepsuje. W sumie i tak włączam go raz na tydzień. Telefon też pozostanie ten sam, dopóki działa. I wiele innych rzeczy.

Dzisiaj w radiowej trójce był krótki program, w związku z mrozami (wczoraj za oknem miałem -22 stopnie), w którym kilku mężczyzn powiedziało, że nie zakłada kalesonów, bo to obciach, i wolą marznąć. Cholera. To dopiero większa głupota. A ja NOSZĘ KALESONY!

Wolność od bycia niewolnikiem cudzych oczekiwań -oto wartość, o którą warto walczyć.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2010, 15:19 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
Dnieprw
Posty: 7
Rejestracja: 22 sty 2010, 22:13
Lokalizacja: Beskid Niski
Płeć:

Post autor: Dnieprw »

Osobiscie to sadze ze zadne skrajnosci nie sa pozytywne. Od rozwoju technologicznego nie uciekniemy, nawet jak myslimy o najprostrzych narzedziach np. nozach , to one sie jednak rozwijaja-coraz lepsze stale (nawet jak weglowe) , wzornictwo itp.
Najwazniejsze zeby ludzie zadali sobie minimum trudu i chociaz troche zweryfikowali ta papke informacyjna ktora jestesmy karmieni.Np. zakaz uzywania klasycznych zarowek powyzej 60W, bo podobno szkodza srodowisku.A malo kto pomyslal jak szkodliwe jest wyprodukowanie i potem utylizacja tych energooszczednych.To przyklad, ale niedawno rozmawialem z jedna mloda "zielona" aktywistka ktora malo mnie nie zlinczowala, bo mam w domu kilka normalnych mocnych zarowek- np. na schodach czy strychu.
Z jedzeniem tez macie racje-staram sie jesc jak najmniej "sklepowych" wyrobow (w zasadzie wcale nie jem miesa ze sklepu).Glownie dlatego ze mam znajomych ktorzy sa zatrudnieni w branzy sporzywczo-przetworczej :shock: tez nie jedza tego co produkuja :shock:
Coraz wiecej zakazow,nakazow,ograniczen.Panstwo dba o obywatela :diabel2: Najlepiej zeby ten obywatel byl statystyczny,nie myslal,nie wychylal sie w zadna strone , dawal soba kierowac. Niedlugo wprowadza zakaz palenia ognisk,jak w Holandii....
Dobrze ze "kraina U" :lol: niedaleko, to zawsze mozna bedzie pojechac pochodzic po gorkach.
I pomyslec ze jak pierwszy raz czytalem "Rok 1984" Wellsa, to myslalem ze to fantastyka :-(
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

"1984" był G. Orwella nie Wellsa. Wells napisał "Wojnę światów".
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Dnieprw
Posty: 7
Rejestracja: 22 sty 2010, 22:13
Lokalizacja: Beskid Niski
Płeć:

Post autor: Dnieprw »

Calkiem mozliwe ze to napisal Orwell. Dosc dawno czytalem ta ksiazke. Dzieki za sprostowanie.
W kazdym razie chyba wiadomo o co biega :-)
Awatar użytkownika
Robert Jurszo
Posty: 28
Rejestracja: 06 lip 2009, 19:44
Lokalizacja: Szczecin
Tytuł użytkownika: Green Man
Płeć:

Re: Prymitywizm...

Post autor: Robert Jurszo »

unabomber pisze: Wszystko zależy od punktu widzenia. Otóż z punktu widzenia jednostki (na przykład chorego dziecka, jego matki) faktycznie jest to nieludzkie, niehumanitarne i - być może- chore. Mój brat też nie miałby szans przeżycia (wcześniak, cesarka, 2 tyg w inkubatorze).
Jednakże jest to punkt widzenia jednostki. I (o zgrozo!) jest to właśnie punkt najbardziej egoistyczny!
To, co nazywasz "interesem gatunku", to jedynie użyteczna biologiczna metafora. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego. Po prostu dzieje się tak, że najlepiej dostosowane osobniki przeżywają, ale nie jest to realizacja żadnego "interesu gatunku", co najwyżej interesu poszczególnych osobników.
unabomber pisze: Z punkty widzenia gatunku istotne jest to, aby jego przedstawiciele byli jak możliwie najsilniejsi, najlepiej dostosowani.
Jak wyżej - "interes gatunku" to nie jest żaden świadomy byt, który posiada jakieś intencje.

unabomber pisze: Aby tak być mogło potrzebna jest selekcja jednostek. Sztuczne podtrzymywanie życia, farmaceutykami, maszynami chociaż wydaje się nam naturalne, ludzkie i oczywiste - wcale takie nie jest. Jest całkowicie sprzeczne z jedynym, sprawdzonym, pewnym prawem - prawem naturalnym.
Jeśli dobrze odczytuję Twoje intencje, to w świetle Twojego wywodu używanie leków jest czymś niewłaściwym (złym?). Przypomnijmy, że człowiek nie jest jedynym zwierzęciem, które używa leków, choć jedynym, które je wytwarza - pisał o tym Vitus Droescher, znany popularyzator etologii.
Nie rozumiem, co masz na myśli pisząc o "prawie naturalnym" - jeśli rozumiesz przez to po prostu "przetrwanie najsilniejszych" (a więc np. tych, co mogą się obejść bez farmaceutyków), to nie jest to przyjęte rozumienie tego terminu na gruncie zachodniej filozofii. Jeśli trafnie rozumiem Twoje uwagi, to bliżej Ci raczej do tzw. darwinizmu społecznego, a to - przynajmniej dla mnie - wielce niepokojące.
unabomber pisze: Niestety, ludzie od urodzenia są wychowywani, w świecie całkowicie sztucznym i pozbawionym racji bytu (w rozumieniu długofalowym).
Twoje rozróżnienie na to, co naturalne i to, co nienaturalne jest bardzo nieostre - opisz to proszę wyraźniej.
unabomber pisze: Żaden gatunek nie niszczy swojego środowiska naturalnego, żaden gatunek nie zabija w imię słów.
Nieprawda - my (ludzie) po prostu mamy dość mocy by dokonywać destabilizacji i w konsekwencji zniszczenia całych ekosystemów na skalę globalną. Inne zwierzęta również mogą niszczyć środowisko naturalne, choć nie na tak wielką skalę jak ludzie. Okoń nilowy, który zupełnie przypadkiem dostał się do wód jeziora Tanganika załatwił prawie wszystkie inne ryby (polecam film "Koszmar Darwina") zmieniając tym samym radykalnie strukturę ekosystemu jeziora. W znacznym stopniu dzieje życia to historia katastrof ekologicznych dokonywanych przez organizmy.
unabomber pisze: Człowiek pierwotny potrafił zapewnić sobie jedzenie, ciepło, schronienie. Czyli podstawowe potrzeby. Współcześni tego nie potrafią. Są wyspecjalizowani w wąskich, zupełnie nie praktycznych działaniach i nastawieni na zysk materialny.
Zgadzam się, ale ludzie pierwotni żyli znacznie krócej niż my dzisiaj, a ich los był daleko cięższy od naszego. Nie sentymentalizujmy życia naszych odległych przodków. Poza tym, ludzie - jak ładnie ujął to Maslow w swojej "piramidzie potrzeb" - mają też inne potrzeby, nie tylko zaspokojenie głodu czy sen, np. potrzebę sensu, dążenia estetyczne itd.

Co do Teda Kaczynskiego - sorry Unabomber, ale to zwykły czubek opętany swoimi chorymi fantazjami o jakimś powrocie do natury, za które trzy osoby zapłaciły życiem a prawie trzydzieści śmiercią. Jego wizja "powrotu do natury" - cokolwiek miałoby to znaczyć, a ja nie wiem co - jest tyleż infantylna, co nierealistyczna i nie może stanowić żadnej alternatywy dla realnych problemów świata współczesnego (także tych ekologicznych). Dla mnie facet powinien skończyć na krześle elektrycznym. Biorąc pod uwagę jego skrajny anty-technologizm byłoby to dla niego potworne upokorzenie ;))
"Jakże niewiele wiemy, póki nie spróbujemy, ile jest w nas tego niekontrolowanego, pchającego nas przez lodowce i strumienie, na niebezpieczne wzgórza, tego czego rozsądek nie ogarnia" (John Muir)
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Re: Prymitywizm...

Post autor: unabomber »

To, co nazywasz "interesem gatunku", to jedynie użyteczna biologiczna metafora. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego. Po prostu dzieje się tak, że najlepiej dostosowane osobniki przeżywają, ale nie jest to realizacja żadnego "interesu gatunku", co najwyżej interesu poszczególnych osobników.


Jak wyżej - "interes gatunku" to nie jest żaden świadomy byt, który posiada jakieś intencje.
Zaraz, zaraz! Gdzie wspomniałem cokolwiek o jakimś "interesie gatunku"? Przecież to Ty po raz pierwszy użyłeś tego sformułowania a nie ja..?!

Jeśli dobrze odczytuję Twoje intencje, to w świetle Twojego wywodu używanie leków jest czymś niewłaściwym (złym?). Przypomnijmy, że człowiek nie jest jedynym zwierzęciem, które używa leków, choć jedynym, które je wytwarza - pisał o tym Vitus Droescher, znany popularyzator etologii.
Źle je odczytujesz. Interpretujesz, myślisz, znaczy nie rozumiesz Nic nie napisałem o "używaniu leków". Za to wyraźnie napisałem o sztucznym podtrzymywaniu życia.

Nie rozumiem, co masz na myśli pisząc o "prawie naturalnym" - jeśli rozumiesz przez to po prostu "przetrwanie najsilniejszych" (a więc np. tych, co mogą się obejść bez farmaceutyków), to nie jest to przyjęte rozumienie tego terminu na gruncie zachodniej filozofii. Jeśli trafnie rozumiem Twoje uwagi, to bliżej Ci raczej do tzw. darwinizmu społecznego, a to - przynajmniej dla mnie - wielce niepokojące.
No właśnie - nie rozumiesz. To dopiero jest niepokojące. Polecam grzybki - mogą pomóc zrozumieć.
Twoje rozróżnienie na to, co naturalne i to, co nienaturalne jest bardzo nieostre - opisz to proszę wyraźniej.
No tak, użyłem tutaj wygodnego skrótu myślowego. Nic tu nie może być ostre bo sztuczne środowisko i naturalne przeplatają się. Naprawdę nie wiesz czym jest sztuczne środowisko? Bo ja myślę,że po prostu się czepiasz na siłę...
Nieprawda - my (ludzie) po prostu mamy dość mocy by dokonywać destabilizacji i w konsekwencji zniszczenia całych ekosystemów na skalę globalną. Inne zwierzęta również mogą niszczyć środowisko naturalne, choć nie na tak wielką skalę jak ludzie. Okoń nilowy, który zupełnie przypadkiem dostał się do wód jeziora Tanganika załatwił prawie wszystkie inne ryby (polecam film "Koszmar Darwina") zmieniając tym samym radykalnie strukturę ekosystemu jeziora. W znacznym stopniu dzieje życia to historia katastrof ekologicznych dokonywanych przez organizmy.
Skąd się tam wziął ten okoń?
Nawet nie mam słów aby określić jak nietrafne jest to porównanie. Co ma Okoń wyżerający jakieś jezioro do człowieka trującego całą planetę?
Polecam nie oglądać filmów.
Zgadzam się, ale ludzie pierwotni żyli znacznie krócej niż my dzisiaj, a ich los był daleko cięższy od naszego. Nie sentymentalizujmy życia naszych odległych przodków. Poza tym, ludzie - jak ładnie ujął to Maslow w swojej "piramidzie potrzeb" - mają też inne potrzeby, nie tylko zaspokojenie głodu czy sen, np. potrzebę sensu, dążenia estetyczne itd.
Za to żyli intensywnie. Potrzeby estetyczne, sensu itd to są potrzeby wtórne. Tu może cytat za Kaczyńskim:
Cywilizacja odebrała człowiekowi naturalną godność, którą nadaje samodzielna walka o przeżycie. Ludzie mają zakodowaną potrzebę "procesu siły". Muszą osiągać trudne cele, gdyż inaczej mają poczucie pustki. Jednak współcześnie na Zachodzie wystarczy do przeżycia minimalny nakład pracy. Chwytają się więc "działalności zastępczej", aby mieć poczucie "spełnienia". Jest to jednak surogat potrzeby biologicznej, który nie przynosi głębokiego zadowolenia. Dlatego "człowiek prymitywny mniej cierpiał od napięć i frustracji. Był bardziej zadowolony ze swego sposobu życia niż człowiek współczesny". W społeczeństwach prymitywnych przeżycie wymagało heroizmu. Jednak dziś na Zachodzie heroicznych wysiłków wymagają coraz bardziej sztuczne cele, stworzone przez reklamę, aby zaspokoić potrzebę "procesu siły". Heroiczne starania służą próżnej przyjemności, nie dając takiego "spełnienia", jak walka o życie.
Krótko mówiąc: człowiek wymyśla sztuczne potrzeby, i realizuje swoje sztuczne cele ponieważ pozbawił się silnych, rzeczywistych bodźców. Dla tego oglądasz filmy, bo w Twoim życiu (zakładam, że mieszkasz w mieście) brakuje silnych, mocnych bodźców.
Co do Teda Kaczynskiego - sorry Unabomber, ale to zwykły czubek opętany swoimi chorymi fantazjami o jakimś powrocie do natury, za które trzy osoby zapłaciły życiem a prawie trzydzieści śmiercią. Jego wizja "powrotu do natury" - cokolwiek miałoby to znaczyć, a ja nie wiem co - jest tyleż infantylna, co nierealistyczna i nie może stanowić żadnej alternatywy dla realnych problemów świata współczesnego (także tych ekologicznych). Dla mnie facet powinien skończyć na krześle elektrycznym. Biorąc pod uwagę jego skrajny anty-technologizm byłoby to dla niego potworne upokorzenie )
Tak, jak sam napisałeś: nie wiesz co znaczy powrót do natury. Ech... Polecam, przeczytaj może jego Manifest na ochłonięcie.
Reasumując: nie oglądaj filmów.

P.S. Do Pierwszego po Bogu: Jak już będziemy przeginać z "osobistymi wycieczkami" to zanim przeniesiesz ten wątek do kosza daj nam jeszcze szanse...
O, Panie zezwól jednakże aby toczyła się tu ostra, soczysta (siarczysta?) dyskusja! Amen!
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

W mieście brakuje silnych, mocnych bodźców ? heheh dobre :mrgreen:
Polecam Ci jazdę naszą komunikacją ! Najlepiej nocnymi w sobotę :mrgreen:
Sam dwa razy uczestniczyłem w wypadku autobusu. Raz zapalił się ot tak. Drugi raz siadły hamulce i przywalił w blok. Dość konkretnie.

No i te grzybki co to niby dają moc zrozuminia 8-)
Chyba nie te forum kolego :!:
Ostatnio zmieniony 26 sty 2010, 12:10 przez slaq, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Robert Jurszo
Posty: 28
Rejestracja: 06 lip 2009, 19:44
Lokalizacja: Szczecin
Tytuł użytkownika: Green Man
Płeć:

Re: Prymitywizm...

Post autor: Robert Jurszo »

unabomber pisze: Zaraz, zaraz! Gdzie wspomniałem cokolwiek o jakimś "interesie gatunku"? Przecież to Ty po raz pierwszy użyłeś tego sformułowania a nie ja..?!
Ano tutaj:
unabomber pisze: Z punkty widzenia gatunku istotne jest to, aby jego przedstawiciele byli jak możliwie najsilniejsi, najlepiej dostosowani.
Zakładasz, że istnieje coś takiego jak "gatunkowy punkt widzenia", z którego to perspektywy coś jest ważne, czyli - innymi słowy - zakładasz, że gatunki maja jakieś interesy.
unabomber pisze: Interpretujesz, myślisz, znaczy nie rozumiesz Nic nie napisałem o "używaniu leków". Za to wyraźnie napisałem o sztucznym podtrzymywaniu życia.
Hm, "interpretuję i myślę, znaczy, że nie rozumiem", ciekawe ;)
No ale dobra - napisałeś jednak o uzywaniu leków w kontekście podtrzymywania życia. Ja zbyt mocno zinterpretowałem Twoje stwierdzenie, niemniej - jak sądzę - podtrzymywanie życia za pomocą farmaceutyków bądź maszyn medycznych jest Twoim zdaniem złe?

unabomber pisze: No właśnie - nie rozumiesz. To dopiero jest niepokojące. Polecam grzybki - mogą pomóc zrozumieć.
A ja Tobie polecam yerba mate na rozjaśnienie umysłu, albo chociaż kawę zbożową. Jeśli takie rzeczy jak piszesz tworzy się po grzybkach, to ja wole ich nie zażywać.

unabomber pisze:Naprawdę nie wiesz czym jest sztuczne środowisko? Bo ja myślę,że po prostu się czepiasz na siłę...
Nie, wcale się nie czepiam. To rozróżnienie wydaje się być fundamentalne dla całej przedstawionej przez Ciebie argumentacji, stąd chciałbym, byś uczynił jest dla mnie jaśniejszym, bo nie jest ono wcale samooczywiste. Czekam więc dalej na odpoiwedź w tej sprawie.

unabomber pisze:Skąd się tam wziął ten okoń?
Nawet nie mam słów aby określić jak nietrafne jest to porównanie. Co ma Okoń wyżerający jakieś jezioro do człowieka trującego całą planetę?
Polecam nie oglądać filmów.
Nie jest ważne skąd się tam wziął, ale to, co zrobił - "wygryzł" konkurentów. Czyli dokładnie to samo, co robi człowiek w skali globalnej. Polecam oglądanie filmów, bo bardzo rozwijają (wyobraźnię i zdolność do intelektualnych asocjacji również). Czasem też warto przeczytać książkę ;)

unabomber pisze:Za to żyli intensywnie. Potrzeby estetyczne, sensu itd to są potrzeby wtórne.
Owszem, w strachu, że coś ich zje lub padną na jakąś chorobę. W jakim sensie potrzeby sensu etc. są wtórne? Słyszałeś o czymś takim jak kultura i że jest ona dla człowieka czymś całkowicie naturalnym, ponieważ w toku ewolucji ludzie wykształcili zdolność do komunikacji symbolicznej?!

unabomber pisze:Krótko mówiąc: człowiek wymyśla sztuczne potrzeby, i realizuje swoje sztuczne cele ponieważ pozbawił się silnych, rzeczywistych bodźców. Dla tego oglądasz filmy, bo w Twoim życiu (zakładam, że mieszkasz w mieście) brakuje silnych, mocnych bodźców.
Oglądam filmy (czytam ksiązki itd.), bo jestem człowiekiem a tworzenie kultury i uczestniczenie w niej to dla ludzi - w odróżnieniu od komarów, saren, zajęcy i innych zwierzaków - czynność naturalna (w sensie: umożliwiona przez ludzką konstytucję biologiczno-psychologiczną a przede wszystkim przez zdolność mówienia). Jak mniemam Ty filmów nie oglądasz, bo to "sztuczne" i "nienaturalne"?

unabomber pisze:Tak, jak sam napisałeś: nie wiesz co znaczy powrót do natury.
W takim razie mnie oświeć.

unabomber pisze:Ech... Polecam, przeczytaj może jego Manifest na ochłonięcie.
Czytałem i - odnoszę takie wrażenie - że zrobiłem to z większym zrozumieniem i krytycyzmem, aniżeli Ty.

unabomber pisze:Reasumując: nie oglądaj filmów.
Reasumując: oglądaj filmy - to naprawdę rozwija.
"Jakże niewiele wiemy, póki nie spróbujemy, ile jest w nas tego niekontrolowanego, pchającego nas przez lodowce i strumienie, na niebezpieczne wzgórza, tego czego rozsądek nie ogarnia" (John Muir)
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Panowie się tu ostro spierają, aż przyjemnie czytać, ale czy nie ma miejsca i dla zwolenników radykalnego powrotu do natury, i dla entuzjastów technologii?

Nie rozumiem przeciwstawiania sobie natury i kultury. Robert Jurszo ma rację pisząc, że potrzeby kulturalne są dla człowieka czymś normalnym. Problem w tym, że współczesne tempo i sposób życia odciąga ludzi od tych dwóch pojęć jednocześnie: natury i kultury. Tutaj mamy ciemną stronę tzw. postępu.
Zagrożenie polega na, nazwijmy to - automatyzacji zachowań. Technologia sama w sobie nie jest niczym złym, dopóki nad nami nie panuje. Niestety rozwinęła się szybciej niż umysł homo sapiens. Dlatego dzieciaki spędzają noce w wirtualnym świecie, albo pół lekcji wysyłają sms-y, a ich rodzice śledzą perypetie bohaterów pięciu seriali jednocześnie. No i wszyscy są niewolnikami konsumpcji, o czym pisano już wcześniej.

Dzień , w którym ludzie staną ponad stworzoną przez siebie technologią będzie dniem przebudzenia. Niestety, ten dzień wcale nie musi nadejść.
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Oj dobra dyskusja, tak, mam nadziej że chłopaki nie przegną na tyle żeby znowu się stypa zrobiła;) Ja tylko dwie rzeczy:

1) unabomber, proszę, grzybki są wspaniała rzeczą- ale w odpowiednim czasie i miejscu, dla odpowiednio przygotowanej osoby. Nie jest właściwe wspominanie o nich tutaj i tak jak to robisz. To specjalna rzecz do używania w specjalny sposób. I że daje wtedy niesamowity wgląd w rzeczywistość, nie przeczę. Ale nie tu o tym.

2) sprawa "punktu widzenia gatunku". Jest to stwierdzenie umowne, zakładamy, że punkt widzenia gatunku jest taki, ze gatunek chce przetrwać- dąży do przetrwania. To co mu w tym pomaga, nazywamy dobrym z punktu widzenia gatunku, co przeszkadza- złym.
Awatar użytkownika
-chilli-
Posty: 73
Rejestracja: 27 lut 2009, 09:40
Lokalizacja: wolomin
Płeć:

Post autor: -chilli- »

Mazazel pisze:To co mu w tym pomaga, nazywamy dobrym z punktu widzenia gatunku, co przeszkadza- złym.
aha... a na jakiej podstawie to ocenisz?
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Weź dowolny gatunek.
Co mu przeszkadza= złe z p. w. gatunku:
1) niszczenie siedliska
2) nadmierna lub zbyt mała presja drapieżników
3) ograniczenie bazy pokarmowej
4) ograniczenie dostępu do wodopojów (jeśli gatunek ich wymaga)
5) krzyżowanie z innymi gatunkami
6) drastyczne zmiany klimatu
itd. Wszystkie punkty oprócz 5) dotyczą też gatunku człowiek!

A dobre z punktu widzenia gatunku to np zmiana klimatu na bardziej odpowiadająca jemu i jego pożywieniu (ciekawe tu są niektóre szpilkowe, które do otwierania szyszek potrzebują pożarów lasu); zwiększenie dostępnego siedliska (np dla roślin wulkanicznych po wybuchu wulkanu), umiarkowana presja drapieżników prowadząca do usunięcia z populacji najmniej wartościowych osobników itd. Te niestety nie dotyczą gatunku ludzkiego.

Najłatwiej sprawdzić, co jest dobre z p. w. gatunku, a co złe, patrząc w historię. Wiemy jak sie skończyło zawleczenie szczurów, kotów i świń dla nielotnych ptaków Nowej Zelandii i okolic; wiemy jak masowe polowania wykończyły inne gatunki; i jak wraz z ustępującym lądolodem ustąpiło wiele gatunków tak świetnie przystosowanych do klimatu zlodowacenia, że już w innym bytować nie mogły.

Punkty widzenia różnych gatunków, jak widać, bywają sprzeczne i tylko dzika natura daje rade je pogodzić; tam gdzie wkracza człowiek, by zabierać coś z przyrody, może pojawić się problem. Do pewnego stopnia moze on koegzystowac z przyroda bez szkody. Gdy jest ludzi nadmiar, przestaje być to możliwe.

Ale, oczywiście, nie trzeba przyjmować, że celem gatunku jest przetrwanie. Nikt nie zabroni komuś przyjąć, ze celem gatunków jest realizacja planów Wielkiego Konia Na Wrotkach; i wnioski będą zgoła inne. Ale na tym to ja już się nie znam:D
Awatar użytkownika
Robert Jurszo
Posty: 28
Rejestracja: 06 lip 2009, 19:44
Lokalizacja: Szczecin
Tytuł użytkownika: Green Man
Płeć:

Post autor: Robert Jurszo »

Hillwalker pisze:Panowie się tu ostro spierają, aż przyjemnie czytać, ale czy nie ma miejsca i dla zwolenników radykalnego powrotu do natury, i dla entuzjastów technologii?
Myślę, że jest tu miejsce dla jednych i dla drugich, dlatego nasze dyskusje tego rodzaju mają raczej charakter oboczny wzgledem całego forum. No chyba że ktoś zacznie wysyłać do ludzi bomby ;))
Hillwalker pisze:Technologia sama w sobie nie jest niczym złym, dopóki nad nami nie panuje.
Myślę, że to jest wlaśnie sedno problemu. Potępianie technologii w czambuł jest nonsensowne, skoro pozwala nam ona na lepsze życie (tzn. ratuje życie, ułatwia transport i komunikację, jest źródłem rozrywki, nauki, wymiany informacji itd.) a nawet zwiększa stopień przystosowania i tym samym sukces ewolucyjny homo sapiens (co powinno cieszyć Unabombera). Kłopot tkwi w tym "panowaniu". Otóż wydaje mi się, że ta zależność jest nie do przeskoczenia. Otaczając się technologią i nią się posługując tym samym w coraz większym stopniu uzależniamy się od niej. Chyba nie da się od tego uciec, a przynajmniej nie na skalę globalną. Owszem, można robić to, co robimy my, uczestnicy tego forum - co jakiś czas (jedni częściej drudzy rzadziej) uczyć się radzić sobie w warunkach naturalnych za pomocą najprostszych narzędzi. Niewątpliwie nabywamy wtedy umiejętności, które w sytuacji krytycznej mogą się nam przydać. Ale w innych dziedzinach życia - np. w pracy - technologia jest warunkiem naszej prosperity.
Mazazel pisze:Punkty widzenia różnych gatunków, jak widać, bywają sprzeczne i tylko dzika natura daje rade je pogodzić; tam gdzie wkracza człowiek, by zabierać coś z przyrody, może pojawić się problem. Do pewnego stopnia moze on koegzystowac z przyroda bez szkody. Gdy jest ludzi nadmiar, przestaje być to możliwe.
No właśnie z tym dualizmem walczę - z opozycją na świat człowieka i świat przyrody. Jako ludzie jesteśmy częścią przyrody z całym swoim uposażeniem - w tym z kulturą - bo jesteśmy zwierzętami. Wieżowce na Manhattanie są tak samo naturalne jak kopce termitów - one sobie budują takie domy a my ludzie - między innymi - właśnie takie. Podtrzymywanie tego rozróżnienia jest moim zdaniem podtrzymywaniem iluzji o autonomii człowieka i jego wytworów względem reszty świata.
Mazazel pisze:Ale, oczywiście, nie trzeba przyjmować, że celem gatunku jest przetrwanie.
Zareagowałem żywo na to, co w tej materii napisał Unabomber, bo pogląd zgodnie z którym celem gatunku jest przetrwanie jest niezgodny z współczesną ortodoksją biologiczną. Darwin był przekonany, że podmiotem ewolucji są gatunki. Dzisiaj wiemy, że tak nie jest - wyścig ewolucyjny odbywa się już na poziomie genów (tzw. teoria "samolubnego genu"). W tej perspektywie gatunek nie ma żadnego celu - jest on jedynie zbiorem osobników, które są wehikułami dla genów, które ze sobą konkurują (sorry za antropomorfizujący język, ale bez niego w biologii to ani rusz ;)) Inna sprawa to czy może być tak, że przedstawiciele jakiegoś gatunku mogą mieć cele niezgodne z "interesami" genów, którym "zależy" na maksymalnej ekspansji.
"Jakże niewiele wiemy, póki nie spróbujemy, ile jest w nas tego niekontrolowanego, pchającego nas przez lodowce i strumienie, na niebezpieczne wzgórza, tego czego rozsądek nie ogarnia" (John Muir)
Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

śmieszy mnie gdy ktoś używający internetu potępia technologię :D
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Awatar użytkownika
Robert Jurszo
Posty: 28
Rejestracja: 06 lip 2009, 19:44
Lokalizacja: Szczecin
Tytuł użytkownika: Green Man
Płeć:

Post autor: Robert Jurszo »

Fredi pisze:śmieszy mnie gdy ktoś używający internetu potępia technologię :D
No właśnie ;))
"Jakże niewiele wiemy, póki nie spróbujemy, ile jest w nas tego niekontrolowanego, pchającego nas przez lodowce i strumienie, na niebezpieczne wzgórza, tego czego rozsądek nie ogarnia" (John Muir)
ODPOWIEDZ