zarat pisze:Farba nie chlapie na lewo i prawo, mam odruch wylizywania skaleczeń .
Niby ma to sens, ale to nie zatrzyma wszelkiego paskudztwa, ktore sie może dostać do rany i ekstra babrać. I w przypadku dłoni, przy dotykaniu zmniejsza jednak ból, ale co kto woli.
zarat pisze:Na wypadek, gdybym nie mógł się powiesić z plecionki zrobionej w lesie... a tak na serio, nie zawsze jest możliwość zrobienia sznurka, jak w mieście będzie mi potrzebna linka od zaraz to raczej nie znajdę jeżyny.
żyłka nie jest ekstra wytrzymała, więc raczej nie zwiąże a przytrzyma i ma tą cudowną właściwość, że jeżeli nie jest na szpuli to tylko kwestia czasu by była cała poplątana. a potem jedyny sposób na rozwiązanie jej to na "Aleksandra"
zarat pisze:Najpierw trzeba mieć mały scyzoryk . Żaden z moich nie mieści się ni do pudełka po zapałkach, ni do plussssszzzowego opakowania.
victorinox waiter + np zapleciony paracord (ciut lepszy jednak od żyłki)
zarat pisze:Mam kapitalną latarkę - ma akumulatorki, które się ładuje poprzez kręcenie dźwignią. Nie potrzeba baterii, idealna do survivalu. Tylko trochę za duża jak na zestaw survivalowy mieszczący się w kieszeni.
zarat pisze:Mam kapitalną latarkę - ma akumulatorki, które się ładuje poprzez kręcenie dźwignią. Nie potrzeba baterii, idealna do survivalu. Tylko trochę za duża jak na zestaw survivalowy mieszczący się w kieszeni.
--- Zapałki szczelnie ofoliowane,
--- 3 różnej wielkości agrafki,
--- spinacz,
--- ok. 120 cm drutu miedzianego,
--- plaster z opatrunkiem,
--- dwie petardy,
--- latareczka z zapalniczki,
--- żyłka i ciężarki,
--- wata,
--- dodatkowa draska przyklejona do pokrywki,
--- mocna nic i igła,
Do zestawu dołączę jeszcze kilka innych rzeczy bo jest w nim sporo miejsca.
Ostatnio zmieniony 15 gru 2009, 09:49 przez emilw641, łącznie zmieniany 1 raz.
Po ostatnim bliskim spotkaniu w lesie wilka/wielkiego psa, czy co to tam było bo nie widziałem dokładnie postanowiłem dołożyć do mojego zestawu petardy. I częściej będę nosił gaz
Wedrowycz: no to niepotrzebnie pakujesz te petardy do zestawu....bo na pewno nie znajdziesz tych kilku sekund aby je wygrzebać i odpalić .
Jak się tak boisz to lepiej nosić po kieszeniach, ew. jak naboje na pasie kowbojskim
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Petardy na zwierzęta? Ręce opadają. Kolejna ofiara "syndromu czerwonego kapturka". Jak Ci brakuje adrenaliny to sobie k... odpal grę komputerową, a nie rozrzucaj petardy po lesie! Jak zobaczysz wilka to się ciesz, bo niewielu jest to dane. Na psa to wystarczy kij lub kamień, albo nawet sam gest sięgania po coś na ziemi.
A w Bieszczady lub Tatry to chyba warto by granat wziąć bo przecież niedźwiedzie, a na żubra to panzerfaust i wcześniej się okopać!
Czy ja napisałem że od dzisiaj będę rzucał petardy w stronę każdej wiewiórki, sarny, bobra, jeża?
Poprostu uświadomiłem sobie że z reguły nie noszę do lasu niczego co pozwoliło by choć w małym stopniu odstraszyć chociażby kilka dzikich psów, i postanowiłem to zmienić.
Petard nie umieściłem w swoim zestawie żeby rzucać w zwierzęta tylko po to, że kiedyś mogą się przydać. Np. sygnał dźwiękowy, proch może być pomocny przy rozpaleniu ogniska.
Nie radzę rozpalać prochem z petard ogniska, wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to petarda w pół się rozwaliła i żeby zaoszczędzić kilka złotych odpaliłem w połowie. Jeżeli ktoś ciekaw... tak mam palce
Krzysie`k pisze:Nie radzę rozpalać prochem z petard ogniska, wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to petarda w pół się rozwaliła i żeby zaoszczędzić kilka złotych odpaliłem w połowie. Jeżeli ktoś ciekaw... tak mam palce
Jeśli wysypie proch z petardy i go wtedy podpalę to nie wybuchnie przecież.
Ja tu tylko troszeczkę co do odstraszania zwierząt. W zestawie survivalowym powinien znaleźć się taki bajer jak alarm kieszonkowy. Jest przeraźliwie głośny i bardzo mały. To po to jeśli ktoś chce czuć się na prawdę bezpieczny. Ja w sumie tego nie używam osobiście ale ma to dwie możliwości. Pierwsza to sieć sznurków wokół obozowiska i alarm przypięty gdzieś do drzewa. Jeśli zwierze podejdzie blisko i ruszy sznurkami automatycznie zabezpieczenie alarmu wyskoczy i rozlegnie się niemiły dla ucha dźwięk (tem motyw równie dobrze można zrobić z pojemnikiem metalowym i kilkoma kamieniami, różnicy prawie nie ma). Drugi motyw to po prostu spać z tym. Jeśli usłyszymy dzika lub psa jak kto woli to można samemu wyjąć zabezpieczenie. Rozwiązanie trochę lepsze niż petardy. Osobiście wolę opcję z metalowym pojemnikiem bo elektronika w lesie to herezja.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2010, 21:12 przez wilk4561, łącznie zmieniany 1 raz.
wilk4561 pisze:Drugi motyw to po prostu spać z tym. Jeśli usłyszymy dzika lub psa jak kto woli to można samemu wyjąć zabezpieczenie. Rozwiązanie trochę lepsze niż petardy.
Eeee,do dzika w nocy to najlepiej się przytulić(choćby chciał uciec ),tam zaraz odstraszacze Kiedyś przeczytałem taką wypowiedź pewnego gościa z Indii(chyba)-"Nie macie tu tygrysów,masy węży i pająków jadowitych,można przespać się choćby tu przy drodze,w lesie..."Pomyśl nad tym...Bo przesada w tej wypowiedzi i nie tylko w tej(w wielu innych też),jest ogromna
Panowie. Ja jestem z tych świrów co to wpakują się jak najbliżej zwierzaków bez stresu. Więc ja tej metody nie stosuję tak jak powyżej napisałem. Wolę spokojny sen ze zwierzaczkami. Podałem po prostu trochę lepsze rozwiązanie od petard dla kogoś kto się aż tak boi. Wielokrotnie spotykałem w lesie dziki i psy. Nic strasznego. Tylko spokój. Opanowanie. Nic w zasadzie więcej nie trzeba. Takie spotkania dodają smaku przygodzie prawda?
Jeśli wysypie proch z petardy i go wtedy podpalę to nie wybuchnie przecież.
Z tego co pamiętam,to rozsypany proch z petardy(przynajmniej takiej zwykłej,niewielkiej),nie zapali się na wolnym powietrzu.Zrobi się żółty,ale nie zapali tak jak proch strzelniczy.
Koledzy się nie zrozumieli. Proch się zapali i nie tak jak strzelniczy ale nie zmieni swojego koloru ot tak na żółty ale ulegnie spaleniu a dym wydobywający się podczas spalania jest koloru żółtego. Efekt sublimacji siarki. Tak a propos. W petardzie są dwa prochy. Jeden tzw. fotobłyskowy, który "wybucha" (właść. deflagruje) a drugi doprowadza do niego ogień. Ten fotobłyskowy to nadchloran potasu i magnez lub pył aluminiowy i jest koloru srebrnego. Na powietrzu spali się szybciej niż proch czarny i z dużo większą energią. Ten, który doprowadza ogień i spalając się dymi na żółto to mieszanina, której dokładnego składu nie znam ale jedyne co mogę powiedzieć to to, iż ma dużo utleniacza i mnóstwo siarki. Czy coś jeszcze? Nie wiem. Zawartość dużej ilości utleniacza wnioskuję po całej masie śmieci pozostałej po spaleniu (taki ciemny "żwir") i siarki po sublimacji oraz kolorze płomienia.
Wracając do tematu puszki survivalowej, dokonałem pewnych przemyśleń na temat jej zawartości. Nigdy jeszcze nie znalazłem się w sytuacji oddalenia się od cywilizacji tak daleko abym musiał łowić ryby za pomocą agrafki, albo zażywać antybiotyki, które co niektórzy z nas je posiadają (najczęściej amoksycylinę). Niejednokrotnie jednak znalazłem się w sytuacji, w której przydałoby mi się kilka konkretnych rzeczy aby umożliwić albo ulepszyć pewne czynności. W takiej sytuacji znalazłem się na wczorajszym spacerze z psem. Opisałem to w oddzielnym temacie. Moim zdaniem puszka, która jest noszona na co dzień (czyli wykluczam wszelkiego rodzaju planowane wyprawy w nieznane) powinna zawierać takie elementy:
1. Możliwie najmocniejsze źródło światła
2. Elementy do rozpalenia ognia (zapalniczka, zabezpieczone lub ulepszone zapałki, a ja preferuję krzesiwo)
3. Tabletki na biegunkę (Laremid bądź Stoperan)
4. Sznurek (coś z tworzywa, byle mocne) i opcjonalnie kawałek drutu, miedziany lub żelazny
5. Igła, nić, agrafki i magnes
6. Większy kawałek plastra lub kompres i kawałek taśmy tkaninowej lub uniwersalna Power Tape (kawałek, myślę że nie więcej niż metr)
7. Wydruk z Google Maps lub Earth terenu w którym przebywamy.
8. Nadmanganian potasu lub srebro do odkażania wody
9. Glukoza lub sacharoza ew. kilka szczypt soli gdybyśmy zdecydowali się przyrządzać mięso
Według mnie te elementy naprawdę mogą się przydać. Może kilka niejasności wyniknąć więc się odniosę do punktów. Światło wiadomo, jest ciemno, trzeba widzieć drogę i to co nas otacza. Ogień też wiadomo. Tabletki przydadzą się w mieście i w terenie. Żeby się nie wypróżnić wśród ludzi a żeby nie odwodnić w lesie. Sznurek może być przydatny przy budowie schronienia lub naprawie plecaka bądź jako sznurowadło? Igła, nić agrafka, magnes, do szycia i oznaczenia kierunku. Plaster, wiadomo. Mapa się przyda przy oznaczeniu kierunku. Ja od teraz będę nosić wydruk fragmentu lasu, do którego chodzę na spacery i dalsze przechadzki, gdzie ostatnio się zgubiłem. Odkażanie wody też jest jasne. Cukry, jeżeli kogoś by mocno przycisnął głód i coby herbatka była bardziej kaloryczna. Sól, opcjonalnie jak kto lubi. Osobiście mięso wolę jeść posolone a te kilka szczypt nie zajmie specjalnie dużo miejsca. Zawsze można też wziąć kawałek kartki i ołówek lub wkład od długopisu gdybyśmy chcieli napisać wiadomość? I tradycyjnie puszka wypchana watą na rozpałkę. To tyle od mej strony. Jeśli już skompletuję zestaw opiszę jego zawartość ilościowo i wrzucę zdjęcia.