Cześć,
pytanie jak w temacie, czy ktoś z was posiada przy sobie broń podczas wypadów w teren.
Ja osobiście poprzez wzgląd na zdarzenia, w których uczestniczyłem w przeszłości mam przy sobie pistolet subcompaktowy schowany pod umundurowaniem.
Broń podczas obozowania.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1092
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Re: Broń podczas obozowania.
Obstawiam że niewiele osób ma pozwolenie na ostrą broń krótką, pozwolenia na łowiecką dużo bardziej ograniczają możliwość 'spacerowania' z bronią. Raczej to nie będzie popularny temat
Nie wiem do jakich zdarzeń nawiązujesz, ale jestem na etapie wyboru rozwiązania jeszcze przed zdarzeniem. Wszystko przez zmieniające się (rosnące) wielkości populacji niektórych zwierząt i przez to że zmienia to scenariusz rykowiska. Jeszcze kilka lat temu po zapadnięciu ciemności słuchałem albo spałem, teraz odsypiam w ciągu dnia, a całą noc poświęcam na obserwacje jeleni. Łażąc w ciemnościach po lasach, polach i innych dziwnych miejscach na pewno wchodzę na tereny żerowania "dzikich szarych psów". Jak dotąd nie mieliśmy konfliktów i liczę że tak pozostanie, ale...
Zdaję sobie sprawę z tego że w razie takiej hipotetycznej konfrontacji przewaga nie jest po mojej stronie, dlatego w ramach profilaktyki noszenie w kieszeni krótkiej ostrej lub hukowej. Tu dochodzimy do kwestii konsekwencji, czyli coś co każdy starający się o pozwolenie powinien mieć wałkowane do bólu. Obawiam się że w przypadku o którym piszę więcej spokoju zapewniło by 'dać się zjeść' niż skutecznie użyć ostrej.
Na szczęście poza scenariuszem który opisałem, nie widzę na naszych terenach (no, mam daleko do granicy z Białorusią) konieczności chodzenia z bronią.
Nie wiem do jakich zdarzeń nawiązujesz, ale jestem na etapie wyboru rozwiązania jeszcze przed zdarzeniem. Wszystko przez zmieniające się (rosnące) wielkości populacji niektórych zwierząt i przez to że zmienia to scenariusz rykowiska. Jeszcze kilka lat temu po zapadnięciu ciemności słuchałem albo spałem, teraz odsypiam w ciągu dnia, a całą noc poświęcam na obserwacje jeleni. Łażąc w ciemnościach po lasach, polach i innych dziwnych miejscach na pewno wchodzę na tereny żerowania "dzikich szarych psów". Jak dotąd nie mieliśmy konfliktów i liczę że tak pozostanie, ale...
Zdaję sobie sprawę z tego że w razie takiej hipotetycznej konfrontacji przewaga nie jest po mojej stronie, dlatego w ramach profilaktyki noszenie w kieszeni krótkiej ostrej lub hukowej. Tu dochodzimy do kwestii konsekwencji, czyli coś co każdy starający się o pozwolenie powinien mieć wałkowane do bólu. Obawiam się że w przypadku o którym piszę więcej spokoju zapewniło by 'dać się zjeść' niż skutecznie użyć ostrej.
Na szczęście poza scenariuszem który opisałem, nie widzę na naszych terenach (no, mam daleko do granicy z Białorusią) konieczności chodzenia z bronią.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."