Wypad na stałe
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Sporo zależy od sąsiadów. Są tacy którzy generują sporo hałasuHillwalker pisze:Napisałem powyższy tekst, żeby udowodnić, że mieszkanie w mieście nie musi oznaczać wyścigu szczurów, nerwów, złych relacji z ludźmi... Dużo zależy od nas. Mając wokół siebie tę okropną dla niektórych cywilizację, można sobie stworzyć wygodne i bezpieczne schronienie, nie potrzeba uciekać na wyspę na oceanie.
I nie przejmują się innymi.MlKl pisze:Podobnie jak waliło mnie, co myślą sąsiedzi o użytkowaniu tokarki w pokoju na drugim piętrze w bloku.
Ciężki plecak zabija radość życia...
Ok, będzie "łopata", ale temat dość ciekawy.
Ja przez ponad 20 lat pracowałem. Różnie to bywało, jak to w naszym kraju. Raz lepsza robota, raz gorsza. Czasem niezła kasa, a czasem na "czarno" za grosze, bo wychodzę z założenia, że lepiej coś robić za grosze niż za darmo siedzieć na dupie w domu. Od kilku lat pracowałem lub raczej "służyłem" jako funkcjonariusz jednej ze służb mundurowych. I jak to w wierszyku - zyskał wiele mało, dobrze mu się działo... Czas jakiś - w tego typu branży przesiew jest wielki, a podpierdalactwo, presja ze strony dowódców, tzw. "kolegów" itp., olbrzymia. Zaczęło mi się "ulewać". Zawsze miałem marzenia o życiu w bliskości z naturą, a w pewnym oddaleniu od ludzi czy może w warunkach "limitowanego" dostępu do bliźnich. Od kilku lat drążyłem temat.
Nie bawi mnie klimat ciepły bo nie lubię się pocić, nie lubię duchoty itd. więc swoje zainteresowanie skierowałem na Kanadę i Skandynawię. Szukałem pracy TAM. Pracy która pozwoliłaby mi tam się utrzymać, przebywać tam legalnie a równocześnie zaspokoić większość moich oczekiwań.
Żona pukała się w głowę, a ja słałem CViki jak głupi. Na pierwszy cel poszły rancza turystyczne w Kolumbii Brytyjskiej i Albercie. Wysłałem ponad 2000 maili i spośród tych 2000 odezwały się 2 osoby z pośród których jedna podała konkrety i zaangażowała się plan. Niestety życie bywa bezlitosne. Choroba w rodzinie moich pracodawców zrujnowała ich życie i moje plany, ale doszedłem do wniosku, że to nie porażka tylko nowe doświadczenie. Zorientowałem się że wyjazd do Kanady żeby tam mieszkać jest dość skomplikowany więc zmieniłem kierunek na Skandynawię. Obszar objął cały półwysep od Dalarny na północ po obu stronach gór.
Dwa lata słałem cv, łapałem kontakty na FB i gdzie się dało. Żona dalej pukała się w czoło i upominała żebym zajął się czymś sensownym bo nic to nie da. Po dwóch latach zacząłem korespondować z facetem z okolic Kiruny, który z góry mi powiedział że mnie nie zatrudni bo sam nie ma kasy, ale że się fajnie gadało to utrzymywaliśmy kontakt.
Po roku dał mi nr. tel. do swojego kumpla z którym łączyło mnie nożoróbstwo - zaczęliśmy też gadać przez telefon i mailować. Odwiedziłem go na północy - to był błąd . Wpadłem jak śliwka w gówno.
Za tydzień pakuję się w samochód i jadę tam żyć.
Nie mam zasobów finansowych, trochę rozumiem Szwedzki, ale mówię po Angielsku i mam pracę. Żadne cudo i żadne wielkie pieniądze - ot żeby przeżyć, ale mam jedną wielką rzecz - mam tam wokół siebie grupę ludzi którzy myślą podobnie jak ja i są gotowi mi pomagać. Żona nie puka już się w czoło tylko skrobie po głowie bo "głupiemu mężu" udało się.
Będę mieszkał we wsi gdzie jest 300 osób a wokół niezmierzony las, jeziora, rzeki. W tym lesie niedźwiedzie, rosomaki, rysie, reny i łosie, w rzekach i jeziorach ryby, a nad tym wszystkim "ptacy niebiescy" ...
Jeśli ktoś ma jakieś wielkie marzenie to niech nie rezygnuje z niego!!! Ja jako dziecko chciałem mieszkać wśród lasów w Kanadzie albo na Syberii - wyszła z tego Skandynawia ale reszta prawie tak jak chciałem.
Ja przez ponad 20 lat pracowałem. Różnie to bywało, jak to w naszym kraju. Raz lepsza robota, raz gorsza. Czasem niezła kasa, a czasem na "czarno" za grosze, bo wychodzę z założenia, że lepiej coś robić za grosze niż za darmo siedzieć na dupie w domu. Od kilku lat pracowałem lub raczej "służyłem" jako funkcjonariusz jednej ze służb mundurowych. I jak to w wierszyku - zyskał wiele mało, dobrze mu się działo... Czas jakiś - w tego typu branży przesiew jest wielki, a podpierdalactwo, presja ze strony dowódców, tzw. "kolegów" itp., olbrzymia. Zaczęło mi się "ulewać". Zawsze miałem marzenia o życiu w bliskości z naturą, a w pewnym oddaleniu od ludzi czy może w warunkach "limitowanego" dostępu do bliźnich. Od kilku lat drążyłem temat.
Nie bawi mnie klimat ciepły bo nie lubię się pocić, nie lubię duchoty itd. więc swoje zainteresowanie skierowałem na Kanadę i Skandynawię. Szukałem pracy TAM. Pracy która pozwoliłaby mi tam się utrzymać, przebywać tam legalnie a równocześnie zaspokoić większość moich oczekiwań.
Żona pukała się w głowę, a ja słałem CViki jak głupi. Na pierwszy cel poszły rancza turystyczne w Kolumbii Brytyjskiej i Albercie. Wysłałem ponad 2000 maili i spośród tych 2000 odezwały się 2 osoby z pośród których jedna podała konkrety i zaangażowała się plan. Niestety życie bywa bezlitosne. Choroba w rodzinie moich pracodawców zrujnowała ich życie i moje plany, ale doszedłem do wniosku, że to nie porażka tylko nowe doświadczenie. Zorientowałem się że wyjazd do Kanady żeby tam mieszkać jest dość skomplikowany więc zmieniłem kierunek na Skandynawię. Obszar objął cały półwysep od Dalarny na północ po obu stronach gór.
Dwa lata słałem cv, łapałem kontakty na FB i gdzie się dało. Żona dalej pukała się w czoło i upominała żebym zajął się czymś sensownym bo nic to nie da. Po dwóch latach zacząłem korespondować z facetem z okolic Kiruny, który z góry mi powiedział że mnie nie zatrudni bo sam nie ma kasy, ale że się fajnie gadało to utrzymywaliśmy kontakt.
Po roku dał mi nr. tel. do swojego kumpla z którym łączyło mnie nożoróbstwo - zaczęliśmy też gadać przez telefon i mailować. Odwiedziłem go na północy - to był błąd . Wpadłem jak śliwka w gówno.
Za tydzień pakuję się w samochód i jadę tam żyć.
Nie mam zasobów finansowych, trochę rozumiem Szwedzki, ale mówię po Angielsku i mam pracę. Żadne cudo i żadne wielkie pieniądze - ot żeby przeżyć, ale mam jedną wielką rzecz - mam tam wokół siebie grupę ludzi którzy myślą podobnie jak ja i są gotowi mi pomagać. Żona nie puka już się w czoło tylko skrobie po głowie bo "głupiemu mężu" udało się.
Będę mieszkał we wsi gdzie jest 300 osób a wokół niezmierzony las, jeziora, rzeki. W tym lesie niedźwiedzie, rosomaki, rysie, reny i łosie, w rzekach i jeziorach ryby, a nad tym wszystkim "ptacy niebiescy" ...
Jeśli ktoś ma jakieś wielkie marzenie to niech nie rezygnuje z niego!!! Ja jako dziecko chciałem mieszkać wśród lasów w Kanadzie albo na Syberii - wyszła z tego Skandynawia ale reszta prawie tak jak chciałem.
VaraVild - Bushcraf, Survival, Wilderness - northern Dalarna, Sweden - ODWAŻYSZ SIĘ !!??
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
- Parthagas
- Posty: 804
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Szczerze życzę powodzenia. Zabierasz całą rodzinę, czy najpierw wyruszasz sam, by wybadać grunt?
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Kopek
- Posty: 1056
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Dołączam się do życzeń. Trzymaj się ramy ... .
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Małżonka puki co wściekła jak cholera ale mam plan wziąć ją tam na "wakacje" - zobaczy to zostanie !!
Nie dziękuję Chłopaki bo to wiecie jak bywa ...
PS. To żadna odwaga - to desperacja i szaleństwo Poza tym niewiele zostawiam...
Nie dziękuję Chłopaki bo to wiecie jak bywa ...
PS. To żadna odwaga - to desperacja i szaleństwo Poza tym niewiele zostawiam...
VaraVild - Bushcraf, Survival, Wilderness - northern Dalarna, Sweden - ODWAŻYSZ SIĘ !!??
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
- Volo
- Posty: 81
- Rejestracja: 08 wrz 2009, 11:47
- Lokalizacja: Kraków
- Gadu Gadu: 6831592
- Tytuł użytkownika: Wilczy Pasterz
- Płeć:
Zostawiasz żonę, to chyba największy skarb?
Ale gratuluję odwagi!
PS: To (...) się lęgnie wszędzie. Ja pracuję i robię swoje zgodnie ze sztuką, a za plecami zawsze w szatni głośno "marudzę pod nosem" że jak usłyszę coś na mój temat to złamie nos. Na razie ostrzeżenie działa i wszyscy mają proste nosy
Ale gratuluję odwagi!
PS: To (...) się lęgnie wszędzie. Ja pracuję i robię swoje zgodnie ze sztuką, a za plecami zawsze w szatni głośno "marudzę pod nosem" że jak usłyszę coś na mój temat to złamie nos. Na razie ostrzeżenie działa i wszyscy mają proste nosy
Ostatnio zmieniony 25 maja 2015, 09:00 przez Volo, łącznie zmieniany 1 raz.
Daj acz ja pobruszę a ty skocz do piwnicy po piwo.
Żony nie zostawiam Muszę ją tylko sterroryzować, obezwładnić i ubezwłasnowolnić Mam tydzień jeszcze więc dam radę Będę musiał jeszcze parę razy wyświetlić się w kraju nad Wisłą bo trzeba jeszcze kilka spraw wyprostować .
P.S. W pracy kolegom nic nie musiałem mówić - mam mordę niewyględną i do kurdupli nie należę. W okolicy byłem znany z dość porywczego, momentami charakteru więc wszyscy byli mirni i śmirni ! Poza tym gadanie głupków nie robi na mnie wrażenia ...
P.S. W pracy kolegom nic nie musiałem mówić - mam mordę niewyględną i do kurdupli nie należę. W okolicy byłem znany z dość porywczego, momentami charakteru więc wszyscy byli mirni i śmirni ! Poza tym gadanie głupków nie robi na mnie wrażenia ...
VaraVild - Bushcraf, Survival, Wilderness - northern Dalarna, Sweden - ODWAŻYSZ SIĘ !!??
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
Dowódcy już chlipią pod nosem bo ogarniałem temat bez zbędnych ceregieli i nie marudziłem. Ale ja tęsknił nie będę !
VaraVild - Bushcraf, Survival, Wilderness - northern Dalarna, Sweden - ODWAŻYSZ SIĘ !!??
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
http://www.huskygard.se/index_en.html
http://varavild.se/index_en.html?lang
Re: Wypad na stałe
Ech... I nie dowiem się czy nasz buntownik poukładał sobie życie w głuszy, czy jednak został kloszardem. A może po prostu rodzice się nie zgodzili, więc nic nadal siedzi w domu i planuje coś zmienić.
- Parthagas
- Posty: 804
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Re: Wypad na stałe
Myślę, że mu się udało. Znam kilka osób, które zrobiły podobnie i mieszkają w Skandynawii. Też się z nimi urwał kontakt. Na początku opisywali, wstawiali fotki, potem wsiąkli.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/