Wzięliśmy i poszliśmy na Piekiełko. Urokliwe bajorko w lesie pod Głownem. Był z nami nowy kumpel - Żurek. Fajny gość. Już drugi raz na wypadzie.
W nocy było chyba 4 stopnie. I zmarzły mi stopy. Choc myślałem, że nie ma takiej opcji. W prawdzie śpiwór wziąłem dość stary, z komfortem na 7 (chyba bo już się starły napisy) ale wziąłem też bivy, bawełniane prześcieradło do śpiworka i komplet suchej bielizny z merino i suche skarpety. Na pewno to przez te skarpety, nie mogłem znaleźć wełnianych i wziąłem jakieś chińskie z za ciasnymi gumkami :/
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
"W nocy było chyba 4 stopnie. I zmarzły mi stopy. Choc myślałem, że nie ma takiej opcji. W prawdzie śpiwór wziąłem dość stary, z komfortem na 7 (chyba bo już się starły napisy) ale wziąłem też bivy, bawełniane prześcieradło do śpiworka i komplet suchej bielizny z merino i suche skarpety. Na pewno to przez te skarpety, nie mogłem znaleźć wełnianych i wziąłem jakieś chińskie z za ciasnymi gumkami "
Cóż dodać, to świadczy nie o posiadanym sprzęcie, tylko klasie zawodnika.
Przy mnie żadna panienka , w opisywanych warunkach nigdy nie zmarzła. (podobny sprzęt i szron na trawie)
Aż mi się nie chce wyliczać z 10 możliwości i podstawowych patentów.
Taaa, zupka to preludium, trochę mało na całą noc.
Czas przestać wierzyć bezgranicznie sprzętowi, a zainwestować w wiedzę.
Nie w tym wypadku, ale od tego jest właśnie więcej denatów.