25.10.2020 Czupel, Beskid Mały
Byłem przygotowany na ciężki poranek i ewentualną rezygnację z kolejnego szczytu. Wstałem jednak w świetnym nastroju i w kondycji. Gdyby istniała Polska Gildia Magii i Czarodziejstwa Bushcraftu,
Doctor z pewnością pełnił by w niej funkcję Maga Eliksirów icon_twisted
Pobudka o piątej. Plecak już spakowany. Tramwajka na dworzec główny w Katowicach. Dalej pekap do Łodygowic. Mgła jak mleko. Ale sprawdziłem wcześniej prognozy i czekał mnie piękny słoneczny dzionek. Ruszyłem więc ochoczo szlakiem czerwonym wprost na szczyt. Jakoś tak wyszło przez ten weekend, że wprowadzono strefę czerwoną a ja reconetowałem szlakami czerwonymi. Żylica we mgle.
[center]

[/center]
Ulice we mgle. Ludzie krzątający się na poranną mszę. A ja kroczek za kroczkiem coraz wyżej. Widok na szczyt
[center]

[/center]
Wreszcie ściana lasu. Chwilę później kamieniołom i jakiś czas płyty. Założyłem kapturki na kijki i równym tempem maszerowałem dalej. Czułem się bardzo dobrze. Pełen energii. Musiałem też kontrolować czas bo na wieczór powrót w domowe pielesze.
[center]

[/center]
Szlak pusty. Minąłem tylko kilkoro grzybiarzy. Piąłem się coraz wyżej pomiędzy wąwozami. Pozostawiłem za sobą mglistą dolinę. Z prawej prześwitywały wody Jeziora Żywieckiego.
[center]

[/center]
Za Przysłopem po raz pierwszy zobaczyłem swój cel. Był bardzo wysoko i bardzo blisko. Już wiedziałem, że lekko nie będzie. Szlak "stromiał" coraz bardziej i zmienił się na pewny czas w strumień. Ciekawe co by to było gdyby padało.?
[center]

[/center]
Na jakiś kilometr przed szczytem zrobiłem sobie postój. Poza "krzyżem na szlaku" strumienia już nie było.
[center]

[/center]
Kotlina Żywiecka we mgle.
[center]

[/center]
Piękne lasy bukowe. Dla kogoś kto na co dzień widuje jedynie betonowe bloki lub bory sosnowe taki widok jest ukojeniem dla oczu.
[center]

[/center]
Ale szlak nie rozpieszczał. Ten ostatni kilometr szedłem stromym podejściem, pośród kamieni i nie starczyło 0,5 godziny.
[center]

[/center]
Nie odpuściłem. Nie miałem już wyjścia. Góra może nie najwyższa ale szlak daje po zadzie.
[center]

[/center]
Na szczycie było już trochę ludzi. Każdy urządzał sobie sesję korzystając z pomocy innych. Trochę odpocząłem ale czas gonił. Ruszyłem szlakiem niebieskim na Magurkę. Po drodze z lewej strony uśmiechało się do mnie Skrzyczne, na którym wczorajszego dnia byłem drugi raz w życiu.
[center]

[/center]
Schronisko PTTK na Magórce.
[center]

[/center]
Po drobnych komplikacja udało się zdobyć kolejną pieczątkę. Po posiłku ruszyłem znów szlakiem czerwonym przez Chatkę na Rogaczu do Wikuszowic. Znów spotkało mnie strome schodzenie, które jest dużo bardziej wymagające od wchodzenia. Niby to wiedziałem ale teraz przekonałem się na własnych łydkach i kostkach. Oprócz tego przydało się pilnowanie czasu. Mogłem spokojnie i bezpiecznie zdążyć na pekap do Katowic. Tam szybkie przepakowanie. Zakupy u
Doctora icon_twisted i powrót do domu. W Piotrkowie na stacji czekała już na mnie moja familia.
Wróce jeszcze do Beskidu Małego. Jest tam fajna jaskinia. Tylko muszę popracować nad sobą by się do niej wcisnąć.
Koniec

póki co.
soohy pisze:Kiedy kolejne góry, szczyty?
GawroN pisze:Kopek, kiedy masz zaplanowane kolejne wyjście ?
Nie mam jasno sprecyzowanych terminów i celów. Celem jest KGP (lista podstawowa) do czerwca 2023 z możliwie wszystkimi szczytami z "listy kontrowersji". Ale mogę nieco naświetlić plany na kilka najbliższych miesięcy:
- Prawdopodobnie znów zostanę zmuszony do wybrania urlopu pomiędzy świętami bożonarodzeniowymi a trzech króli.
GawroN być może gdzieś w tym terminie uda się wyskoczyć na spontaniczny wypad na Biskupią Kopę; Góry Opawskie; przy noworoczny toaście.
- Chciałbym w okolicach lutego zrealizować kilkudniowy wypad na: Chełmiec (i Borową z "listy kontrowersji"); Góry Wałbrzyskie;, Waligórę; Góry Kamienne; i Wielką Sowę; Góry Sowie;. Te szczyty są stosunkowo blisko siebie. A ja okazji na wyjazdy nie miewam często.
- Umówiłem się z
Hyckiem wstępnie na Rysy w czerwcu 2021. Odpowiada mi jego tępo marszu i szeroko pojęte podejście do gór. Przekonałem się, że możemy na siebie liczyć w niesprzyjających warunkach. Postaram się przygotować jak najlepiej. Czy będę gotów.? Czas pokaże.
Na każdym wypadzie towarzystwo mile widziane. Można liczyć na luźną atmosferę. Spokojne tępo marszu bez "napinki". Wsparcie na szlaku. I niekoniecznie osiąganie szczytów za wszelką cenę. Dla mnie liczy się droga nie cel.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Do zobaczenia i trzymajcie się zdrowo.