Gotlandia - wyspa wikingów (po raz drugi)

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Gotlandia - wyspa wikingów (po raz drugi)

Post autor: Apo »

Zebrałam się w końcu do napisania recki z Gotlandii. Jest długa :P Ale wrzuciłam też kilka zdjęć, dla tych, którym czytać się nie chce. Każdego dnia opisałam w skrócie trasę a na zakończenie przykładowe ceny. Nasza wyprawa jest kontynuacją tej z przed 5 lat poprzenia recka --> klik
Zatem – do czytania (oglądania)! ;)

1 dzień 06.07.2018
Gdańsk--prom--> morze


Nareszcie! URLOP! W pracy dawali nam tak w kość, że perspektywa ponad 2 tyg laby uniosła nas na skrzydłach na pokład Polferries „Wawel”. 18:00 wypływamy na piękne wody Bałtyku. Kolację zjedliśmy na promowej knajpie (a co! urlop!), zapiliśmy browarkiem i po oddaniu tobołów do bagażowni udaliśmy się na spoczynek. Przyoszczędziliśmy nieco na biletach wybierając fotele lotnicze, co okazało się tym razem dobrym wyjściem, bo ludzi było tak mało, że każde z nas zajęło jak lord po 4 siedzenia. Tyle szczęścia!
bilet Gdańsk-Nyneshamn 2 os fotele lotnicze: 1558 SEK (660 zł)

oddalająca się gdańska latarnia
szczęśliwi na pokładzie


2 dzień 07.07.2018
Nyneshamn--prom--> Visby


Ok 12:00 przybiliśmy do Nyneshamn zjadając uprzednio śniadanie na promie. Pokręciliśmy się nieco po mieście, coś wszamaliśmy i już trzeba było dygać na kolejny prom. Nie zapomnieliśmy zajść do pobliskiego Lidla po zaopatrzenie w (marne) % gdyż znając nasze szczęście mogliśmy po drodze żadnego piwka nie dostać… O 18:55 nasze stopy dotknęły ziemi średniowiecznego miasta Visby. Jako, że teren już znaliśmy to nie było co mitrężyć, tylko od razu udaliśmy się na „lay-bay” nieopodal miasta z zamiarem rozbicia tarpa i noclegu. Wszystko po naszej myśli – zapowiada się zacnie!
bilet Nyneshamn-Visby 1os: 275 SEK (117 zł)

tarp stoi – można broić :)
pierwszy zachód słońca na wyspie


3 dzień 08.07.2018
Visby --> Stenkyrka --> Elinghem Diused Church --> Hangvar --> Lärbro --> Fardumeträsk

rowerowanie: 62km

O świcie stawiliśmy się w wypożyczalni po nasze wehikuły. Po całkiem profesjonalnym, jak na laików, przepakowaniu ruszyliśmy w pełnym słońcu ku nowej przygodzie. Przygoda dość szybko okazała się przek%^& ciężka, gdyż nienawykli do pedałowania przeżywaliśmy tantalowe męki (no dobra – ja przeżywałam..). W każdym razie po 100 latach dodarliśmy na pierwszy punkt naszej wycieczki Elinghem Diused Church – kościół z XIII wieku, który spłonął w wieku XVII. Ostatnim obsługującym ten przybytek klechą był Rasmus Rodeus, który zmarł w 1617 roku. Uwielbiam ruiny kościołów, więc nieco smutna, po krótkim popasie wsiadłam znów na ten %^&%! rower i ruszyliśmy dalej. W planach mieliśmy jechać nad największe jezioro na Gotlandii, ale siły były już mocno nadwyrężone, więc wybraliśmy drogę przez Lärbro, gdzie poczyniliśmy zakupy i ruszyliśmy nad jezioro Fardumeträsk. Zbiornik okazał się mega zarośnięty i uniemożliwiający jakąkolwiek kąpiel, więc z marsowymi minami rozłożyliśmy tarpa i zjedliśmy kolację. Zachód słońca jednak wynagrodził wszelki trudy :)
wypożyczenie 2 rowerów na 2 tygodnie: 2800 SEK (1200 zł)

gotowi do drogi!
Elinghem Diused Church z góry
posiłek regeneracyjny
zachód słońca nad Fardumeträsk


4 dzień 09.07.2018
Fardumeträsk --> Fardumeslott --> Lärbro –autobus--> Slite --> Tjevarsgrav --> Boge –autobus--> Visby –autobus--> Tofta --> Tofta stand

rowerowanie: 12km+ 23km+5km = 40km

Pomni wczorajszej klęski rowerowej postanowiliśmy nieco zmienić trasę tj. zmniejszyć dystanse i wesprzeć się autobusami. A że one nie jeżdżą wszędzie i zawsze to trzeba to było zrobić z pomyślunkiem. W każdym razie po śniadaniu udaliśmy się do Fardumeslott – ciekawego budynku z XII/XIII w., który był m.in. siedzibą pirata o mianie Sören Norby, który był Duńczykiem. Po wizycie „u Norbiego” ruszyliśmy do Lärbro uzupełnić zapasy i złapać autobus.
Autobus zawiózł nas do Slite, gdzie popedałowaliśmy na jedną z fajniejszych gradek Gotlandii – Tjevarsgrav. Tjevalsgrav jest legendarnym łódkokształtnym grobem z epoki brązu. Wg. legendy Gotlandia była magiczną wyspą, która znikała pod falami w dzień a pojawiała się tylko w nocy. Tjelvar był pierwszym człowiekiem, który postawił stopę na Gotlandii przynosząc tam ogień – po tym zdarzeniu wyspa nigdy się już nie zanurzyła. Tjelvar żył w pobliskiej wiosce Boge i został spalony i pochowany w tym właśnie grobie. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze rezerwat Klinteklinte z malowniczymi skałkami.
Po cyknięciu fotek i chwili zadumy ruszyliśmy na bardziej uczęszczaną drogę w celu złapania busa. Bus zawiózł nas do Visby a kolejny do Tofty. Tam udaliśmy się już rowerami w kierunku morza, gdzie rozbiliśmy obozowisko na wydmach (tam wolno) kilka metrów od morza. Kąpiel po dwóch dniach pedałowania była szybka (bo woda zimna!), ale super kojąca.
serek Philadelphia: 21.95 SEK (10 zł), woda 1.5l Bordsvatten Nature: 7.2 SEK+2 SEK (butelka)=9.2 SEK (4 zł)

na chacie u Norbiego
skałki Klinteklinte
skałki Klinteklinte
legendarny Tjevalsgrav
obozowisko na wydmach


5 dzień, 10.07.2018
Tofta stand --> Smågarde --> Gnisvärd --> Tofta stand // --> Klintehamn --> Klinte --> Klinteberget

piechta: 10km, rowerowanie: 20km

Po śniadaniu udaliśmy się na pieszą wycieczkę na kolejny grób Gnisvärd – największy (45m x 7m) zachowany łódkokształtny grób z epoki brązu na Gotlandii. Nieopodal znajduje się najstarszy dolmen na Gotlandii pochodzący jeszcze z epoki kamienia. Spacer okazał się nie być taki krótki, bo przeszliśmy ok 10km. Ale nie było rady – trzeba było wsiadać na jednoślady i jechać dalej, bo na kolejny dzień mieliśmy już zabookowany przejazd na Stora Kärlso. Ruszyliśmy więc do Klinte celem zakupowym i wdrapaliśmy się na wzniesienie Klintehamn. Byliśmy dość szybko, więc w spokoju spijaliśmy browarki ciesząc oczy widokiem. Na wzgórzu była też sławojka, więc pełnia szczęścia!
6-pak piwa 3,5% Pripps Blå: 59.95 SEK +6 SEK puszki=65.95 SEK (29 zł)

Gnisvärd
najstarszy dolmen na Gotlandii
kolejny łódko kształtny
strażnik obozowiska :)
tu rozbijamy tarpa


6 dzień, 11.07.2018
Klinteberget --> Klinte --> Klientehamn // Klientehamn –prom--> Stora Kärlso

rowerowanie: 5km :)

Po śniadaniu ruszyliśmy na prom, który o 12:00 ruszył ku Stora Kärlso. Od 1880 r. wyspa jest rezerwatem przyrody, drugim najstarszym na świecie, po Parku Narodowym Yellowstone, obszarem ochrony przyrody. Na wyspie mieliśmy już od ponad pół roku zarezerwowany nocleg w latarni z 1887 roku. Z przystani udaliśmy się ok 2-kilometrową ścieżką do naszej noclegowni. Po godzinie 17:00 mogliśmy już chodzić po całej wyspie, więc nieśpieszno udaliśmy się na kolację do przystani obchodząc wyspę dookoła. Ptaków było całe mnóstwo, skwar ogromny, ale najważniejsze jest to, że nie musieliśmy pedałować ;) Warto czasem przystanąć w takich miejscach i uświadomić sobie, że jesteś jednym z niewielu szczęśliwców, który może oglądać krajobraz dookoła (jest ograniczona ilość wejść na wyspę w ciągu roku i to tylko w sezonie letnim). Kolacja była bardzo wystawna i mega droga, nie szczędziliśmy jednak i wypiliśmy jeszcze po dwa ichniejsze piwka. Wieczorem udaliśmy się wykąpani (!) na wygodny spoczynek do wygodnych łóżek (!).
prom Klintehamn - Stora Karlso - Klintehamn + nocleg w latarni 2os pokój: 1795 SEK (750zł)

majestatyczna Stora Karlso
skałki na wyspie
pejzaż dość surowy
”nasza” latarnia


7 dzień, 12.07.2018
Klintehamn –autobus--> Visby—autobus--> Gammelgarn --> kyrka Gammelgarn --> Östergarnsberget
rowerowanie: 7km :)


Po zjedzeniu śniadania rezerwacie i powrocie na „stały ląd” ;) postanowiliśmy się przetransportować autobusowo na wschodni kraniec wyspy, którego nie zwiedzaliśmy ostatnim razem. Same przesiadki zajęły nam dużo czasu, więc zaimprowizowaliśmy nocleg koło rezerwatu przyrody na Östergarnsberget. Miejsce nie było wybrane przypadkowo, bo to właśnie tutaj jeden z moich ulubieńców – Carl Linneusz spacerował i podziwiał panoramę Gotlandii. Przez tysiące lat lód i woda formowały tutaj wspaniałe śródlądowe klify. Wieczorkiem po kolacji udaliśmy się na spacer, by chłonąć widoki i ostatnie promienie zachodzącego słońca.
autobus Visby-Gammelgarn 1os+1rower: 100 SEK (43 zł)

kościół w Gammelgarn
ruiny wiatraka gdzieś po drodze
widok z Östergarnsberget
profesjonalnie rozbity tarp na skale ;)


8 dzień, 13.07.2018
Östergarnsberget --> Katthammarsvik --> Båticke Great Cairn --> Trullhalsar --> Bringes --> las nieopodal ;)

rowerowanie: 30km

Rankiem udaliśmy się do „portu” Katthammarsvik, gdzie przed wyjazdem wygooglałam info o pysznych rybach. I rzeczywiście – sklep był bardzo bogato zaopatrzony a ceny były niskie (nawet w porównaniu z Polską ;) ). Zakupiwszy odpowiednio duże zapasy udaliśmy się w poszukiwaniu Båticke Great Cairn – zagęszczenia wielkich grobowców z epoki żelaza i brązu. Na całej wyspie jest około 1300 takich miejsc pochówku, z czego około 400 to naprawdę spore konstrukcje (45m x 4m). Niestety trochę żeśmy pobłądzili, ale na szczęście „w drodze” powrotnej udało się zaliczyć kilka z nich. Z kolei następna atrakcja, do której dotarliśmy – Trullhalsar – zrobiła na nas ogromne wrażenie. W środku lasu, w zupełnej dziczy wspaniale pielęgnowane (koszą tam trawę) setki kurhanów – jeden obok drugiego. Chowano tutaj ludzi w VII i VIII wieku, więc aż ciary nam przechodziły po plecach, gdy zwiedzaliśmy to miejsce.
Dalej na trasie znaleźliśmy zupełnie przez przypadek małą, domową fabrykę szkła. Mogliśmy wejść i porobić zdjęcia :) Naszym ostatnim celem było jednak Bringes – średniowieczna zagroda z zabudowaniami. Wielka szkoda, że budynek był w trakcie „renowacji” :(
Trzeba było jednak wracać do rzeczywistości – przejechać kawałek jeszcze i znaleźć miejsce na nocleg. Odbiliśmy więc w pierwszą lepszą „niby dróżkę”, która po 2 metrach była już pełna chaszczy :P Po kilku metrach oczom naszym ukazała się… piękna płaska przyczepa porzucona wśród drzew :) Po małej naradzie postanowiliśmy rozbić tarpa właśnie na niej :) Kolacja i lulu.
ryby (4 rodzaje wędzonej makreli): 86 SEK (37 zł)

Trullhalsar
jeden z Båticke Great Cairn – z daleka
i z bliska :)
”domowa” fabryka szkła
Bringes – niestety w rusztowaniach :(
przyczepa na tarpa :)


9 dzień, 14.07.2018
gdzieś nieopodal Bringes --> Ganthem --> Roma --> Romakloster --> Roma state demesne –autobus--> Visby –autobus--> Lojsta --> Lojsta slott och träsk

rowerowanie: 14km + 4km = 28km

Celem naszym na ten dzień było zobaczenie Roma state demesne i przetransportowanie się jakoś nad jezioro. Ruszyliśmy więc z pedała do Roma a potem w boczną dróżkę do naszego pierwszego celu. Same miasteczko Roma leży poniekąd w centrum Gotlandii, więc to właśnie tutaj w wikińskich czasach spotykało się 12 klanów by dyskutować, handlować i wymieniać dobra. Roma state demesne to ruiny dawnej budowli wzniesionej w XII w. przez cystersów. Po reformacji w 1530 r. klasztor został opuszczony a część kamienia wykorzystano do budowy rozrastającej się Romy w XVIII wieku. Przez prawie 100 lat klasztor był używany jako siedziba lokalnych, powiedzmy, wójtów a w 1914 roku został przejęty przez armię. Teraz służy jako teatr letni, gdzie wystawiają sztuki Szekspira. Podjadłszy trochę ruszyliśmy na autobus.
W Visby zaopatrzyliśmy się w jedynym normalnym alkoholowym w normalne % o czym kolejny autobus zawiózł nas do Lojsta a stamtąd już tylko 4km nad jezioro Lojsta slott och träsk. Wódeczka, jedzonko i spać.
wódka White Lake 0,7l: 214 SEK (92 zł)

jedyna na Gotlandii fabryka whisky
Roma state demesne
Roma state demesne



10 dzień, 15.07.2018
Lojsta slott och träsk

rowerowanie: 0km :D

Dzień regeneracyjno-odpoczynkowy, jaki należy się zawsze i wszędzie w połowie urlopu :) Kąpiele w ultra czystym jeziorze, podjadanie zapasów i słodkie lenistwo.
W tej okolicy w czasach narodzin Chrystusa stały chaty, które zrekonstruowano (i można je zwiedzić). 1000 lat później wybudowano tutaj fortecę (Lojsta slott) na niedalekim wzgórzu.
lody na patyku z kawiarenki 2 sztuki: 49 SEK (22 zł)

magiczne drzewo znalezione po drodze
perfekcyjna miejscówka
można więc zaszaleć ;)
Lojsta slott och träsk


11 dzień, 16.07.2018
Lojsta slott och träsk --> Stavgard --> Ronehamn --> Tomtbod and Hus (Hus fiskeläge) --> Eke --> las nieopodal

rowerowanie: 37km

Niestety leniuchowania nadszedł kres, więc trzeba było zbierać odwłoki i usadowić rzeczone na siodełku. Pojechaliśmy do Stavgard – zrekonstruowanej wioski w stylu skansenu. Historia jej powstania jest dość ciekawa, bo wszystko zaczęło się od tego, że jakiś małolat na szkolnej wycieczce w 1975 roku znalazł w tamtych rejonach niezwykły X-wieczny srebrny skarb. Dzieciak został nawet nagrodzony :) I w ten sposób nauczyciele Harriet Löwenhielm i Pär-Gunnar Werkelin wraz z grupą entuzjastów zaczęli budować „school camp” na miarę „Iron Age” :) Nazwa Stavgard pochodzi od archaicznego słowa Gutasagan oznaczającego „pogański rytuał”. I tak szkolniacy obozują tutaj wiosną i jesienią ucząc się historii „na żywo” a turyści mogą wioskę zwiedzać latem.
Kolejnym punktem była wioska rybacka Tomtbod and Hus (Hus fiskeläge). Na Gotlandii jest bardzo dużo urokliwych, małych wioseczek gdzie czas się zatrzymał – związane jest to z wieloletnią rybacką tradycją tej wyspy. Sama wioseczka Tomtbod pochodzi z XVII wieku – z kamienia są zarówno ściany, jak i dachy. Do dziś chaty te są używane.
Nawdychawszy się jodu, ruszyliśmy szukać noclegowni nieopodal Eke. Ja chciałam nocować na przykościelnym trawniku (blisko był kran z wodą), ale Agent uparł się na las, więc rozbiliśmy się dosłownie za rogiem (ale w lesie :P ).
wioska Stavgard bilet/1 os: 50 SEK (22 zł)

Wnętrzne jednego z mijanych kościołów
chatka ze Stavgard
palenisko w skansenie
można było się pobawić
figurki skandynawskich bogów
rybackie domki ze Tomtbod and Hus
kościół w Eke
nocleg W LESIE :P


12 dzień, 17.07.2018
Eke --> Havdhem –autobus--> Holmhällar  Sundre kyrka --> Hoburgen och Husrygg --> Sundre --> Vamblingo --> Brugsvick camp

rowerowanie: 3km + 30km = 33km

Czas już było odwiedzić południowy kraniec wyspy – również jeszcze dla nas dziewiczy. Po udanym manewrze z autobusem, który dowiózł nas na południe mogliśmy z buta pójść na Holmhällar. Jest to pokryte fantazyjnymi „rzeźbami” wybrzeże, które powstało w wapieniu dzięki ingerencji morzu, które niszczyło słabszą skałę. Cały Holmhällar jest praktycznie zbudowany z wapienia bogatego w skamieniałości. W ogóle wiele plaż na Gotlandii jest usianych skamielinami. Robi to niesamowite wrażenie. Nieopodal są również urokliwe, stare, kamienne chatynki rybackie.
Po spacerku ruszyliśmy na samiusieńki kraniec południowy po drodze oglądając piękne formacje skalne oraz kościół z 1100 roku i basztę (niegdyś zamek) Sundre kyrka . Sam kraniec Hoburgen och Husrygg przywitał nas oczywiście upałem, ale i też ślicznym wzniesieniem i klifem. Po małym spacerku udaliśmy się do pobliskiej kanajpki, gdzie dali nam zimne piwko i tyle żarcia, że godzinę jeszcze musieliśmy tam siedzieć, bo nie dało się ruszyć.
Nie było jednak rady i trzeba było wracać. W planach (Agenta) było nocowanie koło baszty w Sundre, ale miliardy nimf kleszczy nas skutecznie odstraszyło. Kolejnym (moim) pomysłem było rozbicie się nieopodal opuszczonego domostwa. Agent jednak stwierdził, że „tu jest strasznie”, więc chcąc nie chcąc ruszyliśmy na północ wypatrując miejsca postojowego. Była już dość późna pora, więc gdy dojechaliśmy aż do Brugsvick to nie było w czym wybierać i osiedliliśmy się na płatnym (i drogim :P ), oficjalnym campingu. Plus taki, że prysznic wzięliśmy ;)
Brugsvick camping namiot+2 osoby/1 noc: 220 SEK (100 zł)

Holmhällar
skałki
najbardziej charakterystyczna skałka Holmhällar
południowy kraniec Gotlandii
urocza chatka po drodze :)
kościół i baszta w Sundre


13 dzień, 18.07.2018
Brugsvick camp --> Västlands --> Valer --> Brugsvick camp // --autobus--> Visby

rowerowanie: 10km

W sumie to plan zwiedzania mieliśmy już wykonany, więc trochę improwizowaliśmy. Rano po śniadaniu postanowiliśmy zwiedzić „na lekko” rowerami okolicę (latarnię i port), gdzie Agent zażył morskiej kąpieli w towarzystwie miliarda meduz (fuuuuj!) a na plaży zebraliśmy małą kolekcję wapieni ze skamielinami –takie pamiątki lubię najbardziej :) Z braku dalszych zajęć zaszyliśmy się w campingowym barze kosztując kolejne piwerka.
Po prysznicu i ogarnięciu gratów udaliśmy się na autobus do Visby, gdzie zahaczając o monopola oddaliśmy się dalszemu spożywaniu już na znanym nam „lay-bayu”.
1 piwo na campingu: 55-65 SEK (23-28 zł)

na Gotlandii lata naprawdę dużo motyli
meduzy, meduzy, wszędzie meduzy!
tośmy żarli..
…a tuśmy spali


14 dzień, 19.07.2018
laybay Visby --> Kneippbyn Theme Parks --> laybay Visby

rowerowanie: 7km

Dziś mogliśmy wstać trochę później, ale w planach mieliśmy ino Kneippbyn Theme Parks a konkretniej zwiedzanie domku Pippi Långstrump (oryginał z filmów), który ostatnio widzieliśmy tylko z zewnątrz. Na miejscu okazało się, że niestety musimy wykupić bilet na cały park, co nieco nas zasmuciło, bo były drogie, ale co zrobić?... Kneippbyn Theme Parks jest genialnym miejscem jeśli ktoś chce spędzić tam cały boży dzień z dzieciakami. Atrakcji jest cała masa, bo oprócz „wesołego miasteczka” z karuzelami, dmuchańcami i innymi jest jeszcze park wodny z basenami i zjeżdżalniami. My na park wodny nie byliśmy przygotowani, więc skorzystaliśmy tylko z niektórych rozrywek „dla dorosłych” takich jak samochody elektryczne, podróż łodzią czy rollercoster. Rozegraliśmy też całą partyjkę w mini golfa (świetne „pirackie” pole!), ale ogromny upał w końcu wygnał nas z powrotem na „lay baya”. Kolacja i spać.
Ale! Rozkładając tarpa znaleźliśmy… nasze strugane śledzie z przed 5 lat!
Kneippbyn Theme Parks bilet 1 os: 325 SEK (140 zł)

Agent rajdowiec w Kneippbyn Theme Parks
domek Pippi z zewnątrz
Wnętrzne domku
Agent golfista :)
widok na Visby ze „szlaku militarnego” w drodze powrotnej
nasze śledzie z przed 5 lat <3


15 dzień, 20.07.2018
laybay Visby --> Visby

rowerowanie: ostatnie 2km

O świcie zapakowaliśmy manatki i zjechaliśmy do miasta oddać rowery. Jak łatwo obliczyć przejechaliśmy niecałe 300km, co jak dla nas jest dobrym wynikiem, bo nie chodziło o nabijanie kilometrów, tylko wypoczynek i zwiedzanie :) Po łzawym pożegnaniu z naszymi jednośladami udaliśmy się do Prison Hostel, gdzie mieliśmy zabookowany nocleg. Więzienie w Visby zbudowano w 1857 roku a ostatni więzień opuścił jego mury w 1997 roku. Od tego czasu służy jako hostel i nie powiem – pokoiki są tak malutkie i klaustrofobiczne, że nie było sensu tam siedzieć, tylko po prysznicu udaliśmy się na zwiedzanie Visby.
Stare miasto ponownie zachwyciło żywą historią. Jej początki sięgają X wieku, a samo miasto największy rozkwit osiągnęło w wieku XII. Mury obronne widoczne do dziś stanęły w wieku XIII. Visby od 1995 roku jest na światowej liście dziedzictwa UNESCO, więc jest co zwiedzać i co oglądać. Przeszliśmy więc wszystko wokół zatrzymując się na popas przy przepięknych ruinach kościołów (w samym Visby jest ich 23 z czego najpiękniejsze to Sankta Katarina).
Nazwiedzani, najedzeni i z siatami podarków udaliśmy się na odpoczynek do hotelu, gdzie recepcjonistka ostrzegła nas, iż trwa teraz „party week”. Niebawem dowiedzieliśmy się z czym to się je, bo na marinie zrobiło się tłoczno od ludzi ubranych na biało i balujących w najlepsze. W naszym hotelu biba trwała do 4:30 :P Jak się okazało, to bogata młodzież sztokholmska robi sobie taką zabawę co roku (taka tradycja). Nie było rady – trza było pić, żeby jakoś przeżyć ;)
Prison Hostel 2-osobowa cela: 900 SEK (380 zł)

Visby Prison Hostel z zewnątrz
nasza cela :)
St. Nicolas ruin
St. Katrin ruin <3
idealna miejscówka na browara tuż obok średniowiecznych murów


16 dzień, 21.07.2018
Visby –prom--> Nyneshamn –prom--> morze


W południe udaliśmy się na prom Destination Gotland, który zabrał nas do portu Nyneshamn. Mieliśmy niezły stres, bo na przesiadkę z Destination Gotland na Polferries mieliśmy tylko 40minut, gdzie wyraźny komunikat na bilecie krzyczał, że pasażerom, którzy stawili się na odprawie później niż 40min przed odpłynięciem bilety mogą przepaść (nie mają obowiązku wpuszczać takich pasażerów).
Chwila grozy, toboły przerzucialiśmy przez płot terminala żeby było szybciej, ale udało się! 15 min przed odpłynięciem odebraliśmy karty pokładowe :) Tym razem mieliśmy już kabinę więc podróż minęła iście po lordowsku :)
bilet Visby-Nyneshamn 1 os: 205 SEK (87 zł)
bilet Nyneshamn-Gdańsk 2 os+kabina 2-osobowa: 1400 SEK (580 zł)


prom Visby-Nyneshamn
szczęśliwie dotarliśmy na Polferries na Browarka ;)


17 dzień, 22.07.2018
morze –prom--> Gdańsk


I tak zakończyła się nasza przygoda z Gotlandią. Po śniadaniu wypatrywaliśmy już lądu, gdzie witała nas już rodzinka, która zabrała nas do domu. Rzeczy do prania, chwila ogaru i na następny dzień już do pracy…

Autobusem przemieściliśmy się 9 razy, co kosztowało nas łącznie aż 1200 SEK (510 zł), opłata za każdy rower wynosi 20 SEK (10zł) a kierowca zabiera tylko 2 rowery, więc trzeba to mieć na uwadze – jeśli ktoś już się zapakował z jednośladem… baj baj! Czekaj se 100 lat świetlnych na następny bus ;)


link do wszystkich powyższych zdjęć: klik
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
hycek
Posty: 348
Rejestracja: 04 mar 2016, 14:20
Lokalizacja: Śląsk
Gadu Gadu: 3364770
Tytuł użytkownika: hycek
Płeć:

Post autor: hycek »

Super relacja,tylko pozazdrościć.
,,- Mieszczuch jesteś.Twój porządek murami ogrodzony, tam też Twoje mądrości może i co warte. ''
Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Marshall »

W końcu miałem chwilę żeby posiedzieć i poczytać.

Mega fajny trip!! Oczywiście zazdraszczam!

Szacuneczek, gratulacje, na pewno świetne wspomnienia, zdjęcia, etc.!!
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

eee, tam... na pewno było zimno, nudno i do domu daleko... i zdjęcia źle wykadrowane... siedzieli by w domu, a nie się po świecie szwendają :mrgreen:
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Marshall »

Apo, Apo, a możesz napisać coś więcej o waszym tarpie i moskitierze?

Producent, wymiary, waga, etc.
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
Awatar użytkownika
konradraku
Posty: 137
Rejestracja: 02 lis 2017, 12:34
Lokalizacja: Żyrardów/Warszawa
Tytuł użytkownika: Leśny MacGyver
Płeć:

Post autor: konradraku »

Kawał solidnej i fajnej relacji! Nie było łatwo znaleźć wystarczająco dużo czasu, aby przeczytać ją w całości wcześniej... Stąd reakcja z opóźnionym zapłonem.

Dzień 6 to absolutna petarda (moim zdaniem oczywiście), wyspa-rezerwat dla nielicznych, latarnia z XIX w, kolacja.
Na wakacjach lubię takie klimaty, nawet nasunął mi się ciekawy pomysł. :-)

Oczywiście szacunek za znalezienie wódeczki w sklepie, mi się to nie udało ani w Szwecji ani w Norwegii.
A te ceny z kosmosu, chyba specjalnie wszystko takie drogie, żeby mało turystów było... :lol:

Dzień 14 - wynik partyjki golfa ewidentnie został pominięty... :D Kto wygrał?

Dzień 15 - trochę szkoda, że te pokoje wyglądały jak pokoje. Ciekawe doznanie spędzić noc w celi wśród innych osadzonych. Tylko kto normalny by płacił za nocleg w więzieniu?

Dzień 16 - tak patrzę to na Gotlandię prom pływa pierwsza klasa, a te nasze szroty... Nic tylko usiąść i pić, ops już chyba nawet pić nie można, bo alko nie sprzedają. Czy coś się zmieniło i można nabyć trunki?

Super wakacje, a powrót do pracy po takiej labie zdecydowanie nie-super.

Pozdr.
Mowa jest srebrem, a milczenie jest owiec :)
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Marshall pisze:Apo, Apo, a możesz napisać coś więcej o waszym tarpie i moskitierze?

Producent, wymiary, waga, etc.
Już żeś się dopukał na FB w tej sprawie, ale napiszę jeszcze raz tu, chociaż konkretów nie pamiętam :P :
Tarpa nam szył forumowy kolega. PW chyba są tylko do roku, ale mocno mi się wydaje, że był to Slaq. Wymiary najprawdopodobniej 3x4 - wnioskuję po tym, że jeszcze "kawałek" zostaje za nogami i za głową (3m) i można swobodnie go rozłożyć, jak namiot aż do samej ziemi, nie mniej siedzieć wygodnie jest tylko idealnie na środku (4m) ALE może być też 2,5x3,5... pamiętam, że kombinowałam żeby było UL. W każdym razie mieszczą się 2 osoby + ich graty.
Jak się uda nam spotkać na koniec września to możemy zmierzyć ;)
Moskitiera jest wojskowa - taka co ją nad łóżko się montuje, z metalowym kółkiem u góry (kółko wyjęte) i z "okrągłym" dołem. Miało to swoje spore minusy przy przyszywaniu jej do tarpa, ale była po prostu tania i swoją rolę dobrze gra od kilku lat. Wg. mnie jest też przez to za długa, ale można ją podłożyć pod podłogę jeśli chce się takową używać (my używamy tylko jak jezdzimy z samopompami).
Waga na oko to jakieś 1,5kg. Sam tarp jest mały i lekki, ale z moskitierą to sporo (relatywnie) więcej + zawsze tam mamy jakieś linki.

W związku z tym, że po kilku latach (obliczyłam, że mniej więcej po 5 lub 6) zaczyna nieco szwankować to pewno będę się rozglądać za czymś innym z "firmowo" doszytą moskitierą. Szwankują miejsca szycia - NASZE, nie oryginalne tj. miejsca gdzie doszywalismy moskitierę (raz przeciekło w zeszłym roku przy mega ostrym deszczu) i szwy na na brzegu, gdzie do wzmocnienia doszyta jest taka łatka do której przyczepiamy linkę (poszły w tym roku z obu stron). Nie jest to absolutnie wina materiału a tylko i wyłącznie nasza.

konradraku pisze:Dzień 14 - wynik partyjki golfa ewidentnie został pominięty... :D Kto wygrał?
Dzień 16 - tak patrzę to na Gotlandię prom pływa pierwsza klasa, a te nasze szroty... Nic tylko usiąść i pić, ops już chyba nawet pić nie można, bo alko nie sprzedają. Czy coś się zmieniło i można nabyć trunki?Pozdr.
Wynik w golfa nie jest istotny! :p
A na Polferriesach pić można, nawet trzeba ;) Ceny nie są z kosmosu, jest piwo, wino, wóda - co tam chcesz ALE tylko w miejscach wyznaczonych (tzn. nie wszędzie możesz pić, ale ofc nikt się do tego nie stosuje). No najnowsze strzały toto nie są, bo nasz był z 1980 roku :P Na Destination Gotland są chyba piwa regionalne z tego co kojarzę (20-30 SEK butelka 330ml)
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”