Traperska nocka w lesie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Traperska nocka w lesie
Od dawna kusiło mnie, by wrócić do dawnych patentów, przyzwyczajeń, materiałów, jednym słowem klasyki.
Pogoda zrobiła się na tyle paskudna, że mogłem w końcu wybrać się w teren i przećwiczyć kilka patentów. Powziąłem więc następujące założenia: nocowanie w lesie w niesprzyjających warunkach pogodowych (deszcz, wiatr, deszcz ze śniegiem, temperatura oscylująca w okolicach 0), przygotowanie schronienia z naturalnych materiałów (łącznie z poszyciem) w zagłębieniu terenowym (możliwość wykonania pieca zboczowego), znalezienie materiałów i surowców do wykonania łuku ogniowego i rozpalenia ogniska; wykorzystanie odzieży z naturalnych surowców, bez membran, koc do przykrycia; narzędzie jedynie własnej roboty (wybrałem małego hawka, scyzoryk i piłę ramową, saperkę zapakowałem kupną, gdyż do swojej nie dorobiłem trzonka). Awaryjnie wziąłem poncho i małego tarpa. Planowałem wyruszyć ok. 10 rano, by o 11 mieć wyszukaną miejscówkę i wziąć się ostro do roboty. Życie większość założeń zweryfikowało. Do lasu dotarłem na 13:00. Rano przestało padać, ale wszystko wokół było mokre, wręcz nasiąknięte wodą. Po znalezieniu odpowiedniej miejscówki, przystąpiłem do wytyczenia kształtu obozowiska i wykopania pieca zboczowego. Przy okazji z ziemi i gałęzi powstała ścianka działowa. Niestety, w okolicy nie było drzew liściastych lub drobnolistne, więc poszycie z listowia odpadało. Okazało się też, że nie spakowałem piły oraz części żywności. Większość prac ogarnąłem więc hawkiem, który sprawdził się znakomicie. Od tej pory jest moim ulubionym narzędziem, scyzoryk był użyty okazjonalnie. Brak piły dał o sobie znać w chwili, gdy zerknąłem na zegarek - godzina 16, a ja bez opału na noc, ze szkieletem dachu. W tym momencie zaczął kropić deszcz. Prowizorycznie w ciągu kilku minut zaciągnąłem dach z pałatek, wrzuciłem graty i ruszyłem po drewno. Przywlokłem kilka gałęzi na wieczorne palenie i zacząłem w pośpiechu przygotowywać miejsce do spania. Zrobiłem je z brzozowych belek i przypominało nieco szezlong. Zbyt wygodne nie było, ale dało radę i izolowało od ziemi. Deszcz przestał siąpić, wyszło nawet słońce. Udałem się więc na uzupełnianie zapasów drewna i rozpałki do łuku ogniowego. Materiał na łuk znalazłem bezproblemowo, lecz podpałki nie było, wszystko nasiąknięte wodą, ogrzewając ciałem, susząc przez tarcie uzyskałbym ją nocą lub rano. Odpaliłem więc korę brzozową krzesiwem syntetycznym i podkładałem suche gałązki świerkowe (w dolnych partiach świerka na ogół takie są). Wkrótce ognisko w piecu zboczowym rozpaliło się na tyle, że zagotowałem wodę, zalałem japońską zupę i zjadłem pierwszy od śniadania posiłek. Na dworze już zapanował mrok, było grubo po 17, a ja dopiero ogarnąłem najważniejsze czynności. Już z czołówką na głowie ciąłem grubsze konary leżącej nieopodal brzozy, by zapewnić opał na całą noc w myśl zasady - uważasz, że masz opał na całą noc, zbierz trzy razy więcej. Spałem z przerwami, budził mnie bębniący o dach deszcz oraz porywisty wiatr. Około 2 w nocy przebudowałem nieco dach, gdyż zmienił się kierunek wiatru i strasznie wiało do wewnątrz. Chwilę potem znów zapanowała miła, ciepła atmosfera. podłożyłem sporo na opał, sporządziłem kilka żmijek, które zjadłem z dżemem. wypiłem herbatę i spałem do 5:30. Obudził mnie wilgotny chłód, podłożyłem na ogień i jeszcze podrzemałem. Opału mi wystarczyło, o 7 rano miałem jeszcze niewielki zapas. O 7:30 byłem w domu. Miejscówka będzie rozwijana, uzupełniana do pierwszego zniszczenia przez debili.
Podam link do kilku zdjęć i filmiku, lecz muszę go zmontować, a nawet go jeszcze nie przejrzałem.
Pogoda zrobiła się na tyle paskudna, że mogłem w końcu wybrać się w teren i przećwiczyć kilka patentów. Powziąłem więc następujące założenia: nocowanie w lesie w niesprzyjających warunkach pogodowych (deszcz, wiatr, deszcz ze śniegiem, temperatura oscylująca w okolicach 0), przygotowanie schronienia z naturalnych materiałów (łącznie z poszyciem) w zagłębieniu terenowym (możliwość wykonania pieca zboczowego), znalezienie materiałów i surowców do wykonania łuku ogniowego i rozpalenia ogniska; wykorzystanie odzieży z naturalnych surowców, bez membran, koc do przykrycia; narzędzie jedynie własnej roboty (wybrałem małego hawka, scyzoryk i piłę ramową, saperkę zapakowałem kupną, gdyż do swojej nie dorobiłem trzonka). Awaryjnie wziąłem poncho i małego tarpa. Planowałem wyruszyć ok. 10 rano, by o 11 mieć wyszukaną miejscówkę i wziąć się ostro do roboty. Życie większość założeń zweryfikowało. Do lasu dotarłem na 13:00. Rano przestało padać, ale wszystko wokół było mokre, wręcz nasiąknięte wodą. Po znalezieniu odpowiedniej miejscówki, przystąpiłem do wytyczenia kształtu obozowiska i wykopania pieca zboczowego. Przy okazji z ziemi i gałęzi powstała ścianka działowa. Niestety, w okolicy nie było drzew liściastych lub drobnolistne, więc poszycie z listowia odpadało. Okazało się też, że nie spakowałem piły oraz części żywności. Większość prac ogarnąłem więc hawkiem, który sprawdził się znakomicie. Od tej pory jest moim ulubionym narzędziem, scyzoryk był użyty okazjonalnie. Brak piły dał o sobie znać w chwili, gdy zerknąłem na zegarek - godzina 16, a ja bez opału na noc, ze szkieletem dachu. W tym momencie zaczął kropić deszcz. Prowizorycznie w ciągu kilku minut zaciągnąłem dach z pałatek, wrzuciłem graty i ruszyłem po drewno. Przywlokłem kilka gałęzi na wieczorne palenie i zacząłem w pośpiechu przygotowywać miejsce do spania. Zrobiłem je z brzozowych belek i przypominało nieco szezlong. Zbyt wygodne nie było, ale dało radę i izolowało od ziemi. Deszcz przestał siąpić, wyszło nawet słońce. Udałem się więc na uzupełnianie zapasów drewna i rozpałki do łuku ogniowego. Materiał na łuk znalazłem bezproblemowo, lecz podpałki nie było, wszystko nasiąknięte wodą, ogrzewając ciałem, susząc przez tarcie uzyskałbym ją nocą lub rano. Odpaliłem więc korę brzozową krzesiwem syntetycznym i podkładałem suche gałązki świerkowe (w dolnych partiach świerka na ogół takie są). Wkrótce ognisko w piecu zboczowym rozpaliło się na tyle, że zagotowałem wodę, zalałem japońską zupę i zjadłem pierwszy od śniadania posiłek. Na dworze już zapanował mrok, było grubo po 17, a ja dopiero ogarnąłem najważniejsze czynności. Już z czołówką na głowie ciąłem grubsze konary leżącej nieopodal brzozy, by zapewnić opał na całą noc w myśl zasady - uważasz, że masz opał na całą noc, zbierz trzy razy więcej. Spałem z przerwami, budził mnie bębniący o dach deszcz oraz porywisty wiatr. Około 2 w nocy przebudowałem nieco dach, gdyż zmienił się kierunek wiatru i strasznie wiało do wewnątrz. Chwilę potem znów zapanowała miła, ciepła atmosfera. podłożyłem sporo na opał, sporządziłem kilka żmijek, które zjadłem z dżemem. wypiłem herbatę i spałem do 5:30. Obudził mnie wilgotny chłód, podłożyłem na ogień i jeszcze podrzemałem. Opału mi wystarczyło, o 7 rano miałem jeszcze niewielki zapas. O 7:30 byłem w domu. Miejscówka będzie rozwijana, uzupełniana do pierwszego zniszczenia przez debili.
Podam link do kilku zdjęć i filmiku, lecz muszę go zmontować, a nawet go jeszcze nie przejrzałem.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Szacun za samozaparcie...
Chyba się starzeję bo już mi się nie chce urządzać takich eskapad... A co do organizowania obozowiska od zera z niezbędnym minimum to kiedyś postanowiłem zrobić eksperyment i spróbować rozpalić ogień w jesienną wilgotną sobotę mając tylko noż. Nie mając nawet sznurka (korciło mnie w trakcie niepowodzeń wykorzystać sznurowadło...), rozpałki wszedłem do lasu... Zanim znalazłem wszystkie elementy ze zrobieniem sznura z łyka (oczywiście zrywało się...) nabawiając się otarć na dłoniach to od wejścia do lasu do pierwszego ognika minęło ponad 6 godzin... Bez względnego doświadczenia na pewno by się nie udało...
Więc tak naprawdę nawet bzdurne przedmioty naszej cywilizacji znacznie ułatwiają nam życie. I każdy zanim zacznie się mądrzyć jaki to z niego survivalowiec to najpierw niech zrobi sobie taki mały teścik... A gdybym tak miał się jeszcze zagospodarować gdzieś w obcym terenie to nie wiem czy starczyłoby mi cierpliwości...

Więc tak naprawdę nawet bzdurne przedmioty naszej cywilizacji znacznie ułatwiają nam życie. I każdy zanim zacznie się mądrzyć jaki to z niego survivalowiec to najpierw niech zrobi sobie taki mały teścik... A gdybym tak miał się jeszcze zagospodarować gdzieś w obcym terenie to nie wiem czy starczyłoby mi cierpliwości...

- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Teren znam z wyjść na grzyby, ale wtedy się zwraca uwagę na inne elementy. Z nożem też próbowałem, nawet zimą. Nie rozpalałem ognia, a całą moc poświęciłem na zbudowanie cieplutkiego schronienia.
Ostatnio zmieniony 13 lis 2017, 21:34 przez Parthagas, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
brawo Ty
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Nasze forum ewoluuje. I nie ma w tym nic złego. Ale jest coraz mniej takich relacji. Wiedza zostaje zostaje raczej na wirtualnych kartach, nie jest przenoszona na grunt naszych leśnych wypadów. Chyba,
że forowicze nie zamieszczają relacji. Parthagas, gratuluje i dziękuje za relacje. Dla mnie to swego rodzaju impuls.
że forowicze nie zamieszczają relacji. Parthagas, gratuluje i dziękuje za relacje. Dla mnie to swego rodzaju impuls.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Wspomniany link do filmu
Zdjęcia, zaledwie kilka sztuk, wrzuciłem na bloga.
Zdjęcia, zaledwie kilka sztuk, wrzuciłem na bloga.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Tak, został jutro chyba zajrzę na miejscówkę i ją zadaszę plandeką. Może w sobotę znów się uda wyskoczyć.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
Kopek, Myślę ,że to raczej brak relacji. Ja przynajmniej na jedną nocke w miesiącu wyskakuje. Do tego jednodniowe wypady. No i rekreacja motocyklowa gdzie wiedza z forum też się przydaje. Tylko jakoś chęci i czasu nie ma na opisywanie tego
Parthagas, super filmik

Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Parthagas, ja byłem w ubiegłym roku tylko z kocem - było koło zera stopni. Budziłem się z zimna jak ognisko przygasało, dokładałem i zasypiałem. 6 cykli nocnych i dało radę, ale komfort zerowy.
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Właśnie, komfort mizerny. Mój koc w domu był do przykrycia super, ale w terenie okazał się malutki. Muszę ogarnąć większy.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Podoba mi się. Najważniejsze, to odizolować się od podłoża, żeby w miarę miękko było. Ogień, ściana odbijająca ciepło i wiele więcej zrobić nie możemy, szczególnie na szybko, bez narzędzi czy w gorszych warunkach.
Rok temu wybrałem się z kumplem w grudniu na taką nockę bez sprzętu do spania. Całą noc padało, przespaliśmy parę godzin. Może niedługo znowu wyskoczymy.
Rok temu wybrałem się z kumplem w grudniu na taką nockę bez sprzętu do spania. Całą noc padało, przespaliśmy parę godzin. Może niedługo znowu wyskoczymy.
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Myśliwy ?
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Mistrz Joda?


"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Jakoś ostatnio coraz więcej czasu spędzam w lesie. nie wszystkie wypady dokumentuję i zdaję relacje, gdyż byłby to przerost formy nad treścią. Co ciekawego zaobserwowałem podczas pobytów? Jakie wnioski, konkluzje, spostrzeżenia?
Im dłuższe pobyty, wliczając w to noce, tym lepsze samopoczucie, wyciszenie i chęci do pracy. Powoli odzyskuję równowagę praca-odpoczynek, szczególnie samotne biwakowanie dobrze podładowuje życiowe bateryjki. Dwa tygodnie temu, podczas ulepszania miejscówki, poczułem, że ktoś lub coś się na mnie patrzy. Okazało się, że około dwudziestu metrów ode mnie stoi potężny czarno-żółty zwierz. Był to odyniec w takim nietypowym umaszczeniu. Patrzyliśmy sobie w oczy do momentu, kiedy z zarośli wybiegło jeszcze siedem innych osobników, które dołączyły do łaciatego przewodnika. Powoli wyciągałem kamerkę, by je nagrać, lecz nie zdążyłem jej uruchomić. Znieruchomiały, ich szefuńcio zerknął w bok i pobiegły. Uruchomiłem sprzęt i ruszyłem, ale tylko smród po nich pozostał. Wczoraj natomiast zauważyłem, że coraz rzadziej używam nocą w lesie latarki. Szybko wzrok przyzwyczaja się do ciemności i więcej zmysłów bierze się do roboty, odczuwanie natury staje się głębsze. Czasami przypominam sobie leśne bytowanie z dzieciństwa, kiedy to na każdy szelest reagowało się spenetrowaniem reflektorem całej okolicy przypominając jednocześnie najmroczniejsze sceny z horrorów. Siedziałem pod zadaszeniem, smażyłem jajecznicę z kiełbaską, ognisko płonie, na zewnątrz temperatura na minusie, pada śnieg, świeci księżyc, a za kilka godzin Nowy Rok. Prawdopodobnie rok głębokich zmian. Ogarnę materiały, to wrzucę jakiś krótki filmik.
Im dłuższe pobyty, wliczając w to noce, tym lepsze samopoczucie, wyciszenie i chęci do pracy. Powoli odzyskuję równowagę praca-odpoczynek, szczególnie samotne biwakowanie dobrze podładowuje życiowe bateryjki. Dwa tygodnie temu, podczas ulepszania miejscówki, poczułem, że ktoś lub coś się na mnie patrzy. Okazało się, że około dwudziestu metrów ode mnie stoi potężny czarno-żółty zwierz. Był to odyniec w takim nietypowym umaszczeniu. Patrzyliśmy sobie w oczy do momentu, kiedy z zarośli wybiegło jeszcze siedem innych osobników, które dołączyły do łaciatego przewodnika. Powoli wyciągałem kamerkę, by je nagrać, lecz nie zdążyłem jej uruchomić. Znieruchomiały, ich szefuńcio zerknął w bok i pobiegły. Uruchomiłem sprzęt i ruszyłem, ale tylko smród po nich pozostał. Wczoraj natomiast zauważyłem, że coraz rzadziej używam nocą w lesie latarki. Szybko wzrok przyzwyczaja się do ciemności i więcej zmysłów bierze się do roboty, odczuwanie natury staje się głębsze. Czasami przypominam sobie leśne bytowanie z dzieciństwa, kiedy to na każdy szelest reagowało się spenetrowaniem reflektorem całej okolicy przypominając jednocześnie najmroczniejsze sceny z horrorów. Siedziałem pod zadaszeniem, smażyłem jajecznicę z kiełbaską, ognisko płonie, na zewnątrz temperatura na minusie, pada śnieg, świeci księżyc, a za kilka godzin Nowy Rok. Prawdopodobnie rok głębokich zmian. Ogarnę materiały, to wrzucę jakiś krótki filmik.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
pędzel miał?Parthagas pisze: Był to odyniec w takim nietypowym umaszczeniu. Patrzyliśmy sobie w oczy do momentu, kiedy z zarośli wybiegło jeszcze siedem innych osobników, które dołączyły do łaciatego przewodnika.
Zwykle to locha, często samura przewodzi grupie rodzinnej liczącej zwykle 10-40 sztuk. Odyńce, szczególnie duże są samotnikami.
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Nie zerknąłem, ale miał wysoki krótki tułów i konkretne kły (wiem, brzmi to jak opowieść Stefka Burczymuchy). W pierwszej chwili pomyślałem: K...a, niedźwiedź!
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/