
GALERIA
Snuliśmy się trochę drogami, więcej jednak chyba szliśmy na przełaj. Nocowanie pod tarpem, jedzonko z ogniska - kaszanka i zupki chińskie


Samej zwierzyny, jej śladów, tropów czy odchodów - całe mnóstwo. Od znajomego leśnika urzędującego w Puszczy wiem, że mają tam problem ze zbyt dużą ilością kopytnych; może to być prawda, bo widać, że próbuje zeżreć wszystko, co się da. Wykopane spróchniałe pniaki co krok, z obgryzionymi elegancko korzeniami, świeże wiatrołomy pięknie okorowane... Odchodów pod nogami jak na gospodarstwie hodowlanym. No i przede wszystkim zobaczenie na własne oczy niemało saren i kilka stad jeleni. Ale, dla "równowagi" - czatownie w formie zwyżek chyba co 200m

I dość zaskakujący wniosek z wypadu: człowiekowi na dłuższą metę potrzeba celu...
