Spacerek ze spinningiem i posiadówka nad Pisą.

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Spacerek ze spinningiem i posiadówka nad Pisą.

Post autor: Marshall »

Tak. Napisałbym, że wyciągnąłem moich chłopaków na spinning ale po pierwsze założenie było takie, że będzie nie tylko łowienie ale i zwykła szwendaczka i posiadówka, a po drugie nic nie złowiliśmy, głupio więc napisać, że byliśmy na rybach. :)

Ale po kolei - wybraliśmy się nad Pisę - lubię tamte tereny - konkretnie w pobliże ujścia Pisy do Narwi. Szwendaczkę rozpoczęliśmy od mostu w Morgownikach, gdzie zostawiliśmy zaparkowany czołg.



[center]Obrazek[/center]



Po wypakowaniu i poskładaniu do kupy szpeju pospinningowaliśmy sobie z godzinkę w pobliżu mostu, po czym przed dalszą wędrówką wypiliśmy herbatkę (zimno było) pod fajną publiczną wiatą przy moście.
[center]Obrazek[/center]




Potem ruszyliśmy na drugą stronę rzeki i spacerkiem zmierzaliśmy w górę rzeki po drodze spinningując.
[center]Obrazek[/center]



Ten odcinek Pisy znam bardzo dobrze i nigdy tu ne było bobrów. No ale już są.
[center]Obrazek[/center]



Po jakichś siedemnastu tysiącach rzutów zdecydowaliśmy się na dłuższą posiadówkę,
[center]Obrazek[/center]



relaksik,
[center]Obrazek[/center]



odpoczynek,
[center]Obrazek[/center]



rozmowy, etc...
[center]Obrazek[/center]



"Surwiwal" idzie nam coraz lepiej. Patryk, mój pierworodny zorganizował mały ogień, na zawieszkę na kociołek.
[center]Obrazek[/center]



I nastało to, co tygryski lubią najbardziej. Ogień, żarcie, itd.
W roli ognia wystąpiło drewno z wiatro- i bobrołomów oraz temperatura i płomienie.
[center]Obrazek[/center]



W roli żarcia fasolka po bretońsku, by Jadwiga F.
[center]Obrazek[/center]



Po dłuższej posiadówie, relaksiku ruszyliśmy dalej w górę rzeki smagając wodę żyłką ze sztuczną przynętą.
Nic się nam nie czepiało ale i tak było fajnie - okolica jest tam piękna. Woda, lasy, łąki...

No ale były też różne przykłady uwidaczniające zasadę "Life is brutal and very full of zasadzkas". Jednym z nich był całkiem martwy zwierzak w wodzie. Postrzałek chyba, bo miał dziurki. Chyba że to już robota rozkładu tudzież stołówka owadów. Memento mori pomyślałem...
[center]Obrazek[/center]



Chwila zadumy i ruszyliśmy dalej.
[center]Obrazek[/center]



Po drodze robiliśmy krótkie postoje w co ciekawszych miejscach.
[center]Obrazek[/center]



No i nadszedł moment w którym zawróciliśmy.
[center]Obrazek[/center]



Tą samą trasą szliśmy z powrotem wzdłuż brzegu Pisy.
[center]Obrazek[/center]



Po drodze oczywiście pogaduchy, żarty, poważne rozmowy.
[center]Obrazek[/center]



Czas płynął szybko, wróciliśmy do miejsca startu.
[center]Obrazek[/center]



Było fajnie. Fajnie, bo w terenie zawsze jest fajniej niż przed kompem. :)
[center]Obrazek[/center]


W sumie pobyt w terenie trwał jakieś osiem godzin. Przeszliśmy niewiele, bo tylko kilka kilometrów. Ale jakie to ma znaczenie?
Nawet to, że nic nie złowiliśmy nie ma znaczenia. :)


BTW ...po zdjęciach widać, jak dzieciaki rosną...
To samo miejsce, 4 lata nazad:
[center]Obrazek[/center]


.
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Fajnie Młode mają.
Brawo Ty Marshallu
Kiedyś musimy się wspólnie z ekipą Recona umówić na jakieś spinningi :)
Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Marshall »

Fajnie, fajnie, tylko że Pisa zawsze dla mnie była spinningową rzeką. Zawsze stamtąd się coś wyciągnęło. A tu dupa - parę godzin, trzy wędy i nic... :(

No ale faktycznie - nie samo wędkowanie było tu istotne. :)
Cały dzień zacnie spędzony z chłopakami.

Mój starszy już daje radę i załapał konika - potrafi sam zrobić dobry ogień w kilka minut. Rozpałka kora, odpalane z krzesiwa.


Ale faktycznie Doczuniu - musimy zorganizować jakieś Reconnetowe Rybobranie... :)
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”