z Polski do Hiszpanii na piechotę (i inne wycieczki)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
orety, żeby Cie nie deportowali do Syrii.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
orety pisze:Bubel pisze:czy masz obecnie jakiś ostateczny cel do którego zmierzasz?
"Ostateczny" brzmi bardzo powaznie... chyba do smierci?orety pisze:
To tak jak my wszyscy! Ale chyba rozumiem dygresję.
A może byś tak z czasem opublikował jakieś eseje? Taka "Podróż na Wschód" autorstwa orety. Droga stwarza dobre okazje do przemyśleń, rozważań. Z drugiej strony - grozić to może zmianą sensu Twojej drogi.
- earthtraveler
- Posty: 79
- Rejestracja: 04 cze 2010, 09:35
- Lokalizacja: Kozłowo
- Gadu Gadu: 6793090
- Tytuł użytkownika: Lubię sobie połazić
- Płeć:
Orety dziecka nie uderzy. A bo nie wiadome które, w którym mieście jego. I pewnie dlatego tak wędruje....earthtraveler pisze:Jakiś czas nie zaglądałem na forum(dzieci ,rodzina, życie,inne sprawy) nagle myśl .. ciekawe co porabia Orety? , wchodzę i szukam.. a ten dalej łazii nie przestaje mnie zadziwiać.

- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: powsigira.
- Płeć:
- Kontakt:
orety,
Przeczytałem cały Twój wątek i jestem pod wielkim wrażeniem. Można powiedzieć przestudiowałem, bo "przeczytałem" to było by niedopowiedzenie z mojej strony.
Napisałeś ponad 3 lata temu, w toku którejś z dyskusji:
Wielkie dzięki.
Pomyślności wszędzie gdzie tylko Cię poniesie!
Przeczytałem cały Twój wątek i jestem pod wielkim wrażeniem. Można powiedzieć przestudiowałem, bo "przeczytałem" to było by niedopowiedzenie z mojej strony.
Napisałeś ponad 3 lata temu, w toku którejś z dyskusji:
Bądź pewien, że ja jestem jednym z tych ludzi - którym Twoja historia dała bardzo wiele.nikogo nie namawiałem, aby szedł w moje ślady, żywię jednak nadzieję, że cokolwiek z moich doświadczeń może komuś kiedyś się przyda
Wielkie dzięki.
Pomyślności wszędzie gdzie tylko Cię poniesie!
Wstępny plan podróży. Bradiaga go! 

- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Witka z Charleroi w Belgii!
Koszmarnie brzydkie, pogornicze i przemyslowe miasto. Jestem tu prawie miesiac i zamierzam przezimowac. Do tej pory nieraz zdarzalo mi sie korzystac z darmowych posilkow wydawanych ubogim i potrzebujacym az tu naraz...
:mikolaj: BEC ZMIANA:
Teraz ja 2x w tygodniu rozwoze po miasteczku zupe, ktora pomagalem przygotowac i ciasto. Staramy sie dotrzec do wszystkich dostepnych pijakow, cpunow i bezdomnych, a jest ich tutaj niemalo. W nadchodzacym tygodniu beda takze koce, a od grudnia bedziemy zbierac ludzi na noc, kapiel i kolacje do siebie.
Dirty Frank - Dzieki i witaj na Forum.
Wiosna ruszam dalej, moze jeszcze w czasie zimy sie zglosze.
Pozdrawiam
Maciek
Koszmarnie brzydkie, pogornicze i przemyslowe miasto. Jestem tu prawie miesiac i zamierzam przezimowac. Do tej pory nieraz zdarzalo mi sie korzystac z darmowych posilkow wydawanych ubogim i potrzebujacym az tu naraz...
:mikolaj: BEC ZMIANA:
Teraz ja 2x w tygodniu rozwoze po miasteczku zupe, ktora pomagalem przygotowac i ciasto. Staramy sie dotrzec do wszystkich dostepnych pijakow, cpunow i bezdomnych, a jest ich tutaj niemalo. W nadchodzacym tygodniu beda takze koce, a od grudnia bedziemy zbierac ludzi na noc, kapiel i kolacje do siebie.
Wlasnie z tego wzgledu. Dzwonilem do Polski i Ojciec mi to samo powiedzial, wiec jestem tutaj.Powstaniec pisze:Dobrze że zmieniłeś trasę. Na Bałkanach robi się nieciekawie z względu na imigrantów.
Nie dam sie.Kopek pisze:orety, żeby Cie nie deportowali do Syrii.

Dirty Frank - Dzieki i witaj na Forum.
Wiosna ruszam dalej, moze jeszcze w czasie zimy sie zglosze.
Pozdrawiam
Maciek
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Salem aleikum!
W Belgii przestalo mi sie podobac, wiec 5 grudnia ubieglego roku spakowalem manatki i:
- 30 km pociagiem na zachod,
- 20 km z nogi na poludnie.
W Maubeuge pod kebabem zaczepilo mnie trzech:
- A ty co?
- A ide sobie...
- Zjesz cos?
- Chetnie.
- Zapalisz?
- Dzieki, rzucilem.
- A gdzie spisz?
Pokazalem reka na niebo, oni wytrzeszczyli galy, potem pogadali miedzy soba nie po francusku i jeden z nich mowi:
- Mam chate w remoncie, moge cie przenocowac, poczekaj.
Posadzil mnie do auta, zapuscil silnik i ogrzewanie, wlaczyl rap w jakims dziwnym jezyku i polazl do w/w kebaba. Po ok. 15 minutach przyniosl jedzenie, po dalszych 45 wrocil z lekka chwiejac sie na nogach i zionac alkoholem, w reku mial pelna szklanke.
- Jestem Muhammed - przedstawil sie - dzieki, ze mi zaufales, jedziemy.
Pojechalismy, dojechalismy, pokazal gdzie mam spac, pojechal.
Myslalem ze przyjedzie rano i pojde dalej, spakowalem sie, posprzatalem i czekam... Przyjechal ok. 23.15, z walowa. Mowie mu, ze to nie bardzo pora na jakies ruchy i pytam, czy moge zostac jeszcze nocke? Chlop sie zdziwil ze sie gdzies wybieram i mowi:
- Ten pokoj jest twoj do czasu az nie skoncze remontu. Bardzo przepraszam za brak cieplej wody i ogrzewania. Tu masz czajnik elektryczny. Zastanow sie, co jeszcze potrzebujesz?
Teraz ja wywalilem galy:
- Ale jak to...?
- To normalne, jestes dla mnie jak brat, poza tym Allachowi to by sie podobalo.
I tak sobie mieszkam u Algierczyka. Codziennie przywozi mi hallal jedzonko (bardzo smaczne), ja z nudow grzebie troche przy tym jego remoncie, poza tym czasami wpada z kolegami, a ci a to jakis koc, a to kurtke lub spodnie a to jakis prowiant lub 10 €. Cisza, spokoj, rano za oknem ptaki cwierkaja. Jak w raju...
A wiosna ruszam dalej - w planach Sycylia.
Dzwiedziu - nie wiem, czy twardy, z pewnoscia elastyczny.
Z Hautmont k. Maubeuge
departament Nord, Francja
pozdrawia
Maciek
W Belgii przestalo mi sie podobac, wiec 5 grudnia ubieglego roku spakowalem manatki i:
- 30 km pociagiem na zachod,
- 20 km z nogi na poludnie.
W Maubeuge pod kebabem zaczepilo mnie trzech:
- A ty co?
- A ide sobie...
- Zjesz cos?
- Chetnie.
- Zapalisz?
- Dzieki, rzucilem.
- A gdzie spisz?
Pokazalem reka na niebo, oni wytrzeszczyli galy, potem pogadali miedzy soba nie po francusku i jeden z nich mowi:
- Mam chate w remoncie, moge cie przenocowac, poczekaj.
Posadzil mnie do auta, zapuscil silnik i ogrzewanie, wlaczyl rap w jakims dziwnym jezyku i polazl do w/w kebaba. Po ok. 15 minutach przyniosl jedzenie, po dalszych 45 wrocil z lekka chwiejac sie na nogach i zionac alkoholem, w reku mial pelna szklanke.
- Jestem Muhammed - przedstawil sie - dzieki, ze mi zaufales, jedziemy.
Pojechalismy, dojechalismy, pokazal gdzie mam spac, pojechal.
Myslalem ze przyjedzie rano i pojde dalej, spakowalem sie, posprzatalem i czekam... Przyjechal ok. 23.15, z walowa. Mowie mu, ze to nie bardzo pora na jakies ruchy i pytam, czy moge zostac jeszcze nocke? Chlop sie zdziwil ze sie gdzies wybieram i mowi:
- Ten pokoj jest twoj do czasu az nie skoncze remontu. Bardzo przepraszam za brak cieplej wody i ogrzewania. Tu masz czajnik elektryczny. Zastanow sie, co jeszcze potrzebujesz?
Teraz ja wywalilem galy:
- Ale jak to...?
- To normalne, jestes dla mnie jak brat, poza tym Allachowi to by sie podobalo.
I tak sobie mieszkam u Algierczyka. Codziennie przywozi mi hallal jedzonko (bardzo smaczne), ja z nudow grzebie troche przy tym jego remoncie, poza tym czasami wpada z kolegami, a ci a to jakis koc, a to kurtke lub spodnie a to jakis prowiant lub 10 €. Cisza, spokoj, rano za oknem ptaki cwierkaja. Jak w raju...
A wiosna ruszam dalej - w planach Sycylia.
Dzwiedziu - nie wiem, czy twardy, z pewnoscia elastyczny.
Z Hautmont k. Maubeuge
departament Nord, Francja
pozdrawia
Maciek
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Salaam!
Nadrobie nieco zaleglosci:
Dawno temu
I tu (nie)dobra wiadomosc dla Tresor-a:
(wiem, ze mimo wszystko potajemnie czytasz ten watek)
Zarzucilem zebranie, sponsorzy sami wala drzwiami i oknami, he,he.
Visaa:
Tutaj Tobie napisze, bo Mod zamknal Twoj watek (w sumie slusznie):
Dla mnie jestes Kosmita:
1. Dublujesz sprzet.
2. Czy kiedykolwiek chodziles +500 km. jednorazowo? Czytajac o "codziennych rozgrzewkach dolnych partii" - nie sadze. Przy dluzszych dystansach najwiekszym problemem jest bol podeszew stop (przechodzi po ok. 2kkm).
3. Plan tygodniowy 40-40-50-50-40-40 to bzdura, czasami przychodzilo mi isc 3-4 godziny dluzej (a raz, w Italii, cala noc) niz chcialem z powodu braku dobrego miejsca na nocleg.
4. Pas na przedmioty + plecak to jakies nieporozumienie, bardzo szybko poobcierasz sobie okolice biodra-talia.
5. Jezeli sie boisz, to nie idz. Brak poczucia bezpieczenstwa jest (przynajmniej dla mnie) ogromnym dyskomfortem.
6. Bez dokumentow smialo da sie funkcjonowac w Italii, Francji i Hiszpanii, nie wiem, jak u Niemcow.
7. Na esbicie goowno ugotujesz.
8. 40€ to kaska na tydzien czasu, poza tym w Niemczech, podobnie jak w Chorwacji mozna przezyc/utrzymac sie zbierajac i sprzedajac puste puszki/butelki.
9. Gaz? Palka? Prosze Cie, byles kiedys na niemieckiej lub francuskiej prowincji? Tam ludzie mowia obcemu "dzien dobry" w lokalnym narzeczu a nie czyhaja, zeby jakiegos gamonia z Polski skroic na moze 500€.
10. Nie bierzesz mydla, ani szczotki do zebow?
Pytania? Wal smialo - szczesliwie mam chwilowo no limit dostep do sieci (nie wiem, jak dlugo to potrwa, wiec spiesz sie).
W sumie zycze powodzenia, jak juz przyjdziesz, napisz jak bylo (wtedy nikt Ci raczej watku nie zamknie).
Plany raczej nieodlegle, np. teraz Sycylia. Gdy tam dotre, lub po drodze, pewnie cos (w sensie kolejny target) w glowie mi sie zalegnie.
Znajomi glownie w duzych miastach - Rzym, Paryz, ale to raczej osiadli bezdomni/lumpowie odmierzajacy czas od jednego kartonu wina do kolejnego (a ja tak nie chce, chociaz abstynentem nie jestem), a nie wloczedzy pelna geba. Czasami trafi sie ktos z podobnej bajki, np. w pazdzierniku 2015 w Paryzu spotkalem Holendra, ktory jechal do siebie, i 3 dzionki bylo nam ze soba po drodze. Potem ja zostalem w Belgii, a On polecial dalej.
Czasem trafi sie ktos taki jak Karol/Powstaniec (kilka/nascie postow wczesniej), na trasie Camino w Fatimie spotkalem Polakow (wsparli finansowo, a od jednego z nich dostalem vicka officier suisse - mojego huntera oddalem kiedys w depozyt i tyle go widzialem), a w Santiago de Compostela przykleil sie do mnie niezbyt ciekawy typ - mowil, ze jest gornikiem, a zachowywal jak niespelniony aktor: zaczepial ludzi na ulicy (glownie kobiety), robil miny jak Jas Fasola, podzeral w marketach etc. Na szczescie po 2 nocach wymiekl, chyba standard mu nie odpowiadal. Byl tez polski kierowca TIR-a z ktorym przejechalem pol Hiszpanii - ja Mu troche pomoglem (jezyk) w znalezieniu miejsca, gdzie mial dostarczyc towar i pokazalem, co fajnego mozna zjesc i wypic w Hiszpanii (paella, jamon iberico, tortilla espaniola, figi z drzewa, chorizo, sangria), bo, jak mowil, inni polscy kierowcy na postojach tylko wala wodke i sa "debesciakami" a o krajach, do ktorych jezdza nie maja bladego pojecia, a On zywil mnie 2 dni i jeszcze zaopatrzyl na droge w prowiant, napoje i prase polskojezyczna.
Daleka polnoc - kiedys bylem, pisalem o tym na Forum i nawet wrzucilem zdjecia. Zimno tam i duze przestrzenie/odleglosci. Raczej dla kogos takiego jak Dab lub Mr.Wilson, ja w utrzymaniu sie i przezyciu w lesie nie jestem za mocny, chociaz w Skandynawii lasy sa znacznie "lepiej zaopatrzone" niz w Polsce.
Jachtostop powiadasz... jeszcze nie probowalem, moze w tym roku, w drodze na Sycylie sprobuje barkostopu - planuje przez Belgie i Niemcy a tam komercyjna zegluga srodladowa jest mocno rozwinieta.
Dirty Frank-u:
Tobie tez tutaj, bo na Twojej stronie nie umiem. Informacje niezbyt swieze, bo ostatni raz bylem tam ok 18 lat temu, ale znajac Azje, w tych sprawach niewiele sie zmienilo.
- Nepal:
Kathmandu: nie wymieniaj pieniedzy w bankach ani oficjalnych kantorach - lepszy kurs dostaniesz u sprzedawcow dywanow na Thamelu. Przejdz sie po kilku sklepach, zeby wiedziec, ktory placi najlepiej. Nie daj sie namowic na zakup dywanu (chyba, ze faktycznie potrzebujesz). Na Thamelu nie mieszkaj - drogo, w zasiegu 15-20 minut spacerem znajdziesz podobny standard o ok. 1/3 taniej. Jezeli chcialbys zostac tam dluzej zastanow sie nad wynajeciem mieszkania - ja za 3 pokoje + kuchnia + lazienka z normalnym kibelkiem, a nie "skocznia", w dobrej dzielnicy, bez mebli, placilem 18 lat temu ok. 100 $ miesiecznie (prad i woda w cenie). Warto nauczyc sie korzystac z transportu publicznego - motoryksze wieksze niz te "taksowkowe" jezdza dosyc czesto po okreslonych trasac, staja na zadanie i sa znakomicie tansze nawet od "pedalowek". Jesc mozna smialo w "dzikich" knajpach, byle tam gdzie jest ruch a nie w swiecacych pustkami - jest lepiej i taniej niz w lokalach dla turystow. Szczegolnie polecam Ci momo - pierozki przygotowywane na parze i nadziewane weg/no weg, co kto lubi a z piw San Miguel. Licz sie z tym, ze np. zamawiajac "mutton" mozesz zamiast barana dostac kozine, ale tez daje rade. Idac na Thamel od strony Palacu Krolewskiego, po lewej stronie jest sandwicheria, mozna tam kupic dobry wedzony ser z mleka jaka. Rafting na Kali Gandaki - dla ludzi z cojones, a mysle ze do takich mozna Cie zaliczyc. Chang - nepalskie "piwo" z prosa. Kumari.
- India:
Bombay (Mumbai): Bombaj8 - to trzeba zobaczyc, nie musisz korzystac, stamtad juz niedaleko na
Goa: inny swiat - czysto, piwo w knajpie tansze niz w sklepach w reszcie kraju (roznica wynika z lokalnych podatkow), na plazach dziewczyny topless. Sprawdzony adres: Baga Beach, Sunset Cottages - wlasciciel Mr. Sylvester d'Sousa, dziki, ale na Goa wielu ma portugalskie nazwiska. Warto wynajac skuter i pojezdzic po okolicy. Ostroznie z kapiela - powrotne prady, parzace meduzy (tambylcy powiedza, jak jest). Generalnie dzicy robia podle alkohole ale piwo Kingfisher dawalo rade. Z paleniem uwazaj - Indianie za to zamykaja, mozesz sprobowac betelu i popluc potem na czerwono. Jedz owoce morza - krewetki, zupa z pletwy rekina, stek z plaszczki etc. Poza Goa, w calych Indiach musisz pogodzic sie z robactwem (karaluchy) w hotelach (w Nepalu nie), w calej Azji zas na ulicach z obecnoscia szczurow wielkosci naszych kotow.
New Delhi: Vishal Hotel na Pahar Ganj-u, 5 minut z buta od dworca kolejowego - swego czasu mieszkali tam sami Polacy. Dawalismy im niezle utrzymanie, wiec powinni Cie dobrze przyjac. Pozdrow ode mnie Pilaja - night managera. Tu nie jedz seafoodu - fajne sa masala dosa i dhal jak rowniez mattar paneer, a do picia lassi salt lub mango (sa oczywiscie tez inne, to moj smak), z pieczywa garlic butter nan. Niezla metoda jest takze podpatrzec, co jedza inni i zamowic pokazujac paluchem gdyz czesto menu jest po dzikiemu lub nazwy dan nic nam nie mowia. Generalnie nie jadaj w hotelach, tu rowniez (w sumie wszedzie) dzikie knajpy sa ok. Byloby niezle, gdybys nauczyl sie jesc reka - prawa, gdyz lewa sluzy do doopy i nie powinna znalezc sie na stole.
Agra: Taj Mahal
Jaipur
No i pamietaj, ze jako bialy czlowiek jestes potencjalnym kandydatem do wydymania (z kaski rzecz jasna).
Pytania? Wal smialo, byle w miare szybko, bo nie wiem jak dlugo potrwa moje internetowe szczescie.
Pare opowiesci o:
Niemieckiej Polizei:
W okolicach maja/czerwca 2014 szedlem z Belgii w kierunku Polski. Graty ciagnalem na zaadaptowanej kosiarce do trawy pozyskanej we francuskim pustostanie. Podczas przerwy na sniadanie podjechal do mnie radiowoz (prawdopodobnie wezwany przez kierowce, ktory obtrabil mnie ok. 0.5 godziny wczesniej podczas przechodzenia przez jezdnie w niezbyt przepisowy sposob), 2 kobitki i facet, wszyscy mlodsi ode mnie. On podszedl, one zostaly przy aucie. Bedac w trakcie przezuwania pokazalem na migi, ze pogadamy gdy przelkne i podalem Mu dowod (jeszcze mialem). Chlop podal go swoim dziewczynom do sprawdzenia, a sam przysiadl sie do mnie i cierpliwie czekal. Gdy sie juz doczekal, pierwsze co uslyszal po "dzien dobry", to to, ze slabo mowie po niemiecku (po niemiecku). Nie zrazony przeszedl na angielski i pogadalismy sobie gdzie ide, skad, jak dlugo (juz bylem niezle zarosniety), zainteresowal sie moim "wozkiem". Wszystko w formie normalnej, towarzyskiej rozmowy, a nie przesluchania. W miedzyczasie laskom wyszlo, ze ze mna jest wszystko ok. Pan zyczyl mi dobrej drogi, oddal dowod, i poradzil abym lepiej ze wzgledow bezpieczenstwa szedl lewa strona jezdni, na co odrzeklem Mu, ze czasami musze zmienic reke ktora ciagne wozek, a bezpieczniej czuje sie majac go od strony jadacych aut a nie od strony pobocza. Dodam, ze jak zwykle (co widac na jednym ze zdjec z Chorwacji) graty ubrane byly w kamizelke odblaskowa. Przyznal mi racje, raz jeszcze zyczyl dobrej drogi i... przybil piatke na pozegnanie (Policje na sluzbie raczej tak nie robia). I pojechali w swoja strone, ja zas po dokonczeniu sniadania poszedlem dalej.
Niemieckich kibicach futbolowych:
Troche ponad miesiac pozniej szedlem z Czech w kierunku Francji. Jak to nieraz bywalo, postanowilem zanocowac u lokalnych pilkarzy. Tam bylo tak, ze na dole byly szatnie, zadaszenie z umywalkami i sprzetem do czyszczenia butow oraz jakas lawka, a na gorze taras i knajpa, nietypowo otwarta. Poszedlem wiec zapytac o pozwolenie, w sumie dla formalnosci, i dlatego, ze tak wypada. W lokalu kilka osob, za barem 2 Frau, normalnie. Powiedzialem co mialem powiedziec, pani zapytala, czy chce sie wykapac (chyba troche zle pachnialem), a gdy powiedzialem, ze chetnie, wydala czysty recznik, mydlo i klucz do szatni/lazni. Gdy skonczylem ablucje i poszedlem odniesc w/w rzeczy, jeden z Niemcow postawil mi piwo. Pogadalismy chwile (po niemiecku), dopilem piwo, podziekowalem, poszedlem na dol zrobic sobie poslanie. W miedzyczasie zaczeli sie schodzic wymalowani w barwy tego kraju szalikowcy plci obojga, widzac mnie lezacego w betach pod daszkiem mowili "dobry wieczor" i po schodkach na gore. Po pewnym czasie zszedl do mnie Pan w moim mniej wiecej wieku z piwem i talerzem cieplego jedzonka.
- Moja Babcia pochodzila z Polski - wytlumaczyl sie.
- Jak skonczysz, odnies naczynia na gore.
Podziekowalem, zjadlem, odnioslem. W knajpie ok. 60 osob w wieku 20-60 lat, ogladaja mecz. Chyba idzie dobrze, bo ktos proponuje mi kolejne piwo. Po wypiciu zszedlem do siebie i probuje zasnac, ale nade mna jest zbyt glosno, w pewnym momencie (to mecz sie skonczyl) zrobilo sie tak, ze wiedzialem, ze spal nie bede, ubralem sie wiec i poszedlem na gore. Tam okazalo sie, ze Niemcy zdobyli mistrzostwo swiata i dzisiaj raczej predko nie zasne. Goscili mnie do ok 3. nad ranem, pojac piwem (proponowali tez wino lub schnapsa, ale nie chcialem mieszac) i zasilajac gotowka. Potem, gdy juz lezalem ale jeszcze nie spalem, po zamknieciu knajpy wychodzili wlasciciele/pracownice i jedna z nich przechodzac obok poprawila na mnie spiwor, ktorym bylem przykryty. Rano podliczylem przychody: +113€ i jakies centy.
Niemieckim sponsorze:
Wrzesien 2013, leze z Polski i Czech do Francji i dalej do Italii, Niemcy, okolice granicy z Francja i Szwajcaria, pada deszcz. Zatrzymuje sie auto:
- Ty co?
- Ide.
- Podjedziesz?
- Chetnie.
- Spisz gdzie?
- Gdzie popadnie.
- OK.
Podjechalismy pod jakis park, powiedzial, ze jest tam zadaszona altana, pogrzebawszy w portfelu dal 20€ i odjechal zyczac dobrej nocy. Wrocil, zanim zdazylem dobrze sie rozlozyc.
- Nie moge cie tak zostawic, pakuj sie, jedziemy.
Jak powiedzial tak zrobilismy. Podwiozl pod dom, obok byl wolnostojacy garaz, i mowi do mnie tak:
- Przepraszam, ze w garazu, ale nie znam cie a mam male dzieci.
Poszedl, za chwile przyniosl goraca zupe i pieczywo.
- Jakie wolisz sniadanie: francuskie na slodko czy niemieckie na slono?
- Na slono poprosze.
- Wedlina czy ser?
Wolalem ser, a i tak rano przyniosl i ser i wedline, pieczywo, maslo, goraca kawe, mleko oraz cukier. Gdy zjadlem, zapakowal mnie do samochodu i wywiozl ok. 20 km. w miejsce, gdzie jak powiedzial, latwo bedzie mi zlapac stopa.
Generalnie Niemcy baardzo szanuja wedrowcow, jest to gleboko zakorzenione w ich tradycji i kulturze.
Pozdrawiam
Maciek
CDN...mam nadzieje
Pzdr.
M.
Nadrobie nieco zaleglosci:
Dawno temu
Jak pewnie juz sie doczytales, wystepujac "prywatnie", a nie jako pielgrzym, rownierz spotyka mnie wiele dobrego. Mysle, ze duza w tym zasluga Opatrznosci, no i pokoju, ktory jest we mnie (czego i Wam wszystkim zycze).magsg pisze:Zainteresowała mnie twoja wypowiedź o "Papierach pielgrzyma"Czy wpływają one na stosunek ludzi do pielgrzyma? Chodzi mi różnicę w podejściu ludzi do człowieka i ewentualne nazwijmy to profity w postaci zrozumienia dla osoby wędrowca jak i użyczenia mu miejsca na nocleg.orety pisze:mając papiery pielgrzyma siłą rzeczy kręciłem się w pobliżu kościołów i jakoś tak samo wyszło
I tu (nie)dobra wiadomosc dla Tresor-a:
(wiem, ze mimo wszystko potajemnie czytasz ten watek)
Zarzucilem zebranie, sponsorzy sami wala drzwiami i oknami, he,he.
Visaa:
Tutaj Tobie napisze, bo Mod zamknal Twoj watek (w sumie slusznie):
Dla mnie jestes Kosmita:
1. Dublujesz sprzet.
2. Czy kiedykolwiek chodziles +500 km. jednorazowo? Czytajac o "codziennych rozgrzewkach dolnych partii" - nie sadze. Przy dluzszych dystansach najwiekszym problemem jest bol podeszew stop (przechodzi po ok. 2kkm).
3. Plan tygodniowy 40-40-50-50-40-40 to bzdura, czasami przychodzilo mi isc 3-4 godziny dluzej (a raz, w Italii, cala noc) niz chcialem z powodu braku dobrego miejsca na nocleg.
4. Pas na przedmioty + plecak to jakies nieporozumienie, bardzo szybko poobcierasz sobie okolice biodra-talia.
5. Jezeli sie boisz, to nie idz. Brak poczucia bezpieczenstwa jest (przynajmniej dla mnie) ogromnym dyskomfortem.
6. Bez dokumentow smialo da sie funkcjonowac w Italii, Francji i Hiszpanii, nie wiem, jak u Niemcow.
7. Na esbicie goowno ugotujesz.
8. 40€ to kaska na tydzien czasu, poza tym w Niemczech, podobnie jak w Chorwacji mozna przezyc/utrzymac sie zbierajac i sprzedajac puste puszki/butelki.
9. Gaz? Palka? Prosze Cie, byles kiedys na niemieckiej lub francuskiej prowincji? Tam ludzie mowia obcemu "dzien dobry" w lokalnym narzeczu a nie czyhaja, zeby jakiegos gamonia z Polski skroic na moze 500€.
10. Nie bierzesz mydla, ani szczotki do zebow?
Pytania? Wal smialo - szczesliwie mam chwilowo no limit dostep do sieci (nie wiem, jak dlugo to potrwa, wiec spiesz sie).
W sumie zycze powodzenia, jak juz przyjdziesz, napisz jak bylo (wtedy nikt Ci raczej watku nie zamknie).
Staram sie na biezaco pisac, co tam u mnie, nalezy jednak pamietac, ze godzina internetu w kafejce = 1/1.5 posilku lub ok. 1l. wina (taniego).Q_x pisze:W jakimś momencie całkowicie się odkleiłeś od tzw. normalnego życia i prawdę mówiąc ciekaw jestem tego wszystkiego, co się wydarzyło w Twoim życiu później, w sensie Twoich sposobów na uprawianie pełnoetatowego włóczęgostwa, miejsc, które chciałbyś odwiedzić, planów. Masz jakichś znajomych (w sensie po fachu), na których czasem wpadasz? Daleka północ Cię nie kusi? Czy trudno jest np. złapać jachtstopa?
Plany raczej nieodlegle, np. teraz Sycylia. Gdy tam dotre, lub po drodze, pewnie cos (w sensie kolejny target) w glowie mi sie zalegnie.
Znajomi glownie w duzych miastach - Rzym, Paryz, ale to raczej osiadli bezdomni/lumpowie odmierzajacy czas od jednego kartonu wina do kolejnego (a ja tak nie chce, chociaz abstynentem nie jestem), a nie wloczedzy pelna geba. Czasami trafi sie ktos z podobnej bajki, np. w pazdzierniku 2015 w Paryzu spotkalem Holendra, ktory jechal do siebie, i 3 dzionki bylo nam ze soba po drodze. Potem ja zostalem w Belgii, a On polecial dalej.
Czasem trafi sie ktos taki jak Karol/Powstaniec (kilka/nascie postow wczesniej), na trasie Camino w Fatimie spotkalem Polakow (wsparli finansowo, a od jednego z nich dostalem vicka officier suisse - mojego huntera oddalem kiedys w depozyt i tyle go widzialem), a w Santiago de Compostela przykleil sie do mnie niezbyt ciekawy typ - mowil, ze jest gornikiem, a zachowywal jak niespelniony aktor: zaczepial ludzi na ulicy (glownie kobiety), robil miny jak Jas Fasola, podzeral w marketach etc. Na szczescie po 2 nocach wymiekl, chyba standard mu nie odpowiadal. Byl tez polski kierowca TIR-a z ktorym przejechalem pol Hiszpanii - ja Mu troche pomoglem (jezyk) w znalezieniu miejsca, gdzie mial dostarczyc towar i pokazalem, co fajnego mozna zjesc i wypic w Hiszpanii (paella, jamon iberico, tortilla espaniola, figi z drzewa, chorizo, sangria), bo, jak mowil, inni polscy kierowcy na postojach tylko wala wodke i sa "debesciakami" a o krajach, do ktorych jezdza nie maja bladego pojecia, a On zywil mnie 2 dni i jeszcze zaopatrzyl na droge w prowiant, napoje i prase polskojezyczna.
Daleka polnoc - kiedys bylem, pisalem o tym na Forum i nawet wrzucilem zdjecia. Zimno tam i duze przestrzenie/odleglosci. Raczej dla kogos takiego jak Dab lub Mr.Wilson, ja w utrzymaniu sie i przezyciu w lesie nie jestem za mocny, chociaz w Skandynawii lasy sa znacznie "lepiej zaopatrzone" niz w Polsce.
Jachtostop powiadasz... jeszcze nie probowalem, moze w tym roku, w drodze na Sycylie sprobuje barkostopu - planuje przez Belgie i Niemcy a tam komercyjna zegluga srodladowa jest mocno rozwinieta.
Dirty Frank-u:
Tobie tez tutaj, bo na Twojej stronie nie umiem. Informacje niezbyt swieze, bo ostatni raz bylem tam ok 18 lat temu, ale znajac Azje, w tych sprawach niewiele sie zmienilo.
- Nepal:
Kathmandu: nie wymieniaj pieniedzy w bankach ani oficjalnych kantorach - lepszy kurs dostaniesz u sprzedawcow dywanow na Thamelu. Przejdz sie po kilku sklepach, zeby wiedziec, ktory placi najlepiej. Nie daj sie namowic na zakup dywanu (chyba, ze faktycznie potrzebujesz). Na Thamelu nie mieszkaj - drogo, w zasiegu 15-20 minut spacerem znajdziesz podobny standard o ok. 1/3 taniej. Jezeli chcialbys zostac tam dluzej zastanow sie nad wynajeciem mieszkania - ja za 3 pokoje + kuchnia + lazienka z normalnym kibelkiem, a nie "skocznia", w dobrej dzielnicy, bez mebli, placilem 18 lat temu ok. 100 $ miesiecznie (prad i woda w cenie). Warto nauczyc sie korzystac z transportu publicznego - motoryksze wieksze niz te "taksowkowe" jezdza dosyc czesto po okreslonych trasac, staja na zadanie i sa znakomicie tansze nawet od "pedalowek". Jesc mozna smialo w "dzikich" knajpach, byle tam gdzie jest ruch a nie w swiecacych pustkami - jest lepiej i taniej niz w lokalach dla turystow. Szczegolnie polecam Ci momo - pierozki przygotowywane na parze i nadziewane weg/no weg, co kto lubi a z piw San Miguel. Licz sie z tym, ze np. zamawiajac "mutton" mozesz zamiast barana dostac kozine, ale tez daje rade. Idac na Thamel od strony Palacu Krolewskiego, po lewej stronie jest sandwicheria, mozna tam kupic dobry wedzony ser z mleka jaka. Rafting na Kali Gandaki - dla ludzi z cojones, a mysle ze do takich mozna Cie zaliczyc. Chang - nepalskie "piwo" z prosa. Kumari.
- India:
Bombay (Mumbai): Bombaj8 - to trzeba zobaczyc, nie musisz korzystac, stamtad juz niedaleko na
Goa: inny swiat - czysto, piwo w knajpie tansze niz w sklepach w reszcie kraju (roznica wynika z lokalnych podatkow), na plazach dziewczyny topless. Sprawdzony adres: Baga Beach, Sunset Cottages - wlasciciel Mr. Sylvester d'Sousa, dziki, ale na Goa wielu ma portugalskie nazwiska. Warto wynajac skuter i pojezdzic po okolicy. Ostroznie z kapiela - powrotne prady, parzace meduzy (tambylcy powiedza, jak jest). Generalnie dzicy robia podle alkohole ale piwo Kingfisher dawalo rade. Z paleniem uwazaj - Indianie za to zamykaja, mozesz sprobowac betelu i popluc potem na czerwono. Jedz owoce morza - krewetki, zupa z pletwy rekina, stek z plaszczki etc. Poza Goa, w calych Indiach musisz pogodzic sie z robactwem (karaluchy) w hotelach (w Nepalu nie), w calej Azji zas na ulicach z obecnoscia szczurow wielkosci naszych kotow.
New Delhi: Vishal Hotel na Pahar Ganj-u, 5 minut z buta od dworca kolejowego - swego czasu mieszkali tam sami Polacy. Dawalismy im niezle utrzymanie, wiec powinni Cie dobrze przyjac. Pozdrow ode mnie Pilaja - night managera. Tu nie jedz seafoodu - fajne sa masala dosa i dhal jak rowniez mattar paneer, a do picia lassi salt lub mango (sa oczywiscie tez inne, to moj smak), z pieczywa garlic butter nan. Niezla metoda jest takze podpatrzec, co jedza inni i zamowic pokazujac paluchem gdyz czesto menu jest po dzikiemu lub nazwy dan nic nam nie mowia. Generalnie nie jadaj w hotelach, tu rowniez (w sumie wszedzie) dzikie knajpy sa ok. Byloby niezle, gdybys nauczyl sie jesc reka - prawa, gdyz lewa sluzy do doopy i nie powinna znalezc sie na stole.
Agra: Taj Mahal
Jaipur
No i pamietaj, ze jako bialy czlowiek jestes potencjalnym kandydatem do wydymania (z kaski rzecz jasna).
Pytania? Wal smialo, byle w miare szybko, bo nie wiem jak dlugo potrwa moje internetowe szczescie.
Pare opowiesci o:
Niemieckiej Polizei:
W okolicach maja/czerwca 2014 szedlem z Belgii w kierunku Polski. Graty ciagnalem na zaadaptowanej kosiarce do trawy pozyskanej we francuskim pustostanie. Podczas przerwy na sniadanie podjechal do mnie radiowoz (prawdopodobnie wezwany przez kierowce, ktory obtrabil mnie ok. 0.5 godziny wczesniej podczas przechodzenia przez jezdnie w niezbyt przepisowy sposob), 2 kobitki i facet, wszyscy mlodsi ode mnie. On podszedl, one zostaly przy aucie. Bedac w trakcie przezuwania pokazalem na migi, ze pogadamy gdy przelkne i podalem Mu dowod (jeszcze mialem). Chlop podal go swoim dziewczynom do sprawdzenia, a sam przysiadl sie do mnie i cierpliwie czekal. Gdy sie juz doczekal, pierwsze co uslyszal po "dzien dobry", to to, ze slabo mowie po niemiecku (po niemiecku). Nie zrazony przeszedl na angielski i pogadalismy sobie gdzie ide, skad, jak dlugo (juz bylem niezle zarosniety), zainteresowal sie moim "wozkiem". Wszystko w formie normalnej, towarzyskiej rozmowy, a nie przesluchania. W miedzyczasie laskom wyszlo, ze ze mna jest wszystko ok. Pan zyczyl mi dobrej drogi, oddal dowod, i poradzil abym lepiej ze wzgledow bezpieczenstwa szedl lewa strona jezdni, na co odrzeklem Mu, ze czasami musze zmienic reke ktora ciagne wozek, a bezpieczniej czuje sie majac go od strony jadacych aut a nie od strony pobocza. Dodam, ze jak zwykle (co widac na jednym ze zdjec z Chorwacji) graty ubrane byly w kamizelke odblaskowa. Przyznal mi racje, raz jeszcze zyczyl dobrej drogi i... przybil piatke na pozegnanie (Policje na sluzbie raczej tak nie robia). I pojechali w swoja strone, ja zas po dokonczeniu sniadania poszedlem dalej.
Niemieckich kibicach futbolowych:
Troche ponad miesiac pozniej szedlem z Czech w kierunku Francji. Jak to nieraz bywalo, postanowilem zanocowac u lokalnych pilkarzy. Tam bylo tak, ze na dole byly szatnie, zadaszenie z umywalkami i sprzetem do czyszczenia butow oraz jakas lawka, a na gorze taras i knajpa, nietypowo otwarta. Poszedlem wiec zapytac o pozwolenie, w sumie dla formalnosci, i dlatego, ze tak wypada. W lokalu kilka osob, za barem 2 Frau, normalnie. Powiedzialem co mialem powiedziec, pani zapytala, czy chce sie wykapac (chyba troche zle pachnialem), a gdy powiedzialem, ze chetnie, wydala czysty recznik, mydlo i klucz do szatni/lazni. Gdy skonczylem ablucje i poszedlem odniesc w/w rzeczy, jeden z Niemcow postawil mi piwo. Pogadalismy chwile (po niemiecku), dopilem piwo, podziekowalem, poszedlem na dol zrobic sobie poslanie. W miedzyczasie zaczeli sie schodzic wymalowani w barwy tego kraju szalikowcy plci obojga, widzac mnie lezacego w betach pod daszkiem mowili "dobry wieczor" i po schodkach na gore. Po pewnym czasie zszedl do mnie Pan w moim mniej wiecej wieku z piwem i talerzem cieplego jedzonka.
- Moja Babcia pochodzila z Polski - wytlumaczyl sie.
- Jak skonczysz, odnies naczynia na gore.
Podziekowalem, zjadlem, odnioslem. W knajpie ok. 60 osob w wieku 20-60 lat, ogladaja mecz. Chyba idzie dobrze, bo ktos proponuje mi kolejne piwo. Po wypiciu zszedlem do siebie i probuje zasnac, ale nade mna jest zbyt glosno, w pewnym momencie (to mecz sie skonczyl) zrobilo sie tak, ze wiedzialem, ze spal nie bede, ubralem sie wiec i poszedlem na gore. Tam okazalo sie, ze Niemcy zdobyli mistrzostwo swiata i dzisiaj raczej predko nie zasne. Goscili mnie do ok 3. nad ranem, pojac piwem (proponowali tez wino lub schnapsa, ale nie chcialem mieszac) i zasilajac gotowka. Potem, gdy juz lezalem ale jeszcze nie spalem, po zamknieciu knajpy wychodzili wlasciciele/pracownice i jedna z nich przechodzac obok poprawila na mnie spiwor, ktorym bylem przykryty. Rano podliczylem przychody: +113€ i jakies centy.
Niemieckim sponsorze:
Wrzesien 2013, leze z Polski i Czech do Francji i dalej do Italii, Niemcy, okolice granicy z Francja i Szwajcaria, pada deszcz. Zatrzymuje sie auto:
- Ty co?
- Ide.
- Podjedziesz?
- Chetnie.
- Spisz gdzie?
- Gdzie popadnie.
- OK.
Podjechalismy pod jakis park, powiedzial, ze jest tam zadaszona altana, pogrzebawszy w portfelu dal 20€ i odjechal zyczac dobrej nocy. Wrocil, zanim zdazylem dobrze sie rozlozyc.
- Nie moge cie tak zostawic, pakuj sie, jedziemy.
Jak powiedzial tak zrobilismy. Podwiozl pod dom, obok byl wolnostojacy garaz, i mowi do mnie tak:
- Przepraszam, ze w garazu, ale nie znam cie a mam male dzieci.
Poszedl, za chwile przyniosl goraca zupe i pieczywo.
- Jakie wolisz sniadanie: francuskie na slodko czy niemieckie na slono?
- Na slono poprosze.
- Wedlina czy ser?
Wolalem ser, a i tak rano przyniosl i ser i wedline, pieczywo, maslo, goraca kawe, mleko oraz cukier. Gdy zjadlem, zapakowal mnie do samochodu i wywiozl ok. 20 km. w miejsce, gdzie jak powiedzial, latwo bedzie mi zlapac stopa.
Generalnie Niemcy baardzo szanuja wedrowcow, jest to gleboko zakorzenione w ich tradycji i kulturze.
Pozdrawiam
Maciek
CDN...mam nadzieje
Pzdr.
M.
Ostatnio zmieniony 28 sty 2016, 08:24 przez orety, łącznie zmieniany 1 raz.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Ciekawe życie wiedziesz - szkoda że go nie dokumentujesz na kamerze, ciekawie by się oglądało i przemyśleń więcej by wpadło, a z pewnością są warte wysłuchania.
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Salaam!
I to jest chyba dobry moment na apel do ludzi dobrej woli:
Jezeli Ktos z Was ma niepotrzebna, uzywana E66 i chcialby mnie wspomoc - poprosze. Albo moze jakas Forumowa zrzutka na oretego... Ostatecznie przyjme takze inny, byle nie touchscreen i zeby mial wi-fi, wtedy moglbym meldowac sie spod kazdego Mc-shita, i nie tylko. Polecam sie laskawej pamieci, z gory dziekuje. orety.
CD opowiesci, tym razem o:
Belgijskiej Police Federal:
Po rozstaniu sie w Mons z Holendrem (moj poprzedni post) podbilem na belgijska Police zeby zasiegnac wiadomosci - wiedzialem, do jakiego miejsca chce uderzyc, ale w indeksie mapy (z 1994 roku, znalezionej w Paryzu) miasteczka tego nie bylo. Funkcjonariuszka na "portierni" nie wladala angielskim, wydzwonila wiec kolege. Pan byl bardzo mily i kompetentny, pokazal, co, jak i gdzie, a gdy uslyszal, ze chce na piechote, dodrukowal jeszcze plan miasta i wyrysowal najlepsza trase od siedziby Policji do wlasciwych rogatek. Dowiedziawszy sie zas, ze nocuje jak nocuje, usilowal zalatwic mi miejsce w jednej z lokalnych noclegowni, poniewaz jednak z powodu poznej pory (ok. 23.) mieli 100% oblozenie, poradzil mi, gdzie moge sie "przyczaic" do rana. Jak sie okazalo, na miejscowce byli juz inni amatorzy, co gorsza z jednym lub kilkoma psami (nie zblizalem sie zbytnio), co mi, jako ze jestem kotem, absolutnie nie odpowiadalo. Wyruszylem wiec w swoim kierunku.
Belgijskim sponsorze:
Maj 2014, lece z kosiarka/wozkiem w kierunku Niemiec i dalej Polski. Zatrzymuje sie auto, Pan zagaja po francusku, ja ani w zab, ale domyslam sie, ze pyta dokad zmierzam (no bo o co moglby pytac w takiej sytuacji, przeciez nie o godzine). No to mowie Mu ze Polska, dla ulatwienia wyciagam mape Europy i pokazuje paluchem. Nieco sie zdziwil, ale wysiadl, otworzyl kufer, pokazuje, zeby pakowac graty, pomaga. Zapakowalismy, wsiedlismy a Ten zawraca - teraz ja sie zdziwilem, ale OK. jest u siebie, pewnie wie co robi. Zawiozl do miasta, na dworzec SNCB, kupil bilet do granicy z Niemcami, odprowadzil na peron, wreczyl garsc monet, wsadzil do pociagu i pomachal na pozegnanie. A skoro tak, to kolejna opowiesc bedzie o:
Jezdzeniu belgijskimi kolejami:
Bez biletu. Praktyka niewielka, bo jedynie 2 razy. Kazdorazowo "oczy Kota ze Shreka", konduktor pyta dokad? (ustalilismy juz, ze nie mam biletu), wymieniam nazwe miasta z naciskiem na "poprosze" i... oba razy dojechalem do celu.
Kolejami hiszpanskimi:
Tutaj ten numer nie przechodzi, bezdyskusujnie wysadzaja. Cala nadzieja w tym, ke konduktor nie bedzie chodzil lub przyjdzie niepredko, na to jednak nie mam wplywu. Sluzb nie wzywaja. Jest jednak pewna niedogodnosc - w wielu miejscach sa bramki jak w warszawskim metrze i ciezko przedrzec sie z plecakiem, a z wozkiem jest to w ogole nie mozliwe.
Kolejami w Italii:
Jest podobnie jak w Hiszpanii,z tym, ze wieczorami prawie nigdy nie chodza. Bramek nie spotkalem. Raz wpakowalem sie do Frecci, to taki wloski TGV. Pan bardzo sie przyburzyl, a na najblizszej stacji czekalo na mnie 4
Wloskich Carabinieri:
Dowiedziawszy sie, ze to tylko "gapowicz" popatrzyli na niego jak na glupiego, zawineli mnie i poszlismy. Rozmowa w ogolnych zarysach przebiegala nastepujaco:
- Papiery?
- Nie mam.
- Skad jestes?
- Polak.
- Gdzie jedziesz?
- Roma, pape Franciszka zobaczyc.
- Sluchaj teraz: my musimy cie wyprowadzic z dworca, bo sa tu kamery. Nastepnym razem nie wsiadaj we Freccie, zobacz, tu, po prawej sa Interciti, tak bedzie lepiej dla ciebie. Milego dnia, ciao!
- Grazie mille, Signores, ciao.
Myslalem nad tym, zeby jak Jack London, towarowymi i w nieznane, jednak przy wszecobecnych dzis kamerach jest to raczej niemozliwe, a i konsekwencje pewnie bybyby mniej ciekawe niz tylko wysadzenie z pociagu.
Wloskim sponsorze:
Poczatki mojego wloczegostwa, 2013, pierwszy raz wale do Rzymu - stopem i z buta (dopiero w Rzymie dowiedzialem sie, jak dzialaja wloskie koleje, Marku - pozdrawiam). Wozek tym razem z Decathlona, taki dla wedkarzy (33€, nigdy wiecej). W jednym kole juz kapec. Zmierzcha, droga gorzysta, kreta, waska (Via Aurelia,okolice Liguria/Toscania). Jadace w tym co ja kierunku auto zatrzymuje sie po przeciwnej stronie jezdni, wysiada chlop, otwiera tylna klape (jakis minivan to byl) i wola mnie. Mowie , ze nie mowie, wiec dochodzimy do angielskiego. Roma - OK. nie ma sprawy. On jest przedstawicielem handlowym - tydzien w rozjazdach, weekendy w domu. Wlasnie jedzie do klienta gdzies za Neapol. Noca, bo tak lubi: mniejszy ruch, nie jezdza ciezarowki. Ja - drugi raz w Italii, po raz pierwszy do Rzymu. W okolicy Firenze zlapalismy wlasciwa autostrade, niedlugo pozniej zatrzymal sie zeby cos zjesc, napic sie i na siku. Postawil miche: spaghetti frutti di mare, ciabatta z oliwkami, ser, jakies ciastko, do tego cwiartka wina - dla siebie wzial kawe. Po posilku, na parkingu skrecil blanta. Ruszylismy, wypalilismy, puscil mi Joy Division bezposrednio z sieci (oj, te nowoczesne technologie...), juz w Rzymie wysadzil mnie spowrotem na Via Aurelia, ok. godziny z buta od Watykanu, nadmieniajac, ze w tym miejscu jest duzo k..ew. Ja mu na to, ze k..wy mi nie straszne. Dal papierosa na droge (jeszcze wtedy palilem) i rozstalismy sie w pokoju.
Generalnie Wlosi kochaja nas - Polakow: za wyzwolenie, za Monte Cassino i za Sw. Jana Pawla II.
A Niemcow nie lubia...
Kolejach francuskich:
Jest tak:
Nie chodza (OK.)
lub
Chodza
wtedy:
Nie sprawdzaja (OK.)
lub
Sprawdzaja
wtedy:
System belgijski, z regoly dziala (OK.)
lub
Nie dziala
wtedy:
Spisuja "na gebe" i jade dalej (OK.)
lub:
Wywalaja na najblizszej stacji, co zdarza sie nieczesto
wtedy:
Kolejny pociag (OK.)
Nigdy zadnej Police ani Gendarmerie do mnie nie wzywali. Bywaja bramki jak w Hiszpanii.
Radzeniu sobie we Francji:
20 wrzesnia 2011, idac do SdC napisalem:
Jest calkiem dobrze rozwinieta siec instytucji majacych za zadanie opiekowac sie glownie osiadlymi bezdomnymi, utrzymac ich przy zyciu, w jako-takim zdrowiu i czystosci oraz wyzywic i ubrac. Trzeba tylko wiedziec, gdzie uderzyc. Lokalni lumpowie wiedza i wiedza ta chetnie sie dziela. Na sezon zimowy, tzw. "ochronny" uruchamianych jest wiecej stolowek/jadlodajni/lazni/noclegowni a lokalne wladze (Mairie i/lub CCAS) wydaja drukowane informatory z adresami co, jak, gdzie i w jakich godzinach. Co prawda nie jestem lumpem osiadlym a koczowniczym, jednak nie zdarzylo mi sie aby odmowiono mi kapieli, prania i miski (spac ani leczyc sie jeszcze nie probowalem, szczesliwie nie bylo takiej potrzeby). Poznany w Paryzu Holender (patrz wyzej) zmontowal mi kartke po francusku, ktorym biegle wladal. Stoi na niej, ze jestem w podrozy, nie mam srodkow a policja nie pozwala etc. Raz, testowo, od asystentki socjalnej CCAS w Bar le Duc dostalem na nia talony na jedzenie/srodki czystosci wartosci 8€. Przejadlem, kartke od Holendra (Rudi - pozdrawiam) mam gleboko w plecaku jako back-up na czarna godzine. W
Belgii:
jest podobnie, a w Walonii nawet jezyk ten sam. W
Rzymie,
a prawdopodobnie we wszystkich wiekszych miastach
Italii
bardzo aktywnie na tym polu dzialaja Caritas-y, Kawalerowie Maltanscy, rozne stowarzyszenia parafialne oraz osoby prywatne.
Hiszpania
natomiast ma instytucje Albergue Municipal, gdzie, w odroznieniu od Albergue Peregrinos mozna raz na rok w danym albergue bezplatnie zatrzymac sie na 3 dni z pelnym wyzywieniem, istnieja takze Comidor-y czyli jadlodajnie tak panstwowe jak i koscielne. W pieknym tym kraju, w Opiece Spolecznej lub na Policji jak sie dobdze zagada, mozna zalatwic bilet nawet na drugi koniec Hiszpanii. Jednak jadac autobusem lub koleja ciezko jest spotkac
Hiszpanskich sponsorow,
z ktorych jeden w listopadzie 2013, podwozac mnie kawalek na odcinku miedzy Granada a Cordoba podarowal mi slomiane sombrero i kilka puszek tunczyka w oleju, inny tego samego dnia, na tej samej trasie, tyle, ze nieco dalej sypnal 50€. A do Granady dojechalem poprzedniego dnia z pierwszym z tej serii. Stopa zlapalem tuz za Cartagena, celujac w Lisbone/Fatime. Myslalem leciec wzdluz wybrzeza a potem na polnoc, jednak Pan przekonal mnie, ze przez Granade bedzie OK. ja zas nie upieralem sie przy swoim. Po drodze na stacji benzynowej postawil piwo i tapas, zabral do chaty w Granadzie, dal sie wykapac, poczestowal tak pyszna jamon iberico, ze po niej juz nic nie bedzie takie samo, solidnie upalil ziolem wlasnej uprawy, a rano wywiozl ok. 50km w, jak mowil, dobry punkt do lapania stopa i jeszcze dal blanta na droge. Przez chwile myslalem, ze to gej, i skonczy sie tak, jak w Figeac:
Chorwacji
jest, a przynajmniej ja mialem problem z pozyskaniem slodkiej wody. Nie do picia, bo po ta zachodzilem do ludzi, ale zeby umyc sie i zrobic pranie. Niby mozna w morzu, ale w upaly jest to najlepsza droga do nabawienia sie otarc i ran. Ratowalem sie stacjami benzynowymi i campingami. Sklepowe smietniki takze nie za mocne, choc tam nie ma konkurencji. Szczesliwie placa za puste puszki i butelki, co prawda nie wszystkie i niezbyt wiele, ale chyba dzieki temu jest tego towaru w obfitosci - starczalo na jedzonko i czasem imprezke, Karol swiadkiem:
Bagietka (OK) + majonez (OK) + szynka parmenska (OK) +... frytki ziemniaczane (do srodka)
, i to jest jeden z powodow, dla ktorych przestalo mi sie w Belgii podobac.
Nie wiem, co by tu teraz wiecej napisac, pytajcie o cos lub zadajcie jakis temat poki mam darmowy internet (w centrum handlowym ok. godziny spacerkiem od chaty).
Konsekwentnie pozdrawiam
Maciek
Dzieki, b. chetnie, gdyby cos - kontakt tedy, przez Forum.mazak pisze:Ja za chwil parę ruszam na Włochy także kto wie, może się spotkamy jak los da. Miałbym co wspominać, spotkać takiego Włóczykija przez wielkie "W". Powodzenia w dalszej trasie, z fartem.
Mialem znaleziona nokie E66, robilem foty z pielgrzymki do SdC, i na poczatku tego wloczegostwa - te sa ze mna na microSD.GawroN pisze:Ciekawe życie wiedziesz - szkoda że go nie dokumentujesz na kamerze, ciekawie by się oglądało i przemyśleń więcej by wpadło, a z pewnością są warte wysłuchania.
I to jest chyba dobry moment na apel do ludzi dobrej woli:
Jezeli Ktos z Was ma niepotrzebna, uzywana E66 i chcialby mnie wspomoc - poprosze. Albo moze jakas Forumowa zrzutka na oretego... Ostatecznie przyjme takze inny, byle nie touchscreen i zeby mial wi-fi, wtedy moglbym meldowac sie spod kazdego Mc-shita, i nie tylko. Polecam sie laskawej pamieci, z gory dziekuje. orety.
CD opowiesci, tym razem o:
Belgijskiej Police Federal:
Po rozstaniu sie w Mons z Holendrem (moj poprzedni post) podbilem na belgijska Police zeby zasiegnac wiadomosci - wiedzialem, do jakiego miejsca chce uderzyc, ale w indeksie mapy (z 1994 roku, znalezionej w Paryzu) miasteczka tego nie bylo. Funkcjonariuszka na "portierni" nie wladala angielskim, wydzwonila wiec kolege. Pan byl bardzo mily i kompetentny, pokazal, co, jak i gdzie, a gdy uslyszal, ze chce na piechote, dodrukowal jeszcze plan miasta i wyrysowal najlepsza trase od siedziby Policji do wlasciwych rogatek. Dowiedziawszy sie zas, ze nocuje jak nocuje, usilowal zalatwic mi miejsce w jednej z lokalnych noclegowni, poniewaz jednak z powodu poznej pory (ok. 23.) mieli 100% oblozenie, poradzil mi, gdzie moge sie "przyczaic" do rana. Jak sie okazalo, na miejscowce byli juz inni amatorzy, co gorsza z jednym lub kilkoma psami (nie zblizalem sie zbytnio), co mi, jako ze jestem kotem, absolutnie nie odpowiadalo. Wyruszylem wiec w swoim kierunku.
Belgijskim sponsorze:
Maj 2014, lece z kosiarka/wozkiem w kierunku Niemiec i dalej Polski. Zatrzymuje sie auto, Pan zagaja po francusku, ja ani w zab, ale domyslam sie, ze pyta dokad zmierzam (no bo o co moglby pytac w takiej sytuacji, przeciez nie o godzine). No to mowie Mu ze Polska, dla ulatwienia wyciagam mape Europy i pokazuje paluchem. Nieco sie zdziwil, ale wysiadl, otworzyl kufer, pokazuje, zeby pakowac graty, pomaga. Zapakowalismy, wsiedlismy a Ten zawraca - teraz ja sie zdziwilem, ale OK. jest u siebie, pewnie wie co robi. Zawiozl do miasta, na dworzec SNCB, kupil bilet do granicy z Niemcami, odprowadzil na peron, wreczyl garsc monet, wsadzil do pociagu i pomachal na pozegnanie. A skoro tak, to kolejna opowiesc bedzie o:
Jezdzeniu belgijskimi kolejami:
Bez biletu. Praktyka niewielka, bo jedynie 2 razy. Kazdorazowo "oczy Kota ze Shreka", konduktor pyta dokad? (ustalilismy juz, ze nie mam biletu), wymieniam nazwe miasta z naciskiem na "poprosze" i... oba razy dojechalem do celu.
Kolejami hiszpanskimi:
Tutaj ten numer nie przechodzi, bezdyskusujnie wysadzaja. Cala nadzieja w tym, ke konduktor nie bedzie chodzil lub przyjdzie niepredko, na to jednak nie mam wplywu. Sluzb nie wzywaja. Jest jednak pewna niedogodnosc - w wielu miejscach sa bramki jak w warszawskim metrze i ciezko przedrzec sie z plecakiem, a z wozkiem jest to w ogole nie mozliwe.
Kolejami w Italii:
Jest podobnie jak w Hiszpanii,z tym, ze wieczorami prawie nigdy nie chodza. Bramek nie spotkalem. Raz wpakowalem sie do Frecci, to taki wloski TGV. Pan bardzo sie przyburzyl, a na najblizszej stacji czekalo na mnie 4
Wloskich Carabinieri:
Dowiedziawszy sie, ze to tylko "gapowicz" popatrzyli na niego jak na glupiego, zawineli mnie i poszlismy. Rozmowa w ogolnych zarysach przebiegala nastepujaco:
- Papiery?
- Nie mam.
- Skad jestes?
- Polak.
- Gdzie jedziesz?
- Roma, pape Franciszka zobaczyc.
- Sluchaj teraz: my musimy cie wyprowadzic z dworca, bo sa tu kamery. Nastepnym razem nie wsiadaj we Freccie, zobacz, tu, po prawej sa Interciti, tak bedzie lepiej dla ciebie. Milego dnia, ciao!
- Grazie mille, Signores, ciao.
Myslalem nad tym, zeby jak Jack London, towarowymi i w nieznane, jednak przy wszecobecnych dzis kamerach jest to raczej niemozliwe, a i konsekwencje pewnie bybyby mniej ciekawe niz tylko wysadzenie z pociagu.
Wloskim sponsorze:
Poczatki mojego wloczegostwa, 2013, pierwszy raz wale do Rzymu - stopem i z buta (dopiero w Rzymie dowiedzialem sie, jak dzialaja wloskie koleje, Marku - pozdrawiam). Wozek tym razem z Decathlona, taki dla wedkarzy (33€, nigdy wiecej). W jednym kole juz kapec. Zmierzcha, droga gorzysta, kreta, waska (Via Aurelia,okolice Liguria/Toscania). Jadace w tym co ja kierunku auto zatrzymuje sie po przeciwnej stronie jezdni, wysiada chlop, otwiera tylna klape (jakis minivan to byl) i wola mnie. Mowie , ze nie mowie, wiec dochodzimy do angielskiego. Roma - OK. nie ma sprawy. On jest przedstawicielem handlowym - tydzien w rozjazdach, weekendy w domu. Wlasnie jedzie do klienta gdzies za Neapol. Noca, bo tak lubi: mniejszy ruch, nie jezdza ciezarowki. Ja - drugi raz w Italii, po raz pierwszy do Rzymu. W okolicy Firenze zlapalismy wlasciwa autostrade, niedlugo pozniej zatrzymal sie zeby cos zjesc, napic sie i na siku. Postawil miche: spaghetti frutti di mare, ciabatta z oliwkami, ser, jakies ciastko, do tego cwiartka wina - dla siebie wzial kawe. Po posilku, na parkingu skrecil blanta. Ruszylismy, wypalilismy, puscil mi Joy Division bezposrednio z sieci (oj, te nowoczesne technologie...), juz w Rzymie wysadzil mnie spowrotem na Via Aurelia, ok. godziny z buta od Watykanu, nadmieniajac, ze w tym miejscu jest duzo k..ew. Ja mu na to, ze k..wy mi nie straszne. Dal papierosa na droge (jeszcze wtedy palilem) i rozstalismy sie w pokoju.
Generalnie Wlosi kochaja nas - Polakow: za wyzwolenie, za Monte Cassino i za Sw. Jana Pawla II.
A Niemcow nie lubia...
Kolejach francuskich:
Jest tak:
Nie chodza (OK.)
lub
Chodza
wtedy:
Nie sprawdzaja (OK.)
lub
Sprawdzaja
wtedy:
System belgijski, z regoly dziala (OK.)
lub
Nie dziala
wtedy:
Spisuja "na gebe" i jade dalej (OK.)
lub:
Wywalaja na najblizszej stacji, co zdarza sie nieczesto
wtedy:
Kolejny pociag (OK.)
Nigdy zadnej Police ani Gendarmerie do mnie nie wzywali. Bywaja bramki jak w Hiszpanii.
Radzeniu sobie we Francji:
20 wrzesnia 2011, idac do SdC napisalem:
Otoz przy blizszym poznaniu i dokladniejszym zglebieniu (wtedy nie mialem czasu, a i co innego bylo priorytetem) tematu okazuje sie, ze wcale nie jest tak zle:kurde francja pogibany kraj z tesknota wspominam niemcy
Jest calkiem dobrze rozwinieta siec instytucji majacych za zadanie opiekowac sie glownie osiadlymi bezdomnymi, utrzymac ich przy zyciu, w jako-takim zdrowiu i czystosci oraz wyzywic i ubrac. Trzeba tylko wiedziec, gdzie uderzyc. Lokalni lumpowie wiedza i wiedza ta chetnie sie dziela. Na sezon zimowy, tzw. "ochronny" uruchamianych jest wiecej stolowek/jadlodajni/lazni/noclegowni a lokalne wladze (Mairie i/lub CCAS) wydaja drukowane informatory z adresami co, jak, gdzie i w jakich godzinach. Co prawda nie jestem lumpem osiadlym a koczowniczym, jednak nie zdarzylo mi sie aby odmowiono mi kapieli, prania i miski (spac ani leczyc sie jeszcze nie probowalem, szczesliwie nie bylo takiej potrzeby). Poznany w Paryzu Holender (patrz wyzej) zmontowal mi kartke po francusku, ktorym biegle wladal. Stoi na niej, ze jestem w podrozy, nie mam srodkow a policja nie pozwala etc. Raz, testowo, od asystentki socjalnej CCAS w Bar le Duc dostalem na nia talony na jedzenie/srodki czystosci wartosci 8€. Przejadlem, kartke od Holendra (Rudi - pozdrawiam) mam gleboko w plecaku jako back-up na czarna godzine. W
Belgii:
jest podobnie, a w Walonii nawet jezyk ten sam. W
Rzymie,
a prawdopodobnie we wszystkich wiekszych miastach
Italii
bardzo aktywnie na tym polu dzialaja Caritas-y, Kawalerowie Maltanscy, rozne stowarzyszenia parafialne oraz osoby prywatne.
Hiszpania
natomiast ma instytucje Albergue Municipal, gdzie, w odroznieniu od Albergue Peregrinos mozna raz na rok w danym albergue bezplatnie zatrzymac sie na 3 dni z pelnym wyzywieniem, istnieja takze Comidor-y czyli jadlodajnie tak panstwowe jak i koscielne. W pieknym tym kraju, w Opiece Spolecznej lub na Policji jak sie dobdze zagada, mozna zalatwic bilet nawet na drugi koniec Hiszpanii. Jednak jadac autobusem lub koleja ciezko jest spotkac
Hiszpanskich sponsorow,
z ktorych jeden w listopadzie 2013, podwozac mnie kawalek na odcinku miedzy Granada a Cordoba podarowal mi slomiane sombrero i kilka puszek tunczyka w oleju, inny tego samego dnia, na tej samej trasie, tyle, ze nieco dalej sypnal 50€. A do Granady dojechalem poprzedniego dnia z pierwszym z tej serii. Stopa zlapalem tuz za Cartagena, celujac w Lisbone/Fatime. Myslalem leciec wzdluz wybrzeza a potem na polnoc, jednak Pan przekonal mnie, ze przez Granade bedzie OK. ja zas nie upieralem sie przy swoim. Po drodze na stacji benzynowej postawil piwo i tapas, zabral do chaty w Granadzie, dal sie wykapac, poczestowal tak pyszna jamon iberico, ze po niej juz nic nie bedzie takie samo, solidnie upalil ziolem wlasnej uprawy, a rano wywiozl ok. 50km w, jak mowil, dobry punkt do lapania stopa i jeszcze dal blanta na droge. Przez chwile myslalem, ze to gej, i skonczy sie tak, jak w Figeac:
szczesliwie nic z tych rzeczy. Jednak nie zawsze jest tak milo, np. woddalilem sie wiec
Chorwacji
jest, a przynajmniej ja mialem problem z pozyskaniem slodkiej wody. Nie do picia, bo po ta zachodzilem do ludzi, ale zeby umyc sie i zrobic pranie. Niby mozna w morzu, ale w upaly jest to najlepsza droga do nabawienia sie otarc i ran. Ratowalem sie stacjami benzynowymi i campingami. Sklepowe smietniki takze nie za mocne, choc tam nie ma konkurencji. Szczesliwie placa za puste puszki i butelki, co prawda nie wszystkie i niezbyt wiele, ale chyba dzieki temu jest tego towaru w obfitosci - starczalo na jedzonko i czasem imprezke, Karol swiadkiem:
A w Belgii/Walonii (nie wiem, jak we Flandrii) jadaja takie np. kanapki:Powstaniec pisze:Na początku witam wszystkich w tym ciekawym wątku.
No więc tak to było.
Stoję sobie na wylotówce ze Splitu w kierunku na Dubrownik, próbuje złapać jakieś auto. Jest niedziela, 6 września, jak to bywa w niedzielę łapanie idzie źle. Widzę jadące polskie auta, więc myślę że warto wyjąć polską flagę na plecak. Więc ja wyjmuję. Po chwili podchodzi do mnie ciut dziwaczny człowiek i zagaduje po Polsku, zapraszając na piwo. Z chęcią przystaję na propozycję. Okazuje się że to Maciek, pielgrzym z Polski idący na piechotę z Triestu do Medziugorie. Spędzamy miło dzień rozmawiając przy piwie, potem winie, jedząc figi z drzewa (dzięki Maćkowi wiem jak wygląda figowiec) Wieczorem znajdujemy pustostan z widokiem na morze i spędzamy w nim noc. Dołącza do nas jeszcze jeden Polak z którym miałem jechać na tę wyprawę, a z którym w sumie dobrze że nie pojechałem (nie miał nawet śpiworu). Rankiem się rozstajemy, Maciek idzie pieszo do Medziugorie, ja łapię auto w kierunku Dubrownika. Jako że spotkanie było blisko 3 tyg temu, pewnie jest już w drodze do Grecji w której zamierzał zimować lub odwiedza jeden z moich celów wyprawy- bośniackie Visoko, jedyne miejsce w Europie gdzie można zobaczyć piramidy
![]()
Pozwolę sobie udostępnić zdjęcia:
Zdjęcia z spotkania
Pozdrawiam Karol
Bagietka (OK) + majonez (OK) + szynka parmenska (OK) +... frytki ziemniaczane (do srodka)

Nie wiem, co by tu teraz wiecej napisac, pytajcie o cos lub zadajcie jakis temat poki mam darmowy internet (w centrum handlowym ok. godziny spacerkiem od chaty).
Konsekwentnie pozdrawiam
Maciek
Ostatnio zmieniony 02 lut 2016, 09:19 przez orety, łącznie zmieniany 5 razy.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
Chętnie oddam Nokia E52 - prawie identyczna z E66orety pisze: Jezeli Ktos z Was ma niepotrzebna, uzywana E66 i chcialby mnie wspomoc - poprosze. Ostatecznie przyjme takze inny....
http://www.mgsm.pl/pl/porownanie/3152/0/3829/0/
w stanie idealnym. Bateria OK, ładowarka, pokrowiec (kondon),
dołożę kartę MicroSD 8GB (obsługuje do 16GB, ale nie mam pod ręką 16, następne to 32 i 64 które mam), bez karty SIM

Nic nie wiem o SIM lock, była w T-Mobile.
Tylko jak przesłać/przekazać?
Inżynier
navas049 pisze:wilow7 może na adres obecnego "sponsora"?
A ktoś zna adres? Przejrzałem watek, ale nawet nie mogę się zorientować gdzie teraz przebywa.
Chyba:
Hautmont k. Maubeuge
departament Nord, Francja
Myślę, że wysyłanie konserw nie ma sensu, będą to najdroższe konserwy na świecie.navas049 pisze: Jeśli byś wysyłał to daj znać, z chęcią podesłał bym Ci pieniądze(w miarę możliwości jak na mój studencki budżet) z przeznaczeniem na jakieś konserwy aby dołożyć do przesyłki dla Maćka
List polecony priorytet do Francji (do 500g) kosztuje ~20 zł a paczka pocztowa do 1 kg ~56 zł.
Może orety się wypowie, co mu potrzeba i jak przekazać.
Inżynier
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Salaam!
WIELKIE, OGROMNE, PRZEOGROMNE DZIEKI ! ! ! Klaniam sie do samej ziemi.
Pierwsze Wasze posty w moim watku i od razu mocne wejscie, z gruubej rury. Dzieki raz jeszcze. Wilow7 - E52 nawet lepsza w mojej obecnej sytuacji (bateria).
Ja widzialbym to w taki sposob:
Jezeli jakiekolwiek srodki pieniezne, to przede wszystkim zwroty kosztow wysylki i ew. zdjecia SIM-locka (to wazne) dla wilow7. Kasy w przesylke wkladac nie ma sensu - na 99% dostanie kamfory. Gdyby okazalo sie, ze cos zostaje, to moze sluchawki i/lub kabel USB. Prasa polskojezyczna...
Tez myslalem o moim obecnym dobroczyncy, ale od 3 dni Go nie widzialem, poza tym nie wiem, czy sie dogadamy, gdyz Jego angielski jest tylko troche lepszy niz moj francuski. Ale badzmy dobrej mysli.
Wilow7, jezeli jeszcze moglbym pozawracac glowe... i nie byloby to dla Ciebie zbyt duzym obciazeniem czasowym, poprosilbym o nagranie na te karte o ktorej wspomniales odrobiny muzyki:
Kult, Kazik S. El Dupa etc.
Joy Division, The Cure, Dead Can Dance, Cocteau Twins, Bauhaus, PIL, Sisters of Mercy i inne z tej bajki...
Sex Pistols, The Clash, Ramones
Yello
Jak Ci sie nie bedzie chcialo lub nie bedziesz mial czasu, lub cokolwiek innego to i tak robisz dla mnie bardzo wiele.
A ja zrobilem wczoraj remanent i wyszlo mi cos takiego:
Z przedmiotow zabranych z Polski pod koniec sierpnia 2013 mam do teraz:
- plecak Wisport
- spiwor UL15 z Decathlona *
- pouch TT *
- czolowke Petzla Tac-Tikke XP *
- szczotke do brody * (Apo, pozdrawiam)
- obcinacz do paznokci *
- lyzke *
- kolczyk w uchu *
- karte microSD
W czerwcu 2014, bedac w Polsce, dobralem:
- bluze mundurowa BW flecktarn
A Rodzice doslali mi:
- paszport
- zdjecia Syna (mojego)
* - rzeczy oznaczone gwiazdka byly ze mna od poczatku tego watku, czyli uzywalem ich idac do SJPdP. Cala reszta tego, co aktualnie posiadam, jest dostana, znaleziona lub kupiona, w tej wlasnie kolejnosci, zarowno jezeli chodzi o ilosc, objetosc jak i wage.
Ojj... zaczynaja sie blakac ochroniarze w poblizu, nie wiem, czy mi sie to dobre nie skonczy...
Pozdrawiam
Maciek
wilow7 pisze:Chętnie oddam Nokia E52 - prawie identyczna z E66orety pisze: Jezeli Ktos z Was ma niepotrzebna, uzywana E66 i chcialby mnie wspomoc - poprosze. Ostatecznie przyjme takze inny....
http://www.mgsm.pl/pl/porownanie/3152/0/3829/0/
w stanie idealnym. Bateria OK, ładowarka, pokrowiec (kondon),
dołożę kartę MicroSD 8GB (obsługuje do 16GB, ale nie mam pod ręką 16, następne to 32 i 64 które mam), bez karty SIM.
Nic nie wiem o SIM lock, była w T-Mobile.
Tylko jak przesłać/przekazać?
navas049 pisze:wilow7 może na adres obecnego "sponsora"? Jeśli byś wysyłał to daj znać, z chęcią podesłał bym Ci pieniądze(w miarę możliwości jak na mój studencki budżet) z przeznaczeniem na jakieś konserwy aby dołożyć do przesyłki dla Maćka
Qcze, Panowie, no nie wiem, co napisac...wilow7 pisze:navas049 pisze:wilow7 może na adres obecnego "sponsora"?
A ktoś zna adres? Przejrzałem watek, ale nawet nie mogę się zorientować gdzie teraz przebywa.
Chyba:
Hautmont k. Maubeuge
departament Nord, Francja
Myślę, że wysyłanie konserw nie ma sensu, będą to najdroższe konserwy na świecie.navas049 pisze: Jeśli byś wysyłał to daj znać, z chęcią podesłał bym Ci pieniądze(w miarę możliwości jak na mój studencki budżet) z przeznaczeniem na jakieś konserwy aby dołożyć do przesyłki dla Maćka
List polecony priorytet do Francji (do 500g) kosztuje ~20 zł a paczka pocztowa do 1 kg ~56 zł.
Może orety się wypowie, co mu potrzeba i jak przekazać.
WIELKIE, OGROMNE, PRZEOGROMNE DZIEKI ! ! ! Klaniam sie do samej ziemi.
Pierwsze Wasze posty w moim watku i od razu mocne wejscie, z gruubej rury. Dzieki raz jeszcze. Wilow7 - E52 nawet lepsza w mojej obecnej sytuacji (bateria).
Ja widzialbym to w taki sposob:
Jezeli jakiekolwiek srodki pieniezne, to przede wszystkim zwroty kosztow wysylki i ew. zdjecia SIM-locka (to wazne) dla wilow7. Kasy w przesylke wkladac nie ma sensu - na 99% dostanie kamfory. Gdyby okazalo sie, ze cos zostaje, to moze sluchawki i/lub kabel USB. Prasa polskojezyczna...
Tez myslalem o moim obecnym dobroczyncy, ale od 3 dni Go nie widzialem, poza tym nie wiem, czy sie dogadamy, gdyz Jego angielski jest tylko troche lepszy niz moj francuski. Ale badzmy dobrej mysli.
Wilow7, jezeli jeszcze moglbym pozawracac glowe... i nie byloby to dla Ciebie zbyt duzym obciazeniem czasowym, poprosilbym o nagranie na te karte o ktorej wspomniales odrobiny muzyki:
Kult, Kazik S. El Dupa etc.
Joy Division, The Cure, Dead Can Dance, Cocteau Twins, Bauhaus, PIL, Sisters of Mercy i inne z tej bajki...
Sex Pistols, The Clash, Ramones
Yello
Jak Ci sie nie bedzie chcialo lub nie bedziesz mial czasu, lub cokolwiek innego to i tak robisz dla mnie bardzo wiele.
A ja zrobilem wczoraj remanent i wyszlo mi cos takiego:
Z przedmiotow zabranych z Polski pod koniec sierpnia 2013 mam do teraz:
- plecak Wisport
- spiwor UL15 z Decathlona *
- pouch TT *
- czolowke Petzla Tac-Tikke XP *
- szczotke do brody * (Apo, pozdrawiam)
- obcinacz do paznokci *
- lyzke *
- kolczyk w uchu *
- karte microSD
W czerwcu 2014, bedac w Polsce, dobralem:
- bluze mundurowa BW flecktarn
A Rodzice doslali mi:
- paszport
- zdjecia Syna (mojego)
* - rzeczy oznaczone gwiazdka byly ze mna od poczatku tego watku, czyli uzywalem ich idac do SJPdP. Cala reszta tego, co aktualnie posiadam, jest dostana, znaleziona lub kupiona, w tej wlasnie kolejnosci, zarowno jezeli chodzi o ilosc, objetosc jak i wage.
Ojj... zaczynaja sie blakac ochroniarze w poblizu, nie wiem, czy mi sie to dobre nie skonczy...
Pozdrawiam
Maciek
Ostatnio zmieniony 29 sty 2016, 11:38 przez orety, łącznie zmieniany 2 razy.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
Postaram się dziś zdjąć SimLock'a, słuchawki (2 pary) już przygotowane, kabelek USB też, znalazłem kartę 16GB.orety pisze:
E52 nawet lepsza w mojej obecnej sytuacji (bateria).
Ja widzialbym to w taki sposob:
Jezeli jakiekolwiek srodki pieniezne, to przede wszystkim zwroty kosztow wysylki i ew. zdjecia SIM-locka (to wazne) dla wilow7. Kasy w przesylke wkladac nie ma sensu - na 99% dostanie kamfory. Gdyby okazalo sie, ze cos zostaje, to moze sluchawki i/lub kabel USB. Prasa polskojezyczna...
A z prasy to jakie tytuły?
I tu muszę się zwrócić do Koleżanek i Kolegów - mam ogromną ilość muzyki, ale raczej ballady, poezja śpiewana (Brassans, Kaczmarski, Tulipan, SDM et cetera et cerata).orety pisze: Wilow7, jezeli jeszcze moglbym pozawracac glowe... i nie byloby to dla Ciebie zbyt duzym obciazeniem czasowym, poprosilbym o nagranie na te karte o ktorej wspomniales odrobiny muzyki:
Kult, Kazik S. El pupa etc.
Joy Division, The Cure, Dead Can Dance, Cocteau Twins, Bauhaus i inne z Cold Vave
Sex Pistols, The Clash, Ramones
Yello
Jak Ci sie nie bedzie chcialo lub nie bedziesz mial czasu, lub cokolwiek innego to i tak robisz dla mnie bardzo wiele.
Po prostu nawet nie wiem co to jest Cold Vave - znaczy jestem ignorantem.
Idealnie byłoby, gdyby ktoś z Krakowa mógł pomóc, przekażę kartę do nagrania.
Inżynier
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
Pokoj!
Laskawco, co ja z Toba zrobie? Czy moge sie za Ciebie pomodlic? Pytam, bo ktos, kiedys na innym forum mial mi za zle. Muzyke wyedytowalem, i jeszcze pewnie cos dopisze. Prasa - tygodniki opiniotworcze, kiedys czytywalem Polityke... moze Do Rzeczy i/lub Do Rzeczy Historia poprosze, nie musza byc najswiezsze.
Raz jeszcze, tym razem ostatni, zeby sie nie powtarzac WIELKIE DZIEKI ! ! !
Lece edytowac muzyke.
Pozdrawiam
Maciek
[ Dodano: 2016-01-29, 11:47 ]
Pzdr.
M.
Laskawco, co ja z Toba zrobie? Czy moge sie za Ciebie pomodlic? Pytam, bo ktos, kiedys na innym forum mial mi za zle. Muzyke wyedytowalem, i jeszcze pewnie cos dopisze. Prasa - tygodniki opiniotworcze, kiedys czytywalem Polityke... moze Do Rzeczy i/lub Do Rzeczy Historia poprosze, nie musza byc najswiezsze.
Raz jeszcze, tym razem ostatni, zeby sie nie powtarzac WIELKIE DZIEKI ! ! !
Lece edytowac muzyke.
Pozdrawiam
Maciek
[ Dodano: 2016-01-29, 11:47 ]
Prawdziwy Krakuswilow7 pisze:I tu muszę się zwrócić do Koleżanek i Kolegów - mam ogromną ilość muzyki, ale raczej ballady, poezja śpiewana (Brassans, Kaczmarski, Tulipan, SDM et cetera et cerata).

Pzdr.
M.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny