Nóż w polskie góry na sezon zimowy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 19 wrz 2014, 12:03
- Lokalizacja: Warsaw City
- Płeć:
Nóż w polskie góry na sezon zimowy
Czy w ogóle coś takiego ma rację bytu?
Czy się może przydać i ew. do jakich zadań? Jakie parametry winien spełniać?
Wyprawa po Bieszczadach w zimę, pieszo z plecakiem, nocowanie w schroniskach, agroturystyce, u gospodarzy.
Otwieracza do butelek/konserw nie potrzebuję; służyłby raczej w teren - założeniem jest marsz w ostępach przez cały dzień.
Nie mam doświadczenia w wypadach zimową porą i w takim charakterze.
Czy się może przydać i ew. do jakich zadań? Jakie parametry winien spełniać?
Wyprawa po Bieszczadach w zimę, pieszo z plecakiem, nocowanie w schroniskach, agroturystyce, u gospodarzy.
Otwieracza do butelek/konserw nie potrzebuję; służyłby raczej w teren - założeniem jest marsz w ostępach przez cały dzień.
Nie mam doświadczenia w wypadach zimową porą i w takim charakterze.
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
Nóż to narzędzie które zawsze sie przydaje. Chociażby okroic kawałek chleba. Nikt Ci nie każe nosić niewiadomo jak ciężkiej maczety. Ja osobiście nie ruszam sie nawet na śmietnik bez ostrza.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 19 wrz 2014, 12:03
- Lokalizacja: Warsaw City
- Płeć:
Taki sam tok myślenia miałem jak Ty, ale ... gdy zacząłem szukać sytuacji w ziemie w których mógłby się on przydać, trudno było mi coś wykoncypować.
Noclegi będą tylko w domach - u gospodarza, agroturystyka, więc sprawy z biwakowaniem odpadają. Chleba nie jadam, konserw nie wykrawam z puszki.
A do przygotowywania futru wezmę mały nóż kuchenny.
Jak widzicie takie rozwiązanie?
Noclegi będą tylko w domach - u gospodarza, agroturystyka, więc sprawy z biwakowaniem odpadają. Chleba nie jadam, konserw nie wykrawam z puszki.
A do przygotowywania futru wezmę mały nóż kuchenny.
Jak widzicie takie rozwiązanie?
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Moim zdaniem wystarczy Ci kuchenniak. Najlepszy nóż w terenie to taki, który masz przy sobie. Osobiście, bez względu na porę roku, noszę przy sobie kilka noży, ale dla samego faktu posiadania, a nie potrzeby.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Re: Nóż w polskie góry na sezon zimowy
A czy można w ogóle gdzieś wędrować bez jakiegokolwiek ostrza ??? Przydaje się na każdym kroku... Mój obowiązkowy zestaw to LM Surge, jakiś fix i wszędobylski Enlan EL-02. Tool i fix w plecaku a folder zawsze w kieszeni...EasyRider80 pisze:Czy w ogóle coś takiego ma rację bytu?
[...]
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Wybory takie poczyniłem: na lekko Leatherman Style (Vick Classic może byłby lepszy?), ciutes ciężej: Vick Huntsman, a w nim największe nożyczki i najmniejsza piła.
Wybór to kwestia osobistych preferencji - nie tylko odn. noża jako takiego, ale też preferowanego menu, potrzeb w zakresie naprawy sprzętu (do wyboru śrubokręt płaski, miniaturowy płaski albo krzyżak), kwestii podejścia do higieny osobistej (ciekaw jestem ilu forumowiczów obcina paznokcie nożem - jak najbardziej wykonalne...) itp, itd. Osobiście, jeżeli tylko posiadam nożyczki, nóż nie jest mi jakoś bardzo potrzebny.
Powodzenia!
Wybór to kwestia osobistych preferencji - nie tylko odn. noża jako takiego, ale też preferowanego menu, potrzeb w zakresie naprawy sprzętu (do wyboru śrubokręt płaski, miniaturowy płaski albo krzyżak), kwestii podejścia do higieny osobistej (ciekaw jestem ilu forumowiczów obcina paznokcie nożem - jak najbardziej wykonalne...) itp, itd. Osobiście, jeżeli tylko posiadam nożyczki, nóż nie jest mi jakoś bardzo potrzebny.
Powodzenia!
- SmileOn
- Posty: 794
- Rejestracja: 12 lut 2010, 20:32
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: the violinist
- Płeć:
Ja codziennie używam Victorinoxa Trailmaster One Hand i nie wyobrażam już sobie życia bez niego. Gdybym musiał wybrać tylko jeden nóż - bez wahania wziął bym właśnie jego (nawet na rzecz czegoś ze stałym ostrzem). Łatwo się otwiera (w końcu to wersja OH), i ma całkiem porządną blokadę. Vicki 111mm to naprawdę fajne noże.
SmileOn
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 19 wrz 2014, 12:03
- Lokalizacja: Warsaw City
- Płeć:
-
- Posty: 274
- Rejestracja: 10 cze 2013, 10:18
- Lokalizacja: południe
- Tytuł użytkownika: pseudonim Loretta
- Płeć:
Nóż MORA Companion MG - 115 gramów
Nóż Sanrenmu 710 - 92 gramy
Scyzoryk Victorinox Spartan 58 gramów
Nóż składany "karta bankomatowa" - 13 gramów
Nie wszystko da się przeliczyć. Nie zawsze waga powinna być najbardziej istotna. I serio jest się o co bić w tych gramach?
Dla porównania:
Rolka papieru toaletowego - 100gramów
Zapalniczka gazowa - 16 gramów
Moneta 5zł - 7 gramów
Nie każdy gram "waży" tyle samo.
Nóż Sanrenmu 710 - 92 gramy
Scyzoryk Victorinox Spartan 58 gramów
Nóż składany "karta bankomatowa" - 13 gramów
Nie wszystko da się przeliczyć. Nie zawsze waga powinna być najbardziej istotna. I serio jest się o co bić w tych gramach?

Dla porównania:
Rolka papieru toaletowego - 100gramów
Zapalniczka gazowa - 16 gramów
Moneta 5zł - 7 gramów
Nie każdy gram "waży" tyle samo.
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Na pierwszą dużą wyprawę zabrałem za ciężki plecak (~15 kg) i było fatalnie. Plecak miałem najlżejszy na drugiej dużej wyprawie - to było jakieś 4-6 kg, niecałe 400 km i dałem radę. Plecak sam ważył poniżej 100g. Dookrywałem się w nocy kocem ratunkowym, w dzień mokłem itp, itd. Ale dolazłem. I od tej pory mam w plecaku tylko ciężej i ciężej, do ~10-11kg nie czuję żadnego znaczącego dyskomfortu. Więc śmiało pakuję się w 1,5kg plecak z aluminiowym stelażem, targam kilogramowy hamak, 2kg statyw, kilogram aparatu fotograficznego itp, itd. Bo mogę, bo lubię, bo mam z tego frajdę. Zamiast ciąć paski w plecaku mogę schudnąć kilogram (albo dwadzieścia) i wyjdzie na to samo.
Tego lata z gór wygonił mnie za leki sprzęt. Przygotowałem się na deszcze i chłody, ale cały dzień szedłem w mgłomżawce/ chmurze/ulewie, po południu zrobiło się ~6C (w środku lata) i stwierdziłem, że bez porządnej kurtki, bez polaru na zmianę, bez czegoś w tym rodzaju odpowiedzialnie będzie zrezygnować. Rozbiłem się koło 17 czy 18, ciuchy schły na mnie do północy, później nawet dało się wyspać.
Jeżeli planujesz hopsasać od jednej chatki do drugiej zimą, to zamiast klepać w kompa albo robić na hiper-super-cubenowe pipsztyki, lepiej chyba porobić przysiady i zabrać sprawdzony, solidny sprzęt.
Nikt nie polecił zabierania kilogramowej siekierki, to były same lekkie propozycje, sprawdzone i działające. Nawet żyletka - to nie żart. Znaczy to też żart, ale niektórzy tak właśnie chodzą.
[ Dodano: 2015-02-12, 15:49 ]
Edzia: vick classic się pojawił, żey nie było...
Tego lata z gór wygonił mnie za leki sprzęt. Przygotowałem się na deszcze i chłody, ale cały dzień szedłem w mgłomżawce/ chmurze/ulewie, po południu zrobiło się ~6C (w środku lata) i stwierdziłem, że bez porządnej kurtki, bez polaru na zmianę, bez czegoś w tym rodzaju odpowiedzialnie będzie zrezygnować. Rozbiłem się koło 17 czy 18, ciuchy schły na mnie do północy, później nawet dało się wyspać.
Jeżeli planujesz hopsasać od jednej chatki do drugiej zimą, to zamiast klepać w kompa albo robić na hiper-super-cubenowe pipsztyki, lepiej chyba porobić przysiady i zabrać sprawdzony, solidny sprzęt.
Nikt nie polecił zabierania kilogramowej siekierki, to były same lekkie propozycje, sprawdzone i działające. Nawet żyletka - to nie żart. Znaczy to też żart, ale niektórzy tak właśnie chodzą.
[ Dodano: 2015-02-12, 15:49 ]
Edzia: vick classic się pojawił, żey nie było...
Ostatnio zmieniony 12 lut 2015, 20:37 przez Q_x, łącznie zmieniany 1 raz.
Jakiś czas temu kupiłem nóż wędkarski składany "Konger". Dodałem ok. metra linki i zaczep ALU. Noszę w kieszeni dopięty do paska a czasami jako neck.
Trzeba go naostrzyć na starcie. Stal nierdzewna i rączka plastikowa ale robi wrażenie solidnej.
Kroiłem nim chleb i wędliny, strugałem patyki, pozyskiwałem korę brzozową i żywicę, ciąłem ducktape, linki ... nawet z krzesiwkiem dał radę.
Jak na sprzęt za 12PLN jest ok.
Gdzieś na tym forum czytałem że ...
... na początek najlepiej zabrać jakiś prosty nóż i dopiero z czasem wyjdzie co tak na prawdę Ci potrzeba.
Składany łatwiej się nosi.
Trzeba go naostrzyć na starcie. Stal nierdzewna i rączka plastikowa ale robi wrażenie solidnej.
Kroiłem nim chleb i wędliny, strugałem patyki, pozyskiwałem korę brzozową i żywicę, ciąłem ducktape, linki ... nawet z krzesiwkiem dał radę.
Jak na sprzęt za 12PLN jest ok.
Gdzieś na tym forum czytałem że ...

... na początek najlepiej zabrać jakiś prosty nóż i dopiero z czasem wyjdzie co tak na prawdę Ci potrzeba.
Składany łatwiej się nosi.