Każda broń w rękach cywili to potencjalny bojownik, żeby kraj spacyfikować potrzeba na jednego bojownika 10 własnych żołnierzy. (Wystarczy zobaczyć na Czeczenie, ruscy dalej mają tam problemy)GawroN pisze:Ciekawe
Dlatego zawsze będę za prawem do posiadania broni. Szwajcarii nikt nie najechał bo wiedział że oprócz wojska w każdym domu jest broń.
Ciekawa opowieść z Bośni, długie ale wart czytać...
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Fabian
- Posty: 55
- Rejestracja: 09 paź 2014, 16:49
- Lokalizacja: Gda
- Tytuł użytkownika: F jak Fabian
- Płeć:
- Kontakt:
Myślę, że trzeba spojrzeć też na inną stronę takowej dezorganizacji, czy też organizacji właśnie ludzi w czasie takiego kryzysu. Podejrzewam, że łatwo (a przynajmniej łatwiej) przewidzieć, co się wydarzy i jak się ludzie zachowają podczas gdy już patowa sytuacja trwa. Biorąc za przykład życie w okupowanym mieście, to powiedzmy, żyjemy już od jakiegoś czasu (miesiąca, dwóch), w ruinach i próbujemy przetrwać. Łatwo jest sobie wyobrazić, do czego możemy być zdolni.
Co innego tyczy się samych początków.
Komunikat w radiu, jakieś plotki. Pakować się i uciekać? A może iść do pracy? Szefu będzie wściekły, jak mnie nie będzie dzisiaj, przecież koniec projektu. Później sąsiedzi mówią, że jadą do rodziny do Szczecina. Też migrować, czy jeszcze poczekać? W telewizji mówią, że wszystko w porządku. A ci, co twierdzą inaczej, niepotrzebnie wszczynają panikę. Prawda, to czy nie? Jak zachować się w czasie zakupów w sklepie, gdy ktoś wyrywa ostanie podpaski z rąk? W ogóle jechać po te podpaski, czy zostać w domu i zabijać już okna dechami?
Myślę, że planowanie jest potrzebne. Warto ćwiczyć różne scenariusze, mieć przygotowane jakieś minimum bytowe w piwnicy. Jednak bardziej martwi mnie co innego i o to zapytałbym takiego Bośniaka.
Skąd wiedział, że to już? Kiedy jest już ten właściwy moment na pociągnięcie za spust?
Czy dopiero, gdy dwaj, ubrani na zielono, żołnierze bez oznaczeń mierzyć będą w moją rodzinę, czy może już gdy kradną mi zapasy z piwnicy? Kiedy człowiek przestaje się zastanawiać nad konsekwencjami, a zaczyna działać.
Podejrzewam, że tego się nie da przewidzieć, że nie da się do tego przygotować.
Co innego tyczy się samych początków.
Komunikat w radiu, jakieś plotki. Pakować się i uciekać? A może iść do pracy? Szefu będzie wściekły, jak mnie nie będzie dzisiaj, przecież koniec projektu. Później sąsiedzi mówią, że jadą do rodziny do Szczecina. Też migrować, czy jeszcze poczekać? W telewizji mówią, że wszystko w porządku. A ci, co twierdzą inaczej, niepotrzebnie wszczynają panikę. Prawda, to czy nie? Jak zachować się w czasie zakupów w sklepie, gdy ktoś wyrywa ostanie podpaski z rąk? W ogóle jechać po te podpaski, czy zostać w domu i zabijać już okna dechami?
Myślę, że planowanie jest potrzebne. Warto ćwiczyć różne scenariusze, mieć przygotowane jakieś minimum bytowe w piwnicy. Jednak bardziej martwi mnie co innego i o to zapytałbym takiego Bośniaka.
Skąd wiedział, że to już? Kiedy jest już ten właściwy moment na pociągnięcie za spust?
Czy dopiero, gdy dwaj, ubrani na zielono, żołnierze bez oznaczeń mierzyć będą w moją rodzinę, czy może już gdy kradną mi zapasy z piwnicy? Kiedy człowiek przestaje się zastanawiać nad konsekwencjami, a zaczyna działać.
Podejrzewam, że tego się nie da przewidzieć, że nie da się do tego przygotować.