wygrzebane w czeluściach internetu

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
lukasz_sp
Posty: 255
Rejestracja: 21 sty 2011, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn
Płeć:

Post autor: lukasz_sp »

Nie każdy ma czas i warsztat żeby sobie prześwit w przyczepie zwiększać... Że nie wspomnę o rejestracji takiego wehikułu... Nie uważam przy tym że określanie "snobem" kogoś kogo stać na gotowe rozwiązanie jest na miejscu...
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Prowler pisze:Co do tej przyczepy i pokazanych warunków terenowych wydaje mi się ,że dała by tu rada każda niewielka przyczepa kempingowa po delikatnym zwiększeniu prześwitu. Przy czym taka przyczepa była by dużo bardziej komfortowa w użyciu obozowym.
Prowler, trudno się z tobą nie zgodzić, zwykły 'kemping' też można z powodzeniem ciągać za sobą po drogach nieutwardzonych. Bardzo ładnie zaprezentowali to młodzieńcy na tym filmie warto odżałować ~6 minut i pooglądać do końca ...przyczepki.
Delikatne zwiększenie prześwitu niewiele by tu dało. Głównym założeniem przyczep offroadowych jest uzyskanie jak najmniejszych gabarytów przy upakowaniu maksymalnej funkcjonalności. Normalna przyczepa to duży kloc w którym przewozisz głównie powietrze, tu często jest to mała przyczepka która po rozłożeniu robi za sypialnię dla 4 osób (np. dwie dorosłe i 2 dzieci), kuchnię w której można przygotować normalny obiad, 'salon' w którym ten obiad wygodnie zjesz, prysznic itp.
Jak w praktyce wygląda zastosowanie takiej przyczepki? Proszę bardzo - kilkadziesiąt minut nudnego filmu, ale właśnie tak to powinno wyglądać ;-) Tu gość wybrał się sam z trójką dzieci na łono natury więc zbytniego off-roadu nie ma (słusznie zresztą), ale ciągają te przyczepki w naprawdę różnych warunkach

Jedno jest pewne - to nie jest sprzęt dla nas - biedaków z Polski.
To że kogoś stać na zapewnienie sobie wyższego standardu można nazwać snobizmem, ale idąc za ciosem, kupowanie ultralekkich namiotów, goretexów itp. to też snobizm - przecież wystarczy wojskowa pałatka i ortalionowa kurtka ;-)
hejtyniety pisze:A klasyczna wyprawówka w europie nie ma prawa bytu - wszędzie da się dojechać asfaltem, a nawet jak są miejsca trudniejsze to i tak zwykle da się dojechać do celu łatwiejszą drogą bądź wjazd jest zabroniony.
Pytanie co masz na myśli pisząc 'klasyczna wyprawówka'? Bo w mojej definicji wyprawówka to samochód terenowy zapewniający mobilność w przypadku bardziej zniszczonych dróg oraz przetransportowanie rzeczy mniej lub bardziej potrzebnych do obozowania pod gołym niebem. ...i taki samochód jak najbardziej ma rację bytu. Mimo że wszędzie da się dojechać asfaltem, to polne drogi potrafią dostarczyć wielu wrażeń, zarówno w kwestii off-roadu, jak i czysto turystycznych. Niestety, albo i stety, w związku ze zmieniającym się charakterem rolnictwa, coraz więcej taki dróg jest nieużywanych i błyskawicznie zarasta, a to może rzeczywiście doprowadzić do tego że nie będzie którędy jeździć poza asfaltem.

Nasze ziemie dziczą nie będą, no chyba że coś wytłucze 3/4 światowej populacji, ale nie jest tak źle żeby nie dało się pojechać na wyprawę/wycieczkę drogami gruntowymi.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

Pisząc klasyczna wyprawówka mam na myśli dokładnie to co wynika z definicji. Oczywiście możemy cisnąc gruntówkami, ale w szerszym kontekście jest to po prostu bez sensu - większe spalanie, zużycie części oraz ryzyko awarii przy tym samym efekcie końcowym. Sam mam terenówkę i gdyby nie fakt, że jest niezastąpiona w zimowym beskidzie to już dawno bym ją zmienił np. na subaru forester - bo tak naprawdę w 90% przypadków dałby sobie radę równie dobrze jak nie lepiej, nie wspominając już o komforcie podczas jazdy asfaltem, który jednak zawsze będzie stanowił większy procent trasy.

Ogromne, oblężnicze wyprawówki są w naszych warunkach przerostem formy nad treścią - w europie nie ma potrzeby brać części zapasowych, narzędzi, zapasu wody, paliwa i jedzenia na kilka dni.

Wracając jeszcze do komfortu - mechaniki się nie oszuka, albo będziemy mieli pancerne auto dobrze radzące sobie w terenie (sztywne mosty, resory piórowe itp) albo oferujące choć odrobinę komfortu (niezależne zawieszenie, amory itp) - tu nie ma drogi na skróty, więc trzeba podjąć decyzję.

Reasumując dopóki nie będę połowy mojego życia jeździł po Afryce, Azji czy Australii dopóty nie kupię sobie ani wybajerzonych przyczepek ani wyprawowych autek (mimo, że np. G-klasa baaardzo mi się podoba) bo w warunkach współczesnej europy jest to nic więcej jak gadżet. dla snobów.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Wyprawówka to nie rodzaj samochodu jak dla mnie, tylko jego przygotowanie. Toć każde standardowe auto wymaga pewnego dostosowania (np. zwiększenie przestrzeni bagażowej, dodatkowe zbiorniki paliwa itp.). Zrobienie w busie miejsca do spania itp.

Obrazek
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

Tanto, jak dla mnie to wrzucony przez ciebie filmik udowadnia ,że jak weźmiemy do lasu dużą przyczepę kempingową, będziemy wjeżdżać ją w miejsca gdzie się nie mieści ,a na koniec jak się nam zaklinuje to na chama wyrwiemy ją do przodu to ulegnie ona zniszczeniu. Każdy mkyślący o tyle o ile może przewidzieć co
się stanie z taką przyczepką
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Awatar użytkownika
lukasz_sp
Posty: 255
Rejestracja: 21 sty 2011, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn
Płeć:

Post autor: lukasz_sp »

hejtyniety pisze:Ogromne, oblężnicze wyprawówki są w naszych warunkach przerostem formy nad treścią - w europie nie ma potrzeby brać części zapasowych, narzędzi, zapasu wody, paliwa i jedzenia na kilka dni.
http://przygody4x4.pl/

Proponuję wobec tego odwiedzić Rumunie bądź bardziej górzystą część Ukrainy... Forester może być momentami "za krótki"...

Jeśli chodzi natomiast o bycie SNOBEM. Z definicji. Jeżeli ktoś jeździł by i nawet czołgiem, do sklepu po bułki, a jest przy tym jednocześnie dostatecznie majętny, snobem nie jest. Prawda jest też taka że ludzie najnormalniej w świecie zazdroszczą. Każdy chciał by mieć lepiej a swój brak możliwości często tłumaczy brakiem potrzeby...

Ja jestem zwolennikiem (w miarę możliwości) precyzyjnych instrumentów więc mam doinwestowaną wyprawówkę. Z drugiej strony po mieście jeżdżę autem miejskim. I chyba takie rozwiązanie jest najlepsze...
Awatar użytkownika
Karuda
Posty: 70
Rejestracja: 04 kwie 2014, 09:13
Lokalizacja: Wrocław/Poznań
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Karuda »

A propos jeżdżenia "czołgiem" po bułki..

;-)

P.s. rozpatrywanie wyprawówkowej przyczepki w warunkach większości krajów Europy faktycznie nie ma większego sensu. Ale już na początku napisałam, że owa jest dedykowana na Australię :mrgreen: Niemniej jest smerfastyczna i jeśli ktoś takiej potrzebuje (z takich czy innych względów) to wcale nie uważam go za snoba :o)
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Awatar użytkownika
geser
Posty: 168
Rejestracja: 27 lis 2013, 19:01
Lokalizacja: warszawa

Post autor: geser »

Bardzo "lubię" to auto


Rumuński wynalazek
Awatar użytkownika
lukasz_sp
Posty: 255
Rejestracja: 21 sty 2011, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn
Płeć:

Post autor: lukasz_sp »

Karuda pisze:A propos jeżdżenia "czołgiem" po bułki..

;-)
Marauder- Mając coś takiego przyczepka raczej była by zbędna :P
Awatar użytkownika
Karuda
Posty: 70
Rejestracja: 04 kwie 2014, 09:13
Lokalizacja: Wrocław/Poznań
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Karuda »

lukasz_sp - Ba! No i Maruda to dopiero burżujstwo :mrgreen:
Ale temat nie jest tylko o przyczepce, a o "wygrzebanych z czeluści..". A że wyniknęła taka ciekawa dyskusja ;-)
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

hejtyniety pisze:Oczywiście możemy cisnąc gruntówkami, ale w szerszym kontekście jest to po prostu bez sensu - większe spalanie, zużycie części oraz ryzyko awarii przy tym samym efekcie końcowym.
'Nie będę strugał patyka do kiełbaski bo mi się nóż stępi' ;-)
Trudno nie przyznać ci racji - nie potrzebujesz terenówki. Jeśli ktoś ma opory przed wykorzystywaniem samochodu terenowego zgodnie z jego przeznaczeniem - bo więcej spali, bo się zużywa, bo może się zepsuć, to to nie jest zabawka dla niego.
Właśnie w takim przypadku można mówić o snobiźmie i chęci zaszpanowania przed innymi. 'Mam wypaśną terenówkę, ale nie daj bóg zjechać nią z asfaltu' ;-) Oczywiście nie bierz tego do siebie, jest masa ludzi którzy zupełnie nie potrzebują samochodu terenowego, ale pakują w to grubą kasę żeby 'patrzeć z góry' na innych użytkowników drogi.
Ja z kolei jak mam do wyboru jechać asfaltem lub gruntówkami, to wybieram gruntówki, a to że często zrobię więcej kilometrów, będę dłużej jechał itp. nie ma większego znaczenia. Dlatego że to lubię. Po to kupiłem taki samochód, a nie osobówkę, żeby sprawiać sobie przyjemność wycieczkami po drogach na których nie ma tłoku i wyprzedzających na trzeciego.

Nawiązując jeszcze do przyczepki - może ktoś powiedzieć mi o ile wzrasta spalanie przeciętnego samochodu osobowego jak ciągnie za sobą kloc o aerodynamice cegłówki? Dyskusja skupiła się głównie na na aspekcie 'terenowości' tych australijskich przyczepek, a nikt nie zwrócił uwagi na to że nawet na zwykłym szosowym zawieszeniu, taki kompaktowy rozkładany 'kemping' w czasie jazdy stawia dużo mniejsze opory niż klasyczna buda o podobnej powierzchni użytkowej. Pomijając już to że dużo wygodniej się nią manewruje i (chyba) nie trzeba wykupywać viatola.

Prowler, to że skatują ta przyczepkę było oczywiste już od samego początku, ale przyznasz chyba że gdyby ciągnęli za sobą któryś z tych australijskich wyrobów, to musieli by się dużo bardziej postarać żeby doprowadzić go do podobnego stanu.
Standardowe przyczepy niezbyt nadają się do ciągania ich po polnych drogach, co pokazano nawet w klasycznym klasyku :D
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Jeśli ktoś ma opory przed wykorzystywaniem samochodu terenowego zgodnie z jego przeznaczeniem - bo więcej spali, bo się zużywa, bo może się zepsuć, to to nie jest zabawka dla niego.
I tak powstały SUVy :D

Ile spala takie auto? Mój z przyczepą spala około 1-2 litry więcej. A bywa że różnicy nie widzę ;) (bo z przyczepą trzeba jechać dostojnie :D ). Ogólnie jeśli wybierać ekonomie dwa auta czy auto z przyczepą to auto z przyczepą :D,
ale przyczepa z błota Cię nie wyciągnie. :D
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

@lukasz_sp
Chyba się nie rozumiemy - ja piszę o europie jaką mamy tutaj. Wiadomo, że gdzieś tam hen daleko takie autko ma sens. Ale żeby tam dojechać pierw musisz pokonać kilka tysięcy km po asfalcie, gdzie w terenówce jest po prostu niewygodnie (ogólnie terenówki do najwygodniejszych aut nie należą).

Mieszanie tutaj kwestii finansowych jest bez sensu i wygląda na ucieczki od meritum dyskusji z Twojej strony.

Do tego auto to nie rower - generuje zamieszanie samo w sobie: ubezpieczenie, przegląd, wymiana płynów eksploatacyjnych. Nie wspominając już o tak prozaicznych rzeczach jak miejsce do zaparkowania - jak dla mnie za dużo zachodu skoro pełnie możliwości używałbym raz, góra dwa razy w roku. Tak jak już wcześniej wspomniałem - gdym wojował po Afryce czy środkowej Azji już dawno w garażu stałaby Gklasa.

@Tanto
'Nie mogę naostrzyć patyka bo nie mam maczety'
Z tego co pamiętam sam jeździsz małym suzuki. Temat nie jest o wjeżdżaniu autem terenowym w teren tylko o sensie wyprawówek we współczesnej europie/Polsce. A to nie jest to samo.

Na zakończenie, zanim się rozkręcicie chce przypomnieć:
"Dyskusja (od łac. discussio, aby to omówić) – jeden ze sposobów wymiany poglądów na określony temat, popartych argumentami, prowadzona w gronie dwóch lub więcej osób."
Nie jesteśmy na wojnie, tu nie ma wygranych i przegranych. Dziele się moimi przemyśleniami na ten temat, bo podchodziłem do niego kilkukrotnie. Daje argumenty które spowodowały, że dokonałem takiego wyboru jakiego dokonałem. Jak masz inny punkt widzenia to się nim podziel, ale nie próbuj na siłę wmawiać, że jest lepszy, ale że kogoś na coś nie stać i dlatego uważa inaczej niż ty. W końcu celem jest to, żeby nowa osoba czytająca ten wątek mogła dopasować sytuację do siebie i wtedy dokonać świadomego wyboru.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Wielu leśników do pracy wybiera np. Golfa III, czy Citroena AX - a nie są to przecież auta terenowe. A pozwalają na przejazd 95% zwykłymi drogami leśnymi w Polsce.
Pozwalają - w określonych porach roku. Gdy przychodzą roztopy, ale jest potężna jesienna słota, wówczas te wyprawowe terenowe zaczynają mieć sens - czy W Europie? Cóż europa dawna zalana betonem, asfaltem albo ma zakazy wjazdu.


Ale równie dobrze można ponarzekać na sens targania przyczep kempingowych w europie. Po co? Jak znacznie taniej i wygodniej to można przelecieć samolotem, dojechać wynajętym autem i nie martwić się o nic, że coś się zepsuje.

Prowler, podobnie jak ja jeździ np. motocyklem Enduro. A jak zliczy uczciwie km, to okazuje że męczy się tym wolnym i ciężkim motocyklem, by raz na 30km mieć radochę w przejeździe przez kałużę :D. Rozsądku w tym nie ma?

Czy terenówka jest niewygodna? Nie mam pojęcia ;-) . Ja uważam że bardzo wygodnie się tym jeździ, za wyjątkiem jazdy sportowej na szybkich drogach. (no chyba że przypomnę sobie stare ARO, UAZ itp konstrukcje).

Więc czasem człowiek lubi mieć, choć czasu pojechać na wyprawę nie ma.
I mamy podziała na tych co jeżdżą i na tych co mają czym jechać :D
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

Dopiero po wizycie w krajach gdzie mocno rozwinięty jest caravaning zacząłem pojmować sens targania przyczep czy kamperów - to jest zupełnie inny rodzaj turystyki i ciężko go porównać do czegokolwiek innego - filozofia jest inna.

Argument, że coś robimy tylko dla funu jest dla mnie wystarczający, ale w dalszym ciągu jest słaby w merytorycznej dyskusji. Mam dużo rzeczy dla funu, ale jak ktoś zapyta jaki nóż wybrać dalej mu poradzę morę a nie np. espade XL czy BM42.

I rozwiewając jeszcze niepewności - terenówka na klasycznym zawieszeniu (czytaj pancernym, np. LR defender) jest i zawsze będzie mniej wygodna i bezpieczna. Mechaniki nie oszukasz.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Hejtnięty, Morę? No takie pedalskie czasy mamy, że i mora wystarczy, ba, każdy nóż w Europie będzie wystarczający.
Jakie buty do lasu? Każde, nawet w trampkach da się radę. Bo obecnie wyjście w Europie do lasu to liczy się w godzinach a nie dniach :D

Bo zamiast lasów mamy parki, bo komuś przeszkadzają leżące gałęzie - bo "nieporządek w lesie".
Innemu ryk niedźwiedzia - "no bo jak tak można budzić kogoś w nocy, ktoś musi być za to odpowiedzialny! :D ". - by nie być gołosłownym, w Łodzi radni zakazali psom szczekać :D.

A wyprawówka? No cóż, jak zabudowa to i tuning zawieszenia czasem się przydaje.
MichałD
Posty: 42
Rejestracja: 26 gru 2011, 21:15
Lokalizacja: Jura
Płeć:

Post autor: MichałD »

Tak pośrednio w temacie - samochodami terenowymi zgodnie z ich przeznaczeniem jeżdżę od ponad dekady (PW grubo ponad 2x dłużej), ale dopiero 2 lata ciągam za nimi dużą pod względem gabarytów przyczepę. Oczywiście nie jest to orka przez bagna, ot polne/nadrzeczne drogi, czasem jakiś większy piasek, czasem skrót przez las itp.

I co prawda każdy w teorii wie iż z przyczepą jest inna jazda to naprawdę gorąco zachęcam do czegoś więcej niż przejazd w koło siedziby dilera przyczep. Można się czasem bardzo zdziwić jak ciąga się kotwicę w postaci przyczepy...
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Niestety nie miałem czasu żeby odpisać, ale już wracam do tematu.
hejtyniety pisze:@Tanto
'Nie mogę naostrzyć patyka bo nie mam maczety'
Z tego co pamiętam sam jeździsz małym suzuki. Temat nie jest o wjeżdżaniu autem terenowym w teren tylko o sensie wyprawówek we współczesnej europie/Polsce. A to nie jest to samo.
Zmieniłeś cytat i całkowicie wyrwałeś go z kontekstu, więc dla przypomnienia - nie odnosił się on do sensu posiadania wyprawówki, a do Twojego stwierdzenia że:
hejtyniety pisze:A klasyczna wyprawówka w europie nie ma prawa bytu - wszędzie da się dojechać asfaltem, a nawet jak są miejsca trudniejsze to i tak zwykle da się dojechać do celu łatwiejszą drogą bądź wjazd jest zabroniony.
hejtyniety pisze:Oczywiście możemy cisnąc gruntówkami, ale w szerszym kontekście jest to po prostu bez sensu - większe spalanie, zużycie części oraz ryzyko awarii przy tym samym efekcie końcowym.
Przy takim założeniu do zwiedzania świata wystarczy ci jakakolwiek osobówka, bo wszędzie dojedziesz asfaltem (poza miejscami do których można dojechać wyłącznie drogami gruntowymi); nawet nie musi mieć dużego bagażnika, ot byle zmieściła się walizka z podstawowymi ciuchami - jak czegoś będzie brakowało, to się dokupi, jedzenia też nie ma co brać bo co wioska to sklep, a i restauracji nie brakuje.
Problem w tym że jak jesteś na tyle 'nienormalny' i ubzdurasz sobie że chcesz zobaczyć jak wygląda świat poza asfaltem, to w zależności od tego na ile chcemy brnąć w 'dzicz', potrzebujemy odpowiedniego sprzętu do zrealizowania naszych zamiarów.
...i tu dochodzimy do podstawowej kwestii - o czym tak na prawdę rozmawiamy, ja swoją definicję (w dużym uproszczeniu) podałem, mogę uzupełnić ją o tego typu opis http://www.bezdroza4x4.pl/sprzet.shtml Tu jest przykład klasycznej europejskiej wyprawówki http://www.bezdroza4x4.pl/modyfikacje_s ... _y61.shtml Ty ograniczyłeś się do
Pisząc klasyczna wyprawówka mam na myśli dokładnie to co wynika z definicji.
Niestety wpisując w googla 'klasyczna wyprawówka' pojawiło się między innymi coś takiego, dlatego prośba - napisz tą definicję bo może okazać się że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach i np. piszesz o czymś co ja traktuję jako samochód 'ekspedycyjny'.

Owszem mam suzuki i jak na Samuraia, to wcale nie takie małe ;-) Dlaczego 'long', a nie standardowy krótki? Ano właśnie dla tego że to jest w założeniu 'wyprawóweczka' w której na stałe jeździ skrzynka z narzędziami, komplet kluczy (również nasadkowy 50 mm), butelka płynu hamulcowego, płyn do chodnicy, zapasowe żarówki, przekaźniki itp. pierdoły. Poza technikaliami na stałym wyposażeniu jest śpiwór, kuchenka gazowa, patelnia, gary, prowiant który pozwoli zapełnić żołądek przez kilka dni jak jestem sam, kilka litrów wody. Pomimo że jeżdżę raczej lokalnie, to cały ten balast często się przydaje.
Dlaczego Samurai, a nie np. Patrol? Bo mi się podoba.
I w tym przypadku nie zgodzę się z
hejtyniety pisze:Argument, że coś robimy tylko dla funu jest dla mnie wystarczający, ale w dalszym ciągu jest słaby w merytorycznej dyskusji. Mam dużo rzeczy dla funu, ale jak ktoś zapyta jaki nóż wybrać dalej mu poradzę morę a nie np. espade XL czy BM42.
bo robienie czegoś dla przyjemności spycha na dalszy plan wszelkie kwestie merytoryczne i jeśli komuś podoba się BM42, to go kupi (jak go stać) pomimo że mora jest wiele tańsza i w sumie robi to samo. Dlatego w podobnych sytuacjach pytam 'jaki nóż ci się podoba', a potem analizujemy plusy i minusy takiego wyboru; jak trzeba to podsuwam coś alternatywnego.
hejtyniety pisze:I rozwiewając jeszcze niepewności - terenówka na klasycznym zawieszeniu (czytaj pancernym, np. LR defender) jest i zawsze będzie mniej wygodna i bezpieczna. Mechaniki nie oszukasz.
Mechaniki nie oszukasz - w terenie samochód na klasycznym zawieszeniu jest dużo trwalszy i wytrzymalszy niż to co jest montowane w oferujących komfort suvach. Wygoda? Rzecz względna -dla niektórych samochód (nawet osobowy) nie nadaje się do jazdy jak nie ma wspomagania kierownicy, inni nie zauważają jego braku nawet w autach terenowych. Bezpieczeństwo? Wg mnie w 80% zależy od łącznika pomiędzy pedałami a kierownicą.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

No i koło się zamyka - znów dałeś przykład do strony gdzie jeżdżą po krajach będących jedynie lekko przyklejonymi do współczesnej europy. Czarnogóra, Rumunia, Maroko - 3 pierwsze przykłady które mi się wyświetliły na banerze. Pisałem już, że jakbym miał okazję jeździć w takie miejsca częściej niż raz w roku to pewnie w garażu stałaby G-klasa.

Natomiast zrobiłem w tym roku 3700 km po europie normalnym autem - skoda superb i kilkaset kilometrów Vitarą po Polsce (jakąc na zlot) zgadnij co mnie bardziej wymęczyło? ;-)
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Zloty są męczące :D
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Też przejechałem kilka tyś kilometrów po asfaltach i ponad tysiąc km po polnych drogach - dziurawych, zarośniętych tak że jedynie po nawigacji i drzewach rosnących po bokach można było się domyślić że tamtędy biegła droga. Często musiałem wysiadać, brać siekierę i rąbać na mniejsze kawałki (takie które byłbym w stanie ruszyć i przesunąć) konary i pnie leżące w poprzek drogi. Kto zgadnie co sprawiło mi więcej przyjemności?

Dałem link do strony na której jest opisane standardowe wyposażenie samochodu na wyprawy (choć wolę określenie wycieczki), to że komercyjna firma reklamuje się wyjazdami w egzotyczne miejsca jest dla mnie oczywiste - gdyby pisali o wyprawach do Zarzecza Dolnego, to ciężko by było znaleźć klientów.
Natomiast w opisie wyposażenia nie ma nic nadzwyczajnego, wszystko co tam wymienione przydaje się również w naszych warunkach. Namioty dachowe które widać na zdjęciach z 'egzotycznych' krain świetnie sprawdzają się również na naszym gruncie. Nie dla tego że chronią np. przed skorpionami, a dlatego, że to wygodny wynalazek. W sumie to nie mogę powiedzieć że dużo w terenie widziałem, ale z ciekawostek mogę wymienić wydmuchaną uszczelkę pod głowicą silnika - została w polu rozebrana, uszczelniona czerwonym sylikonem i samochód pojechał dalej; półoś która razem z kołem wyleciała z tylnego mostu - nie dało się tego poskręcać, więc z jakiegoś pniaka zrobiliśmy płozę i dociągneliśmy samochód do najbliższej wioski. Drogę którą przejechałem z 'palcem w nosie', a kilka tygodni później na odcinku ok. 150 m tej drogi zerwały się trzy liny od wyciągarek. Osobiście przeżyłem wypadnięcie tłoczka z cylinderka hamulcowego co skończyło się całkowitym brakiem hamulców - usterka została zlikwidowana przy pomocy kawałka puszki od piwa na tyle żebym mógł powoli dojechać do domu. Itd.... To wszystko i wiele innych sytuacji miało miejsce na normalnych gruntówkach, bez wybierania się do dalekich krajów.

W sumie, to chyba ten moment w którym powinienem poddać się w dyskusji, w której osoba mająca wiedzę głównie teoretyczną przekonuje mnie do bezsensowności rzeczy które widuję/stosuję w praktyce. Obojętnie co bym napisał, to nie wpłynę na zmianę Twojej opinii, może dokonało by tego kilka dłuższych wycieczek po krajowych gruntówkach. ...chyba jednak nie - wolał byś ominąć je asfaltem ;-)
Mamy bardzo odmienne podejście do tematu.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

Jak jeździsz gruchotami to później masz takie problemy :-P A tak na serio teren jest zdecydowanie bardziej wymagający niż asfalt. Jeżeli traktujesz jazdę po terenie jako przyjemność samą w sobie to ok. Tylko nigdy nie będziesz miał prawdziwej wolności bo auto jednak trzeba tankować - do cywilizacji trzeba zjechać.

Nie sugeruj też, że jestem tylko teoretykiem, bo dla mnie to wybieg sugerujący, że skończyły Ci się argumenty. Jeździłem w terenie i zawsze kończyło się w jeden sposób - robimy z auta traktorek i jeździmy dla samej frajdy z jazdy, a nie z konieczności przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Zresztą dobrym przykładem jest tu Młody, którego autko coraz mniej nadaje się na asfalt ale za to można je moczyć po klamki w błocie.

Tylko czy przy turystyce to jest konieczne? Jak mam zwiedzać Europę to wolę jechać komfortową osobówką o spalaniu 5l/100 km z prędkością 140 km/h i minimalnym ryzykiem awarii niż terenówką o spalaniu 12 l/100 km, prędkością 90 km/h (i to przy dobrych wiatrach) i ciągłym ryzykiem uszkodzenia.

Edzia:
Namioty dachowe bardzo mi się podobają, ale jak podchodziłem do tematu ale pewne wady mnie zniechęciły:
1. Cena - co tam tyle kosztuje, przecież nie jest to jakaś kosmiczna technologia, żeby aż tyle płacić. A nie lubię przepłacać
2. Ergonomia - nie nadaje się to do niczego innego niż spanie - nie jest to przewidziane do egzystencji podczas deszczu - nie ma przedsionka, czyli nie ugotujesz itp. Żeby to zrobić musisz schodzi na dół, czyli moknąć
3. Serio muszę schodzić po wąskiej drabince w środku nocy żeby się wysikać?
Przynajmniej takie przemyślenia przyszły jak miałem okazję po dotykać i przymierzyć się.

Polecam natomiast pooglądać sobie system SwissRoomBox: http://www.swissroombox.com/
Abstrahując od ceny która jest z kosmosu widzę więcej sensu w europejskich warunkach, choć też nie jest zwolnione od wad. Tyle, że z tym osobiście nie miałem do czynienia, więc na razie się nie wypowiadam.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

hejtyniety pisze:Nie sugeruj też, że jestem tylko teoretykiem, bo dla mnie to wybieg sugerujący, że skończyły Ci się argumenty. Jeździłem w terenie i zawsze kończyło się w jeden sposób - robimy z auta traktorek i jeździmy dla samej frajdy z jazdy, a nie z konieczności przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Zresztą dobrym przykładem jest tu Młody, którego autko coraz mniej nadaje się na asfalt ale za to można je moczyć po klamki w błocie.
W takim razie inaczej żeby nie używać słowa 'teoretykiem', bo rzeczywiście mogłeś poczuć się urażonym - dla ciebie podróżowanie drogami gruntowymi jest czymś co cię nie kręci i nie widzisz w nim sensu, a ja wręcz przeciwnie, dlatego wzajemne przekonywanie się do zmiany poglądów prowadzi donikąd. Niezależnie od tego ilu i jakich argumentów byśmy używali. To tak jakby pojawił się na forum miłośnik pensjonatów i zaczął przekonywać nas że spanie pod plandeką nie ma sensu bo można zmarznąć, gryzą komary i w ogóle można przecież wygodniej. ;-)

Gdyby Młody dążył do komfortowej jazdy po asfaltach, to sprzedał by swój samochód i kupił osobówkę, ale że chce pobawić się w terenie, to mota auto żeby nadawało się do jazdy w takich właśnie warunkach. ...a że przy okazji zmienia się jego charakterystyka? Niestety coś za coś, tu nie ma rozwiązań uniwersalnych, za to jest świadomy wybór właściciela. Z obserwacji wiem że bardzo często po budowaniu 'zmoty' przychodzi kupno samochodu w wersji 'long' i robienie z niego 'wycieczkówki'. Najczęściej dzieje się tak po powiększeniu rodziny i jak już znudzi się upalanie, zmienia się wtedy podejście do off-roadu. Bardzo możliwe że za jakiś czas Młody też zmieni auto lub dokupi kolejne, ale wątpię czy asfalt zacznie go bardziej fascynować niż gruntówki. :-D
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
hejtyniety
Posty: 686
Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
Lokalizacja: Katowice
Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
Płeć:

Post autor: hejtyniety »

No i właśnie odkryłeś sedno dyskusji o którym wspomniałem już kilka postów wcześniej. Ja nie chce nikogo przekonywać żeby zmienił poglądy (czego dowodem jest to, że dopuszczam argument "bo lubię" jako ostateczny). Jedynie chce uniknąć sytuacji w której osoba spoza tematu napali się na coś, wyda masę kasy a później nie będzie zadowolona. A niestety takie "wytwarzanie presji" w polskim internecie jest bardzo częste, co widać zresztą po masowych zakupach rzeczy, które po chwili równie masowo lądują na forumowych bazarkach.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

Prowler, podobnie jak ja jeździ np. motocyklem Enduro. A jak zliczy uczciwie km, to okazuje że męczy się tym wolnym i ciężkim motocyklem, by raz na 30km mieć radochę w przejeździe przez kałużę .


Czekaj czekaj. Coś mi tu umknęło uwadze z czym się zgodzić nie mogę. Uwielbiam stan bycia w drodze a rodzaj nawierzchni to kwestia drugoplanowa - choć wole teren . Przy czym z jazdy asfaltem i z offu czerpie deczko inne doznania ale obie nawierzchnie sprawiają mi frajdę (asfalt to prędkość, winkle itd, off to technika, wysiłek itd)Ponadto trampuś to nie jest sprzęt do jechania na pałe oby szybciej i dalej czy to na asfalcie czy w terenie. I może jazda mnie nie męczy dlatego, że wybrałem ten motocykl w pełni świadomie.
Co do aut to dziwi mnie trochę twierdzenie, że terenówki są to auta mniej wygodne niż osobowe. Fakt są wolniejsze, mniej stabilne w zakrętach ale mniej wygodne? Przerobiłem w życiu sporo aut od osobowych po busy i jak dla mnie mięciutkie zawieszenie, duże fotele, miejsce w środku to jest właśnie wygoda. No i kwestia bezpieczeństwa - jak widzę swój przód na wysokości szyb innych aut i ile mam do blach mnie otaczających to jakoś czuje się bezpiecznie i dużo bezpieczniej niż gdy jadę osobówką
Co do kwestii małej szybkości przemieszczania się terenówki to dawno wyrosłem z pomykania ile fabryka dała ale zarówno trampuś jak i tyran mogą przemieszczać się z prędkościami znacznie przekraczajacymi dozwolone. A czy osobówką dojadę szybciej niż terenówką? Nie. Dojadę w takim samym czasie bo w przeciwnym razie mogę dostać piękną, kosztowną fotografię i dlatego twierdzę że osobówki są szybsze tylko na papierze :mrgreen:
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
ODPOWIEDZ

Wróć do „Turystyka zmotoryzowana”