AP - wspomnienia

Opinie wystawiane po transakcjach z działu Giełda

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

Czego się dowiedzieliśmy - podczas nabożeństwa - Piotr miał trzy pasje i jedną miłość.
O Miłości nie będę mówił - to sprawa Margoli i Piotra. Tylko tyle powiem, że byli razem od 2003 roku.

Piotr skończył szkołę muzyczną, ale nie tylko grał na co najmniej czterech instrumentach, Piotr śpiewał. A jak - to każdy może sprawdzić na necie w wątkach podanych w naszym forum w tym temacie vi...p=116419#116419 i tu

Drugą pasją Piotra było umiłowanie natury. Kochał las, naturę, nasze nocne posiedzenia, zloty, ale i samotne wędrówki i noclegi w lesie przy trzaskającym mrozie. Bardziej z tego Go znaliśmy i za to Go lubiliśmy. Był niedaleko od ukończenia wszystkich możliwych kursów dla instruktorów survivalu...

Trzecią pasją było pomaganie - ratowanie ludzi. Piotr skończył Ratownictwo Medyczne, założył firmę zajmującą się prowadzeniem szkoleń w tym temacie... Pamiętamy Jego warsztaty, z pierwszej pomocy na naszych zlotach...

Tak ciekawym, pełnym pasji był człowiekiem...

Nabożeństwo, jak i pogrzeb, nie obyły się bez łez...
_________________
ślepy herbu ślepowron
ślepy herbu ślepowron
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

kubush: ja lubię kielecki! najlepszy majonez :-)
Pamiętam jak Piotrek na jednym ze spacerów na bunkier kupił kielecki i nie chciał nawet słyszeć o winiarach. :)
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Mi AP kojarzy się ze zlotem wiosennym w okolicach Bukowna. Do tej pory gdy sobie przypomnę jak go saperka ''załatwiła'', to mi się śmiać chce. Nawet zdjęcie ktoś wtedy zrobił z zaklejonym nosem :)
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
kamykus
Posty: 700
Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
Płeć:

Post autor: kamykus »

Miał wpaść do mnie w te wakacje, walnąć po piwku przy grillu i porobić parę ostrzy...
Mieliśmy początkiem Lipca przejść Mały Szlak Beskidzki. Chyba nigdy sobie nie wybaczę że przełożyłem termin o miesiąc (zamiast początku Czerwca).

I nigdy nikomu nie napiszę. Innym razem, góry nie uciekną. Góry nigdy, ale życie może zgasnąć za minutę.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Będzie długo, ale nie wiem, jak bym miał zawrzeć moje wspomnienia na temat Piotrka w kilku zdaniach. Zresztą, mam kilka anegdot na jego temat, więc się podzielę.
Naprawdę nie pamiętam, kiedy poznałem Piotra… Ginie mi to gdzieś tam w mrokach mojej bytności na Reconnie.

Kojarzę tylko, że Piotr zawitał na Forum, jakoś 6-7 miesięcy po mnie. Po upływie jakiegoś czasu, Tanto stwierdził, że Piotr, i ja powinniśmy zostać modami. Wtedy gościa zauważyłem  Na „wewnętrznym” mogłem czytać jego wypowiedzi, nabrać jakiegoś pojęcia, co to za człowiek…
Szczerze mówiąc, to był mi całkiem obojętny  A w ogóle to nie mogłem rozgryźć, skąd ten kolo w ogóle jest?! Wątek kielecki i łódzki wciąż się przewijał..
Potem przyszedł IRC. Czasami specjalnie nie właziłem na irca, przez tydzień, czy dwa, bo wszelkie wieczorne sesje kompletnie rozwalały mi mózgownicę. Kompletnie odjechane dyskusje, totalna wolna amerykanka w słowotwórstwie, więcej łaciny, niż w samej łacinie, i niesamowity humor, powodował, że po całym dniu orki, nie chciało się spać.
Na IRCu dokładnie poznałem AP. Dużo gadaliśmy o muzie, progresji w metalu, podrzucał mi kawałki swojej twórczości z Bractwem Stali i The Soccererem. Dużo też gadaliśmy o życiu. Piotr był wtedy w lekkim bałaganie, i chciał jakoś na nowo nakreślić plan swojej kariery 
Miałem wtedy fazę na oprawianie noży. Robiłem to kompulsywnie wręcz. CO mi jakaś głownia, czy drewienko wpadło w ręce, to oprawiałem. Dlatego wystrugałem Krzywulca:

https://picasaweb.google.com/1158936345 ... 0/FinkaIII

Postanowiłem zrobić Piotrowi wkrętkę. Poprosiłem go o adres, i posłałem mu nóż kurierem na adres:
Szanowny Pan Abscessus Perianalis, adres…

Pamiętam, jaką miałem bekę, jak mi opowiadał, jak kurier z szeroko otwartymi ustami próbował przeliterować jego nazwisko podczas wręczania przesyłki:D
Krzywulca często nosił ze sobą, i miała go też Margola na Zlocie dla AP.

Piotr był szczery do bólu. Co zrobiłem łyżkę (też mu jedną wystrugałem), kuksę, czy kolejny nożyk, to mi mówił, jak mnie szczerze nienawidzi:D

Potem była Tajga 2011. A właściwie to Puszcza Romnicka, a nazywana tajgą, bo jest to jeden z ostatnich borealnych lasów iglastych w Europie. Był styczeń, -30C, piękna pogoda, śnieg po jaja, Pani ze Straży Granicznej miała gustowne camo, obcisłe spodnie na pupie, i delikatny makijaż (Jaca od razu chciał się „zaciągnąć” do SG) i było wspaniale.
Może trochę idealizuję, ale szczególnie wspominam ten wypad. Było nas tylko trzech: Jaca, AP, i ja. Zaraz pierwszej nocy po przyjeździe pomyliliśmy azymut (tak to już jest na wypadach z Jackiem :D)
Słońce zachodziło o 16:30. O 15: 00 musieliśmy już zapierniczać z drewnem, szykowaniem obozu, kopaniem dziury pod ognisko w 50cm pokrywie śnieżnej. Więc nim poszliśmy spać, mieliśmy wiele godzin na gadanie, żarcie (smak skostniałego boczku, lekko ogrzanego nad ogniem bezcenny), picie miodu.

AP też mnie rozwalił w jednym momencie. Przywiózł ze sobą rozwalony aparat cyfrowy, który nie miał wizjera, a w którym ekran nie działał. Nie miał bladego pojęcie co fotografuje, z jakim przybliżeniem, parametrami, ale walił fotkę za fotką. To był cały Piotr. Miszcz Luzu i Improwizacji :-D
W Tajdze, też zrobiłem zdjęcie, które dzisiaj wydaje mi się takie symboliczne… Pokazuje ono Piotra kroczącego zaśnieżoną leśną drogą, wokół zaspy, wielki wór przesłania całą jego sylwetkę.

Obrazek

W Tajdze poznałem Piotra bliżej.

Widziałem, że chłop dosyć szorstko-miły jest, ale ma sporo wrażliwości w sobie. Był bardziej emocjonalnie wyważony niż, ja, co często uwidaczniało się modowie spierali o dupnięcie jakiemuś krnąbrnemu Forumowiczowi.

Tajga się skończyła, nastąpiły kolejne spotkania, Piotr zaczął pojawiać się na Bunkrze w czasach jego świetności. Potem poznałem Margolę, zaczęli już oboje pojawiać się na Zlotach.

Jedno z najbardziej epickich wejść Piotra jakie pamiętam to wyprawa Slotha, Jacy, Armata i moja do lasów na „Skieleczcyźnie” (majątki i posiadłości Jacy). Oczywiście zaczęło się od faila z azymutem.:-)

Tym razem był luty. Mrozy niby takie same jak w Tajdze, ale może inne ciśnienie powietrza, czy wilgotność, powodowały, że mróz naprawdę dawał się nam we znaki. Armat, wyhaczył przed wypadem kurtkę Straży Leśnej. Kamo, jakaś tam membrana, ocieplenie. Chłop obudził się pierwszego ranka, z warstwą lodu na plecach. Jego pot zamarzał pod kurtką, tak pięknie oddychała...

Oczywiście AP, który miał z nami jechać, był kompletnie zakręcony, i w efekcie miał do nas dołączyć drugiego dnia. Dzień upłyną AP nie było. Wieczorem już nie wierzyliśmy (mimo jego zapewnień telefonicznych) że dojedzie. Jakoś o 20:00, Jaca podał mu naszą pozycję GPS, i mniej więcej opisał gdzie jesteśmy. Noc robiła się coraz zimniejsza, ogień jak na złość w ogóle nie grzał, i wciąż przygasał, a chłopaki marzły przy ogniu. Ja jak biały pan, drzemałem w puchowcu niedaleko ognia, a swoje ubrania dałem czuwającym (strach było im iść spać w taki mróz). I nagle, chrup, chrup na śniegu! Pojawia się AP w swoich glanach z metalowymi czubkami, i obładowany dużym worem!

Skurczybyk znalazł nas mimo tego, że nie znał kompletnie lasu, że komórka mu zamarzła, GPS nie działał, a w świetle księżyca czytał sztabówkę :D
AP przyniósł ze sobą śpiwór. Nie byle jaki. To był Śpiwór od Babci. Był w kwiatki, miał wypełnienie z waty, i komfort cieplny gdzieś na poziomie +15C :D Mimo tego, witaliśmy go jak boga. Fajnie było... Wnukom będę o tym opowiadał.

Kiedy AP i Margola sprowadzili się do Wawy, miałem nadzieję, ze częściej będziemy się widywali. Jednak ich też wciągnął cały ten kierat, i poza jednym czy dwoma spotkaniami na bunkrze, czy Zlotem u Kopka niewiele tego było.
Raz tylko wpadli do mnie z Margola, i Thrackanem do domu. Wypiliśmy dzbanek herbaty, zdjedliśmy ciasto ze śliwką, Marta i Margola pogadały o kosmetykach... Lesni ludzie, kurde blade...

Ostatni rok to dla mnie była siekierezada. Forum musiał pójść na boczny tor. Okazuje się, że AP też nieźle wsiąkł w swoje projekty. Szczególnie, że jak mi opowiadał, dużo dobrego się u niego działo. Kiedyś nawet zaczęliśmy rozmawiac o hipotekach, bankach, cenach nieruchomości. Piotr miał plany. Ładnie im się to układało...

W połowie maja okazało się że mam sporo nadmiarowych sadzonek pomidora i papryki. Na Fejsie wrzuciłem temat w stylu „przytul pomidora”. Piter zgłosił się po kilka. Odłożyłem dla niego, miał do mnie do biura wpaść, czy też ja miałem do nich podjechać. Miał mi dać znać telefonem komórkowym…

Koniec maja, i Peter nie dzwoni. Myślę sobie: pierniczony artysta znowu mnie wystawił, i za tydzień się zgłosi, że chce pomidory. Wkurzony wsadziłem je pomiędzy już rosnące krzaki… Reszta poszła do dobrych ludzi.

Dwa dni później byłem w Szczytnie. Wracając, postanowiłem wstąpić na grzybową polewkę, do znanej mi rodzinnej knajpki, gdzie córeczki właścicielki kelnerzą, a po sali chodzi 50 kliowy szczeniak Chow-Chow. Syty, zadowolony, puszczający cichacze, załadowałem się z komóry na Fejsa. A tam post od Margoli….
Resztę już znacie.

Kiedy składałem Epitafium dla Piotra, cieszyłem się, że jest tak późno i rodzina śpi, Nie chciałem aby widzieli mnie jak mi się oczy pocą.. . Patrząc na tą miłą mi gębę z mysimi blond włoskami, i słuchając jego głosu jak dzwon, śpiewającego hołd dla Peruna, trudno było mi powstrzymać emocje…
Tak nie może być, że młodzi, pełni życia i radości ludzie odchodzą tak nagle pozostawiając za sobą pustkę, niedowierzanie i smutek. To po prostu nie jest w porządku... Będzie nam Ciebie brakowało AP...

Obrazek
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

Ja z Piotrkiem nie byłem tak blisko jak niektórzy. Poznaliśmy się na zlocie w Bukownie. Wówczas kopaliśmy razem dół pod mięcho. To właśnie wtedy przyłożył sobie saperką w nos. Trochę śmiechu było, ale rana krwawiła.
Potem były kolejne zloty i spotkania. Polubiłem gościa, bo miał dystans do świata i nie spinał się. Imponował mi swoim śpiewem i grą na gitarze. Dawał ognia.
Na urodzinach Puchala pośpiewalim trochę ;)
Było mi bardzo miło że z ekipą z Pomorza przyjechał na moją czterdziestkę.
To jedno z ostatnich zdjęć jakie mamy:
Obrazek
To był zaszczyt gościć Cię.
A takim Piotra zapamiętam:
Obrazek
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Obrazek
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

W galerii AP znalazłem zdjęcia ze zwiedzania jaskiń z Załęczańskiego PK.

[center]
Obrazek [/center]
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1087
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Marshall »

Ha!!

Właśnie robiłem przelew dla pewnego Ludzkiego Pana z naszego towarzystwa i przypomniało mi się, jak to Piotruś AP przelał mi nieznaczną kwotę środków pieniężnych za jakieś tam gadżety które ode mnie zanabył drogą kupna.

A przelew ten wyglądał tak:
[center]Obrazek[/center]


Kolega, naprawdę kolega przez duże "Ch-a" :)


:D Nawet nie kopnąłem go w dupę, bo później nie widzielismy się jakiś czas, a jeszcze później całkiem zapomniałem...

Piotruś - będę pamiętał!!! Kiedyś jak już trafię tam do tej krainy wiecznej zieleni dostaniesz kopa w dupę!! :D
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
ODPOWIEDZ