Witam!
W ostatnią niedzielę przepłynołem sobie 10-cio km. odcinek Słupii z Soszycy do Gołębiej Góry , na ty krótkim odcinku pokonałem chyba ze 20 zwałek , na szczęście wszystkie były dobrze "przeszlifowane " przez kajaki więc pokonałem je bez problemu .
Palawa gładko przechodziła przez płytko zanużone pnie i pięknie pokonywała płycizny o głębokości połowy pióra pagaja bez dotknięcia dna . W pewny momencie dobiłem do brzegu za jedną ze zwałek żeby popatrzeć sobie jak płynąca za mną grupa kajakarzy pokonuje przeszkodę , kajakarze mieli sporo problemów z pokonaniem zwałki przez którą ja prześlizgnołem się cichutko i bez problemu , dwa kajaki poległy na dnie a pozostałe załogi przeciągały łódki przez zwałkę brodząc w wodzie (na szczęście była ciepła o czym przekonałem się niebawem

) cała akcja kajakarzy była słyszalna chyba w promieniu 3 km , zgiełk i huk jak przy katastrofie Tytanica

postanowiłem przeczekać i puścić ich przodem , kiedy przepływali obok mnie nawet mnie nie zauważyli , jeden z kajakarzy powiedział tylko że czuje zapach tytoniu , ja właśnie chwilę wcześniej zapaliłem sobie małą fajeczkę , byłem w szoku stałem przy brzegu zaledwie kilka metrów od przepływajacych kajaków

kiedy odpłyneli poczekałem jeszcze chwilę dopaliłem fajeczkę ,podelektowałem się pięknymi widokami rzeki i w drogę . Jakieś 2km przed metą przeciskałem się przez gałęzie zwisające ze zwalonego wysoko nad wodą drzewa , kiedy już przedarłem się przez ten gąszcz zobaczyłem odpływającego dość szybko pagaja którego wygarneła z łódki jakaś gałąź . Nie miałem wyjścia i musiałem wyskoczyć z łódki do wody i złapać wiosło , na szczęscie było dość płytko i woda ciepła

po odzyskaniu pagaja szybko wskoczyłem do łajby i dalej w drogę , ostatni odcinek był najfajniejsz , nurt wartki niósł Palawę szybko do przodu , przed mostem w Gołębiej Górze świerza zwałka nie do przepłynięcia , musiałem przeciągnąć gumiaka brzegiem , poszło leciutko i sprawnie , na koniec wisienka na torcie , pod mostem piękne bystrze ,skręt w prawo i lądowanie na brzegu , niestety żonka nie zdążyła pstryknąć fotki . Jestem baaardzo zadowolony z Palawy , już wiem że nawet zwałkowa ale przetarta rzeka nie jest jej straszna ,ale najfajniej płynie się po bystrej wodzie , na przepłyniętym odcinku miałem kilka bystrzyn i to było TO .
Mało fotek bo zapomniałem wziąść ze sobą drugi aparat
Jutro spływamy z małżowiną Wdą , to będzie bardziej szkoleniowy wypad żeby moja pani oswoiła się z nowym pływadłem , ok. 11km po wartkim odcinku bez wiekszych przeszkód . Następna będzie Brda nieco trudniejsza i przynajmniej 3 dni na rzece .
W dalszych planach Dunajec i San , ale w międzyczasie napewno jeszcze coś ciekawego wypadnie , relacje będą
Pzdr.
Oszczędzaj wodę , pij....Whisky .
Pomorska Grupa Knives