W ekipie oprócz mnie był Yoger i Sławek(mój kumple, z którym dwa lata temu byliśmy jesienią w Norwegii w rezerwacie Finnemarka).
Założenie było proste: polecieć wizzairem do Norwegii (Oslo Sandefjord), dotrzeć do Drammen gdzie zostawiliśmy nadbagaż i przechwyciliśmy Yogera, następnie busem do miejscowości Meheia i tam wejść na szlak prowadzący do chatki Selsli a następnie w stronę najwyższego szczytu tego rejonu czyli Bletoppen (1342m.n.p.m.).
O Norweskich szlakach turystycznych musicie wiedzieć to, że ich praktycznie nie ma

Wysokość w porównaniu z naszymi górami może nie robi wrażenia, ale w Norwegii jest to zupełnie inny krajobraz niż u nas. Na tej wysokości nie ma już dawno drzew, jest goła skała zasypana śniegiem i stosunkowo niskie temperatury.
Poruszaliśmy się w rakietach co wzbudzało ciekawość i politowanie Norwegów, którzy śmigali na na nartach, pytając często gdzie zgubiliśmy swoje

Blefjell - cel naszej wędrówki.
Większość trasy była mocno zasypana śniegiem i stosunkowo ciężka do przejścia (szczególnie z moim 25kg plecakiem). O trudności szlaku może świadczyć to, że jednego dnia przeszliśmy ze sporym wysiłkiem 6km, następnego szliśmy cały czas pod górę i zrobiliśmy oszałamiający dystans 4km...
Pierwszy nocleg zrobiliśmy w pięknej drewnianej turystycznej chatce Selsli.
W całej Norwegii jest takich chatek bardzo dużo, żeby z nich skorzystać trzeba być członkiem DNT (coś jak nasz PTTK) i wypożyczyć uniwersalny klucz. No i oczywiście po skorzystaniu z noclegu zostawić chatkę w takim stanie w jakim się ją zastało (w piecach przygotowane drewno tak żeby rozpalić zapałką, w wiadrach stopiona/nabrana z jeziora woda itp.).
W drugi dzień spaliśmy w drewnianym "tipi" znalezionym przeze mnie w trakcie mojej pierwszej wizyty w Norwegii kilka lat temu.
Kolejny nocleg w opuszczonej szopie aż w końcu dotarliśmy do najwyżej położonej na naszej trasie chatki Sigridsbu.
Po drodze do tej chatki miałem przyjemność zapoznania się z bliska z rzeką ukrytą pod grubą warstwą śniegu... szedłem sobie spokojnie, aż nagle pode mną załamał się śnieg, zapadłem się ok 1,5metra i poczułem jak do buta wlewa mi się lodowata woda, chłopacy (prawie) natychmiast rzucili mi się na pomoc, bo z ciężkim plecakiem i rakietami na nogach nie byłem w stanie się z tego wygrzebać, chyba Yoger złapał za kij trekingowy i mnie wyciągał... chyba w życie nie trzymałem się niczego tak mocno

Piękna drewniana chatka, malowniczo położona z pięknymi widokami... teoretycznie pięknymi bo przez śnieżyce nic nie widać


Stąd mieliśmy następnego dnia wchodzić na najwyższy szczyt tego pasma czyli wspomniany wcześniej Bletoppen (1342m.n.p.m.). Rano wstałem sporo przed chłopakami (za potrzebą

Po solidnym śniadaniu pakujemy graty, sprzątamy po sobie i wyruszamy w kierunku miejscowości Bolkesjo skąd planowaliśmy dostać się do Drammen. Na zewnątrz nadal była śnieżyca i prawie nic nie było widać. Mimo tego trasa poszła nam wyjątkowo sprawnie i po kilku godzinach dotarliśmy do Bolkesjo, gdzie po kilku nie udanych próbach złapania stopa wsiadamy do busa jadącego do Notoden a tam przesiadamy się do kolejnego busa do Drammen.
W Drammen zostawiamy nadbagaż (rakiety, karimaty i inny cięższy sprzęt), robimy zakupy i ruszamy na prawie 3 dni regeneracyjnego pobytu w chatce nad jeziorem Goliaten.
Trasa łatwa i przyjemna, po drodze staramy się uniknąć rozjechania przez dziesiątki Norwegów na nartach biegowych (profesjonalnie przygotowane i oświetlone trasy), wśród których znów wzbudzamy zainteresowanie bo jesteśmy jedynymi osobami "pieszo"

Ostatnie 350metrów do chatki pokonujemy na przełaj, brnąc po pas w śniegu. Chatka najładniejsza z wszystkich, wszystko w drewnie, trzy piece, wyposażona kuchnia itp.
Odpoczywamy tam nie wysilając się szczególnie. W ostatni dzień wracamy wieczorem do Drammen, szorujemy się, pakujemy plecaki i o 5:30 rano ruszamy na lotnisko.
Wypad wyjątkowo udany, chyba mój najlepszy zimowy. Już się nie mogę doczekać kiedy znowu odwiedzę Skandynawię.
Całkowity koszt wyprawy (samolot+ubezpieczenie+busy+żarcie) wyniósł +- 600zł
Zdjęcia:
https://plus.google.com/photos/11698737 ... 0fPSqqTteQ
Trasa:
http://www.wandermap.net/en/route/28910 ... ore-fjell/
Dziękuję Marshalowi za wsparcie wyprawy "rozpałkami Marshalla" i multitoolem (który uratował mi dwa razy dupsko) oraz Rzezowi za cenne wskazówki sprzętowo-odzieżowe
